Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

rozmowa niekontrolowana

Zarejestrowani
  • Zawartość

    9
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez rozmowa niekontrolowana

  1. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Wróciłam dziś ze Mszy Świętej i porannej adoracji cała wypełniona szczęściem :) Rozmawiałam w sercu z Jezusem tak serdecznie, chcę Go odtąd traktować jako stale obecnego w swoim sercu o ile wypełni je w Komunii Świętej. A jak na razie, z Jego łaski, wypełnia je codziennie. Każdy może adorować Boga o każdej porze dnia i nocy. To cudowne. Wiesz Anialon, zaczęłam wczoraj praktykę modlitwy w postawie największego uniżenia czyli leżenia krzyżem i to jest coś niesamowitego, tego się nie da opisać, jak paradoksalnie człowiek wznosi się wtedy, na jakie wyżyny. Nie umiem ująć tego w słowa. A nie jest takie słowo...."Miłość". Błogosławionego dnia, ja mam jeszcze dziś przed sobą spotkanie z moim Ukochanym w kaplicy adoracji a wieczorem czuwanie przed zesłaniem Ducha Świętego. Znowu będą cuda, chociaż właściwie od pewnego czasu postrzegam swoje życie jako jakiś nieustający cud, staram się ukrywać ten stan duszy, ale to szczęście jest tak rozpierające, że na gębę mi wyłazi...:P Chodzę uśmiechnięta, chyba się ludzi na mnie gapią, ale to silniejsze ode mnie. Wszystkim życzę takiej radości. Tak Bóg odpłaca, już tutaj, w życiu doczesnym,za miłość. Kocham Go przecież nie dla nagrody, ale jednak On daje mi te uczucia. Jak łakocie. Chwała Panu! :)
  2. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Coś tam słyszałam. Podobno cenią go sobie księża egzorcyści jako szczególną obronę. Nie myślałam modelko, że u Ciebie aż taka poważna sprawa, że aż egzorcysta się tym zajmuje. Przecież normalnie uczestniczyłaś w Eucharystii i Komunię Świętą przyjmowałaś, więc o co chodzi? Będę się za Ciebie modlić, bo gdzieś najwyraźniej jest jeszcze problem. Nie gniewaj się, ale ja bym uważnie przyjrzała się tym objawieniom, które rozpowszechniasz, a którym sprzeciwiają się egzorcyści, więc pewnie nie bez powodu. Obym się myliła. Oddaj to wszystko Jezusowi, ale tak naprawdę, z serca, bez granic i poproś Go o uwolnienie. Dobrej nocy:)
  3. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Posłuchajcie tego koniecznie. To mną wstrząsnęło. https://www.youtube.com/watch?v=Mou2AoDLxmQ
  4. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Oj, o tym życiu duchowym to masz powiedzieć spowiednikowi. To miałam na myśli. Wiesz, czasem mam wrażenie, że księża nawet nie przypuszczają, jak głębokie życie duchowe mogą mieć osoby świeckie. To ich samych ożywia i pokrzepia. Chociażby dla takiego ubogacenia jakiegoś kapłana warto się przed nim otworzyć w tym temacie. No i porada duchowa też Ci się przyda i Twoje postanowienie życia w czystości też będzie bardziej wiarygodne, jak kapłan się dowie, jak Ty miłości C/hrystusa doświadczasz. Ech, po co się tym martwić. Jezus sam Cię poprowadzi. Miłego wieczoru.:)
  5. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Transmisja mszy z Łodzi. Teraz! https://www.youtube.com/watch?v=y8914Odr5ck
  6. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Jutro także będzie msza z modlitwą o uzdrowienie. Pamiętajcie, zawsze ostatnia niedziela i ostatni poniedziałek miesiąca. http://dobremedia.org/
  7. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Msza Święta z modlitwą o uzdrowienie. Właśnie wróciłam z adoracji, więc późno wklejam, ale na kawałek można się jeszcze załapać :) https://www.youtube.com/watch?v=BZEKq24r34U
  8. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Mogłabym tu napisać elaboraty o tym jak doświadczam Boga, jak znienacka ogarnia mnie słodycz Jego obecności w moim sercu, bo jestem nieustannie w łasce uświęcającej, mogłabym pisać w nieskończoność o darze łez, o miłości odbierającej oddech, jakiej nie czułam do żadnego człowieka, o tym jak budzą mnie słowa z Pisma Świętego, zupełnie jakby ktoś wypowiedział je tuż przy moim uchu, kiedy się budzę, o Najświętszym Sakramencie, którego obraz mam stale pod powiekami. Mogłabym, ale to nic nie da. Sceptycy nie uwierzą, wyśmieją, coś o beczkach piwa zażartują, wszystko żeby zagłuszyć utajony niepokój. Prawda jest taka, że trzeba doświadczyć Boga, żeby przy Nim wytrwać podczas "nocy wiary", która na każdego przyjdzie. Wiara jest łaską. Jezus mówi wyraźnie: " Nie wyście Mnie wybrali, ale ja was wybrałem..." Jak doświadczyć Boga? Warto spróbować "stworzyć Mu warunki". Nie usłyszysz Go w hałasie imprez, w zamroczeniu alkoholem czy narkotykami. To się zdarza, ale rzadko. Naprawdę trzeba coś z siebie dać. Wyciszyć się, doknąć sacrum; klęknąć przed tabernaculum albo w kaplicy adoracji i to nie raz, ale systematycznie no i czytać Pismo Święte. Wierzcie mi w kościołach katolickich naprawdę wiele się dzieje-modliwy wstawiennicze, o uwolnienie, uzdrowienie, dzieją się cuda, ale też nie chodzi o poszukiwanie sensacji ale spotkanie z Bogiem. Szatan będzie przeszkadzał, już to , że myślicie, że brednie piszę, to przejaw jego działania. Najfajniejsze jest to, że jeśli już mnie czytasz, jeśli Cię to chociaż zdenerwowało, albo wzbudziło uśmiech politowania, to znaczy, że Jezus Cię szuka. Nie ma w życiu przypadków, nic nie dzieje się bez przyczyny. Naprawdę. Można zgrywać cwaniaka, luzaka , nawet antyklerykała a zostać powalonym jak Szaweł z Tarsu, czego wam serdecznie życzę. :D
  9. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Wiesz anialon, jestem przekonana, że Jezus do tych naszych darów serca podchodzi jak matka do laurki od swojego małego dziecka. Postacie na niej do niczego nie podobne, a dla niej to najpiękniejsze rysunki na świecie i ledwo hamuje łzy wzruszenia. Jestem pewna, że Jezus reaguje tak samo, ogromnym wzruszeniem na każdy, najbardziej choćby nieporadny a z pozoru nawet może żałosny, przejaw naszej do Niego miłości. On nasłuchuje bicia naszego serca i ciągle czeka, kiedy uderzy ono dla Niego, jakże więc musi się cieszyć, gdy to serce bije często w rytm Jego Imienia. Błogosławionej nocy :)
  10. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Modelko kochana, jesteś w szczególny sposób w mojej modlitwie, w moim trwaniu przed Panem Jezusem w Najświętszym Sakramencie i wierzę, że On dodaje Ci sił, umacnia i broni przed rozpaczą. Te rzeczy, których nie jesteś w stanie się pozbyć są niebezpieczne. Nie pozbywaj się ich sama. Ksiądz egzorcysta opowiadał kiedyś, jak niszczył takie przedmioty przyniesione przez ludzi. Palił je po prostu i dopóki płonęły, towarzyszyły temu manifestacje demoniczne, naprawdę straszne. Poradź się kogoś, jakiejś osoby duchownej doświadczonej w modlitwie o uwolnienie, bo nie każdy ksiądz chce się czymś takim zająć, jak skutecznie się tego pozbyć.
  11. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Dziś znowu jestem "fruwająca", bo byłam dziś u spowiedzi.:) Muszę jednak powiedzieć, że od czasu tego listopadowego przełomu zniknął problem z grzechem, z którym nie dawałam sobie rady. Teraz ważę każdą myśl, każde słowo. Za nic nie chcę zranić Jezusa, zrobić czegoś, co zagrodziłoby Mu drogę do mojego serca, do którego jak na razie przychodzi codziennie od 4 miesięcy w Komunii Świętej. Często uwielbiam Go w swoim sercu, Jego w nim obecność. Tak, staram się przenosić adorację poza kaplicę, w normalne szare życie, codzienne zawodowe, które wierzcie mi wcale nie jest łatwe. Najtrudniejsze jest to, że nie mam z kim o tym porozmawiać, nie mam kierownika duchowego, chociaż niedawno pewien ksiądz wspomniał, że wspiera mnie modlitwą i prosi o modlitwę za niego i innych księży. Ale i tak duszę to w sobie, nikt mnie nie rozumie, tak jak ja nie rozumiem ludzi, którzy swój wolny czas poświęcają na bzdury ( które ja sama do niedawna robiłam), zamiast pobyć twarzą w Twarz z Bogiem, posłuchać jak serdecznie On mówi do człowieka w sercu, jaki jest kochany i wyrozumiały. Ech, syty głodnego nie zrozumie. :) Ale się rozpisałam. Chyba za cały tydzień:P Ale o tym mogłabym pisać poematy.:D
  12. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Gdzieś przeczytałam, że owocem adoracji jest nadprzyrodzona wiara. To jest prawda. Co do relacji z Bogiem, to ja nie doświadczam jakiejś miłości Boga, jak to niektórzy świadczą, że ogarnęło ich jakieś poczucie, że są bezgranicznie kochani, bezpieczni, duchowe ciepło. Ja natomiast doświadczałam niesamowitej czułości i młości DO Jezusa. To niesamowite uczucie mam do dziś. Czasem jest mi odbierane na jakiś czas, wtedy już myślę, że koniec słodyczy, czas próby, pustyni a tu ni z gruszki ni z pietruszki-bum! Zalewa mnie nagle fala takiej niesamowitej miłości, aż nie do opisania i nie do wytrzymania. Niedawno tak miałam. Przed podróżą służbową wstąpiłam do kaplicy, dosłownie na kilka minut i to uczucie tej obezwładniającej czułości, wzruszenia, dosłownie ścięło mnie z nóg. Naprawdę, nie mogłam wstać, to było aż zbliżone do cierpienia. To chyba to "lekkie brzemię i słodkie jarzmo", o których mówi Jezus w Ewangelii.
  13. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Oj, modelko, dla wyjaśnienia. Modlitwę-słowa Pana Jezusa, którą zamieściłam nie ja napisałam. Natknęłam się na nią na adonai.pl i aż się popłakałam jak ją czytałam, bo Jezus czasem właśnie tak przemawia. Tylko jeszcze czulej, jeszcze łagodniej. Pomyślałam, że tak pięknym tekstem należy się podzielić i widzę, że trafiło do serc :))
  14. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Jezus mówi: Kochaj mnie teraz! Znam twoją nędzę, twoje zmagania, twoją słabość i choroby, twoje przygnębienia, i mimo to mówię ci: Daj mi twoje serce, kochaj Mnie będąc takim, jaki teraz jesteś! Jeśli będziesz czekać, aż staniesz się aniołem, by powierzyć się miłości, nigdy nie będziesz Mnie kochać. Nawet jeśli często popadasz w grzechy, nawet jeśli jesteś zbyt leniwy, aby coś w sobie zmienić - kochaj Mnie! Kochaj Mnie teraz, bez względu na stan, w jakim się znajdujesz, w zapale czy też w oschłości, w wierności czy w niewierności. Kochaj Mnie teraz. Pragnę miłości twego biednego serca. Jeśli będziesz czekać, aż staniesz się doskonały, by Mnie pokochać, to nigdy nie będziesz Mnie kochać. Czyż Ja nie mogę przemienić każdego ziarenka piasku w jaśniejącego czystością anioła, pełnego szlachetności i miłości? Czyż nie mógłbym jednym aktem powołać z nicości tysięcy świętych? Czyż nie jestem wszechmocny? A jeśli pragnę wybrać raczej twoją biedną miłość? Moje dziecko, pozwól, bym cię kochał. Chcę twego serca. Pragnę cię ukształtować, ale na razie, czekając na to, kocham cię takiego, jaki jesteś i pragnę, byś teraz Mnie kochał. Pragnę ujrzeć, jak z dna twojej nędzy wypływa miłość. Kocham w tobie wszystko, aż po twoją słabość i pragnę, aby z twojego ubóstwa wznosił się stale ten okrzyk: Panie, kocham Cię! Dla Mnie liczy się śpiew twego serca. Czy potrzebuję twojej wiedzy lub zdolności? To nie cnót i zasług chcę od ciebie; gdybym cię nimi obdarzył, jesteś tak słaby, że zaraz popadłbyś w pychę. Mogłem przeznaczyć cię do wielkich rzeczy, ale nie - ty będziesz sługą nieużytecznym. Zabiorę nawet tę odrobinę, którą posiadasz - bo stworzyłem cię do miłości. Miłość sprawi, że wszystko inne będzie ci przydane, bez twojej troski. Staraj się tylko, aby chwilę obecną wypełnić miłością. Dziś stoję u drzwi twego serca i pukam jak żebrak - Ja, Pan panów. Pukam i czekam; pospiesz, by Mi otworzyć. Nie mów wciąż o swojej nędzy. Tym, co rani Moje Serce, jest twój brak ufności. Chcę, abyś myślał o Mnie w każdej godzinie dnia i nocy; pragnę, abyś czynił nawet najmniejsze rzeczy z miłością. Kiedy trzeba ci będzie cierpieć, dam ci siłę, ale pamiętaj: Kochaj Mnie teraz. Nie czekaj na to, aż staniesz się święty, by oddać się miłości - bo inaczej nigdy nie będziesz Mnie kochać.
  15. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Nie dalej, jak w tamtym roku miał być ten znak. Kurczę sama uległam tej psychozie. Oczywiście nic nie nastąpiło. Dajcie spokój dziewczyny, co ma być to będzie, stoimy po stronie Zwycięzcy i to wystarczy. Jeśli coś jest "antypapieskie", nie jest dla mnie wiarygodne. Wszyscy egzorcyści zapytani o te orędzia, są im przeciwni. Nie daje to do myślenia? Widział ktoś tę wizjonerkę? Nie. Nie ma twarzy, adresu, niczego a nadaje przez internet. Jak szkodliwy boot. Każdy może coś takiego stworzyć a orędzia są bezczelnym plagiatem objawień świętej Faustyny i kilku jeszcze innych już uznanych. Ameryki nie odkrywają. Sorry, wiem, że modelka poświeciła tej sprawie kawałek życia i włożyła w nie serce, ale ja zdania nie zmienię i będę słuchać swojego kościoła i Ojca Świętego. A ostrzeżeń a nawet śmierci się nie boję, nie w stanie ducha, w którym jestem, a co daje mi ten kościół prowadzony przez tego papieża.
  16. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Straszne rzeczy napisano dziś na tym forum o Eucharystii i to tak wulgarnymi słowami. Jak strasznie to boli kogoś, kto nie tyle wierzy a wie...i codziennie patrzy na Boga. Chodziłam ostatnio po mieście i w duchu błogosławiłam każdej osobie, na którą spojrzałam, bo mocą przyjętej Komunii Świętej był w mojej duszy Jezus ( i staram się żeby zawsze był:) ). Modlę się o Jego spojrzenie, tzn. żebym postrzegała ludzi tak jak On. Z taką miłością. Ale wiecie, jak tak sie codziennie adoruje Najświętszy Sakrament, to ciągle odkrywa się nowe rzeczy. Zawsze było mi smutno, że rano muszę wyjść z kaplicy adoracji i iść do pracy, wejść w ten stres, w którym siłą rzeczy trudno myśleć o Bogu, bo ta praca angażuj***ardzo psychicznie. Dostałam wtedy taką myśl: "Przecież jestem w Twoim sercu, możesz Mnie w nim adorować nawet w pracy". I faktycznie tak zrobiłam, bo człowiek po przyjęciu Komunii Świętej staje się żywym tabernaculum niejako, ma Boga w sobie. Przynajmniej przez pewien czas. Hmmm...to chyba to słynne "chodzenie w Obecności Bożej".Niesamowite, prawda?
  17. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Miałam na myśli głównie Marię z Irlandii. Nie znam pozostałych wizjonerów. Nie potrzebuję tych objawień, żeby wierzyć. Ufam Jezusowi, co ma być, to będzie. W życiu i śmierci należymy do Pana. Ważne, żeby w każdej chwili być na śmierć gotowym. Czy możemy choć jeden dzień dodać do swojego życia, ponad to co Bóg dla nas przeznaczył? Odkąd tak szczególnie przylgnęłam do Jezusa Eucharystycznego, nabrałam dystansu do życia i do śmierci też. Dostaję teraz kłody pod nogi, zaczęła się walka duchowa, jestem zniechęcana do adoracji Najświętszego Sakramentu. Przez ludzi i przez wydarzenia. Kurczę, niedawno miałam nawet problemy z chodzeniem, kulałam. Efekt chodzenia w nowych, źle wyprofilowanych butach.:P Przeszło, ale dziś np. kolano zginam z wielkim bólem, a nie jestem kurczę emerytką! :D W sumie, to jestem tym lekko rozbawiona. Wczoraj usłyszałam w sercu pytanie czy będę przychodzić do Niego cały czas? To mówię: Dopóki będę miała chociaż jedną sprawną nogę, to druga może niedomagać i będę kuśtykać do kaplicy....hehehe.:) Swoją drogą myślałam dziś o swoich nogach. Do tej pory był to mój powód do dumy, esponowałam je w krótkich kieckach, a teraz postzegam je jako środek do przemieszczenia sie do kościoła. Co za zdumiewająca zmiana myślenia! Hehehe. Jezus jest cudowny i tak wspaniale zmienia priorytety.:)
  18. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Kochana modelko, czemu mnie to nie dziwi? :D Jezus jest żywy i pośród nas i uzdrawia tak jak tam, w Palestynie 2000 lat temu i przez wieki. Modlitwa z nałożeniem rąk, skąd ja to znam? :) W listopadzie przeżyłam coś podobnego i owoce są cudowne i trwają. Jacy my, katolicy, jesteśmy szczęśliwi! Mamy Eucharystię, największy cud, jaki kiedykolwiek zaistniał. Panie dobry jak Chleb, bądź uwielbiony od swego Kościoła! :)
  19. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Dziś na adoracji, uderzyło mnie nagle wyjaśnienie tego wczorajszego wydarzenia. To było jak symbol, jak przypowieść. Taka alegoria życia. Adoracja w normalnych warunkach, przy świetle, z możliwością patrzenia na Boga-życie w miarę ustabilizowane, z zabezpieczonym bytem, bez większych tragedii. I nagle gaśnie światło, nie widać Boga, jest ciemność - jakiś życiowy cios, tzw. usunięcie się ziemi spod nóg albo kompletna pustynia duchowa, gdzie wiara się chwieje, bo nie odczuwa się obecności Boga. Ogarnia człowieka przerażenie, podchodzisz do miejca, w którym powinien być i ze zgrozą stwierdzasz, że nadal Go nie widać. Jeśli w tym momencie nie uświadomisz sobie, że przecież On nie zniknął, że nadal jest, nadal na Ciebie patrzy i kocha, to wybiegniesz w panice w tę ciemność i zrobisz sobie krzywdę. Trzeba zostać i wierzyć, bo nigdzie indziej nie będzie bezpieczniej. Takie światło dziś dostałam.
  20. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Sama coraz mocniej rozsmakowuję sie w adoracji Najświętszego Sakramentu. Wczoraj adorowałam zupełnie sama, w pustej kaplicy i pustym kościele, gdy nagle wskutek spowodowanej potężną burzą awarii prądu w całej dzielnicy, jak się później okazało, zgasło światło. Wszędzie, w cyborium też, Najświętszy Sakrament zniknął mi z oczu, przestał być widoczny. Płonęły tylko trzy świece na świeczniku-za mało, żeby oświetlić cokolwiek. Zamarłam ze strachu, ale to był moment, bo uświadomiłam sobie, że przecież On tam jest. Klęczałam więc dalej w tych ciemnościach, postanowiłam podejść jak najbliżej monstrancji, żeby cokolwiek zobaczyć. Podeszłam, wrażenie niesamowite, bo miejsce Hostii wydawało się puste. Nie widać było bieli. Wróciłam do ławki. Wcześniej, na jeden moment światło w cyborium rozbłysło, zobaczyłam przez chwilę podświetlony Najświętszy Sakrament i znowu zapadła ciemność. Prawdopodobnie było to jakieś spięcie, ale wrażenie nie do opisania. Pół godziny później awaria została usunięta i światło rozbłysło na nowo, Najświętszy Sakrament znowu widoczny, uświadomiłam sobie jak dobrze jest Go widzieć :)
  21. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Zabawne dziś miałam zdarzenie. Poszłam rano na Mszę Świętą a że dziś pierwsza sobota miesiąca, to wiadomo, święto maryjne i panie i panowie z Żywego Różańca licznie w kościele zgromadzeni. Po Eucharystii poszłam do kaplicy a tam też pełno ludzi, nie było miejsca w ławce, więc uklękłam za ławkami. Mam na dziś pewne plany, więc załozyłam, że rano ograniczę adorację do pół godziny a "rozwinę się w temacie" po południu ;). Patrzę sobie na Pana Jezusa, uśmiecham się do Niego a tu ludzie kończą swoje, stałe jak sądzę, modlitwy i wychodzą, kaplica pustoszeje, myśle sobie: "No ładnie, zaraz zostanę sama a przecież nie zostawię Jezusa samego! Żegnajcie moje plany";) Ja bez śniadania, mój zwierzak w domu też nie nakarmiony...;). I faktycznie, zostałam w kaplicy sama, nie wiedzieć czemu rozbawiła mnie ta sytuacja. Mówię sobie, no trudno, będę czekać, a tu nagle, dokładnie pół godziny od rozpoczęcia adoracji wchodzi do kaplicy chłopak i klęka w ławce za mną. Hehehe...zupełnie, jakby Pan Jezus powiedział: " No ok, idź na to śniadanie i do swoich spraw". I piję teraz tę pyszną kawę, zwierzak nakarmiony śpi a ja dziękuję Bogu za to, że jest taki wspaniały, że tak wchodzi w naszą codzienność. Ktoś może uznać to za zwykły przypadek. Może i tak, nieważne. Jezus jest niesamowity za kilka godzin znowu będę na Niego patrzeć i już za tym tęsknię. Och, niech cały ten rok, o ile będzie mi dane go przeżyć, taki właśnie będzie. I wszystkim tego cudownego stanu życzę. :)
  22. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    modelko, chciałabym napisać do Ciebie na priv, albo maila. Jak to mogę zrobić? Nie bardzo orientuję się w tym forum.:)
  23. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Zdarzyło mi się dziś coś cudownego. Odbyłam już a/dorację N/ajświętszego S/akramentu po m/szy ś/więtej w południe i miało być dość na dzisiaj. Wieczorem spieszyłam się do domu przynaglana bardzo ważną sprawą, ale cały czas miałam w głowie tę myśl, że jeszcze przez jakiś czas trwa adoracja, no ale rozsądek podpowiadał co innego. Nie mogłam i już. Przechodziłam jednak koło k/ościoła i obiecałam sobie, że wejdę na minutkę, pokłonię się tylko i wyjdę. Akurat! Weszłam i rozpłynęłam się w tej O/becności. Znowu dar łez. Łzy bez towarzyszenia emocji, kiedy dusza wyczuwa obecność B/oga a zmysły są wobec Niej wyłączone. Pół godziny minęło jak sen. Wszystko inne straciło znaczenie, a co najciekawsze okazało się, że ta nie cierpiąca zwłoki sprawa jest już nieaktualna! On chciał mnie przy sobie mieć o tej porze i już. Zlikwidował wszelkie przeszkody. Mój cudowny B/óg! Nasz cudowny B/óg :).
  24. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Wieki temu :) Przyznaję, że jeśli chodzi o modlitwę podczas adoracji, to idę na łatwiznę...;) i nie modlę się stałymi modlitwami. To bardziej jest takie trwanie z uwielbieniem, takim od siebie. Wolę ciszę niż wspólne odmawianie różańca, które o określonej godzinie w kaplicy się odbywa. Ja przychodzę już później. W ciszy lepiej się słyszy, co Bóg do serca mówi. Lubię modlitwę serca - "modlitwę Jezusową". Mówienia Panu Bogu "Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną" nigdy za wiele :) To jedno zawołanie ocaliło Glorię Polo :)
  25. rozmowa niekontrolowana

    W blasku nie znającego zachodu Słońca

    Miłość niekochana, Miłość porzucona, Miłość zdradzona, Miłość zapomniana, Miłość pomijana. Bóg jak żebrak miłości na drodze ludzkiego życia. Odpędzany, znienawidzony, wyśmiany, niewygodny, niemedialny, niearakcyjny z tym swoim krzyżem. Tak bym chciała wynagrodzić Mu swoją obecnością przed Najświętszym Sakramentem tę czarną niewdzięczność ludzi, którzy uważają się za wierzących, ale nie jestem w stanie! Jest nas garstka, z tego co widzę. Dziś przez prawie całą godzinę byłam w kaplicy zupełnie sama. Nie zostawiajmy Jezusa samego! Ta piękna pieśń-modlitwa wyraża mój dzisiejszy nastrój i refleksje po dzisiejszym dniu https://www.youtube.com/watch?v=wat9EQyN-2k&index=9&list=PL45713536961CC10C
×