Anciak
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Anciak
-
U mnie czas mija jak szalony... Adaś w sobotę skończył pół roku już... ciężki to dzień był... jakoś tak tęsknota za Chłopcami mnie wtedy dopadła... no ale wiem, że takich chwil będzie dużo... baaardzo dużo :( taki już nas los. Rośnie chłopak ładnie, trochę już nadrobił i waży 6kg, śmieszek taki z niego, tylko przyklejony do mnie strasznie ( mam nadzieję, że kiedyś mu to trochę przejdzie, bo chwilowo nawet do toalety nie mogę wyjść ;) ) Cieszy mnie bardzo, że na forum znowu dużo ciężarówek :D
-
Mamo_Gucia - rozstanie z Gabrysia pewnie nie będzie łatwe... super, że będzie mógła być z tatą przez jakiś czas to i Tobie będzie łatwiej wrócić do pracy :) daj znać jak będziesz wiedziała kiedy będzie się ukazywał ten artykuł :)
-
Mamo Najpiękniejszego Aniołka - pewnie "gość"streści, tylko musi forum przeczytać i notatki porobić ;) Co u Ciebie słychać Kochana? Mamo Walentynkowych Aniołków - trzymam kciuki za 2 kreseczki :) P.S. Gościu - czytaj dokładniej... bo błędne informacje przekazujesz, albo ja wyparłam z pamięc****ewne fakty, które podałaś w moje historii - wiesz... ta trauma :) a na poważnie to więcej już nie dam się sprowokować do odpowiedzi :) mimo wszystko pozdrawiam Cię i życzę Ci, żebyś miała ciekawsze zajęcia niż trollowanie forum internetowych.
-
OwoceMiłości-my straciliśmy Chłopców (Wojtuś i Szymuś - ciąża bliźniacza) w 19 tyg, po prostu odeszły mi wody i nie dało się już nic zrobić. Przyczyny nie znam, lekarze podejrzewają jakieś zakażenie. Adaś ( mój ziemski Szkrabik) przyszedł na świat drogami natury ale poród był wywoływany na początku 37 tyg., bo okazało się, że łożysko się przedwcześnie zestarzało, Mały nie rósł i było już mało wód płodowych - przyczyna też nie jest znana, ale najważniejsze, że mam go przy sobie :) Ale mam znajomą, która właśnie wczoraj wyszła z Maluchem do domu :) Aniołka straciła w 39 tyg (przyczyna nieznana) i teraz miała mieć cc w 38tyg, ale Mały się pospieszył i pod koniec 36 odeszły jej wody i miała cc zrobioną :)
-
Justysia - cieszę się , że u Ciebie spokojnie - życzę Ci, aby ta ciąża była nudna jak flaki z olejem ;) Justann - ja niestety z krzepliwością nic nie mogę podpowiedzieć :( Tobie też życzę nudnej ciąży :) Mamo Walentynkowych Aniołków - może uda się szybciej niż myślisz... trzymam kciuki ;) Nefer - jak ten czas leci z dzieciaczkami - już 3 tygodnie :) U nas też spokojnie - Adaś rośnie - ma już prawie 5 kg :) rozwija się na razie dobrze; wierzę, że tak zostanie i hipotrofia jakoś bardzo nie wpłynie na jego życie :) taki mały śmieszek z niego; już nie ma lekko - trzeba Kawalera zabawiać, bo się szybko nudzi ;) ale tak jak pisze Nefer... docenia się każdą chwilę :) Mamo Olusia- zaglądasz do nas, co u Was? Myślę o Was. Pozdrawiam Was kochane...
-
Justysia... synek już duży chłopak :) Mamo Walentynkowych Aniołków.. będzie dobrze, zobaczysz... a tak z własnego doświadczenia... nieunormowane hormony tarczycowe fatalnie wpływają na nastrój i nastawienie do życia ( ja miałam objawy bardzo podobne do depresji; jak zaczęłam brać hormon to szybko była poprawa :) ) może chwilowo część Twoich negatywnych myśli to zwykłe hormony ;)
-
Justysia, właśnie wiem, że brak rodzeństwa nie jest niczym fajnym... ja jestem sama i nie polecam :) wiesz... u mnie przy prenatalnych z Chłopcami było wszystko ok, a u Adasia było bardzo niskie białko PAPPA i to na tyle, że wynik całego badania wskazywał na duże ryzyko wady... ale wady nie było... więc w sumie od początku już coś było nie do końca dobrze. U mnie hipotrofia była spowodowana przedwczesnym zestarzeniem łożyska i to też powoduje strach, że znowu coś się może z łożyskiem zadziać.. no ale nic... myślę, że przyjdzie czas kiedy będę miała siłę się z tym zmierzyć :) Kochana, jak mają na imię Twoje dzieciaczki... bo jakoś nie mogę sobie przypomnieć. Buziaki dla całej Waszej rodzinki :)
-
Justysia, pewnie, że trzymam kciuki za Maluszka... nawet nie wiesz jak się cieszę :)napisz po badaniach, ja będę teraz zaglądać na forum bardziej systematycznie. Duży mężczyzna już tego Twojego synka :) Ja też chciałam dla Adasia jeszcze ziemskie rodzeństwo, ale po końcówce ciąży się mocno wystraszyłam... zwiększa to jeszcze bardziej ryzyko na kolejną ciąże, no i lekarz mówi, że jest też ryzyko, że znowu dojdzie do hipotrofii, czyli, że rozwój się zatrzyma... no i tu robi się problem, bo może się przecież zatrzymać na każdym etapie ciąży :( no, ale może jak minie trochę czasu to nabiorę odwagi :) Adaś nasz ładnie rośnie... już się uśmiecha do mamusi, no nie tylko do mamusi :)... niesamowite to uczucie :) ciągle mamy problemy z brzuszkiem, ale liczę, że niedługo z tego wyrośnie. Nefer - co u Ciebie? Wiadomo coś, bo nie znalazłam nigdzie żadnego wpisu? Dziewczyny... ja kiedyś na myśl o kolejnej ciąży też wpadałam w panikę.... z jednej strony bardzo chciałam, ale strach był potworny... teraz wiem, że ciąża po stracie jest bardzo trudna, stresująca, ale warto. Uśmiech mojego synka wynagradza cały ten czas :) wierzę, że każda z nas doczeka się takiego uśmiechu :)
-
Adaś waży 1910 gram i ma 44 cm. Maleństwo takie, ale jest dzielny i radzi sobie sam :) leży na razie w inkubatorze i czekają nas jakieś 2-3 tygodnie w szpitalu. Najważniejsze, że na razie wszystkie wyniki wychodzą w miarę dobrze :) Kochane... jestem kolejnym dowodem, że się da i mimo stresu, strachu na prawdę warto. Wierzę, że wszystkie doczekacie tego momentu :)
-
Kochane... tak na szybko, bo ja jeszcze na prodówce leżę... Kruszek już jest.... mogłam go tylko chwilę na razie przytulić, bo zabrali go dość szybko do ogrzania. Ale krzyku narobił :) jutro na spokojnie wiecej napiszę Dziękujemy Wam za wsparcie :)
-
Bogusiu... my, że tak powiem jeszcze "w pakiecie". Dzisiaj mają zacząć wywoływać poród drogami natury. Wczoraj okazało się, że ubyło trochę wód płodowych, ale lakarze mówią, że to Małemu nie zagraża w żaden sposób. Ale dzisiajszy dzień zapowiada duże atrakcje... przed chwilą dzwonił mój facet- jest w szpitalnej Izbie Przyjęć - najprawdopodobniej ma atak kamicy nerkowej :( wcześniej mu się już to zdarzało, jest nadzieja, że po południu wyjdzie... żeby było śmiesznie, w domu mamy psa, z którym nie bardzo nawet bedzie miał kto wyjść... o porodzie rodzinnym nie mowiac :( ja normalnie oszaleje chyba niedlugo... albo osiwieje przynajmniej :) trzymajcie kciuki Kochane.
-
U nas jutro będą zaczynali motywować Adasia do wyjscia... na razie będą próbować wywołać naturalany poród. Wiecie... tak pomyślałam, że jesteśmy w tym samym pokoju, żeby naszym Aniołkom było łatwiej czuwać nad Adasiem :) Mi sie wydaje, że nie ma co powstrzymać myśli o naszych Dzieciaczkach... fakt, że chwilę mamy gorszy nastrój, ale później jest chyba jednak jakoś lepiej :) no i ciężko chyba by było... one są i chyba zawsze beda w nas :) jakos lepiej u mnie z nastrojem.. o dziwo jest bardzo dobry :)
-
Dziękuję Kochane, że jesteście i zawsze można na Was liczyć :* Tylko Wy potraficie pewne rzeczy zrozumieć. Trzymamy się tego, że Święta Wielkanocne spędzimy już w komplecie w domu :) Będę dawać znać co u nas :)
-
Justysia - trzymaj się Kochana, wiem że ciężki to czas dla Ciebie... mam nadzieję, że Twojej babci się jednak polepszy i wróci do zdrowia.
-
mama SiB - ja się przyłączam do justynny88... jakiś czas temu pisałam, że poznałam na żywo dziewczynę, która straciła synka w 39 tygodniu w grudniu 2 lata temu. Oni po odczekaniu 3 miesięcy zaczęli starania, nie udawało się... więc była obserwacja owu, stymulacja, aż stwierdziła, że musi się skupić chyba na czymś innym, na życiu po prostu i w listopadzie okazało się, że jest w ciąży :) wiem, że długo czekali, bo prawie 2 lata... ale się doczekali... teraz mamy dużą nadzieję, że będziemy razem z wózkami chodzić na spacery :) wiem, że dużo łatwiej się mówi niż to zrobić, ale będzie dobrze... zobaczysz, że ujrzysz upragnione 2 kreseczki, a później przytulisz Malutka :)
-
Bogusia - ja miałam podobną sytuację, że miałam ochotę się narąbać... a suma sumarum wypiłam tylko trochę, ale pozwoliło to się własnie porządnie wypłakać. Mam nadzieję, że kac nie będzie Cię męczył :) pisz jak często tego potrzebujesz Ane- ja też obstawiam coś innego... jak najbardziej możliwe na tle nerwowym... ale chyba warto podstawowe badania zrobić na wszelki wypadek... ja podobne objawy miałam przy podwyższonym TSH ( niedoczynność tarczycy) Mamo Juli - lekarze różne rzeczy twierdzą... a tej prolaktyny nie masz bardzo wysokiej, chyba nie na tyle, żeby powodowała cykle bezowulacyjne... a może akurat jak się nie będziecie spodziewali i spiszesz cykle na straty to pozwoli się trochę "wyluzować" ;) Kurde Dziewczyny... pamiętam jak ja gadałam z testami i robiłam je prawie codziennie, bo widziałam cienie cieniów kreseczek... strasznie to męczące jest, ale jestem z Wami i cały czas trzymam kciuki, żeby krechy były na tyle wyraźne, żeby nie było wątpliwości :D
-
Gość 18, samo przeziębienie nie jest raczej groźne dla dziecka... gorzej z gorączką... ona jeśli trwa dłużej może być niebezpieczna, więc ważne, żeby ją zbijać ( Paracetamol z tego co wiem jest dość bezpieczny). A częstotliwość skurczy się nie zwiększyła? W razie czego zawsze możesz jechać na Izbę Przyjęć... ja leczyłam się czosnkiem; wodą z cytryna, miodem i imbirem; mlekiem z miodem; syropem cebulowym; sokiem z malin... wszystkie domowe metody... no i leżenie w łóżku i odpoczynek... jeśli to zwykłe przeziębienie to spokojnie dojdziesz do siebie :)
-
Nefer - u mnie w pierwszym trymestrze też luz był, bo libido zero, a później się zaczęło... też mi się takie sny zdarzają :) no ale Kochana, żebyśmy miały tylko takie problemy :D Będzie ta wiosna cudowna... musi być :D Dziewczyny jak się trzymacie?
-
Mamo Gucia - na początku zakazał na wszelki wypadek i sama wolałam nie ryzykować, później było plamienie, a od 20 tyg. pojawiły się skurcze skurcze macicy, więc zakaz ciągle aktualny. Jakoś przetrwamy :D nie ma wyjścia... później sobie odbije ;)
-
Z seksem to od początku ciąży lekarz dał zakaz, więc słabo jest i mnie nosi :( we wtorek zaczynamy wyczekany 30 tydzień :) Termin mamy na 30.03.2016, ale w sumie jest tydzień poślizgu przez moje długie cykle. Od wtorku będę czekać na 35 tydzień :) tłumaczę mu, żeby do wiosny w brzuszku sobie siedział :)
-
U nas 28 tydzień(termin mamy na 30.03.) i właśnie nic się nie dzieje złego, nawet skurcze BH prawie wogóle się nie pojawiają i paradoksalnie chyba to, że jest wzorcowo spowodowało strach... bo przecież większość dziewczyn tutaj miała książkowe ciąże :( to, że z każdą wizytą w toalecie jest lęk to już się przyzwyczaiłam, ale ten, który się teraz pojawia jest nowością, no ale jakoś sobie z nim poradzę... nie dam się wystraszyć ;) na szczęście Kruszek nie płata mi figli i systematycznie daje znać o sobie :)
-
Justysia, ale numer... ja wczoraj też miałam urodziny ;)
-
Trochę ni pisałam, ale podczytuję i trzymam kciuki :) Ane - przykro mi, że też Cię to spotkało, myślę, że dziewczyny napisały już wszystko... całą tą sytuację, wbrew logice i uczuciom z czasem daje się oswoić. Nefer, Marta - tak się cieszę, że u Was zaczynają się ciążowe perspektywy lepiej układać :) Ukochana Mamo - przeziębieniem się nie przejmuj, ja na początku ciąży z Kruszkiem byłam ciągle przeziębiona, ale na wszeslki wypadek leczyłam się tylko domowymi metodami... przeziębienie nie miało żadnego wpływu na ciążę :) Justynna - ja w drugim czy trzecim cyklu po stracie Chłopców miałam taką sytuację, że @ dlugo bardzo nie było, czułam tylko w czasie kiedy powinna być pobolewanie brzucha, później po 3 tygodniach miałam objawy owulacji i zaszłam wtedy w ciążę z Iskierką. Wygłądało to jakby cykl minął bez krwawienia, więc takie rzeczy się zdarzają. Iskierka niestety odeszła, a później cykle były już normalne wmiare ( zawsze miałam długie i trochę nieregularne). U nas wszystko dobrze... byliśmy w poniedziałek u lekarza, dla spokojnej głowy na Święta sprawdziliśmy szyjkę - nic się nie dzieję :) momentami, aż trudno mi uwierzyć jaka zmiana zaszła w moim życiu w porównaniu z tym co było rok temu... nie przypuszczałam, że kiedykolwiek, a już na pewno, że tak szybko będę mogła powiedzieć, że będę szczęśliwa... oczywiście to nie zmniejsza tęsknoty za Aniołkami moimi... dziwna kompilacja uczuć. Dziewczyny strarające się - liczę, że w następnym miesiącu będziemy tu mieli wysyp ciężarówek "posylwestrowych" :D
-
Nefer- a tak teraz sobie myślę, może to była zwykła niestrawność, jakaś jelitówka? Ja z dwa miesiące temu miałam coś takiego, tylko u mnie bardziej w wymioty poszło. Mam nadzieję, że u Ciebie to też jednorazowa sytuacja.
-
Nefer- gdzies czytałam, że za duża dawka preparatów magnezowych może spowodować efekt "przeczyszczenia"- chyba nawet w ulotce :) Ja biorę 2 razy dziennie po 200mg i jest ok( też taki dobrze wchłaniany)... może spróbuj z mniejszymi dawkami podzielonym np. na 3 razy dziennie. Np. zacznij od 100mg 3 razy dziennie i zobaczysz jak organizm będzie reagował. Może organizm nie jest w stanie takiej dużej dawki od razu przetworzyć, a stopniowo sie przyzwyczai.