inaccessible89

Grindr, Misiaczku. Nie udawaj, że nie wiesz.

Dziękuję za troskę.

Nie muszę jutro wcześnie wstawać.

Bo nie mogę. Ale zaraz padnę.

Używają, ale raczej nie ze stałym partnerem.

Myślę, że przez 11 lat coś się u tej damy zmieniło.

Oczywiście, ale nie kosztem partnerki.

Pewnie wtedy, kiedy to ustalali, tak miało być.

Tak też myślałem, Maro, że porównujesz siebie do ex, w związku z czym ex należą się wygody i przywileje, a next - nic i niech sobie za wiele nie wyobraża.

A skąd pomysł, że jego ex nie ma prawa do budowania życia na nowo? Ktoś jej zabrania spotykać z kimś? W chwili obecnej ma wszystkie weekendy wolne.

Sam na sam przez cały dzień? No raczej nie. A taki gość to już domownik.

A czy ja robię z tej babki świętą? Ja ją rozumiem, że chciałaby spędzić z partnerem trochę czasu sam na sam, może wyjechać na weekend. Tobie wydaje się to nienormalne?

Po to są związki - dla spełniania potrzeb i wzajemnej pomocy. Jeśli sytuacja się zmienia, można zmienić swoje zachowania, tryb życia. Tu nie ma sztywno ustalonych norm. Czy Ty aby nie przesadzasz? Sugerujesz, że zmiana terminów widzeń z dzieckiem na inny dzień to jakaś traumatyczna krzywda. Nie przenoś swoich prywatnych traum i uprzedzeń ze złych relacji na innych ludzi. Bo Twoje argumenty są wymyślane bardzo „na siłę”. Całe życie jest zmianą. W poniedziałek inne lekcje niż w piątek, w weekend wcale.

Przepraszam, czy Ty masz jakiś ciężki uraz do drugich partnerek / drugich żon?

Tak, uważam, że powinien porozmawiać z ex (szkoły weekendowe nie są co weekend) i z dzieckiem, ale też wziąć pod uwagę potrzeby trzeciej strony, czyli partnerki. Zachowujesz się tak, jakby ona nie była kimś, czyje zdanie i potrzeby mają jakąkolwiek wartość.

Moja eks sąsiadka preferuje taki sposób wychowywania dzieci. Ma ich trójkę, od czasu pojawienia się pierwszego czyli od jakichś 12 lat siedzi non stop w domu i nie pracuje. Kiedy byłem na pracy zdalnej mogłem zauważyć (usłyszeć), że młodsze dzieci są puszczane praktycznie samopas (bo starsze jest już w wieku szkolnym). Latem nigdy z nimi nie wyszła na spacer ani choćby na plac zabaw.

Ale co złego w tym, by raz dla odmiany spotkać się z dzieckiem w tygodniu, odebrać ze szkoły, zamiast weekendu? Abstra...ąc od postawy ex Autora, bo tej jakbyś wybiórczo nie zauważała, nie sądzisz, że normalna matka chciałaby spędzić też weekend ze swoim dzieckiem, może pokazać mu coś, na co w tygodniu nie ma czasu?

Czytałem ostatnio artykuł o samotności w świecie Internetu.

Akurat w tym wypadku żartobliwie nawiązuję do mobilności czy łatwości w znalezieniu partnera. Nie do jakości czasu spędzonego z dzieckiem, bo tu można różnie mówić, zależy co dla kogo jest ważne.

Dlaczego idziesz w jakieś skrajne przykłady? Ani Autor nie chce zaniedbywać dziecka ani jego partnerka, by przestał się z nim widywać. Chce tylko, by w chwili, gdy dziecko jest prawie nastolatkiem, po 5 latach poświęceń, mieć możliwość spędzenia jednego weekendu w miesiącu tylko z partnerem. Wg Ciebie to źle? Nie ma mowy ani o nie płaceniu na dziecko, ani zaniedbywaniu, ani o żadnych innych wymysłach.

Uważasz, że nie można zmieniać ustaleń?