Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Estera 2015

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Estera 2015

  1. Wczoraj do nas Szwagier przyjechał i mówi, że mnie pół nie ma. Chciał niby zagadać od wejścia, jak mnie zobaczył, ale mówił, że trochę mu było głupio, bo twierdził, że nie wypada tak od razu o wadze mówić:):) Ech- fajnie, że inni to widzą. Sheloba, to trzymam kciuki za Twój tysiak:)
  2. Dzień doberek, Vani to kuruj się, bo już chwilę Cię trzyma. Ciepłe, suche buty to podstawa. U mnie remoncik idzie pełną parą. Fajnie to wszystko wygląda. Ja generalnie jestem bardzo wybredna jeśli chodzi o wybór mebli, dodatków itp. Denerwują mnie niesamowicie niedociągnięcia, niedoróbki. Wszystko chciałabym na już. Cały czas chodzę i sprawdzam jak robota się posuwa heh. Mój mąż mówi: "no nadchodzi inspektor budowy i będzie się czepiał". Moi Panowie świetnie sobie radzą i super im idzie, ale już taki mam wredny charakter.:) Moje wczorajsze menu: ś: 2 wasy z szynką, pomidorem, ogórkiem II ś: banan, mandarynka obiad: pół miseczki zupy pomidorowej, 1 placek ziemniaczany podwieczorek: laska kabanosa, pół pomidora, 2 ogórki kiszone Ćwiczenia oczywiście zaliczone. Było: 62 minuty, 25 km, 650 kcal.
  3. Siwucha, myślę, że przez @ ten kg w górę. Poza tym wiadomo, czasami waga skoczy do góry, a potem spada 2 razy . Trzymam kciuki:) Sheloba no takiej motywacji to Ty nie możesz zaprzepaścić:) Działaj Kochana, bo tysiak wiecznie czekał nie będzie :):)
  4. Dzień doberek:) doris gratuluję spadku wagi. Fantastycznie. Tak to waga może szaleć:):) vani to będziecie mieć trochę czasu dla siebie. Palcie kalorii ile się da:):)
  5. Moje dzisiejsze menu: ś: 2 wasy z szynką, ogórkiem i pomidorem II ś: banan i 1 mandarynka obiad: małe udko gotowane, kawałek selera gotowanego, 1 łyżka surówki, 1 ziemniak podwieczorek: 2 łyżki samych płatków śniadaniowych Ćwiczenia: 62 minuty, 25 km, 660 kcal. Dobrej nocki:):)
  6. Siwucha, a Ty byłaś teraz może na tym balu karnawałowym? Bo chyba w styczniu miałaś mieć? Czy tak po prostu sobie zrobiłaś szalony weekend?:):)
  7. O losie, logika w moim ostatnim poście aż parzy:) Ech...
  8. Dziękuję Wam;) Przede mną długa droga jeszcze, ale wiem, że jestem na właściwej drodze. vani dobrze, że miałam inne buty na zmianę, w mokrych wymarzłabyś się konkretnie. Sandy Tobie również życzę, aby ta dyszka szybo zniknęła:) Trzymam kciuki. No i jeszcze dodam, że przez weekendowo jedzenie było bez wpadek i ćwiczenia po 1 h również zostały zaliczone:)
  9. Dzień doberek:) Vani mam nadzieję, że przez nieco przemoknięte buty nie dołożysz sobie choróbska. Nie ma nic gorszego niż przemarznięte stopy. Mnie jak w nogi zmoczyło, to zaraz byłam chory. I kuruj się z tego, co jeszcze zostało;) A ja Dziewczynki muszę się pochwalić. Dzisiaj u mnie równo 10 kg mniej!!! Yupi!!! Waga 85 kg. Ależ ja się cieszę. Nigdy, ale to nigdy nie chciałabym już być w miejscu, w którym zaczynałam. Kochane, dla tych co mało wierzą że się uda, albo nie potrafią wrócić na właściwy tor- MOŻNA, naprawdę MOŻNA! Oczywiście boję się, że zatrzymam się na jakiś czas przy tej wadze i ciężko będzie się od niej oderwać, ale gdzieś tam wierzę, że będzie dobrze:):) Kochane, walczymy dalej. Mój kolejny cel- 83 kg do końca miesiąca. Wiem, że będzie ciężko bo po drodze mam urodziny mojej Chrześnicy więc na pewno torta wsunę, a potem jeszcze jedna impreza urodzinowa. No ale nie dałam się w Święta, więc teraz też się nie dam:):)
  10. Moje dzisiejsze menu: ś: jajecznica z 1 jaja, 2 wasy z ogórkiem, pomidorem i oliwkami II ś: Danio z płatkami kukurydzianymi obiad: talerz zupy pomidorowej z ryżem podwieczorek: 2 wafle ryżowe z powidłem śliwkowym, plaster twarogu Ćwiczenia: 61 minut, 25 km, 650 kcal
  11. marysie, no wczoraj trochę zasuwałam:) ale dobrze mi się pedałowało. I tak- lało się ze mnie jak spod rynny. Ale to dobrze. O to chodzi:) Dzisiaj pewno późnym wieczorem zacznę ćwiczenia, bo po pracy jedziemy na większe zakupy, więc trochę zejdzie:) Siwucha, a co Ty się dzisiaj nie meldujesz?
  12. doris, jeśli chodzi o mnie i o moje zachcianki, to czasami mam ochotę na słodycze i pistacje. Ba- jaką ochotę- ja bym się na nie wręcz rzuciła;), ale nie mam takich dużo dni. Najbardziej zjadłabym taką malagę, albo kasztanki. Mam tego pełno w domu, bo sporo słodyczy zostało po Mikołaju, całe szafki zapchane. Córci wydzielam słodycze więc szybko nie ubywa. Mam też 0,5 kg pakę pistacji i też mi jęzor czasami sztywnieje jak je widzę. Ale zakodowałam sobie w łepetynie "nie ruszać" i się tego trzymam. W pistacjach niestety nie mam umiaru, więc jakbym tę paczkę otworzyła, to z pół pewno bym wciągnęła. Taka jestem świnia:):) Ale zasadniczo się trzymam. Za niedługo będę świętować 10 kg mniej. Uczczę to nową torebką:):) doris myślę, że spokojnie możesz zjeść placka po węgiersku. Przecież nie będziemy ze wszystkiego rezygnować. Mamy jeśc tylko mniejsze porcje. Ja od dwóch miesięcy nie zaliczyłam żadnej wpadki jedzeniowej, więc nawet ostatnio ten kawałek domowej pizzy zjadłam bez wyrzutów sumienia:)
  13. Dzień doberek:) Nisia, to niedobrze że jeszcze Cię trzyma. Może pulmonolog zaradzi coś bardziej skutecznego. Ja uwielbiam kabarety. Chyba większość znam na pamięć:):) Ja dzisiaj czuję się bardzo średnio przez @. No ale cóż- nie pierwszy i nie ostatni raz przecież heh, więc można się przyzwyczaić. Może gdyby za oknem jakieś słoneczko się pojawiło, to byłoby mi lepiej, a tak to ni ma szans:)) No nic to- koniec narzekania:)
  14. Moje dzisiejsze menu: ś: 2 wasy z szynką, pastą z suszonych pomidorów, ogórkiem II ś: Danio z płatkami kukurydzianymi obiad: 8 pierogów z kapustą podwieczorek: 2 wafle ryżowe z pomidorem,oliwkami, 1 plaster sera białego. Ćwiczenia: Dzisiaj sobie dałam czadu: 75 minut, 31 km, 808 kcal:):) No i przyszła @. Buuuuu:((((((
  15. Dzień doberek:) marysie brawo. I za spacer i za spadek wagi. Najpierw spacery, potem może szybszy marsz. Zobaczysz, jak poczujesz się lepiej, to będziesz chcieć więcej ruchu i będziesz go wykonywać z przyjemnością, a nie z przymusu. Co do mojego jedzenia, to chyba go za mało było wczoraj, no ale tak ułożył mi się dzień.
  16. marysie- Siwucha ma rację, zacznij od najprostszych ćwiczeń takich, jakie dasz radę zrobić: wymachy rąk, nóg, przysiady i bądź systematyczna, np zacznij od 10 minut dziennie. To naprawdę niedużo. Ja teraz wygospodarowuje godzinę dla siebie i wiem, że można. Wcześniej cały czas szukałam wymówek. Ech, ja w ogóle jakaś taka przytrzymana dzisiaj jestem. To niskie ciśnienie dało mi w kość, w dodatku czekam na @ i bardzo ciężko mi się dzisiaj ćwiczyło, ale dałam radę:)
  17. Kiedyś na każdym kroku usprawiedliwiałam się. Nie, nie- przecież ja nie jestem otyła, ja mam tylko lekka nadwagę. Tia- jasne. Tak- byłam otyła i nadal jestem. Walczę z tym. Co najważniejsze nie szukam sobie wymówek np. przy ćwiczeniach. Nie ma że boli. Zasuwam codziennie. Bolało mnie jakiś czas temu kolano, więc świetny pretekst żeby nie pedałować. Przez 5 dni z bólem ćwiczyłam. Bolesna @- ćwiczę. Kiedyś złapała mnie delikatna rwa kulszowa. Delikatna, bo przy takiej mocnej, to nie da rady się w ogóle ruszać. Delikatna, ale bolało. Pomyślałam, albo spadnę z tego orbitreka, albo ból minie. No i przeszło. A co mi jakiś dziad będzie przeszkadzał:);)
  18. Siwucha, no myślę, że osoby takie jak my, nie uwolnią się całkowicie od napadów jedzenia bo zapewne siedziało w nas to od lat. Ale im mniejsza waga, tym mniejsze skutki takie obżarstwo będzie miało:) No raz na czas jak sobie pojemy to nic się nie stanie. Natomiast ważne żeby z tym walczyć:) Chyba sobie zapodam tę drugą kawę, ale w moim przypadku to chyba lepsza będzie mocniejsza herbata, bo po kawie miałam efekt jeszcze gorszy :)
  19. A poza tym to jak Wasze samopoczucie dzisiaj? No oprócz tych co smarkają, kichają i bidulki Niusi:(? Ja czuję się przybita jak kilo gwoździ hehe. To aż sobie ciśnienie zmierzyłam. Patrzę, a tam 111/ 76. Toż to nie wiem, czy jeszcze żyję:):)
  20. Dzień doberek. Niusia to niedobrze. Miejmy chociaż nadzieję, że taki stan długo nie potrwa. Dużo zdrówka. marysie, cieszę się że mogę być dla Ciebie przykładem;) Przetrwałam już 2 okresy odkąd walczę z sobą, więc i tym razem mam nadzieję, że dam radę:) Na obiad będą naleśniki, więc na słodko więc już na nic innego nie będzie kusić;)
  21. Moje dzisiejsze menu: ś: 2 razowe wasy z szynką, pomidorem i ogórkiem kiszonym II ś: 2 wafle ryżowe z powidłem śliwkowym obiad: mały talerz barszczu z uszkami podwieczorek: 2 małe gołąbki. Ćwiczenia: 60 minut, 25 km, 650 kcal
  22. vani, ech jakbym słyszała mojego męża. "Pięknie. Dopiero się rok zaczął, a tu same niespodzianki" I nie chodziło mu o pozytywne hehe, no i nie użył słowa pięknie:):) Miał na dzisiaj sporo rzeczy zaplanowanych, a tu samochód nie zapalił. Było u nas -16. Jak na złość sąsiadów nie było w pobliżu, żeby z kabli odpalić, a prostownik chwilę wcześniej się zepsuł:);):). Łacina od samego rana leci, aż mi uszy więdną:) Vani my 5 lat temu też jakoś mega ciepło nie mieliśmy mimo ciągłego odpowietrzania grzejników. Ale mieliśmy taką 1 zimnę. Nie marzliśmy, ale jakiegoś szału nie było. Tzn. dla mojego męża było ok, a dla mnie masakra, no ale zmieniliśmy piec, pozamienialiśmy grzejniki na większe i teraz jest rewelacyjnie:)))
  23. Sheloba to jak najbardziej realizuj się. Trzeba próbować:)
  24. Niusia, wobec tego mam nadzieję, że szybko zadziałają i wszystko będzie w porządku. Dużo odpoczywaj.
  25. Niusia, kurujcie się dobrze. Z tego co pisałaś, to boisz się zapalenia płuc, więc nie dawaj się. Wracajcie do zdrówka i wracaj do nas.
×