

rozmowa niekontrolowana
Zarejestrowani-
Zawartość
9 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez rozmowa niekontrolowana
-
Niepotrzebnie się martwiłam, że nie wstanę na czuwanie na 3 nad ranem. Wcale się nie kładłam!:) Właściwie, to z niewielką przerwą byłam na adoracji od wieczora do rana. Wyobrażacie sobie? Tyle godzin twarzą w Twarz z Bogiem? Pan uczynił dla mnie rzecz niemożliwą. Nie będę się wdawała w szczegóły, ale dokonał wczoraj cudu. Dla mnie ewidentnego. Jeszcze drżę na wspomnienie tego. Dziś także kilka godzin przed Panem, bo to Jerycho Różańcowe było-24 godziny adoracji Najświętszego Sakramentu na przemian milczenie i Różaniec. Jestem szczęśliwa:)
-
https://www.youtube.com/watch?v=ZRwdoI5Wzog Proszę bardzo, anialon. Serce rośnie, kiedy się patrzy na te tłumy, które przyszły tego wieczoru i zostały do nocy, żeby uwielbiać Jezusa. :)
-
Hmm...Czy mam więc rozumieć, że dobrze zrobiłam zakładając ten temat? ;) Pół roku i tylko 16 stron...Ale za to jakich!;D. Każdy Wasz wpis to istna perełka, tak się tym ubogacam, tak za Was Bogu dziękuję, jesteście dla mnie prawdziwym darem, Wy zakochane w Bogu tak jak ja. Więc jednak nie oszalałam! A jeśli nawet oszalałam, to w jakim doborowym towarzystwie! :D.Szłam dzisiaj przez park i czułam się jak żywe tabernaculum po dzisiejszej Komunii Świętej i adoracji, Pan mówił do mnie z mojego serca tak serdecznie...Ech, czemu tak niewielu Go szuka, chce doświadczyć a On chce być tylko kochany..Tylko kochany...
-
Doświadczyłam wczoraj głodu Eucharystii. Rano poszłam tylko na krótką adorację Najświętszego Sakramentu przed pracą, bo zaplanowałam sobie uczestnictwo w wieczornej Mszy Świętej z modlitwą o uzdrowienie. Męczyłam się cały dzień, naprawdę tęsknota wewnętrzna, jakiś taki smutek, przygnębienie, uwielbiałam w tym wszystkim Boga, bo wiedziałam, że jest to po coś, ale było naprawdę ciężko. Za to po Komunii Świętej wieczorem, jakby słońce wzeszło mi w sercu, jakby Jezus po całym tym trudnym oczekiwaniu wreszcie mnie przytulił. Wyszłam z kościoła uskrzydlona z postanowieniem, że nie popełnię już tego błędu i nie przełożę spotkania z Nim w Komunii Świętej na wieczór. Czytam na sąsiednim wątku o wątpliwościach autora co do istnienia Boga i Jego miłości. Dla mnie to jakaś abstrakcja takie pytanie, ale chyba naprawdę trzeba łaski uświęcającej, żeby pozbyć się wątpliwości i nawiązać z Nim zwyczajnie bliską, czułą relację. Błogosławionego dnia.:)
-
https://www.youtube.com/watch?v=OOHmzw_su3Q teraz :)
-
Anialon, a też tak masz, że tak cieżko na sercu jak adoracja się kończy? Dla mnie to takie trudne, mimo świadomości, że mam Go przecież w sercu, to jednak jak się patrzy na Jezusa w monstrancji, to jest jakoś inaczej...Ta Obecność, ech... :)
-
Też wczoraj mieliśmy Komunię Świętą pod dwoma postaciami :)
-
A jak Twój narzeczony, anialon? Pogodził się z Twoją decyzją co do życia w łasce?
-
Duchowa pustynia to coś innego. To brak doświadczenia obecności Boga, duchowych pociech. I to przez długi czas. Bóg tak sprawdza wiarę i wierność i czy kochamy Go za te "emocjonalne fajerwerki" czy dla Niego samego...
-
Wczorajsze czuwanie niezwykle piękne. Apel, R/óżaniec, M/sza Ś/więta, adoracja a podczas niej m/odlitwa uwielbienia, wstawiennicza z nałożeniem rąk przez kapłanów (spoczynki w D/uchu Ś/więtym już nikogo nie dziwią :)) i na koniec b/łogosławieństwo N/ajświętszym S/akramentem. Nie wiem czy też tak macie, ale ja odczuwam jakiś dziwny smutek, jak ksiądz odnosi P/ana J/ezusa do t/abernaculum. Wczoraj, kiedy to zrobił podzielił się pewnym doświadczeniem, że kiedy Go chował czuł wyrzuty sumienia, że już musi to zrobić, bo już grubo po północy a przecież tak Go kochamy i już tęsknimy, bo co byśmy tam robili w nocy, gdyby tak nie było i wtedy usłyszał w sercu takie słowa: Przecież Ja zostaję w waszych sercach . Taki kochany jest J/ezus. Niech będzie uwielbiony w N/ajświętszym S/akramencie i w naszych sercach. Tylko On tak uszczęśliwia:)
-
Wróciłam dziś ze Mszy Świętej i porannej adoracji cała wypełniona szczęściem :) Rozmawiałam w sercu z Jezusem tak serdecznie, chcę Go odtąd traktować jako stale obecnego w swoim sercu o ile wypełni je w Komunii Świętej. A jak na razie, z Jego łaski, wypełnia je codziennie. Każdy może adorować Boga o każdej porze dnia i nocy. To cudowne. Wiesz Anialon, zaczęłam wczoraj praktykę modlitwy w postawie największego uniżenia czyli leżenia krzyżem i to jest coś niesamowitego, tego się nie da opisać, jak paradoksalnie człowiek wznosi się wtedy, na jakie wyżyny. Nie umiem ująć tego w słowa. A nie jest takie słowo...."Miłość". Błogosławionego dnia, ja mam jeszcze dziś przed sobą spotkanie z moim Ukochanym w kaplicy adoracji a wieczorem czuwanie przed zesłaniem Ducha Świętego. Znowu będą cuda, chociaż właściwie od pewnego czasu postrzegam swoje życie jako jakiś nieustający cud, staram się ukrywać ten stan duszy, ale to szczęście jest tak rozpierające, że na gębę mi wyłazi...:P Chodzę uśmiechnięta, chyba się ludzi na mnie gapią, ale to silniejsze ode mnie. Wszystkim życzę takiej radości. Tak Bóg odpłaca, już tutaj, w życiu doczesnym,za miłość. Kocham Go przecież nie dla nagrody, ale jednak On daje mi te uczucia. Jak łakocie. Chwała Panu! :)
-
Coś tam słyszałam. Podobno cenią go sobie księża egzorcyści jako szczególną obronę. Nie myślałam modelko, że u Ciebie aż taka poważna sprawa, że aż egzorcysta się tym zajmuje. Przecież normalnie uczestniczyłaś w Eucharystii i Komunię Świętą przyjmowałaś, więc o co chodzi? Będę się za Ciebie modlić, bo gdzieś najwyraźniej jest jeszcze problem. Nie gniewaj się, ale ja bym uważnie przyjrzała się tym objawieniom, które rozpowszechniasz, a którym sprzeciwiają się egzorcyści, więc pewnie nie bez powodu. Obym się myliła. Oddaj to wszystko Jezusowi, ale tak naprawdę, z serca, bez granic i poproś Go o uwolnienie. Dobrej nocy:)
-
Posłuchajcie tego koniecznie. To mną wstrząsnęło. https://www.youtube.com/watch?v=Mou2AoDLxmQ
-
Oj, o tym życiu duchowym to masz powiedzieć spowiednikowi. To miałam na myśli. Wiesz, czasem mam wrażenie, że księża nawet nie przypuszczają, jak głębokie życie duchowe mogą mieć osoby świeckie. To ich samych ożywia i pokrzepia. Chociażby dla takiego ubogacenia jakiegoś kapłana warto się przed nim otworzyć w tym temacie. No i porada duchowa też Ci się przyda i Twoje postanowienie życia w czystości też będzie bardziej wiarygodne, jak kapłan się dowie, jak Ty miłości C/hrystusa doświadczasz. Ech, po co się tym martwić. Jezus sam Cię poprowadzi. Miłego wieczoru.:)
-
Jutro także będzie msza z modlitwą o uzdrowienie. Pamiętajcie, zawsze ostatnia niedziela i ostatni poniedziałek miesiąca. http://dobremedia.org/
-
Msza Święta z modlitwą o uzdrowienie. Właśnie wróciłam z adoracji, więc późno wklejam, ale na kawałek można się jeszcze załapać :) https://www.youtube.com/watch?v=BZEKq24r34U
-
Mogłabym tu napisać elaboraty o tym jak doświadczam Boga, jak znienacka ogarnia mnie słodycz Jego obecności w moim sercu, bo jestem nieustannie w łasce uświęcającej, mogłabym pisać w nieskończoność o darze łez, o miłości odbierającej oddech, jakiej nie czułam do żadnego człowieka, o tym jak budzą mnie słowa z Pisma Świętego, zupełnie jakby ktoś wypowiedział je tuż przy moim uchu, kiedy się budzę, o Najświętszym Sakramencie, którego obraz mam stale pod powiekami. Mogłabym, ale to nic nie da. Sceptycy nie uwierzą, wyśmieją, coś o beczkach piwa zażartują, wszystko żeby zagłuszyć utajony niepokój. Prawda jest taka, że trzeba doświadczyć Boga, żeby przy Nim wytrwać podczas "nocy wiary", która na każdego przyjdzie. Wiara jest łaską. Jezus mówi wyraźnie: " Nie wyście Mnie wybrali, ale ja was wybrałem..." Jak doświadczyć Boga? Warto spróbować "stworzyć Mu warunki". Nie usłyszysz Go w hałasie imprez, w zamroczeniu alkoholem czy narkotykami. To się zdarza, ale rzadko. Naprawdę trzeba coś z siebie dać. Wyciszyć się, doknąć sacrum; klęknąć przed tabernaculum albo w kaplicy adoracji i to nie raz, ale systematycznie no i czytać Pismo Święte. Wierzcie mi w kościołach katolickich naprawdę wiele się dzieje-modliwy wstawiennicze, o uwolnienie, uzdrowienie, dzieją się cuda, ale też nie chodzi o poszukiwanie sensacji ale spotkanie z Bogiem. Szatan będzie przeszkadzał, już to , że myślicie, że brednie piszę, to przejaw jego działania. Najfajniejsze jest to, że jeśli już mnie czytasz, jeśli Cię to chociaż zdenerwowało, albo wzbudziło uśmiech politowania, to znaczy, że Jezus Cię szuka. Nie ma w życiu przypadków, nic nie dzieje się bez przyczyny. Naprawdę. Można zgrywać cwaniaka, luzaka , nawet antyklerykała a zostać powalonym jak Szaweł z Tarsu, czego wam serdecznie życzę. :D
-
Wiesz anialon, jestem przekonana, że Jezus do tych naszych darów serca podchodzi jak matka do laurki od swojego małego dziecka. Postacie na niej do niczego nie podobne, a dla niej to najpiękniejsze rysunki na świecie i ledwo hamuje łzy wzruszenia. Jestem pewna, że Jezus reaguje tak samo, ogromnym wzruszeniem na każdy, najbardziej choćby nieporadny a z pozoru nawet może żałosny, przejaw naszej do Niego miłości. On nasłuchuje bicia naszego serca i ciągle czeka, kiedy uderzy ono dla Niego, jakże więc musi się cieszyć, gdy to serce bije często w rytm Jego Imienia. Błogosławionej nocy :)
-
Modelko kochana, jesteś w szczególny sposób w mojej modlitwie, w moim trwaniu przed Panem Jezusem w Najświętszym Sakramencie i wierzę, że On dodaje Ci sił, umacnia i broni przed rozpaczą. Te rzeczy, których nie jesteś w stanie się pozbyć są niebezpieczne. Nie pozbywaj się ich sama. Ksiądz egzorcysta opowiadał kiedyś, jak niszczył takie przedmioty przyniesione przez ludzi. Palił je po prostu i dopóki płonęły, towarzyszyły temu manifestacje demoniczne, naprawdę straszne. Poradź się kogoś, jakiejś osoby duchownej doświadczonej w modlitwie o uwolnienie, bo nie każdy ksiądz chce się czymś takim zająć, jak skutecznie się tego pozbyć.
-
Dziś znowu jestem "fruwająca", bo byłam dziś u spowiedzi.:) Muszę jednak powiedzieć, że od czasu tego listopadowego przełomu zniknął problem z grzechem, z którym nie dawałam sobie rady. Teraz ważę każdą myśl, każde słowo. Za nic nie chcę zranić Jezusa, zrobić czegoś, co zagrodziłoby Mu drogę do mojego serca, do którego jak na razie przychodzi codziennie od 4 miesięcy w Komunii Świętej. Często uwielbiam Go w swoim sercu, Jego w nim obecność. Tak, staram się przenosić adorację poza kaplicę, w normalne szare życie, codzienne zawodowe, które wierzcie mi wcale nie jest łatwe. Najtrudniejsze jest to, że nie mam z kim o tym porozmawiać, nie mam kierownika duchowego, chociaż niedawno pewien ksiądz wspomniał, że wspiera mnie modlitwą i prosi o modlitwę za niego i innych księży. Ale i tak duszę to w sobie, nikt mnie nie rozumie, tak jak ja nie rozumiem ludzi, którzy swój wolny czas poświęcają na bzdury ( które ja sama do niedawna robiłam), zamiast pobyć twarzą w Twarz z Bogiem, posłuchać jak serdecznie On mówi do człowieka w sercu, jaki jest kochany i wyrozumiały. Ech, syty głodnego nie zrozumie. :) Ale się rozpisałam. Chyba za cały tydzień:P Ale o tym mogłabym pisać poematy.:D
-
Gdzieś przeczytałam, że owocem adoracji jest nadprzyrodzona wiara. To jest prawda. Co do relacji z Bogiem, to ja nie doświadczam jakiejś miłości Boga, jak to niektórzy świadczą, że ogarnęło ich jakieś poczucie, że są bezgranicznie kochani, bezpieczni, duchowe ciepło. Ja natomiast doświadczałam niesamowitej czułości i młości DO Jezusa. To niesamowite uczucie mam do dziś. Czasem jest mi odbierane na jakiś czas, wtedy już myślę, że koniec słodyczy, czas próby, pustyni a tu ni z gruszki ni z pietruszki-bum! Zalewa mnie nagle fala takiej niesamowitej miłości, aż nie do opisania i nie do wytrzymania. Niedawno tak miałam. Przed podróżą służbową wstąpiłam do kaplicy, dosłownie na kilka minut i to uczucie tej obezwładniającej czułości, wzruszenia, dosłownie ścięło mnie z nóg. Naprawdę, nie mogłam wstać, to było aż zbliżone do cierpienia. To chyba to "lekkie brzemię i słodkie jarzmo", o których mówi Jezus w Ewangelii.
-
Oj, modelko, dla wyjaśnienia. Modlitwę-słowa Pana Jezusa, którą zamieściłam nie ja napisałam. Natknęłam się na nią na adonai.pl i aż się popłakałam jak ją czytałam, bo Jezus czasem właśnie tak przemawia. Tylko jeszcze czulej, jeszcze łagodniej. Pomyślałam, że tak pięknym tekstem należy się podzielić i widzę, że trafiło do serc :))
-
Jezus mówi: Kochaj mnie teraz! Znam twoją nędzę, twoje zmagania, twoją słabość i choroby, twoje przygnębienia, i mimo to mówię ci: Daj mi twoje serce, kochaj Mnie będąc takim, jaki teraz jesteś! Jeśli będziesz czekać, aż staniesz się aniołem, by powierzyć się miłości, nigdy nie będziesz Mnie kochać. Nawet jeśli często popadasz w grzechy, nawet jeśli jesteś zbyt leniwy, aby coś w sobie zmienić - kochaj Mnie! Kochaj Mnie teraz, bez względu na stan, w jakim się znajdujesz, w zapale czy też w oschłości, w wierności czy w niewierności. Kochaj Mnie teraz. Pragnę miłości twego biednego serca. Jeśli będziesz czekać, aż staniesz się doskonały, by Mnie pokochać, to nigdy nie będziesz Mnie kochać. Czyż Ja nie mogę przemienić każdego ziarenka piasku w jaśniejącego czystością anioła, pełnego szlachetności i miłości? Czyż nie mógłbym jednym aktem powołać z nicości tysięcy świętych? Czyż nie jestem wszechmocny? A jeśli pragnę wybrać raczej twoją biedną miłość? Moje dziecko, pozwól, bym cię kochał. Chcę twego serca. Pragnę cię ukształtować, ale na razie, czekając na to, kocham cię takiego, jaki jesteś i pragnę, byś teraz Mnie kochał. Pragnę ujrzeć, jak z dna twojej nędzy wypływa miłość. Kocham w tobie wszystko, aż po twoją słabość i pragnę, aby z twojego ubóstwa wznosił się stale ten okrzyk: Panie, kocham Cię! Dla Mnie liczy się śpiew twego serca. Czy potrzebuję twojej wiedzy lub zdolności? To nie cnót i zasług chcę od ciebie; gdybym cię nimi obdarzył, jesteś tak słaby, że zaraz popadłbyś w pychę. Mogłem przeznaczyć cię do wielkich rzeczy, ale nie - ty będziesz sługą nieużytecznym. Zabiorę nawet tę odrobinę, którą posiadasz - bo stworzyłem cię do miłości. Miłość sprawi, że wszystko inne będzie ci przydane, bez twojej troski. Staraj się tylko, aby chwilę obecną wypełnić miłością. Dziś stoję u drzwi twego serca i pukam jak żebrak - Ja, Pan panów. Pukam i czekam; pospiesz, by Mi otworzyć. Nie mów wciąż o swojej nędzy. Tym, co rani Moje Serce, jest twój brak ufności. Chcę, abyś myślał o Mnie w każdej godzinie dnia i nocy; pragnę, abyś czynił nawet najmniejsze rzeczy z miłością. Kiedy trzeba ci będzie cierpieć, dam ci siłę, ale pamiętaj: Kochaj Mnie teraz. Nie czekaj na to, aż staniesz się święty, by oddać się miłości - bo inaczej nigdy nie będziesz Mnie kochać.
-
Nie dalej, jak w tamtym roku miał być ten znak. Kurczę sama uległam tej psychozie. Oczywiście nic nie nastąpiło. Dajcie spokój dziewczyny, co ma być to będzie, stoimy po stronie Zwycięzcy i to wystarczy. Jeśli coś jest "antypapieskie", nie jest dla mnie wiarygodne. Wszyscy egzorcyści zapytani o te orędzia, są im przeciwni. Nie daje to do myślenia? Widział ktoś tę wizjonerkę? Nie. Nie ma twarzy, adresu, niczego a nadaje przez internet. Jak szkodliwy boot. Każdy może coś takiego stworzyć a orędzia są bezczelnym plagiatem objawień świętej Faustyny i kilku jeszcze innych już uznanych. Ameryki nie odkrywają. Sorry, wiem, że modelka poświeciła tej sprawie kawałek życia i włożyła w nie serce, ale ja zdania nie zmienię i będę słuchać swojego kościoła i Ojca Świętego. A ostrzeżeń a nawet śmierci się nie boję, nie w stanie ducha, w którym jestem, a co daje mi ten kościół prowadzony przez tego papieża.
-
Kochana modelko, czemu mnie to nie dziwi? :D Jezus jest żywy i pośród nas i uzdrawia tak jak tam, w Palestynie 2000 lat temu i przez wieki. Modlitwa z nałożeniem rąk, skąd ja to znam? :) W listopadzie przeżyłam coś podobnego i owoce są cudowne i trwają. Jacy my, katolicy, jesteśmy szczęśliwi! Mamy Eucharystię, największy cud, jaki kiedykolwiek zaistniał. Panie dobry jak Chleb, bądź uwielbiony od swego Kościoła! :)