-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Malinkaberry
-
Olka, masz rację, nie przejmuj się anonimowymi wpisami, bo a to się gość do niny doczepił, a to do netoperka, a to do Ciebie teraz. Nie zna całościowej sytuacji, widzi pojedynczy wpis, a wydaje ocenę całej osoby. ja Ci sie nie dziwię, że jesz dwie wasy, bo ja na śn mogę zaledwie 40 gram chleba i wychodzi mi z tego jedna kromka razowca ze słonecznikiem z Biedry, albo 3 wasy jak mi normalnego chleba braknie (do sklepu najbliższego mam 2,5 km). I też jem ściśle według zaleceń dietetyka. Czytam na Vitalii, że dziewczyny mają znacznie wyższe limity kalorii jak mój 1200 , ale w końcu muszę się czegoś trzymać i trzymam się tej mojej dietetyczki, bo widzę efekty. Chyba mnie przesilenie wiosenne dopadło, bo jakoś się zebrać do roboty nie mogę, poleniuchowałabym.
-
Netoperek, nie złam się, nie jedz ciasta, lepiej napij się wody.
-
Netoperek, ja też muszę się w końcu rozliczyć, będę miała ulgę na dzieci to chciałam zwrot wykorzystać na jakiś fajny wakacyjny wyjazd z dzieciakami.
-
U mnie też śliczna wiosenna pogoda, tylko rano jeszcze przymrozki trzymają. Tulipany już mi zaczęły kiełkować :D Ja dzisiaj zaszalałam na obiad i zjadłam mirunę w panierce. Teraz na podwieczorek razowiec z sałatą i polędwicą. Przejrzę trochę internety i biorę się za strych - czeka mnie wywiezienie na śmietnik niepotrzebnych gratów.
-
Cześć chude dziewuszki Pokonałam jedne problemy, pokonałam chyba zastój - dziś waga pokazał wreszcie spadek poniżej 63 kilo. Nic to, na razie nie podniecam się zbytnio, czekam do soboty na oficjalne pomiary i zapis. Na I śn, razowiec, jajko na twardo i jabłko, do tego kawa z mlekiem 1,5%. Idę walczyć w pracy z papierami. Będę zaglądać, więc piszcie, co tam u Was.
-
Ja też padam, nie tyle fizycznie, co nieco psychicznie jestem zmęczona. Znowu wytoczyłam sprawę jednemu urzędowi, odwołanie napisałam dosłownie w 40 minut, takie trochę ble ble, byleby się odwołać. Mam nadzieję, że ktoś mądry będzie to rozpatrywał i odniesie się pozytywnie do moich wypocin. Właśnie wróciłam do domku i zabieram się za gotowanie kolacji. Mam trochę kurczaka w ziołach z wczoraj i tak się zastanawiam co do tego, ale najpewniej dziś będzie mały ziemniaczek w mundurku i sałata.
-
Już pisałam na ten temat wiele razy, że ja nie ćwiczę, więc to na pewno nie jest kwestia związana z przyrostem masy mięśniowej. Z pomiaru u dietetyczki wynikało, że masę mięśniową mam w normie, jestem średniej budowy kości, miałam za mało wody i za dużo tłuszczu (37% za pierwszym styczniowym pomiarem, potem po miesiącu woda się unormowała, a tłuszczu w lutym już było 31%). Teraz na razie bazuje na obliczeniach z Vitalii i poziom tłuszczu według kalkulatora Vitalii mam na poziomie 26%. Miałam kiedyś podobną wagę do obecnej jako młoda kobieta, więc może organizm sobie zapamiętał ten próg i teraz stoi. Zmykam do roboty, będę tu zaglądać.
-
Mogę jeść zamiennie kolację z obiadem, dlatego, że pora obiadowa przypada mi na godz. 14-15 i wtedy jestem w pracy. Nie noszę obiadów do pracy, tylko w tej porze jem to, co na kolację, a na kolację to co na obiad. Na ten późny obiad wczoraj o 19-20 miałam 100 gram gotowanej piersi kurczęcej, 100 gr ziemniaka i dwie surowe marchewki. Myślę, że to wystarczająca porcja , zwłaszcza że dzienny limit kalorii dla mnie to 1200. Przez cały dzień wypiłam 1,5 l wody. W ciągu dwóch tygodni powinnam się skontaktowac z dietetyczką, może mi znowu zmiany wprowadzi. Dziś wieczorem wybiorę się do Lidla, może uda mi się kupić świeżego dorsza, to będę miała fajna zmianę od tego kurczaka.
-
Witajcie Chyba dobiłam do zastoju, bo mi się waga kreci od dwóch tygodni wokół 63 kilo i nie chce spaść poniżej. Ale przetrwam to, siłą woli przetrwam. Na śn razowiec z polędwicą i jabłko, teraz czarna kawa duży sagan.
-
Olka, coś w tym jest, bo nie znam faceta po rozwodzie, który by sobie kobiety nie szukał. Ale znam kawalera, który jest już po 40 i wciąż nie może znaleźć.
-
Netoperku, ja mogę sobie pisać, bo już jestem przed 40-tką i dzieciata. Wpadłam, żeby napisać, że na kolację 100 gr piersi z kurczaka dusznej na wodzie z ziołami, 1 mały ziemniak i 2 marchewki. Do tego szklanka soku, choć ponoć owoce powinno się spożywać do południa. Kręcę się wciąż w okolicach 63 kg i ni chu chu nie chce zejść poniżej.
-
Nie zjadło posta, tylko się zawiesiło przy przejściu na kolejną stronę. Dziewczyny, dobrze że trafiłam na naszą małą grupę wsparcia, bo mnie do wczoraj jakieś zniechęcenie do diety ogarnęło. A tak czytam i jakoś trwam, choć od wczoraj mam ochotę wszystko rzucic w pieruny i pogodzić się z wagą. Olka, to jakoś Ci jednak idzie, 5,5 kilo piechotą nie chodzi, zobacz wagowo i objętościowo ile to by było słoniny gdyby to położyć w jednym kawałku, 5,5 kilo bardzo ładny wynik.
-
Dzień dobry wszystkim :) Nie mogę się dziś obudzić, chyba dopadło mnie przesilenie wiosenne. Śniadanie juz zjadłam, kawę wypiłam, ale kofeina jakoś nie działa. Nie mam energii i najchętniej bym się poobijała dziś. Zaraz sobie strzele druga kawkę, może mnie pobudzi.
-
FlutterShy, moja mama rzuciła palenie ponad 25 lat temu i tez przytyła. Lekarka jej kazała zrzucić 15 kilo, ale mamuśka na razie nie wzięła sobie tego do serca. Miesiąc temu nie chciała iść do dietetyka bo twierdziła, że jest za ślisko (a cały czas samochodem jeździ). Za mną ta cola dziś chodziła, ale się opiłam wody i herbi i mi na razie przeszło. Ja mam cukier zakazany, od dwóch miesięcy nie posłodziłam ani łyżeczki, zresztą już dawno przestałam słodzić. Jedyny cukier jaki sobie dostarczam, to ten w owocach. A owoców mogę do 200 gram na dzień, więc czasem nieco grzeszę jedząc dwa jabłka dziennie... A gdzie reszta dziewczyn?
-
WItam ponownie, Olka dołączam się do kawki. Rosołek wstawiłam, pazurki pomalowałam, mam trochę pracy na komputerze na dziś, ale nie chce mi się zabrać do roboty i tak przeglądam internety.
-
FlutterShy , nawet nie wiedziałam, że są takie saszetki jak apap do picia. Zatrzymałam się na czasach polopiryny s :D Na razie leczę się tym co mam w domu, ale dzięki za poradę . Właśnie dopiłam drugą kawkę, pora wyskakiwać z szlafroka i zabrać się do roboty, czeka mnie dziś przyjęcie urodzinowe.
-
No i będę chyba dziś pisać sama do siebie. FluterrShy, ja też się spodziewałam w tym tygodniu zobaczyć wynik poniżej 63 kilo, ale się przeliczyłam. W tym tempie to do Wielkanocy nie zobaczę 5 z przodu.
-
śniadanie - 3 deski z odrobiną masła, jajko na twardo, kawa z mlekiem 0,5 %, jogurt pitny aktiplus.
-
Flu, muszę się wykurować przez weekend, bo w poniedziałek znów do pracy. Właśnie sobie łyknęłam ibufen. Ja też się zaraziłam od dzieci. Dziewczyny, jest coś w tym, że podobamy się bez względu na wagę. W zeszłym roku dostawiał się do mnie facet, ja wciąż tyłam, a on mi prawił, że mam z/a/j/e/b/i/s/t/y tyłek :D Wynika z tego, że nie wszyscy szukają modelek.
-
Ja też miałam ambitne plany na ten tydzień, miałam sobie porobić dalsze porządki i podwórko. Ale przeziębienie pokrzyżowało mi plany, no i pogoda bura i ponura, zimno i pada. Ja wzięłam ibufen, ubrałam się ciepło, podkręciłam temperaturę na piecu i nawet się rozkręciłam. Na obiad 15 gram kaszy jęczmiennej, dwa sadzone jaja i 4 średnie surowe marchewki.
-
a ja dla odmiany na obiad 100 gr ziemniaków, 2 jaja sadzone, ogórek konserwowy i kapusta kiszona. Już mi kiszki marsza grały, jednak przyzwyczaiłam się do stałych pór posiłków.
-
Netoperek, a jaki masz wzrost że tak nisko celujesz?
-
FlutterShy, po prostu organizm się przyzwyczaja, że jest regularnie karmiony i pojony i nie musi magazynować na przyszłość.
-
Netoperek gdzieś czytałam, że organizm zapamiętuję wagę na której przez jakiś czas był i może na takiej wadze się zatrzymać w czasie odchudzania. Ja też mam problem z zapamiętywaniem, do dwóch myśli to się jeszcze mogę odnieść, ale normalnie to też sobie spoglądam na to co piszecie. Szkoda, ze nie ma już tu Vinnie, miała bardzo smaczne menu, przynajmniej bardziej urozmaicone niż moje.
-
Olka , gdyby nie obawa, że mnie były luby tu wyśledzi w necie (mam wrażenie, że on, a zwłaszcza jego teraźniejsza się pasie tym co u mnie słychać), wrzuciłbym swe fotki do oceny. Ja się pocieszam tym, że w końcu jestem po dwóch ciążach, już przed 40, więc czego bym chciała, już jako nastolatka miałam udka i kolana. Musiałabym mieć raczej inne geny. Na marginesie - czy któraś z was ćwiczy na orbitreku? Stoi mi w piwnicy taki stary model i tak się zastanawiałam czy go nie wyciągnąć i zacząć jednak ćwiczyć na nim.