vani89
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez vani89
-
Niusia też to wczoraj czytałam i chyba następnym razem zrobię na surowo właśnie w jakieś sałatce :)
-
Siwucha no dobra dobra :P bimberek robi :P taki z 55%. Ale bez porównania na 2 dzień nie masz kaca, dobrze się czujesz. My już alkoholu nie kupujemy heh. A teściowa z tego różne nalewki robi i też wszędzie pełno butelek.
-
A co do dentysty to my staramy się chodzić co pół roku, i to świetnie działa bo rzadko mamy coś robione. Ja powiem wam szczerze że jeszcze 1 mleczny ząb mam, ale dlatego że w tym miejscu stałego nie mam. Za każdym razem jak idę do dentysty a jest jakaś inna to się dziwią, ale moja kuzynka też tak miała ale jej wypadł mi się trzyma. Teraz właśnie wybieramy się 29 stycznia. Kuba też od małego jak zęby się pojawiły zaczęłam z nim chodzić i się nie boi. Ide po kawę bo zasne chyba.
-
Sheloba mój Kuba uderzyć umie ale jeszcze nie zdarzyło się żeby uderzył kolegę w przedszkolu. Estera u mnie to mąż zawsze powtarzał że jak np dziecko się przewróci to od razu nie lecieć z pomocą. Mój był taki cwany że jak się przewrócił i nikt nie zwracał uwagi to nie płakał otrzepał się i dalej szalał. A jak tylko zobaczyłam ze się przewrócił to od razu w płacz. Ale to też nie znaczy że się nie interesowałam bo widziałam że się przewrócił ale nie biegłam. Mąż też lubi spędzać czas z młodym, razem na ryby chodzili jak mieszkaliśmy u teściowej, do lasu na spacer, w samochodzie grzebią itp. I też ma dużo cierpliwość mi niestety czasami jej brak.
-
Sandy już sobie sciągnełam te 3 ksiązki, u pracy nuda więc może przeczytam :) Ja sobie nie wyobrażam żebym miała włączyć Kubie bajke czy tablet z grami i sama się sobą zająć. Masakra. Nawet jak ćwiczę to młody jest ze mną i robi swoje wygibasy. Heh jak wróci to pewnie na skakance też spróbuje skakać heh już z moją sis kiedyś skakał. Wesoło było.
-
Estera no klocków to my mamy chyba z tonę. Kiedyś bawiliśmy się że mieliśmy zbudować jaki dom chcemy mieć. Nawet fajne projekty wyszły hehe. Później wszystko omówiliśmy, pomieszaliśmy i z 3 domków zrobiliśmy jeden nasz wymarzony :D. Ale śmiechu i zabawy było. Ja najbardziej lubię te nasze weekendy w 3, zero tv, tele, kompa. Bawimy się całą sobotę i niedziele.
-
Witajcie :) ja już siedzę w pracy. Dziś też nuda pewnie będzie. Ja też dużo czytam, uwielbiam usiąść z lampką wina i dobrą książką. Kubie od małego staram się czytać i cały czas się tego trzymamy i widzę że garnie się do książek bardziej niż do TV. Ciężko z nim bajkę oglądać bo nie interesuje go, woli poczytać. Całe szczęście. Moja kuzynka ma 9 latka i odkad pamiętam żeby mieć z nim spokój załącza mu xboxa a ten siedzi i gra całe dnie. Mój to nawet nie lubi tam jeździć. Ostatnio miałam taką nudę w pracy że w tydz przeczytałam 4 części Crossa bardzo wciągające. Greya też przeczytałam w tydz. Wciągająca nie można się oderwać. Przeczytałam też wszystkie książki Dana Browna. I ogólnie wiele innych. Te co wymieniłam najbardziej mnie wciągneły. Za jakiś czas pewnie zrobię powtórkę :D Wczoraj na obiad zjadłam mały talerz zupy grochowej u taty. Wróciłam do domu to 10 min na skakance poskakałam plus rozgrzewka na początek i na koniec brzuszki. A dziś mam takie zakwasy że szok. Nie wiem co wymyśleć na obiad mąż chciał naleśniki. Dzisiejsze menu: śn: 2 kromki chlebka chrupkiego żytniego z serem wędzonym + kawa z mlekiem 2 śn: musli z activią ob: coś wymyśle kol: twaróg z jogurtem
-
Uf jakoś przetrwałam ten dzień ale opróżniłam 5 segregatorów. Co do jedzenia to niestety mojego męża nie da się "oszukać" ma takie kubki smakowe że od razu wyczuje co to. Po za tym rzadko zje coś nowego, trudno go przekonać bo zmiany heh. Ma swoje ulubione dania i koniec. Na imprezę jak robię coś nowego to dla niego muszę coś normalnego zrobić żeby zjadł coś. Więc u teściowej na imprezach to głównie zrazy i devolaje muszą być. Dość śmiesznie bo wg chłopaków teściowa tak wychowała że cudów nie jedzą. Dopiero jak ja zaczęłam wymyślać potrawy to teść powoli się przekonuje, właśnie do szpinaku i łososia się przekonał.
-
Witajcie kobitki :) ja już w pracy ale dziś nuda będzie bo sama na posterunku jestem oprócz kierownika warsztatu ale on lata ciągle. Pewnie znowu wezmę się za niszczenie FV bo trochę do zniszczenia jeszcze jest. Oby szybko zleciało do 15. Dzisiejsze menu jak na razie: śn: bułka fitness z paprykarzem z dorsza + kawa 2 śn: musli z activia A resztę to się zobaczy, co prawda idę dziś do rodziców to i pewnie na obiad się załapie. Ale może w końcu ugotuję sobie tej kaszy z warzywami. Dziś też mam w planach trochę poskakać. Usmiałam sie wczoraj gadam wieczorem z Kubą i trochę z teściową. Jak ja się zaczynałam odchudzać to też stwierdziła że trochę musi zgubić. Więc mówi że też na diecie jest. A dzwonię wczoraj ok 20 i mówi mi że kupiła takie duże pieczarki, nafaszerowała i się pieką właśnie na kolację. Heh udana jest w dzień mało je ale na noc jak teśc póżno kończy to kolacje trzeba zrobić. heh a jak ja przyjeżdzam to mówi ze nic nie je bo się odchudza. Jak jedziemy do nich to głównie na śniadanie i kolację twaróg jem to też ze mną usiądzie i zje a tak to nie ruszy jeszcze na dodatek chudy heh. Naśmieje się czasami.
-
Po pracy umówiłam się z mamą na małe zakupy więc obiad przepadł ale kupiłam sobie sweterek rozmiar L :d więc jest dobrze bo ostatnio musiałam XL mieć. Jak wróciłam do domu to poskakałam na skakance ale się ze mnie lał pot. Na początek krótka rozgrzewka a na koniec parę brzuszków. Na kolację zjadłam bułkę fitness paprykarzem z dorsza tak jakoś miałam smaka :). Teraz czekam na męża bo wraca z pracy i jakiś film pewnie załączymy choć ja zaraz padne bo dziś nie mogłam coś w nocy spać i może z 2-3 godz spałam. Ogólnie ostatnio piję w ciągu dnia herbatkę Teekanne Herbata Detox & Slim.
-
Melduję się i ja z kawą w poniedziałek od pół godz już w pracy. Wiecie co młodego w domu nie ma to nawet wstać się z łóżka nie chce. A więc po kolei w sobotę posprzątałam w całym domu i robiłam tą fasolkę dla męża ale długo nie wracał więc trochę ja zjadłam na obiad. Jak wrócił ok 18 to pojechaliśmy na zakupy wróciliśmy ok 20 :o zjadł obiad i położyliśmy się do łóżka oglądalismy Asterixa i Obeliks osiedle bogów. Ale normalnie mąż mi zasnął w połowie ja do końca obejrzałam i też poszłam spac. A niedzielę wstaliśmy na śniadanko połowa bułki z sałatą serem i do tego pomidor,ogórek i rzodkiewka z cebulką. Na obiad poszliśmy do moich rodziców bo w tym roku się jeszcze raz nie widzieliśmy, oczywiście tata zrobił schabowe ze schabu ale takie duże były jak talerz ale schab swojski. Do tego ziemniaczki i sałatka z ogórków z marchewką. Jeszcze mama wczoraj paczki piekła to po 2 zjedliśmy, póżniej wypiliśmy trochę wina i wróciliśmy do domu. Od dziś ferie więc mąż w pracy nie ma obiadów i jeszcze wczoraj wieczorem gotowałam mu zupę ogórkową. Zimno w warsztacie mają więc niech zje coś ciepłego. Chłopaki zawsze duże oczy robią jak mój wyjmuje garnek z samochodu idzie do kuchni i zupkę sobie grzeje heh. Dziś od rana dietkowo i wracam na orbitrek, kupiłam sobie skakankę więc też zaczynam dziś skakać. Dzisiejsze menu: śn: kawałek twarogu i 2 kromki chlebka chrupkiego + kawa z mlekiem 2 śn: sałatka grecka (sałata,pomidor,ogórek,cebula, oliwki) ob: kasza gryczana z warzywami kol: kawałek twarogu
-
Ja też starałam się ćwiczyć na orbitreku codziennie ale przez te święta mam z lekka zawalony pokój w którym stoi bo kupiliśmy dużą choinkę i żeby w miarę wyglądała w pokoju to duży stół wynieślismy do 2 pokoju i tam ledwo wejść można. Ale młody jutro jedzie to i choinkę wyrzucimy bo prawdziwa i już oblatuje, jak jest cicho w pokoju to słychać jak igły spadają heh. Najgorzej zdjąć te ozdoby ale stoi blisko okna to przez okno się wyrzuci. Ok 11 zjadłam 2 śniadanko i zostało mi trochę jogurty to ok 14 zjem. Jutro rano się w końcu zważę bo zawsze rano zapomnę i jak mi się przypomni to już ubrana jestem. Ostatnio się mierzyłam i w cm jest jak było więc i dobrze jest.
-
Hejka :) ja już siedzę w pracy od 30 min, jak budzik rano zadzwonił to myślałam że sobie strzele w łeb tak dobrze mi się spało a tu wstać trzeba pfff. Upiekłam wczoraj ciasteczka z ciasta francuskiego z serem camembert i suszoną żurawiną i zjedlismy po 2 na podwieczorek i jak już kolacji nie jadłam wypiłam herbatkę. Dziś idziemy z Kubą do moich rodziców na obiad a jutro z rana mąż zawozi go do swoich rodziców na ferie. Kaszel w końcu przeszedł :) od pon zaczynam ćwiczyć koniec z choróbskiem. Naszło mnie na skakankę, chciałam taką z licznikiem ale u nas w tym momencie nie ma w żadnym sklepie wrrr a nie będe z neta zamawiać bo przesyłka droższa od skakanki. Dzisiejsze menu: śn: małe ciasteczko, kromka chlebka chupkiego + herbata 2 śn: musli z activią ob: nie wiem co będzie kol: kawałek twarogu lub jogurt
-
Witajcie ja już w pracy, nie wyspałam się dziś i oczy mi się zamykają. No skakanka fajna sprawa muszę w końcu kupić. U nas w mieszkaniu nie jest źle bo mało mebli a my i tak już powoli myślami się wyprowadzamy, więc i będzie działka i taras do skakania w sam raz heh. Pamiętam jak kiedyś w gim mieliśmy na wf zaliczenie ze skakania na skakance różnymi sposobami pamiętam że pod rząd trzeba było skoczyć 130 razy przy czym każde z 10 podskoków różnym stylem i ja ćwiczyłam w domu na korytarzu między 3 a 4 piętrem heh nawet fajnie było. Teraz mieszkam na parterze i lipa hehe. Upiekłam wczoraj ciasteczka z ciasta francuskiego z serem camembert i suszoną żurawiną to z 3 zjadłam bo prawda małe zrobiłam. Dziś przed wyjściem też zgarnełam jedno małe. Dzisiejsze menu: śn: małe ciasteczko, jedna kromka pieczywa chrupkiego + herbata 2 śn: musli z activią ob: idę dziś z Kubą do rodziców i tam coś zjemy kol: albo kawałek twarogu albo jogurt Misiunka u mnie odwrotnie tylko ja chora a moi chłopcy okaz zdrowia. Wolę w tą stronę niż odwrotnie heh
-
Siwucha najlepiej wszystko wychodzi w praktyce, jak zaczniej numerować to daj jej zobaczyć czy tak może być, ale z tego co piszesz to kobieta niekontaktowa to może byc problem. Nie wiem jak takie osoby są na stanowiskach które wymaga kontaktu z innymi. Ja nigdy z domu nie wychodziłam bez śniadania. Nawet jak do szkoły chodziłam to rano śniadanie, do szkoły nie nosiłam kanapek i później obiad w domu. Tak samo na studiach jak zajęcia miałam dobrze zgrane. Jak były przerwy i zajecia do późna to zawsze na coś się wyskoczyło. Problem się zaczął jak zaczęłam pracować, ach ta siedząca praca. Ogólnie też mało jem bo nie jestem głodna. Ale od pon zabieram się za ćwiczenia bo już choróbsko mija. Naszła mnie ochota na skakankę ale gdzieś moją starą zapodziałam, muszę kupić nową. Dzisiejsze menu: śn: 2 kromki chlebka chrupkiego z serem wędzonym i pomidorem + herbata 2 śn: musli z activią ob: coś z wczoraj zostało to skubnę kol: jajko na miękko Właśnie wypiłam kawę bo wstałam o 5.30 i lekko zaspana jeszcze jestem. Od 6.50 w pracy.
-
Siwucha bardziej chodziło mi o to że nie ma wytycznych czy numerować w każdym miesiącu od nr 1 np. w styczniu pierwsza FV bedzie miała nr 1/01/2016 i w lutym od początku 1 z nr 1/02/2016 czy też numeracja od 1 i kolejno do końca roku w styczniu 1 z nr 1/01/2016 a w lutym np 11/02/2016. Wybierasz dowolne miejsce na FV. Na temat numerowania w KRiP tu możesz poczytać http://www. epodatnik. pl/ interpretacje- podatkowe / wykaz.php?id= 60951-2011-08-05- dyrektor- izby- skarbowej-w- poznaniu- ilpb1-415-676-11-2- ag jest to Interpretacja Dyrektora Izby Skarbowej w Poznaniu ILPB1/415-676/11-2/AG
-
Hm chyba dziś sobie zrobię tą miksturę a co tam wygrzebie ze słoika resztę miodu. A co do pieprzu cayenne to ja do wszystkiego używam, lubię ostre rzeczy. Mój mąz 2 lata temu robił wódkę z papryczką chilli i schował w garażu u teściów i jak rok temu znalazł to nikt wypić nie mógł bo taka papryka ostra była sami wychodowali a ja wypiłam pół szklanki ale dla mnie był za mocny alkohol bo 60procent miał. Ale tak w smaku to dobra była i paliła w rurę heh.
-
Niusia tak czytam ten przepis i chyba znowu jakieś zaćmienie umysłu mam. napisałaś: -utarty korzeń obranego imbiru (ok. 4 cm) -0,5 łyżeczki imbiru to te pół łyżeczki jakiego imbiru
-
Ja już po kawie, choć nie powiem tak mnie wzięło że myślałam że nie wyrobię tak mi się oczy zamykały. Tak ciepłe i suche buty to podstawa. Wg możecie sobie to wyorbrazić wstaje sobie rano chce się umyć a tu wody ciepłej nie ma, leci jakaś taka letniawa wrrr. Nie dość że zimno w mieszkaniu to jeszcze wody ciepłej nie ma. Więc mu się wieczorami kąpiemy góra 5 min, bierzemy prysznic i szybko piżamę i do łóżka masakra. Ale już tylko odliczamy dni do przeprowadzki oby szybko zleciało.
-
Sheloba mój synuś ma 5 lat i z chęcią jeździ do dziadków czy to na wakacje czy to na ferie, niekiedy na week też go zawoze, a czasami jak teściu wraca do domu (jest kierowcą pks i jeździ na trasie i robi ostatni kurs w piątek to zabiera po drodze młodego) ogólnie puki wszystkie duże sprzęty (motor i samochód ma akumulator) ma u dziadków z chęcią jeździ, bo i dużo miejsca do śmigania ma, i babcia na wszystko pozwala. Moja teściowa ogólnie też pracuje ale może sobie wybrać że pracuje np od 7-15 albo na raty od 7-11 i poźniej 15-18 więc zawsze ktoś jest w domu żeby z młodym zostać albo teść albo brat męża. Z chęcią Kubę biorą do siebie. Więc i ja mogę odpocząć :) i ogarnąc trochę w domu.
-
Witajcie :) rano u nas taka chlapa że szok kałuża na kałuży. Nie lubię zimy. Wczoraj obiad jedliśmy u moich rodziców z Kubą na połowę zjadłam jednego kotleta i 2 małe ziemniaczki. Kolęda była ok 19,45 dość późno w porównaniu do lat wcześniejszych. Jak wróciliśmy do domu to na kolację zjadłam bułkę orkiszową z twarogiem i pomidorem. Dzisiejsze menu: śn: bułka orkiszowa z pomidorem + herbatka z cytryną II śn: musli z activią ob: jeszcze nic nie mam ale pewnie coś na szybko zrobię kol: serek nat Jadę dziś kupić nowe buty, ciekawe czy coś będzie bo z zimowymi to zawsze mam problem bo nigdy nie ma rozmiaru. Dziś wracam na orbitreka i jakoś mnie na skakankę naszło jak będzie jakaś w miarę to kupię sobię. Po woli pakuję młodego na ferie a w jego przypadku połowa zabawek też musi jechać. Już się nie może doczekać bo jeszcze jego pojazdy są u teściów w garażu, a w zimę najlepiej lubi jeździć po śniegu tym samochodem na akumulator. W piątek pod wieczór go zawozimy i będzie chociaż tydzień spokoju. I nie będzie małego kusiciela hehe. Jakieś porządki w tym czasie się przydadzą bo znowu pełno wszystkiego wszędzie.
-
Hejka. No co do czego wczoraj zlądowałam z młodym w domu po 17 zabrałam się za robienie zupy fasolowej. Ogólnie to jeszcze coś mnie trzyma bo nos taki zawalony że szok. A tabletek tyle biorę że szok. Całe szczęscie ze Kuba zdrowy ale on to choruje raz może dwa razy w roku. Ogólnie cały czas dietkowo :). W pon idę z młodym do taty na kolędę bo biedaczek sam w domu zostanie bo mama do późna pracuje a sis na wykłady do późna. Ale mam nadzieje że szybko zleci choć przed nami 36 mieszkań. Moje wczorajsze menu: śn: 2 kromki chlebka kukurydzianego z serem wędzonym i hebrata 2 śn: musli z activią ob: parówka w cieście drożdzowym kolacji nie jadłam bo nie byłam głodna do tego dużo herbaty z cytryną i sokiem z czarnego bzu. Zjedliśmy też po kawałku czekolady milka oreo którą dostaliśmy na święta Dziś menu podobnie: śn: 2 kromki chlebka kukurydzianego z serem wędzonym i hebrata 2 śn: musli z activią ob: trochę zupy fasolowej kol: jeszcze nie wiem się zobaczy Dziś chciałam upiec chłopakom oponki serowe, ale zobaczę jak się będę czuła.
-
Hejka :) uf jestem od rana tyle roboty że szok ale na tą chwilę skończyłam co miałam zrobić. Ogólnie boli mnie głowa nos mam tak zapchany że ledwo oddycham, męczące to jest. Od poniedziałku wracam na mojego orbitreka bo brak mi go ale nie mam siły po południu żeby ćwiczyć. Całe szczęście że święta się skończyły teraz dopiero wielkanoc. Ogólnie ostatnio mało jem ale i nie jestem głodna dobre i to. Nawet nie wiem ile waże bo nie mam kiedy się zważyć może dziś jak wrócę z pracy, bo jestem nawet ciekawa ile tam pokazuje.
-
Marysie tak zawsze z teściami chodzimy bo u nich na wsiach w okolicy zawsze coś jest i zawsze trochę znajomych jest heh. Moja teściowa tylko 20 lat ode mnie starsza heh i jeszcze urodziny ma tydzień po mnie. Rozrywkowa babeczka. Siwucha u nas na warsztacie wczoraj było 11 stopni dziś 12 a ogrzewanie włączone było cały czas nie wiem co się dzieje u nas. A jeszcze my wynajmujemy pomieszczenia od innej firmy i cały dzień napięta linia jest. Masakra. Gardło dalej boli chodź mniej niż wczoraj ale na noc mąż mnie wysmarował maścią rozgrzewającą szalik na gardło i spać, piżama na długi rękaw skarpetki i bluza i do łóżka. Wczoraj było 17 stopni jak wróciłam, piekarnik i kuchenka znowu pełną parą chodziły. Dziś szybciutko z pracy do apteki i znowu do łóżka. Na szczęście chłopaki zdrowi więc chociaż coś. U mnie dietkowo bo jeść za bardzo nie mogę. Wczoraj na śniadanko 2 kromki chlebka kukurydzianego i serem wędzonym. Na 2 śn musli z activią a na obiad rosołek więc wypiłam chyba z 4 kubki i do tego dużo herbaty. Dziś na śniadanie też chlebek z serem, w pracy mam połowę jogurtu i w szafce jakies platki to zjem. Oby ten dzień szybko zleciał. Jak wrócę do domu to zamarynuję szynkę i upiekę jutro na obiad bo święto hehe. Teściowa się smieję że to święto naszych chłopaków bo mamy jakże królewskie nazwisko hehe.
-
Witajcie :) pojawiam się i ja :) uf w końcu jakoś szybko ten dzień zleciał że nie miałam czasu wejść :) U mnie dietkowo cały czas :) po świętach też dobrze dużo nie zjadłam bo i nie mogłam więcej jakoś pełna byłam :) nie ważyłam się jeszcze. Ale w cm mniej bo widzę po ubraniach :) Wczoraj byłam na zakupach i kieckie na Sylwka kupiłam :) mąż mi wybrał na Wigilie tez fajna kupiłam :) No nic teraz będę zaglądać codziennie chociaż jutro znowu jedziemy do teściowej i wracamy dopiero 2 stycznia :) Oj się będzie działo na sylwku :) Oczywiscie już piszę przepis na sernik bo nie miałam kiedy