Estera 2015
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Estera 2015
-
Sandy współczuję leczenia kanałowego, ja leczyłam 4 miesiące temu. Byłam na 5 wizytach i zapłaciłam prawie 2 tysiące. No może dlatego że leczyłam 3 kanały i do jednego dawał mi włókno szklane, które samo kosztuje 120 zł
-
Siwucha, no oczywiście, że ciastka są tłuste i niezdrowe:) Nie tykaj:):) Sandy, no bardzo się cieszę na ten wyjazd. Sobotę już mamy zaplanowaną. Jedziemy na narty, tzn.mąż, szwagier, mój Chrześniak na narty, a ja z Córą, siostrą na dupoloty i sanki:):) Moja Mama wie, że się odchudzam, więc nie będzie mi wciskać. Ale fakt- zawsze jak jedziemy do Rodziców, to aż strach się bać ile z powrotem można przywieźć dodatkowych kg heh. Na szczęście tam też można aktywnie na świeżym powietrzu spędzić czas, więc jest ok. Mamy blisko las, jezioro, w zimie wyciągi. Ech- super. W niedzielę z kolei idziemy do babci, bo kończy 90 lat. Aż się wzruszam. Więc na pewno zjem kawałek torta.
-
vani no są tacy ludzie, tylko żal dzieci. Jak moja Córcia miała 2 latka, to mąż kupił drewniane tory i pociągi. Mnóstwo elementów. Wyciągnęli to pod wieczór, bawili się dość długo, ja przychodzę, moja Córcia padła ze zmęczenia, a mąż dalej jeździł pociągami:) Stałam tak kilka minut. Co się uśmiałam to moje:):) Jak małe dziecko:):) Ale fajnie. Chyba ze wszystkich zabawek moja Córcia lubi klocki. Wszelkiego rodzaju. Drewniane, lego. Ma ich naprawdę mnóstwo. Byleby tylko coś budować. Wczoraj mieliśmy zawody, kto zbuduję najwyższa wieżę z klocków. Ja oczywiście odpadłam jako pierwsza:) A wygraną było 10 buziaków od Córci:):) Lubię takie zabawy.
-
Dzień doberek, ja też już w pracy- tyle, że od 8:) Ja jestem bardziej filmowa niż książkowa. Najbardziej lubię horrory, dramaty, psychologiczne. dawniej czytałam mnóstwo książek, ale odkąd mam Córcię, to głównie bajki. Często jestem sama z Córcią, jak mąż wyjeżdża, więc zanim ogarnę dom, pranie, sprzątanie, prasowanie, to już niewiele czasu zostaje na czytanie. natomiast Córcia moja tez uwielbia czytać, a idzie jej to coraz lepiej. Jutro wyjeeżdżamy na kilka dni do Rodziców. Jest tam podobno mnóstwo śniegu. Yupi. Już nie mogę się doczekać. Pewno przez te kilka dni ćwiczyć nie będą, ale za to będę spędzać czas na świeżym powietrzu, więc ruch będzie:)
-
Moje dzisiejsze menu: ś: 2 plastry twarogu, 2 wasy z szynką II ś: 3 manadrynki obiad: filet z kurczaka, kasza jęczmienna, surówka podwieczorek: 4 orzechy włoskie Ćwiczenia zaliczone: 60 minut, 25 km, 650 kcal Sheloba fajnie, że już nie rzucasz się na te chipsy, ale walcz, żeby je zupełnie wyeliminować.
-
Sheloba spokojnie, zobaczysz za jakiś czas jaka będzie waga. A jak Twoje chipsy?;) Bo ostatnio nie wspominasz o nich:)
-
Mój to nawet jako dodatek szpinaku nie zje. Mówi, że trawy jadł nie będzie:-) No ok. U mnie teraz jest -4, a rano było -10.
-
marysie, tak pytałam z ciekawości, bo ja przy wadze 85 kg mam rozmiar 46 spodnie, z tym, że mi już zaczynają spadać, więc może za 3-4 kg wymienię na mniejsze. Bluzki różnie, to zależy od materiału. Takie eleganckie raczej też 46, a sweterkowe, która da się naciągnąć to i L, bo w takich też chodzę. Mierzyłam swój płaszczyk wczoraj o rozmiarze 44 i weszłam w niego, zapięłam się, ale jak zgubię jeszcze ze 3 kg, to będzie idealny. Z kolei kurtka zimowa, którą wczoraj też mierzyłam ma rozmiar 42 i też się w nią zapięłam, ale trochę mnie na dole opina, więc po 3 kg byłaby w sam raz, a to rozmiar 42. Więc z tymi rozmiarami to naprawdę różnie bywa.
-
Niusia, to faktycznie Ty źle znosisz zapalenia. Zakupy potrafią zmęczyć, więc nie ma się co dziwić, że ledwo się do domu dowlokłaś. Odpoczywaj Kochana i nabieraj sił.
-
zaslodka, to działamy dalej. Wierzę, że nam się uda;) ech, czeka mnie jeszcze na dzisiaj sporo pracy, no ale zamierzam przed północą się położyć. Zobaczymy jak wyjdzie:):) Dobrej nocki.
-
kalorii spalonych oczywiście 650, a nie ponad 6ooo:):)
-
Moje dzisiejsze menu: ś: w wasy i jajecznica z dwóch jaj na boczku obiad: pół miski fasolki po bretońsku podwieczorek: 1 naleśnik Niby mało, ale dość kalorycznie:) Ćwiczenia: 61 minuty, 25 km, 6520 kcal 1,5 wody, 1 kawa, 2 herbaty zielone. Sandy, no mój mąż nie jest zadowolony, że chudnę. Nigdy nie usłyszałam od niego, że źle wyglądam, że powinnam coś z sobą zrobić, ale na szczęście mam lustro w domu i wiedzę siebie. Tak dłużej być nie mogło. A najbardziej mój mąż boi się o jego bimbałki (czyli moje cyce), które jak stwierdził, mocno zmalały:) To już mu się kompletnie nie podoba. No ale cóż- w tej kwestii nie zamierzam go słuchać. Większość rzeczy robię pod męża i Córcię, więc pora była zadbać o siebie. Ważąc ponad 90 kg, to już nawet nie chodziło o urodę, tylko o zdrowie. Dopnę swego:):)
-
Smerfeta, dasz radę:) To trudna walka, która wymaga wiele cierpliwości, czasu i uporu, ale jest to jak najbardziej do zrealizowania. Trzymam mocno za Ciebie kciuki:)
-
marysie, to było pokój, a nie kuchnia:):) Pomagał mój Tatko i brat, bo samemu by tak szybko nie poszło. Ale chyba mieli mnie już dość jak wyjeżdżali, bo wyczuwała radość w ich oczach hehe. Nie wiem czemu jestem taka upierdliwa.
-
Siwucha, no jeszcze zostało parę małych rzeczy ogarną i będzie ok. Ja też nie lubię remontów, bo nie ma gdzie nogi postawić, wszystko rozpieprzone. Kiedyś jak mój mąż malował kuchnię, to kazałam mu się wyrobić zanim wrócę z pracy, łącznie ze sprzątaniem:) Jak wróciłam to przyszłam na gotowe;))) Siwucha, dobre i pół kromki spalone:):) Na 2 to trzeba by się trochę już nagimnastykować heh. Witaj smerfetka, wbijaj do nas:)
-
Mój żołądek jest już nieco skurczony i więcej niż może nie przyjmie. Staram się odchodzić od stołu z lekkim niedosytem jedzenia, bo jak zjem trochę więcej to bardzo źle się czuję. Dobrze, bo dlatego się pilnuję. Już jest ponad 2 miesiące jak nie jem chleba i na razie tak zostaje:) Słodyczy również (pomijając te okazyjne, np. urodzinowe). Ale przynajmniej jak jestem na takich urodzinach, to jem ten tort zupełnie bez wyrzutów sumienia. Wręcz przeciwnie- on mi się po prostu należy hehe.
-
Witajcie:) u mnie śniadanko dzisiaj późno, bo tak wyszło, więc II pewno nie zjem, tylko obiad i podwieczorek. zaslodka spokojnie- ja zaczynałam od ćwiczeń po 10 minut bo nie dałam rady więcej. Fakt- szybko potem udało mi się osiągnąć godzinę ćwiczeń dziennie i póki co tego się trzymam. Dietkowo ok, więc myślę, że ten tydzień też będzie w porządku:), aczkolwiek mam jedną imprezę urodzinową. Ale jakoś nie mam z tym problemu. Daję radę:) Wagowo tylko 300 gram mniej, ale liczę że za tydzień będzie podwojona stawka heh. Ważne że maleje, a nie idzie w górę. Sandy my jak jesteśmy w restauracji to jest różnie. W zależności na co mam ochotę. Zazwyczaj staram się brać jedzonko duszone, bądź pieczone, a nie smażone, dużo surówek- w zależności od tego w jakiej restauracji jesteśmy. Od dwóch miesięcy nie byliśmy w żadnej, bo nie składało się.
-
Witajcie:) ja tylko na chwilę dzisiaj. zaslodka, jak najbardziej- wbijaj do nas:) Moje dzisiejsze menu: ś: 2 wasy z pasztetem, pomidorem i rzodkiewką II ś: 2 marchewki obiad: pół udka gotowanego, 1 ziemniak, 3 łyżki surówki podwieczorek: mała miska rosołu Ćwiczenia zaliczone, czyli 61 minuty, 25 km, 652 kcal Zaliczyliśmy też 1,5 godzinny spacer, więc kalorii trochę dzisiaj spaliłam:):) Dobrej nocy- do jutra:)
-
Witajcie, udało mi się na chwilkę tutaj zajrzeć. Ja mam bardzo intensywny weekend, głównie za względu na ten remont. Na szczęście już dobiega końca. Zostały tylko małe rzeczy do dokończenia, no i generalne sprzątanie. Vani, Sheloba- odpoczywajcie i korzystajcie z wolnej chwili:) Sheloba, ja uwielbiam pończoszki. Mam ich sporo, do tego przeróżne gorsety, pasy do pończoch:-):-) Ta "sfera " u nas ma się doskonale:):)Obydwoje jesteśmy bardzo temperamentni:):) Moje dzisiejsze menu nie było zbyt obfite, ale cóż- tak się poskładało. ś: 2 łyżki sałatki śledziowej, 2 wasy z szynką obiad: 3 łyżki zapiekanki ziemniaczanej z mięsem mielonym kawałek tortu (byliśmy na Roczku mojej Chrześnicy) Ćwiczenia, jak co dzień zaliczone, czyli 61 minuty, 25 km, 650 kcal :):) Dobrej nocy i udanej niedzieli:):)
-
Siwucha, no to impreza jak trzeba była:) U nas też był dzisiaj Dzień Babci i Dziadka w szkole:) Niusia fantastyczne, że odzyskujesz siły:) Nie dawaj się:) Moje dzisiejsze menu: ś: 2 wasy, puszka makreli w sosie pomidorowym II ś: jabłko obiad: 3 małe kawałki rybki i 2 łyżki buraczków podwieczorek: Danio z płatkami Ćwiczenia zaliczone:), czyli 60 minut, 25 km, 650 kcal:):) Idę jeszcze zrobić herbatkę zieloną:):)
-
Dzień doberek:) Zacznę od mojego wczorajszego menu: ś: 2 wasy z szynką i ogórkiem II ś: kawałek placka piernikowego obiad: mała miseczka fasolki po bretońsku podwieczorek: kawałek kurczaka pieczonego (myślę, że ok 15-20 dkg) Ćwiczenia zaliczone. Było 62 minuty, 25 km, 650 kcal! Wczoraj mieliśmy wywiadówkę i koleżanka mówi "kurcze, ale promieniejesz" i jakoś tak mi się przyglądała:) Miło. Moja Córcia została wychwalona w klasie, jako 1 z 7 dzici za wzorowe zachowanie i bardzo dobre wyniki w nauce. Co prawda to pierwsza klasa, ale cieszę się, że mimo, iż poszło jako 6-latek- świetnie sobie radzi. Nie wiem skąd tylko to wzorowe zachowanie, bo w domu tego nie widzę. Możliwe, że odreagowuje. W szkole jest miła, uśmiechnięta, koleżeńska, ma dużą kulturę osobistą (opinia Wychowawczyni), a w domu to masakra. Jest tak uparta, wszystko musi być tak jak ona chce, kompromisu nie uznaje, porażek(jak np. gramy w coś)- nie umie znosić. jak zaczyna przegrywać, od razu pakuje gry i mówi, że już się znudziła graniem. Tak jest za każdym razem. Tyle razy jej tłumaczę, rozmawiamy z nią. Nie i koniec. Uparta jak osioł. Ona wszystko wie najlepiej, zadania chce odrabiać po swojemu. Kiedyś miała nauczyć się wierszyka, to pół wymyśliła swojego i nie chciała zrozumieć, że tak nie może być. Ogólnie jest faktycznie bardzo rozgarnięta, mądra, ciekawa wszystkiego, ale ten jej upór jest nieznośny. Najgorsze jest to, że mój mąż mówi: " No cała mamusia" heh. Zasadniczo poprawiła mi się też cera przez ten czas dietkowania. Zawsze przy okresie wyskakują mi jakieś 2, 3 pryszcze jakbym miała 16 lat heh. A teraz mam raczej taką gładszą skórę, nie zmęczoną. Sheloba trzymam mocno za Ciebie kciuki. Wiem że łatwo jest wszystko zaprzepaścić. Trzeba się nieźle napocić i nakombinować, żeby to zrzucić, a potem pstryk, chwila zapomnienia i kg w górę idą. Musisz jeść regularnie przede wszystkim. Podejrzewam, że przy dwójce dzieci nie jest łatwo, ale MUSISZ znaleźć ten czas, żeby zjeść.
-
Niusia fantastyczny wynik. Ponad 15 kg to naprawdę dużo. Da się? Da się! :) marysie Tobie również gratuluję spadku. Oby tak dalej:) Sheloba, a może ten ser ustrzycki Cię uczula jeśli go jesz codziennie, to może to to. Dziwne że po sterydach nic nie schodzi.
-
Ech, dzięki za baty Siwucha. Postaram się coś z tym zrobić. Dla mnie to i tak duży plus że w ogóle jem cokolwiek na śniadanie. Wcześniej miałam tak samo jak Ty- do 12-13 tylko kawa. No dobra- spróbuję popracować jeszcze nad śniadaniami:-)
-
Siwucha no miło ze strony szwagra, miło:) Teraz mi w kółko powtarzają że widać:) tata" no widać Córciu, widać", "no naprawdę Córcia- widać jak nic" brat "nieźle siostra, widać widać, żebyś tylko nie znikła":);) Ech, gdzie tam do zniknięcia hehe. Ale motywuje to niesamowicie:) Jak już wszyscy wiedzą to nie ma lipy, trzeba to ciągnąć:):)
-
A propos alkoholu, zapomniałam dodać do mojego dnia wczorajszego, że wczoraj wygrzmociłam 2 drinki;):) Ja też bardzo dużo używam pieprzu. Wszystko pieprzę:) Ale jakoś bardzo, bardzo ostrych potraw nie lubię. Parę lat temu jak poszliśmy z mężem do meksykańskiej na zupkę, to swojej zjadłam tylko 2 łyżki bo wzięłam tę najostrzejszą:) Mąż się ucieszył, bo zjadł dwie:);)