Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

MargaretLucas

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez MargaretLucas

  1. Kasia, mi to wygląda na przygotowania do porodu. Ale może się mylę. Jak będziesz miała skurcze to licz sobie czas pomiędzy nimi, ale to na pewno już wiesz. Takie przygotowania do porodu mogą trwać nawet kilka dni. A poza tym, może się denerwujesz, bo Twojego nie ma i stąd te bóle. Ściskam mocno i może postaraj się trochę zrelaksować :-*
  2. Kasiulka, a masz możliwość zrobić jutro bete? Ona powinna dać Ci ostateczna odp. Albo powtórz test rano. A pierwszy robiłaś rano?
  3. Zdesperowana, my przestaliśmy się zabezpieczać jak miałam 19 lat.. Ze względu na problemy kobiece antykoncepcja hormonalna nie wchodziła w grę a prezerwatywy odpadają, bo mam uczulenie. Rok później rozpoczęliśmy porządne starania. Rok później byłam w ciąży ale nie udało się. Kilka miesięcy później znów się udało, i tym razem zakończenie było szczęśliwe. Teraz lekarze mówili nam, że będzie ciężko bo moja owu zaczyna zanikać. A jednak zaszłam, gdyby nie krwiak.. Mam coraz mniej czasu, bo według badań lekarzy moja owu zaniknie przed 30-ką, a i tak wierzę, że zostanę jeszcze mamą. I wierzę, że Ci też się uda! Kiedy przechodziliśmy leczenie przed pierwsza ciąża, poznałam pary, którym lekarze nie dawali żadnych szans, a dziś są szczęśliwymi rodzicami. Jedni nawet mają trójkę! Starali się 8 lat! I w końcu się udało, bliźniaki- parka. Jak miały niecałe 2 latka, znów ciąża i piękny synek ;-) moi rodzice są takim przykładem, 4 lata starali się o rodzeństwo dla mnie. I wspólny urlop zaowocował moim bratem :-D
  4. -Nemezis, strona przeskakiwała i nie miałam jak odp. A w ogóle to mi jeden post wcielo :-/ Na początku ciąży tak właśnie jest, że objawy raz są, raz nie, raz silniejsze raz słabsze. U mojej koleżanki jedynym objawem był rosnący brzuch. Także trzymam kciuki! I dawaj znać! -Kasia, Darka. Jak Ja Was dobrze rozumiem. Tato kierowca, mąż kierowca. Ze wszystkimi sprawami wiecznie sama. Teraz o tyle dobrze, że sama mu zlecenia załatwiam, bo jak jeździł pod spedycja to w domu bywał tylko na sobotę.
  5. Nemezis, najlepiej iść po skończonym 6 tc, czyli 7-8 tc, wtedy już pięknie powinno bić serduszko Twojego maluszka. A pisałaś GRATULACJE! :-* -Muszę z Wami być na bieżąco, bo nadrabiać te wpisy to ciężka sprawa, tzn fajnie się Was czyta, ale po drodze zapominam co komu miałam odp :-P -Mój synek wstał dzisiaj przed 8, gdzie normalnie nie wstaje wcześniej niż 9, i był szał zabawkowy, tak się cieszył a my razem z nim. Uwielbiam takie chwile ;-) Wybieram się z nim na pierwszą wizytę do szwagierki co by maleństwo zobaczył. I tłumacze mu, że ciocia już nie ma dzidzi w brzuszku. A on podnosi koszulkę do góry, klepie się po brzuchu i mówi- O jej, Mati też nie ma dzidzi' :-P i to z taką zmartwioną miną! Jak już się lepiej poznamy, to podeślę Wam fotki małego, co by się pochwalić ;-)
  6. -Nemezis, mnie piersi nie bolały do 3 miesiąca, nawet nie zauważyłam, żeby się jakoś zmieniły.. A i później jakoś ich nie odczuwałam, dopiero w 6 miesiącu jak mnie chwyciły. I od razu siarka zaczęła lecieć. Ale tam na dole byłam jakby...ciemniejsza. Trzymam kciuki! -Karcia, kurcze.. Obserwuj się dokładnie! Znajoma miała atak wyrostka, ale lekarz nie chciał podjąć się zabiegu bo była kilka dni po operacji. Dał jej leki i przeszło. Ale pół roku później trafiła na stół, bo znów się wyrostek odezwał. Bo to takie cholerstwo co lubi wracać. -Darka, moja szwagierka niedawno urodziła i mają tak samo jak Ty, tzn chyba mieli, bo wczoraj podali te niemieckie krople i mała zasnęła o 21, obudziła się o północy, zjadła i zasnęła. O 4 powtórka i spala do 9. Mam nadzieję, że i Tobie pomogą bo niedługo zaczniesz po ścianach chodzić z niewyspania! :-* -Wojtkowa, przykro mi, że się nie udało. Ale a nóż drugi raz będzie szczęśliwszy? Trzymam kciuki!
  7. -JovankaJo, Twoja historia tak mnie ruszyła, że nie mogłam przestać o tym myśleć. Dzisiaj jesteś dzielną i mądrą kobietą, pełną ciepła co widać w każdym poście. I to najważniejsze :-* Niestety, też sięgałam po alko, żeby zapomnieć, żeby nie bolało- 10 lat temu spotkało mnie coś, co zrobiło ze mnie wraka człowieka, odebrało godność i poczucie bezpieczeństwa. Byłam jedną wielką raną! Ale na mojej drodze stanął mój mąż, który sprawił, że zawalczyłam i dziś wiem, że było warto. Choć ślady przeszłości zostały, w postaci nerwicy, ale ja się jej nie daje, pokonuje przeszkody a później jestem z siebie taka dumna ;-) A mąż już nie rumakuje bo zmęczony a jutro znów jedzie, ale dzisiaj mnie wkurzył, bo robiliśmy zakupy typu upominki dla dzieci pod choinkę itd, a ten kwęka, że plecy bolą, że ma dosyć. Jak małe dziecko! Ale najlepsza taktyka to nie zwracać uwagi :-P a antybiotyki działają już jest o niebo lepiej :-) -Nemeziss, kobieto kocham Cię! A moja rodzina twierdziła, że to niemożliwe, że ktoś się boi motyli. Dla mnie one wcale nie są śliczne a przerażające! Ble! Moja mama opowiadała mi, że jak byłam mała to uciekałam na widok motyka i mówiłam, że jest głupi :-P -Angelus, współczuję z całego serca! U nas też był etap ciągłych chorowań, na głowę już mi siadalo. Lekarka zaproponowała nam syrop Neonasine. I mówię Ci, rewelka! Mały, odpukać, zdrowy. Może spróbuj?
  8. Zdesperowanamama, to na wstępie musicie się gorąco przywitać :-D U mnie też się zbliża, bo i mokro i jajnik daje o sobie znać. Trzymam kciuki za nas obie! Olala, super, że wszystko ok. Tak myślałam, że mała Cię tam uciska, jeszcze troszkę :-*
  9. MaćkowaŻono, Parlodel i duphaston dostałam. Pytałam się o te ziółka. Gin mówiła, że nie widzi żadnych przeciwwskazań, ale mogłabym spróbować ich od przyszłego cyklu, żeby zobaczyć, jak jajniki reagują na te leki, co by ich za bardzo nie symulować. Uciekam zaraz do łóżka, bo jakoś ciężką noc miałam, bezsenność mnie dopadła. A jak zasnęłam to była 6 i trzeba było wstawać, żeby zlecenia znaleźć, papiery uzupełnić. Później pranie, sprzątanie, gotowanie, zakupy, spacer z małym, i znów papiery, zabawy z synkiem. I dzień zleciał. Ale fajne zlecenia złapałam to jutro mogę do tej 8 pospać, co by męża na drogę wycałować bo wyjeżdża ale w piątek wieczorem będzie z powrotem ;-) Pisałyście o mierzeniu tempki. Chciałam się do tego przymierzyć, ale okazało się, że mam tylko termometr elektroniczny laserowy czy jakoś tak, taki wiecie pstryka się na czoło. No i nie wiem czy kupić zwykły w aptece, czy postarać się o ten owulacyjny, tylko nie chciałabym pieniędzy w błoto wydawać. W sumie to nawet nie wiem ile te wszystkie termometry kosztują.
  10. Olala, teraz zauważyłam wpis o lekarzu. Trzymam kciuki! I daj znać! Ja całą ciążę chodziłam do lekarza prywatnie, bo u nas wybór na nfz bardzo ubogi. No i moja gin jest dobra w pomocy w zajściu w ciążę i jej utrzymaniu. Mam do niej zaufanie. A bierze różnie. Teraz wzięła ode mnie 150 zł z usg. Jak byłam w ciąży to miałam wizytę co 2 tyg, no chyba że właśnie leżałam w szpitalu. Brała ode mnie 80 zł, a z usg 120 zł.
  11. Olala, u mnie w końcowych tygodniach ciąży też był okropny ból pleców i miednicy. A u Ciebie który tc? Mi Gin tłumaczyła, że wszystko się rozchodzi i przygotowuje do porodu. Także jeszcze troszkę :-* Wizyta u gin dzisiaj na 17. Uf, no nie wiem czemu tak się stresuje. Aż mi zęby trzaskają. Na pewno znów będzie mówić, że moja waga za niska, bo po ostatniej stracie schudłam 4 kg! Szczypior na maksa. Mam 164 i ważę 44 kg. W ciąży też miałam ten problem. Startowałam z wagą 46 kg, a przy końcówce ważyłam 53 kg. A mały 3150 g. W dzień wypisu założyłam spodnie przed ciąży. Wszyscy mówili, że fajnie bo tylko brzuszek widać a później, że fajnie bo nic po ciąży nie zostało. Ale to wcale takie fajne jest. Lekarze się na mnie patrzyli, jak bym się głodzila i wciąż to komentowali. No a teraz ręce i nogi patyczki, piersi pieguski, dobrze że tyłek odstający po tacie w spadku dostałam. Musiałam sobie pomarudzić ;-) Idę się zbierać, odezwę się po. Miłego :-*
  12. Asiu, mamo Kacperka- email doszedł. Został przeczytany. Oczy mi się spociły- najpierw ze śmiechu, później ze wzruszenia.. Pięknie napisane, masz talent kobieto! :-) P.s. Oprócz wspólnego męża, miałyśmy też całkiem podobny poród. Tylko finał inny, u mnie nagle rozwarcie ruszyło z kopyta, kiedy zaczęli napomykac o cc.
  13. Nessaja, to strasznie przykre co spotkało koleżankę :-( Moja koleżanka była 3 miesiące wyżej w ciąży ode mnie. Znałyśmy się od dziecka, więc radość wielka, że tak się fajnie złożyło. Cała jej ciąża wszystko ok. Po urodzeniu okazało się, że mały ma ciężką wadę serca. Przeszedł operacje i już miało być wszystko ok. Niestety, wystąpiły powikłania.. Nie poszłam na jego pożegnanie, bo byłam w końcówce ciąży. Później nasz kontakt się urwał, ale ja to rozumiałam. W sumie to do dzisiaj jak mijamy się na mieście, to jest tylko część. Dziewczyny, trzymam kciukasy za środę i Wasze usg ;-) Mnie jutro czeka gin. Normalnie jak bym szła na skazanie. A pisze do Was z 2 h, bo jak nie mały to mąż. No i też macie takie tempo, że ni chusteczka, nadążyć nie mogę :-P
  14. JovankaJo, nim się obejrzysz Kacperek będzie biegał, gadał. Dawał Ci duże, mokre buziaki i zapewniał, że kocha mamusię ;-) Ja jak patrzę na mojego brzdąca to nie wierzę, że on już taki duży, przecież dopiero go urodziłam! :-) Mamaniemama, trochę rozumiem Twoje uczucia, napisałam trochę bo bólu po stracie nie będę porównywać. Wiadomo, że każda boli ale ta na początku ciąży jest zupełnie inna niż ta, kiedy maluszek w Tobie mieszka dłużej.. Ale pamiętam jak będąc z małym w ciąży po jednej stracie, długo nie chciałam nikomu nic mówić, ja chyba sama bałam się przyznać przed sobą, że będę mamą. Całe 9 miesięcy to były ciągle obserwacje, czy aby na pewno wszystko ok. A ten stres przed usg! I ta ogromna ulga, kiedy wszystko było ok. Ale dzień w którym zostałam mamą wynagrodził mi każdą łzę. I pamiętam jak po porodzie w głowie miałam ten cytat "Zanim zostałes poczęty- pragnęłam Cię, zanim się urodziłeś- kochałam Cię, zanim minęła pierwsza godzina Twojego życia- byłam gotowa za Ciebie umrzeć". I wierzę, że teraz Ty zostaniesz szczęśliwą mamusią, a Tymuś z góry będzie Was obserwował i pilnował. Ja wierzę, że mam dwa Aniołki, które patrzą na mnie każdego dnia. Tak mi jakoś łatwiej wtedy.. :-*
  15. JovankaJo, i tu masz rację. Jak pracowaliśmy oboje u kogoś, to źle z kasą nie było i wracaliśmy do domu i wolne na całego. A teraz z tym wolnym różnie bywa. Czasami mam tyle papierkowej roboty, że siedzę nad nimi do nocy. Mój kalendarz zawsze ma zapisane kartki całe, bo zawsze gdzieś trzeba zadzwonić, coś wysłać, coś zapłacić. Jak coś pójdzie nie tak, to zamartwianie się co teraz, jak z tego wybrnąć. Ale ostatnio też staramy się temat pracy zostawiać "przed drzwiami", tylko jeszcze do końca nam się to nie udaje. Ale staram się nie dopuszczać do siebie myśli "żałuję", tylko "a teraz zaciśnij tyłek i do przodu".
  16. Brzoskwinko- tak, transportową. A tak w ogóle super nick, kojarzy mi się z moja ulubioną Epoką lodowcową :-D a co do mieszkania to też masz rację. My mamy wszyscy super relacje, ale życie pod jednym dachem jednak czasem daje w kość, zwlaszcza jak są jakieś problemy np jak u nas z wypadkiem, i człowieka wszystko wówczas wkurza. A jak będzie bliźniak to od razu inaczej. Nie masz ochoty na nikogo, zamykasz się u siebie i masz błogą ciszę ;-) U mnie brat jest młodszy o 10 lat, też za bardzo nie jest ganiany do porządków, komputer to jego świat. Jakiś czas temu mówiłam, że to źle, że on tak ciągle siedzi ale teraz się nie wtrącam.
  17. Olala, a to ja źle przeczytałam. To mój chyba też ma coś z przegrodą, bo nadaje jak stare ruskie radio, które nie może znaleźć stacji :-P to nie dziwię się teraz, że sprawdzasz jak nagle cicho jest ;-)
  18. Zdesperowanamama, dofinansowania to śmieszne kwoty :-/ I masz rację działalność to pożeracz kasy, gdyby nie oszczędności to nawet byśmy nie próbowali. A i tak były chwilę, że żałowaliśmy. U nas w kraju płacić trzeba za wszystko a podatki, zus...katastrofa. A są miesiące jak styczeń, luty, że zleceń jest bardzo mało. A np październik-grudzień zleceń pełno. U nas teraz było kiepsko bo mąż miał wypadek w październiku. Jemu na szczęście nic się nie stało ale auto...miesiąc w naprawie. A postój równa się brak wpływów. Dzisiaj umówiłam się z radcą prawnym, który ściąga odszkodowania zza granicy, i zobaczymy czy chociaż część kosztów da się odzyskać. Karcia, trzymam kciuki, żeby pomogło, bo pamiętam jaki to ból i dyskomfort. A najlepiej jakby zniknęło całkowicie :-)
  19. Karcia, spróbuj może tego- 5-6 suszonych śliwek zalej gorącą wodą i zostaw na całą noc. Rano to wypij a śliwki zjedz. Sposób mojej mamy, u mnie działał bo też miałam ten problem w ciąży, niestety.
  20. Olala, zazdroszczę cichego spania męża! Mój oddycha głośno i chrapie. Już nawet krople specjalne mu kupiłam ale gdzie tam. Czasami tak kołdrą z nerwów szarpnę, że od razu się budzi :-P
  21. JovankaJo, z tym wspólnym mieszkaniem to masz rację. Ja uwielbiałam swoją ciszę, kiedy mąż był w pracy a mały spał. Mogłam gapić się na ściany i po prostu sobie pomilczeć. A tu się tak nie da, cały czas ktoś gada! Jak już głowę mam pełną to biorę małego i idziemy w las, albo popodglądać zwierzątka, tu ich pełno, konie, krowy, kury, kozy. A co do bliźniaka. Mój tato kierowca, w domu tylko na weekendy, mój mąż też, więc z mamą jesteśmy jak słomiane wdowy. Moja mama aktualnie nie pracuje, jest po operacji i raczej do pracy już nie wróci. Ale bardzo mi pomaga, mały poza nią świata nie widzi a ona poza nim, ja dzięki temu mam te kilka godzi dziennie, żeby zagrzebać się w papierach itd. Poza tym moi rodzice należą do tych, którzy cenią sobie swoją prywatność i naszą, więc chyba nie będzie tak źle, są jeszcze młodzi to też plus. Ja będę miała biuro przy domu, więc myślę, że jakoś to ułożymy. A co do macierzyńskiego. Ja nie żałuję, że jestem z małym. Byłam przy jego pierwszych krokach, słowach, małych i dużych sukcesach, uwielbiam się budzić i dostawać od niego buziaki, tulić się.. I wiem, jak mojego męża bolało, że nie może w takich chwilach być przy nas, dlatego starałam się tak układać mu pracę, żeby w domu był jak najczęściej. Mój synek ma ostatnio taki rytuał, budzi się i wciska między mnie i męża, łapie nas za ręce, tuli się i mówi "mamo, tato kocham". Uwielbiam to! ;-)
  22. MaćkowaŻono, personelu przy porodzie można pozazdrościć ale reszty.. Bolało pieruńsko ale to może kiedyś opowiem :-)
  23. Żonko, niestety, również wiem co przeżywasz. U nas to samo jak założyliśmy firmę. Każdy się pytał ile już mamy z tego kasy, ale nikt nie zapytał się jak sobie z tym wszystkim radzimy, jak znosimy rozłąki itd. Zaczęły się też głupie komentarze, że teraz to głowę mamy wysoko. A przecież własna firma nie oznacza góry złota. Na początek poszły nasze oszczędności, wzięliśmy kredyt, starczyło tylko na opłaty i na codzienne życie. Na dzień dzisiejszy jest lepiej, ale nadal to nie są jakieś luksusy, a praca jest ciężka. Poza tym ja nie potrzebuję wielkich pieniędzy, abym miała na opłaty i codzienne wydatki, dla mnie najważniejsze jest zdrowie. Koniec końców, przykro się czyta, że rodzina która powinna być z Was dumna, stara się Was jeszcze wpędzić w jakieś chore poczucie winy.. Róbcie swoje i nie patrzcie na innych, mam nadzieję, że zmądrzeją :-)
×