-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Malinkaberry
-
Flu, a ile tych przysiadów dziennie miałabym robić? Z obciążeniem jakimś czy bez?
-
Witam :) Netoperek, ja mysle że motywacja jest, tylko brakuje Olci to i wpisów mniej. Ja zaglądam na forum kilka razy dziennie, ale przecież nie będę sama ze sobą pisać :) Mnie alkohol świąteczny wreszcie spadł, dzisiejsza waga wróciła do poziomu niedzielnego czyli 61,2. Spodnie noszę w garści, może dziś wieczorem sprawdzę, czy już wchodzę w 38. Na I śniadanie 2 łyżki płatków owsianych z mlekiem 1,5 %, II sn deska wasy z dwoma plastrami szynki, potem przekąska deska wasy z czterema plastrami szynki, pomidorem i ogórkiem. reszta posiłków w domu, to jeszcze nie wiem, co zjem. Zastanawiam się, czy by nie zacząć ćwiczyć, do wyrzeźbienia mam zwłaszcza nogi (kolana to moja zmora, mam 40 cm obwodu w kolanie) i pośladki, Reszta jest moim skromnym zdaniem ok. Co mi polecacie na te dolne partie ciała? Tylko nie biegi, bo nie tego na pewno nie będzie mi się chciało robić, mogę za to spróbowac ćwiczyć w domu.
-
A ja dzisiaj ominęłam drugie śniadanie, po godzinie to mnie taki głód napadł, że aż mi się chwilowo niedobrze zrobiło - jednak organizm przyzwyczaja się do stałych pór posiłków. Kolejny posiłek zjadłam programowo, podwieczorek mi się obsunął o pół godziny. Jestem już w domu, więc kolację zjem o wyznaczonej porze.
-
Witam przy popołudniowej kawce. Wróciłam do domu i zjadłam podwieczorek według nowej rozpiski - serek waniliowy light. W czasie pracy było dziś bardziej białkowo - jajka, wędliny, bo nie wzięłam do pracy chleba. Na kolację będę dojadała pierś z kurczaka w sosie miodowo-musztardowym ze świąt, zastanawiam się, co do tego - czy kasza pasuje do kurczaka?
-
Witam i ja przy porannej kawusi :) Moja spowiedź ze świat przedstawia się następująco: sobota pełna dieta i minus 200 gram, niedziela ponad dietę dwie lampki wina i dwa kawalki babki piaskowej, poniedziałek - kawalek ciasta z kajmakiem, kilka marcepanowych zajączków, mało dietetyczny obiad. Dziś rano lekki wzrost na wadze, ale sie nie przejmuję, bo od weoczraj od kolacji znowu trzymam dietę i pewnie jest to krótkotrwały wzrost. Jak pisałam mam rozpisaną nową dietę, ale jeszcze nie znam jej na pamięć, więc dziś z jedzeniem lecę według starej rozpiski.
-
Witajcie świątecznie :) Ja właśnie jeszcze kawkę sama piję, bo dzieciaki u taty, więc sobie do netu zajrzałam. Za dwie godzinki jade do rodziców. Matyldo, możesz być z siebie dumna, na prawdę to bardzo pozytywne, że zaczęłaś jeść regularnie i bez kompulsów. Oby tak dalej! Mnie też, odkąd zaczęłam jeść regularnie, przeszła ochota na moje "sztuczki". Ja miałam wczoraj się wina napić, bo jakoś mnie ochota naszła, ale pomyślałam od razu o wadze (bałam się, że znowu zacznie skakać wzwyż) i przetrzymałam to. A dieta po obniżeniu węglowodanów o połowę jakby zaczarowana, znowu dziś spadek minus 200 gram.
-
Witam Mam kolejną dobrą nowinę, znowu mi ubyło pół kilo, cieszę się bardzo, mam już 61,4. Do piątki z przodu brakuje tak mało :) A już się bałam , że w kolejnym miesiącu diety nie będzie większych zmian. Właśnie się wymaseczkowałam, nabalsamowałam, jeszcze mam maskę na włosach, piję sobie kawkę i maluję paznokcie. Jeszcze raz smacznego jajeczka :)
-
Właśnie dostałam na maila rozpiskę z nową dietą, co uderza po oczach, to duża ilość białka i faktycznie obcięte węglowodany, nawet w owocach, które mi wolno tylko do godz. 12 w ilości 150 gram i to tylko wybrane owoce. oczywiście banany i winogrona odpadają. czyli dalej będę żyła na jednym jabłku dziennie. Z chlebkiem bardzo krucho, bo mam rozpisany chleb wasa, z tego co widziałam tylko jedna kromeczka razowego dziennie jest dopuszczona. Zobaczymy co z tego będzie, czy utrzymam tempo 0,5 kilo na tydzień czy uda mi się wybić do jednego kilograma.
-
Zauważyłyście, że gdzieś się zagubiła założycielka tematu i ta dziewczyna, co się zaczęła odchudzać z Naturhouse?
-
Efekty - zamiast wczorajszych 63,1 było 62,4 kilo.
-
Witam dziewuszki :) Olcia, zdrowiej FluttterShy, fajnie, że masz takie podejście do własnego ciała, bo chyba nic nie jest gorsze dla psyche niż nadmierne przejmowanie się. Mam koleżankę, która nadmierne przejmowanie się wyglądem doprowadziło niemal do anoreksji i zaburzeń psychicznych. A z tym uchem małego to faktycznie nieciekawie, bo to już się ciągnie chyba od zeszłego tygodnia. U mnie obcięcie węglowodanów dało zaraz efekty
-
A ja w czasie obu ciąż smarowałam się kremem Mustela, cholernie drogi, ale za to nie mam ani jednego rozstępu do dziś i po każdym porodzie bardzo ładnie wchłonął mi się brzuszek. Ja na brzuch nie narzekam, tak bardzo jak na biodra i uda, ale cóż, taka moja uroda :)
-
Netoperek, dzięki że chce Ci się ze mną pogadać :) Dla mnie dieta to po prostu sposób odżywania, ja bym mogła być przy moim trybie życia cały czas na 1200 kcal i 5 posiłkach dziennie, no ale zobaczymy jak to wyjdzie dalej. Chemikiem nie jestem, na poprzednio podawanych lekach przytyłam z 48 kilo do 72, masakra. Jakkolwiek lekarz mi uparcie twierdził, że to nie przez leki, tylko przez jedzenie, odstawienie leków jednak pokazało, że leki coś mają z tym wspólnego, bo tak jak pisałam będąc bez leków schudłam 14 kilo zupełnie bez wysiłku i szybko. A przedtem brałam dosłownie pół tabletki dziennie i mimo ćwiczeń i moich eksperymentów z dietami nic nie mogłam schudnąć. Faktycznie w ulotce jest napisane tylko, że powoduje wzrost łaknienia. Ale to jest przecież chemia. Wiesz Netoperek, ja kiedyś tak zdesperowana byłam przy mojej wadze, że odchudzałam się Adipexem (wiem, głupia byłam), schudłam, i owszem, ale za to 2 miesiące Adipexu kosztowało mnie 3 tygodnie w szpitalu, bo Adipex jest na pochodnej amfetaminy i niestety wpływa na procesy mózgowe, więc zaburzyło mi działanie leków. A potem wszystko wróciło, waga znaczy się. Teraz przemknęła mi myśl o jakichś preparatach wspomagających odchudzanie, ale nie mam problemów z łaknieniem, żeby je lekami hamować (tak jak napisałaś, wszelkie zachcianki leżą w psychice), a jakieś turbospalaczy z efedryną boję się stosować, zresztą i tak nie ćwiczę, a one ponoć działają przy ćwiczeniach. Wiesz, ja jak czytam, że się zjada na obiad dwa talerze zupy to też mi oczy ze zdziwienia na wierzch wychodzą, ale w końcu chudniecie, a talerz talerzowi nierówny - można nalać sobie 4 wielkie chochle zupy zagęszczonej śmietaną i mąką (jak to moja babcia zagęszczała nawet pomidorową), a można zjeść 2 razy po 100 ml zupy i też w poście napisać, że się zjadło dwa talerze zupy. Ale w sumie to was podziwiam, że potraficie dobrać sobie dietę taką, że chudniecie, ja tego nie potrafiłam zrobić sama. Co do kremów - przez ostatnie 3 lata nie smarowałam się zupełnie, ale ostatnio doszłam do wniosku że kobieta w moim wieku (jestem przed 40) musi zacząć dbac o siebie, nakupiłam sobie kremów, serum, masek, olejków i zaczęłam się regularnie miziać.
-
Co do wody w organizmie - miałam pomiar tej wody, poza tym to naprawdę widać po skórze, ja mam skórę bardzo suchą, to widać zwłaszcza na dłoniach i na łydkach, łydek jak nie posmaruję oliwka dla dzieci,to skóra mi się wręcz łuszczy, czy to latem, czy zimą. A dłonie to bym mogła smarować kremem co 5 minut, a i tak wciąż skóra jak u staruszki. Reasumując mój przydługi wywód - dla mnie np. dieta kopenhaska to niepotrzebny eksperyment, który na sobie niektóre z Was przeprowadzały, ale na szczęście trwa ona krótko. Tak samo prywatnie uważam, że stosowanie diety 1000-1200 kal i jednoczesne intensywne ćwiczenia to lekka przesada, zwłaszcza jak czytam wypowiedzi na Vitalii, gdzie więcej się pisze o PPM i CPM oraz o składzie chemicznym jedzenia, no ale to wasze ciała, więc nie śmiałabym się wtrącać.
-
To pisałam ja, Malinkaberry, tylko się nie zalogowałam.
-
Nie, nie atak, tylko na prawdę nie wiem, skąd czerpiesz wiedzę. Ja czytam czasem rzeczy z internetu na temat mojej choroby i jestem przerażona, jak czytam to dochodzę do wniosku, że to coś strasznego, co się dzieje ludźmi, mam wrażenie że są opisane same skrajne przypadki i że chyba jestem chora na coś innego, bo ja funkcjonuję zawodowo i społecznie jak zdrowa osoba, po prostu biorę zastrzyk raz na dwa tygodnie, a według tego co piszą powinnam ważyć tonę, zupełnie inaczej się zachowywać, nie nadawać się do wychowywania dzieci, tym bardziej samotnego i cale życie siedzieć na rencie chorobowej z uwagi na niemożność normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. A na Gacy się nie znam, widziałam, że tu jest taki topik, ale nie czytałam jego książki, wiec nie mam zdania na ten temat. Znam za to dziewczynę, która odchudzała się z moja dietetyczką i ładnie schudła. A dietę miała zupełnie inaczej rozpisaną niż ja, bo też dolegliwości chorobowe zupełnie inne (ona np magazynowała wodę i w czasie pierwszego tygodnia diety zrzuciła 5 kilo tej wody, ja tego problemu nie mam, ja byłam niedostatecznie nawodniona i musiałam zapas wody w ciele uzupełnić)
-
Netoperek, cóż mam napisać. Ja tez się dziwiłam, kiedy półtora miesiąca temu miałam wprowadzane węgle w większej ilości, ale jednak na tych zwiększonych węglach schudłam połowę tego co w ogóle przez cały okres odchudzania. Skoro chudłam w takim samym tempie jak na diecie, gdzie była zwiększona ilość białka i warzyw, a mniej węglowodanów (bo miałam początkowo całkowity zakaz jedzenia chleba, ziemniaków, makaronu kasz i ryzu), to znaczy że jakiś sens takiej diety był. Poza tym ja mam pracę umysłową i muszę sobie dostarczać glikogenu dla właściwej pracy mózgu, zwłaszcza przy mojej chorobie (bo mam właśnie mózg funkcjonujący nieprawidłowo i muszę brać leki), a z samego białka glikogen się nie bierze. Ufam profesjonaliście, a Ty z całym szacunkiem w końcu dietetykiem nie jesteś i nie wiem, skąd czerpiesz swoją wiedzę :). A co dostanę do stosowania po świętach - zobaczę i na pewno się pochwalę.
-
Ja tez po II sn, 20 gram chleba, jajko na twardo, 3 g masła, liść sałaty, a teraz sagan rooibosa.
-
Aha, pytałam jeszcze o alkohol, powiedziała, że przez alkohol woda potrafi się tak magazynować w zakamarkach żył, że przez jedną noc potrafi nawet do 3 kilo (!) przybyć.
-
Kalorii mi nie dodała, ani nie obcięła, ale wyraźnie powiedziała, że skład chemiczny będzie inny. nie mówiła nic o ćwiczeniach, jej zadaniem jest odchudzenie człowieka dopasowując dietę do aktywności fizycznej, którą ten człowiek już ma. Dlatego ja mam tylko 1200 kal w zasadzie o ile ja bym mogla to obciąć, do 1000? Przy okazji pytałam się o zastoje, powiedziała, że mogą się zdarzać zastoje trwające nawet do trzech tygodni, ale charakteryzują się one tym, że waga jest identyczna bez względu na to czy jesteśmy po posiłku czy na czczo , a tylko po centymetrach widać, że są spadki. Po takim zastoju waga nagle potrafi spaść.
-
Flu, jest tak jak mówisz. Jestem już po wizycie u dietetyczki. Na wstępie obcięła mi węglowodany o połowę, ma dosłać nową dietę ze zmienionym składem chemicznym, która mam zacząć po świętach. Ogólnie nie jest źle, bo sprawdziłam swoja wagę u niej w zapiskach i miałam prawie70 kilo, dzisiaj rano na czczo było 63,1. Powiedziała mi, że może być tak, ze organizm przyzwyczaił się do ilości węgli, która mu dostarczałam, uznał, że to za dużo i nie wiedział co robić z nadwyżką i magazynował. Więc w efekcie do świąt i przez święta mam być na tej diecie co teraz, tylko mam sobie dostarczać o połowę węglowodanów mniej przy tej samej ilości białka. A potem - zobaczę co mi przyślę.
-
Witam dziewczynki :) Ja się dzisiaj z deka wkurzyłam z rana, wchodzę na wagę, a tu znowu wzrost o 300 gram. Miałam już wagę 62,3, dziś rano było 63,1. Trzeci raz w ciągu ostatnich 12 dni, zamiast spadku mam wzrost. Jedynym grzechem wczoraj było to, że zjadłam ponadprogramowo 5 słonych paluszków, ale dosłownie 5 sztuk, a nie całą wielka paczkę, jaka mi została w domu. Co się ze mną dzieje? Przecież nie ćwiczę, żeby to tłumaczyć wzrostem mięśni, dietę trzymam, jem o wyznaczonych porach. Na szczęście dziś idę do dietetyczki stacjonarnej, pogadam z nią z tym. Pogoda u nas niefajna, wczoraj padał śnieg, wieczorem była burza z piorunami, teraz znowu pada śnieg.
-
Olcia, powiedz sobie że po prostu niewłaściwy makijaż miałaś ;) niewymodelowane podkładem miejsca...
-
I ja witam j Miłego dnia, będę zaglądać.
-
Witam dziewczyny przy kawce właśnie się zorientowałam, że dzisiaj czas przestawili. Wczoraj poszalałam, wypiłam kilka kieliszków likieru, poza tym było programowe 5 posiłków.