Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Klaudynaxoxo

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Klaudynaxoxo

    Problem sercowy

    Witam mam pewien problem który dręczy mnie od kilku dni... od miesiąca jestem w związku z chłopakiem, dla mnie chłopak niemal idealny (nie pije za dużo, nie pali, wychowany, pomocny, szczery, wierny, też już nieco w życiu przeszedł jeśli chodzi o związki) i układa się nam naprawdę dobrze. Niestety jeszcze nie poznałam jego kolegów więc nie wiem w jakim środowisku się obraca chodź jest naprawdę porządny jak na swój wiek, nie jest mu tylko jedno w głowie i stara się myśleć poważnie. Mój były był chyba odwrotnością... zdarzało mu się mnie kłamać dość często, tylko praca i praca (ciężko o spotkania), typowy "kanapowiec" (rzadko wychodziliśmy gdzieś, wolał leżeć i oglądać ze mną filmy), nie lubiłam jego kolegów (ćpuny, alkoholicy, strasznie dużo palą - nie miałam ochoty jakoś często z nimi siedzieć). Niestety zaliczył "małe zdrady" - całował się z inną, a kiedy indziej obmacywał. Ale wybaczałam bo kochałam, naprawdę kochałam i dalej kocham mimo tego co zrobił nie tak dawno... spędziłam z tym człowiekiem 3 lata pełne miłości ale również bólu. Źle w naszym związku zaczęło być już na początku tego roku, chciałam odejść, byłam nieszczęśliwa. Jakoś próbowaliśmy naprawić nasze relacje jednak zaczęliśmy się kłócić coraz więcej, całe dni milczenia jednak wszystko sobie wybaczaliśmy i dalej się kochaliśmy. Jednak już w połowie wakacji już nie było czego ratować. Zaczęło się od pomysłu jego wyjazdu z kolegami na Mazury (drugi koniec kraju) do jego rodziny na tydzień. Dobra jakoś to przeboleje... dzień wyjazdu - pomogłam spakować się, zrobiłam im prowiant na drogę i wyjechali. Od samego początku miałam złe przeczucie i chyba słusznie... tydzień zamienił się w 2 tygodnie ("Zepsuty samochód" - okazał się kłamstwem), nie pisał i nie odbierał telefonu całymi dniami, przestał mówić mi że mnie kocha, z czasem dowiedziałam się że nie przesiadywał z kolegami cały czas tylko wsiadał w auto i jechał gdzieś. Dowiadywałam się o jego imprezach (nie tylko na wakacjach ale i tutaj gdzie mieszkamy) o których nie mógł mi po prostu powiedzieć, że wychodzi tylko zawsze to krył. W czasie jego wakacji "z kolegami" zaczął spóźniać mi się okres, poranne wymioty - zadzwoniłam z prośbą żeby wracał bo boje się że jestem w ciąży. Wtedy walnął gadką o zepsutym aucie. Kiedy łaskawie "naprawili samochód" i wracali to w drodze powrotnej zerwał ze mną. Poprosiłam o przyjazd do mnie. Został na 2 noce. Próbowałam ratować nasz związek. Na każdy możliwy sposób. Jednak stał się oschły... przytulanie mnie było dla niego problemem, nie mówił mi że mnie kocha, a kiedy spytałam czy mnie kocha powiedział że nie. Przez te 3 tygodnie (cały wyjazd i powrót) co noc nie spałam, płakałam, a w dzień resztkami sił pracowałam. Dużo piłam. Nie mogłam funkcjonować. Byłam nieszczęśliwa. Ostatecznie zerwałam z nim. Zgodził się. Dla nie załamywania się założyłam konto na portalu randkowym. Nie liczyłam na nic. Chciałam tylko porozmawiać a tak poznałam obecnego faceta. Tydzień po zerwaniu "obudził się" i stwierdził że chce wrócić i że mnie kocha. Przez miesiąc przyjeżdżał, pisał smsy że mnie kocha, obiecywał że będę najszczęśliwszą dziewczyna na świecie, dawał kwiaty, przepraszał, nawet rozpłakał mi się. Ja nieugięta trwałam przy nowo poznanym facecie. Aktualnie dał sobie już spokój od ponad miesiąca, nie pisze, nie dzwoni. Jednak od kilku dni myślę o powrocie do niego. Kocham go. Bardzo. Ale aktualnie jestem szczęśliwa w nowym związku. Proszę was o jakąś radę. Decyzję sama podejmę. Po prostu chciałabym znać waszą opinie, co wy byście zrobiły czy cokolwiek co rozświetli mi tą ciężką sytuację
  2. Witam mam pewien problem który dręczy mnie od kilku dni... od miesiąca jestem w związku z chłopakiem, dla mnie chłopak niemal idealny (nie pije za dużo, nie pali, wychowany, pomocny, szczery, wierny, też już nieco w życiu przeszedł jeśli chodzi o związki) i układa się nam naprawdę dobrze. Niestety jeszcze nie poznałam jego kolegów więc nie wiem w jakim środowisku się obraca chodź jest naprawdę porządny jak na swój wiek, nie jest mu tylko jedno w głowie i stara się myśleć poważnie. Mój były był chyba odwrotnością... zdarzało mu się mnie kłamać dość często, tylko praca i praca (ciężko o spotkania), typowy "kanapowiec" (rzadko wychodziliśmy gdzieś, wolał leżeć i oglądać ze mną filmy), nie lubiłam jego kolegów (ćpuny, alkoholicy, strasznie dużo palą - nie miałam ochoty jakoś często z nimi siedzieć). Niestety zaliczył "małe zdrady" - całował się z inną, a kiedy indziej obmacywał. Ale wybaczałam bo kochałam, naprawdę kochałam i dalej kocham mimo tego co zrobił nie tak dawno... spędziłam z tym człowiekiem 3 lata pełne miłości ale również bólu. Źle w naszym związku zaczęło być już na początku tego roku, chciałam odejść, byłam nieszczęśliwa. Jakoś próbowaliśmy naprawić nasze relacje jednak zaczęliśmy się kłócić coraz więcej, całe dni milczenia jednak wszystko sobie wybaczaliśmy i dalej się kochaliśmy. Jednak już w połowie wakacji już nie było czego ratować. Zaczęło się od pomysłu jego wyjazdu z kolegami na Mazury (drugi koniec kraju) do jego rodziny na tydzień. Dobra jakoś to przeboleje... dzień wyjazdu - pomogłam spakować się, zrobiłam im prowiant na drogę i wyjechali. Od samego początku miałam złe przeczucie i chyba słusznie... tydzień zamienił się w 2 tygodnie ("Zepsuty samochód" - okazał się kłamstwem), nie pisał i nie odbierał telefonu całymi dniami, przestał mówić mi że mnie kocha, z czasem dowiedziałam się że nie przesiadywał z kolegami cały czas tylko wsiadał w auto i jechał gdzieś. Dowiadywałam się o jego imprezach (nie tylko na wakacjach ale i tutaj gdzie mieszkamy) o których nie mógł mi po prostu powiedzieć, że wychodzi tylko zawsze to krył. W czasie jego wakacji "z kolegami" zaczął spóźniać mi się okres, poranne wymioty - zadzwoniłam z prośbą żeby wracał bo boje się że jestem w ciąży. Wtedy walnął gadką o zepsutym aucie. Kiedy łaskawie "naprawili samochód" i wracali to w drodze powrotnej zerwał ze mną. Poprosiłam o przyjazd do mnie. Został na 2 noce. Próbowałam ratować nasz związek. Na każdy możliwy sposób. Jednak stał się oschły... przytulanie mnie było dla niego problemem, nie mówił mi że mnie kocha, a kiedy spytałam czy mnie kocha powiedział że nie. Przez te 3 tygodnie (cały wyjazd i powrót) co noc nie spałam, płakałam, a w dzień resztkami sił pracowałam. Dużo piłam. Nie mogłam funkcjonować. Byłam nieszczęśliwa. Ostatecznie zerwałam z nim. Zgodził się. Dla nie załamywania się założyłam konto na portalu randkowym. Nie liczyłam na nic. Chciałam tylko porozmawiać a tak poznałam obecnego faceta. Tydzień po zerwaniu "obudził się" i stwierdził że chce wrócić i że mnie kocha. Przez miesiąc przyjeżdżał, pisał smsy że mnie kocha, obiecywał że będę najszczęśliwszą dziewczyna na świecie, dawał kwiaty, przepraszał, nawet rozpłakał mi się. Ja nieugięta trwałam przy nowo poznanym facecie. Aktualnie dał sobie już spokój od ponad miesiąca, nie pisze, nie dzwoni. Jednak od kilku dni myślę o powrocie do niego. Kocham go. Bardzo. Ale aktualnie jestem szczęśliwa w nowym związku. Proszę was o jakąś radę. Decyzję sama podejmę. Po prostu chciałabym znać waszą opinie, co wy byście zrobiły czy cokolwiek co rozświetli mi tą ciężką sytuację
×