Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

MargaretLucas

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez MargaretLucas

  1. Ale kafe szaleje, albo mój telefon nie nadąża :-P ja dodaje post za postem, a tu się okazuje, że między moimi inne Wasze porty. Normalnie dziwnie te moje monologi wyglądają :-P MaćkowaŻono, oj, mam nadzieję, że będzie mi to dane ;-) Malutka się rozpycha, bo pewnie ciekawa już świata, ileż to można się nudzić u mamy w brzuchu :-D JovankaJo, z tym kompem to mogę powiedzieć...skąd ja to znam :-P Mój coś tam się zna, ale np jak modem od neta padł, to cały dzień się nad nim pocił, wyklinając i mu grożąc. Pomieszał wszystko, co tylko można tam pomieszać. I końcu wezwał pomoc, w postaci kumpla informatyka. Temu zajęło to kilka minut, ale pracę rozpoczął od 'Jezu, a co tu się stało?' :-P A ja wciąż walczę z synkiem i jego wizytami w wc. Jak niedawno kończyliśmy z pampersami to z siusianiem poszło szybko ale z tym drugim...masakra. Tak długo wstrzymuje, aż ledwo chodzi, następnie siedzimy pół godziny w wc, aż w końcu coś zrobi. Czasem nie zdąży.. Ja wiem, że tu trzeba czasu ale mi go szkoda. A może któraś mama wie, co pomaga w takiej sytuacji?
  2. A co do historii porodowych to ja mam bardzo mile wspomnienia. Opieka super! Kiedy już nie miałam sił i po prostu padałam na twarz, dostałam coś na sen i spalam dobra godzinę, żeby zebrać siły, podobno chrapałam na cały oddział. Wiadomo, że bolało, ale położne wszystko tłumaczyły, cały czas były obok, lekarze też. Jak mnie szyli to dali mi podwójne znieczulenie, żeby już mnie nie męczyć. Małego o 21 wzięli, i oddali o 5 rano, co bym się mogła wyspać, choć i tak co chwilę się budziłam, bo mi tęskno było. Miałam do dyspozycji piłkę do skakania, drabinke i mate do wyginania się i mogłam sobie chodzić po całym oddziale. Wody mi odeszły, kiedy biegłam do wc i byłam pewna, że zsiusiałam się na środku korytarza :-P mąż był ze mną cały czas, tylko w momencie parcia kazałam mu wyjść bo nie mogłam się skupić, i to trwało może z 15 min. I synuś już był z nami ;-)
  3. MaćkowaŻono, co do mdłości to u mnie były one cały czas. A najczęściej przy jedzeniu, dlatego jadłam obiad na raty- 2-3 kęsy i wizyta w wc. Mój mąż na początku aż jeść nie mógł bo mówił, że mu mnie szkoda a później się przyzwyczaił i z pełną buzią pytał się czy już mi lepiej :-P teraz to się inaczej wspomina rzygankowy okres :-D O tych ziółkach coś tam czytałam, ale muszę bardziej się przyłożyć. A nóż widelec pomogą. Dzięki za radę dobra kobieto ;-)
  4. Iza, oj, będę się starać, żeby trzymać go blisko siebie :-D Ja ogólnie nie lubię jak on wyjeżdża, no ale ta firma była jego marzeniem, poza tym od początku powtarza, że jak ją trochę powiększy to będzie pracował na miejscu. No i dzięki niemu i ja mam pracę, którą lubię, sama ustalam sobie grafik itd. Choć przyznam, że czasami jak mnie wkurza a ja jego, to te 2 dni jak wyjedzie psychicznie odpoczywamy od siebie a później już tylko tęsknimy :-P Mamaniemama, trochę poczytałam o Tobie i...całym sercem jestem przy Tobie <3 A teraz wierzę, że będzie wszystko ok. Jeszcze trochę i będziesz tulić swojego maluszka ;-) I masz rację, to jest mega niesprawiedliwe. Kiedyś w pracy poznałam dziewczynę, która lubiła szalone życie a ja serio ją lubiłam bo jej się wiecznie buzia śmiała. Kiedy ja starałam się z mężem o maleństwo, ona wpadła z przypadkowym chłopakiem na imprezie. Postanowiła urodzić. I serce mi pękało jak opowiadała, że nienawidzi tego stanu i że chyba nie kocha tego dziecka. Jak paliła fajkę za fajką, jak opowiadała, że znajomi się jej czepiają, że w jej stanie 3 piwa to przesada. Jej córcia urodziła się z chorym serduszkiem, ze źle rozwiniętym układem pokarmowym. Dzisiaj ma 3 latka i praktycznie wychowuje ją jej babcia. Nie mi oceniać takich ludzi. Ale dla mnie to jest ogromna niesprawiedliwość, której nigdy nie zrozumiem. I tak Wam się pochwałę, że dzisiaj zostałam ciocią. Malutka jest cudowna!
  5. Pita, my aktualnie mieszkamy z moimi rodzicami. Sprzedaliśmy swoje mieszkanie bo budujemy bliźniaka za miastem. Moi rodzice też swój domek sprzedają, tyle że on nie jest tak do końca ich własnością, bo to osiedle domków, gdzie ludzie tak jakby wynajmują, tyle że w momencie gdy go brali, musieli zapłacić 1/3 jego ceny, i po kilku latach wykupić za małą kwotę. Ale że tu tłoczno się zrobiło, zero prywatności to nie chcą go. I postanowiliśmy razem kupić dużą działkę i postawić bliźniaka. Kredyt wspólny, więc mniejsze koszta. Ale...choć jestem na prawdę zżyta z rodzicami, to czasami mam dość. Brakuje mi ciszy, jaką miałam u siebie. Niby kłótni nie ma, ale czasami coś mojemu mężowi nie podpasuje albo tacie, no a Ty starasz się nie wtrącać i być bezstronna. A mieszkamy tu dopiero miesiąc! I jeszcze 2-3 miesiące przed nami. I teraz nie mogę się doczekać, kiedy będę już na swoim.
  6. Konfetti, maluszek szybko rośnie. Ja miałam mnóstwo bodziaków, śpioszków i połowy nie zdążyłam założyć. W tesco też są często fajne promocje a i gatunkowo dobre ;-) Ja swój wózek 3 w 1 upolowałam na allegro. Ludzie często robią wyprzedaże, zaczaiłam się na jeden, który kosztował coś około 1500 zł, wcześniej oblukałam go w sklepie. I w końcu kupiłam go za 850 zł bo dali na niego promocję. A co do objawów to ja na początku też nic, a w 8 tc to chyba wszystkie miałam :-P
  7. Ewelka, jeszcze tylko do Ciebie i kończę. Ja byłam w klinice w Provity, ale tylko na konsultacji, bo zaraz po niej zaszłam w ciążę- długa historia. Ale moja koleżanka dzięki nim ma 2ke maluszkow, 3 latka i 1,5 roku. Wypytam się jej wsio dokładnie. Ja osobiście polecam! Jak masz jakieś pytania, to pisz śmiało. Dobranoc ;-)
  8. Przeglądam Wasze forum jak nawiedzona. I właśnie przeczytałam jak m.in. Glubelli i JovankaJo dowiedziały się o ciąży. Ale żem się powzruszała, ło matko i córko! Aż mnie ściska, że tu wcześniej się nie przypałętałam. Jak tu trochę z Wami posiedzę, to będę przeżywać każdą nową w dwu paku, nie mogę się doczekać ;-) A tak Wam się zwierzę, bo duszę w sobie niemiłosiernie, że mam stracha ogromnego przed kolejnymi staraniami. Niby wiem, że nie wolno się poddawać ale jak sobie pomyśle, że znowu coś będzie nie tak.. Ale wiem, że nie wolno tak myśleć no i masz Ci babo placek. U nas też problem pracy męża. Własna firma transportowa- ciągle na wyjeździe. Jedyna nadzieja w tym, że ja mu jazdę układam, więc im bliżej owu to będę go trzymać blisko domu :-P w sumie to cały czas walczę ze sobą, bo najchętniej puszczała bym go tylko w okolicy, ale wówczas zarobki marne. Szukam też jakichś dobrych testów owu, ale ile kobiet, tyle opinii :-/ Zabieram się też za kurację dziurawcem, dzisiaj pierwsza porcja. Gdzieś tu kiedyś wyczytałam o nim, albo nie tu, pamięć mam dobrą ale krótką, moja kuzynka wypróbowała i po 2 miesiącach zaszła, a nóż pomoże. Ja podchodziłam do tego sceptycznie, ale moja gin nie widzi przeciwskazań. Dobra, starczy marudzenia, bo mój mąż patrzy się na mnie jak na wariatkę i twierdzi, że telefon mi się pali w rękach :-P
  9. Paola, nie chcę nakręcać, ale moje cykle bez zawirowań trwają 30-36. Test pozytywny wyszedł mi dopiero w 40 dc. I to słaby! A w 45 już ładne kreski. Mam nadzieję, że u Ciebie będzie pozytywnie!
  10. Oj, pamiętam moje mdłości. Zaczęły się jakoś w 8 tc a skończyły w 20 tc. Mogłam z wc nie wychodzić. I chodziłam wszędzie jak mała dziewczynka z woreczkiem cukierków albo biszkoptów bo to mi pomagało na mdłości. No i herbatka imbirowa plus migdaly.
  11. Agnesia, ja również przesyłam dużo zdrówka! Niech te cholerstwo idzie precz! A co do przeczuc, to ja też od początku czułam, że będzie syn. I ciągle mówiłam, że on to, on tam to. I raz mój mąż nie mógł iść ze mną na usg, a mały nóżki rozłożył i pisiorka pokazał. Od razu poleciałam do sklepu i kupiłam małe chłopiece buciki. Jak mu je dałam, to od razu wiedział.. tzn najpierw ze łzami w oczach się pytał czy to na prawdę syn, a ja ciągając nosem, że tak. Oj, fajne chwile ;-) MaćkowaŻono, oj, lepiej żebyśmy nie wiedziały :-P Mój to pewnie na mnie tak by marudzil, że by go z forum pogonili :-D
  12. MaćkowaŻono, o, to też dobre! Też miałam, przynosi ulgę. Oj, to koleżanka biedna :-( mnie musieli sporo naciąć, na szczęście nie popękałam. Ale wszystko da się przeżyć. Ja rodziłam prawie dobę, a minęło mi to jak 5 minut, zobaczyłam synka i zapomniałam o całym bólu. Ach, najpiękniejsze uczucie na świecie ;-) Taki malutki skrzacik był a teraz duży łobuziak się robi, coraz bardziej samodzielny. Jeszcze trochę i mamusia pójdzie w odstawkę :-P
  13. JovankaJo, skąd znasz mojego męża? A może Twój mąż to mój mąż? Hihi :-P Mój jest po prostu kropka w kropkę. Czasami się zastanawiam czy jemu rozprawianie o tych problemach nie sprawia przyjemności? Z małego kłopotu zrobi ogromny. I on zawsze wie, że będzie już tylko gorzej bo dobrze to na pewno nie będzie. Może chowa przede mną jakąś kryształową kulę? :-P Ale ja mu nie daje marudzic, zawsze się go wtedy pytam czy ma okres. I złośnik cholerny, do mnie czy małego głosu nie podnosi, chyba się boi :-P ale jak coś naprawia, o rety! Będzie krzyczał na śrubkę, że jest głupia i że mu na złość robi, jakby ona rozumiała. I w gorącej wodzie kąpany, jak coś ma do zrobienia to to nie może poczekać, on musi teraz i koniec. Ale przyznać muszę, że złota rączka jest, tylko strasznie głośna :-P Poza tym jest kochanym, pracowitym facetem, odpowiedzialnym i fajnym tatą. Ale jak słyszę, że zaczyna głośno wzdychać, co jest zapowiedzią litanii, muszę się ostro hamować, żeby go nie zamknąć w garażu ;-)
  14. MaćkowaŻono, dziękuję :-) Same wiecie, że chęć posiadania maleństwa jest tak silny, że kobieta wszystko zniesie. Pisałyście o pampersach, my właśnie niedawno ten etap zakończyliśmy. Ale polecam Dada, po Pampersach mały miał tak biedną pupkę, że pół paczki oddałam znajomej bo jej mały może je nosić. Kosmetyki babydream, rewelka! A jak pupa złapie jakieś małe odparzenie to przy każdej zmianie pieluszki przecierać wacikiem nasączonym w herbatce rumiankowej i smarowac Linomagiem. Mój syn ma szlachecką pupkę :-P więc sporo tego się napróbowałam. A dla mam, które są przed porodem, polecam kore dębu, i z niej nasiadówki ze 3 razy dziennie, zaraz po porodzie. Ja miałam problemy z gojeniem się, sprzedali mi jakąś bakterie w szpitalu. Brałam antybiotyk, cudowałam z płynami, aż mi położna poleciła tą kore, kilka dni i jaka ulga! Piszę z telefonu, więc będę od czasu do czasu wtrącać swoje 3 grosze, bo ciężko mi zapamiętać wszystko co chcę napisać. Będziecie miały co czytać, mam nadzieję, że nie zanudzę :-P
  15. Hej Dziewczyny! Mogę dołączyć? Przeglądnęłam prawie całe Wasze forum, co by zająć myśli. Ale Wy fajne babki jesteście! Te historie zakończone małym cudem dały mi pozytywnego kopa. Ale może najpierw się przedstawię. Mam prawie 25 lat, 2 letniego synka. Choruje od kilku lat na pco, przeszłam już różne rodzaje leczenia. Niestety, wszyscy lekarze są zgodni co do tego, że moja owulacja występuje coraz rzadziej, aż pewnego dnia zaniknie. Jeden mój jajnik już praktycznie jest nieczynny. Aby zajść z synkiem, musiałam przejść długie leczenie, przed nim poroniłam w 8 tc, nie skończyłam go ponieważ plemnik męża i moje jajo w końcu się zgrali w czasie ;-) Ciąża to był piękny okres, ale też ogromny strach i ciągła walka. Gdy mały skończył rok, rozpoczęliśmy starania o rodzeństwo. To już rok starań.. Na początku listopada straciliśmy maluszka, był to początek ciąży, 5 tc. Ale nie poddajemy się. W przyszły czwartek wizyta u ginekologa, i zobaczymy co powie. Pewnie znów czekają mnie wszystkie badania, a także monitoring. Ale w końcu musi się udać :-)
×