-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Malinkaberry
-
Olka, ja dzisiaj też nie mogę się zebrać z pracą. Już pierwsza godzina, a ja może trzy papierki przełożyłam.
-
Gościu, to naprawdę trudna sytuacja, pewnie wymaga jakiejś terapii. Mnie sączenie napojów pomaga psychicznie, cały czas mam szklankę pełną, jak nie czarna kawa, to woda mineralna.
-
:)
-
Ja ci proponuję oszukiwanie żołądka, zamiast jeść, wypij szklankę wody.
-
Cóż, ja mam silne postanowienie powrotu do wagi. Figury modelki nigdy nie będę miała bo mam figurę gruszki, zawsze będę miała uda mocno zbudowane, ale mogę z powrotem nosić rozmiar 36 i nie mieć wystających fałdek na brzuchu. Mnie dietetyk pozwolił dobrać dietę na której w ogóle chudnę, bo moje wcześniejsze samodzielne próby kończyły się niepowodzeniem. Teraz mam wrażenie, że dieta jest bardziej zbilansowana, dostarczam sobie w każdym posiłku białka i węglowodanów, nie ćwiczę, a mimo to powolutku chudnę. Poza tym mam pewność, że dieta jest dostosowana do trybu życia i pracy, która mam. No i najważniejsze, jeszcze 4 kilogramy mniej i zobaczę piątkę z przodu :)
-
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że całkowicie. Ale przestałam pić kawę z mlekiem, bo mi dietetyczka powiedziała, że w moim przypadku może utrudniać chudnięcie (ja piję 4-6 kaw dziennie). Czasem skubnę od dzieci jakiegoś żelka. Jak są czyjeś urodziny to pozwalam sobie na kawałek tortu i szampana. Potrafiłam jednak wciągnąć całą paczkę żelek na raz, czy zeżreć kilka kromek z majonezem, teraz tego nie robię.
-
Nina, najważniejsze że poradziłaś sobie z problemem. Ja też 20 lat temu miałam jakieś chwilowe na szczęście zaburzenie, nie jadłam, tylko przeżuwałam jedzenie i wypluwałam z powrotem, potrafiłam tak "przerobić" bochenek chleba z majonezem, na szczęście samo mi przeszło. Nie mam nic do Twojego gotowania, chce ci się, to rób sobie wszystkie przetwory itd. Ja nie lubię gotować, robię to bo muszę i staram się w kuchni spędzać jak najmniej czasu. Z powodu samej diety nie mam zamiaru tego zmieniać. Dlatego korzystam z gotowych kupnych wędlin , chleba, warzyw, owoców, nabiału itd. Przyznam się, że na mojej diecie jem nawet parówki (wybieram te z szynki), a dietę mam rozpisaną przez dietetyka. I mimo braku ćwiczeń powoli chudnę. Jednak mogę stwierdzić, że dieta dla mnie oznacza kompletną zmianę nawyków żywieniowych, zwłaszcza to, że jem teraz 5 posiłków dziennie co 2,3 godziny, przestrzegam liczby kalorii, piję co najmniej 1,5 litra wody mineralnej, nie jem słodyczy, nie słodzę, jem wybrane potrawy. Mam nadzieję, że kiedy osiągnę pożądana wagę, nawyki żywieniowe mi zostaną.
-
Olu, musisz spomiędzy słów v-i-t-a-l-i-a.p-l- itd wykreślić myślniki i powinno przejść.
-
Musiałam wpisać myślniki pomiędzy słowo vitalia, bo wyskakiwał komunikat o spamie. Ale jesteście bystre, to sobie poradzicie z usunięciem tych myślników z adresu.
-
Ja zrobiłam sobie test na Vitalii i wyszło mi, że wagę docelową 54 kilo przy zmianie nawyków jedzeniowych powinnam osiągnąć 1 czerwca br - czyli w sam raz przed wakacjami.
-
Tak :) Stwierdziłam, że już więcej postaram się nie dopuścić do takiego zapuszczenia i wywaliłam wszelkie dżinsy w rozmiarze namiotu. Przy okazji przejrzałam ubrania i te, w których nie chodziłam dwa sezony też wywaliłam. Idzie wiosna, chcę zrobić porządki na strychu, ciuchy niemowlęce ze strychu już kiedyś wywiozłam do pojemników PCK, ale została tam jeszcze cała masa zabawek i naprawdę nie wiem, co z tym zrobić, czy po prostu wywalić na śmietnik, czy szukać kogoś, kto by to przyjął.
-
Netoperek, podzielam Twoje poglądy co do jedzenia. Nie ma co wariować Ja też korzystam z kupnego jedzenia, ser żółty, wędliny, mięso, chleb, warzywa też kupuję , dżemów może nie, bo nikt w domu ich nie je. Kiedyś miałam zakwas i piekłam chleb, ale tylko ja go jadłam, więc po jakimś czasie mi się znudziło. Ja też już po I śniadanku - kromka razowca liźnięta masłem z sałatą i polędwicą z kurczaka, jabłko. Teraz piję sobie drugą kawkę. Po kawce będzie czas na ablucje - mycie włosów, depilacja. Zrobiłam takie wczoraj przeglądy w domu, że znowu mam 5 worków ciuchów do wyniesienia, dwa stare fotele wywaliłam i stertę papierów. Teraz się zastanawiam, co zrobić z ciuchami i jak te fotele wywiozę na wysypisko, bo niestety będę je musiała dowieźć tam we własnym zakresie.
-
Darija, ja mam 170 cm i dzisiaj 63,9 kilo. Moja najwyższa waga to bylo 72 kilo, wyglądałam jak słonica, zwłaszcza, że najbardziej odłożyło mi się na biodrach, dupce i udach- mam figurę gruszki. Moja mama już mnie nawołuje, żebym się więcej nie odchudzała, ale ja mam zamiar zrzucić jeszcze co najmniej 9 kilo. Mierzę się co tydzień centymetrem i jestem zadowolona, bo mi nie leci biust, tylko dalej ładnie wygląda, ciekawe czy ta tendencja się utrzyma.
-
Ja właśnie przywiozłam dziecko z angielskiego, zrobiłam zakupy, popłaciłam przez internet rachunki bo okazało się, że miałam jeszcze styczniowe niepopłacone. Zjadłam II śn, dopijam kawkę i biorę się za porządki i przeglądnięcie ubrań. Dziś wyciągnęłam z szafy spodnie co mi wiszą (!) na tyłku i stwierdziłam, że tak nie może być, pora ubierać się w dopasowane, a nie jakieś workowate bezkształtne ciuchy. Chcę więc też dziś przejrzeć ubrania.
-
W
-
Witam dziewczynki na dietach :) ostatnich kilka dni było bardzo intensywnych, podczytywałam was, ale nie miałam czasu skrobnąć. Dieta mi jakoś idzie, chociaż z nadmiaru roboty trafiały mi się jakieś dziwne przypadki - a to jajek sobie nie ugotowałam, rozbijam a tu surowe, a to tak się zajęłam pracą w domu, że te jajka przypaliłam... :D Dzisiaj dzień laby, wybieram się z dziećmi na pizzę, bo już im miesiąc temu obiecałam. No i moje wizualizowanie jednak dobrze się skończyło, wczoraj dostałam podwyżkę w pracy i dzisiaj ma mi wejść na konto wyrównanie za zeszły miesiąc plus nowa podwyższona pensja; bardzo się cieszę, będę dalej wizualizować. Co do odchudzania - dzisiaj mi wskoczyło znowu mniej na wadze. Ale jutro jak co tydzień oficjalne pomiary wagowe i centymetrowe, widzę już, że ciało mi się inaczej układa.
-
No i jakoś sobie poradziłam w pracy, mimo przerwy spowodowanej ponad godzinną naradą z szefową. To co najgrubsze zrobiłam w pracy, drobnicę wzięłam do domku. Przy okazji naszła mnie taka refleksja - szukałam dodatkowej pracy, najlepiej zdalnej i wizualizowałam w tym kierunku. Moje wizualizacje się spełniły, bo niemal tydzień w tydzień biorę papiery z pracy do domu i pracuję zdalnie przez internet. Niestety chyba źle wizualizowałam, bo nie idą za tym dodatkowe pieniążki... :(
-
Dołączam się do kawy :) Słaby mam dziś nastrój, boję się, że się nie wyrobię z terminami... Ale nie mam innego wyjścia jak spiąć pośladki i nie gderać, tylko brać się do roboty...
-
Witam i dziękuje za zaproszenie na kawę :)
-
A ja cały dzień przesiedziałam przed komputerem klepiąc papiery. Już mi się wcale weekend nie różni od tygodnia. Dobrze że chociaż wczoraj wyskoczyłam z koleżanką do klubu na 2 godzinki. Jak ją odwoziłam, zatrzymał mnie patrol policyjny do kontroli, musiałam dmuchać, oczywiście z wynikiem 0,00 .
-
Nie znikają, są na drugiej stronie. Ja znowu wyciągnęłam dorsza na obiad, dziś jestem bez dzieci, to rosołu nie gotuję.
-
Ja właśnie kawkę sobie zrobiłam i przy okazji znowu tu zaglądam.
-
Plany na weekend? niestety pracowite... Wzięłam sobie papiery z pracy do domu, bo terminy się zbliżają. Jestem dziś bez dzieci, więc zapowiadają się dwa dni przed komputerem. Jak tylko trochę dom ogarnę i umyję podłogi. Ale wieczorem dziś chwilka przyjemności - idę z koleżanką do klubu. Ja już po śniadaniu (razowiec, jajko na twardo i jogurt naturalny). Na drugie śn to samo. Na obiadek dorsz, pewnie z ziemniaczkiem i kapustą kiszoną. Podwieczorek - znowu węglowodany i białko więc kromka razowca z szynką. Kolacja - razowiec, parówka z musztardą, jakieś warzywko.
-
Witam wszystkich przy porannej kawusi :) Dzisiejszy pomiar wskazał 64,2 kilograma i kolejny centymetr w biodrach mniej :) Chudnę powoli, ale jednak. Jak wstałam i zaczęłam się ruszać, to tak mnie poruszyło, że w ciągu 10 minut byłam w toalecie 4 razy z grubszą potrzebą. Potem znowu się zważyłam i okazało się, że wyszło ze mnie pół kilo kału na te cztery poranne posiedzenia. Szok! Ile się tego dziadostwa w człowieku mieści??
-
Witam :) Dopiero co się skarżyłam na zastój, a tu dzisiaj na widzę niespodzianka, a tu znowu ruszyło i jest 400 gram mniej. Dżinsy w rozmiarze 40 mogę zsunąć z tyłka bez odpinania zamka! Jeszcze trochę i odszukam w garderobie dżinsy w rozm. 38 :) Czekam z niecierpliwością do soboty na cotygodniowe pomiary.