Estera 2015
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Estera 2015
-
Siwucha, no pewno że pokręciłam wagę heh. Waga to 87,2 kg:):) Ech, no tak już marzę zobaczyć te 7 z przodu, że aż takie brednie wypisuję heh. Siwucha, na szczęście dzisiaj nowy dzień i tydzień. Wczorajszy należy odciąć grubą krechą. Ja nie ukrywam, ale boję się takiego napadowego jedzenia, to też wiem, że jakbym zaczęła to poszłoby jak lawina. Na razie się w miarę trzymam. Żebym miała tylko tę siłę.
-
Dzień doberek Kochane. Melduję się dzisiaj. Co prawda na chwilkę, ale jestem. Grubaja, nie przejmuj się takimi wpisami. Umiejętna i konstruktywna krytyka potrafi motywować, a takie wylewanie pomyj niestety działa w drugą stronę. Olej to. Zajmij się sobą. My tutaj pokazujemy, że naprawdę warto walczyć, bo efekty widać. Mniejsze, większe ale są. Ja mnóstwo razy próbowałam i nie udawało się, ale tym razem wiem, że będzie inaczej. Po prostu to czuję. Moja Rodzina wie, że ćwiczę, wie że wylewam siódme poty, wie, że zmieniam nawyki żywieniowe i co? Trzymają za mnie kciuki. I co? Mam się teraz poddać? O nie. NIGDY w życiu. I fakt- przede wszystkim robię to dla siebie, ale Oni też wiedzą, że dźwiganie tylu kg nie jest fajne i że byłoby mi lżej bez nich... Grubaja, głowa do góry. Nie poddawaj się i bądź tutaj z nami. Dori- zrobiłam "cycki murzynki":). Robi się taką bezę kokosowo- makową, na to masę budyniową, biszkopty okrągłe i polewę czekoladową. Zasadniczo można te biszkopty naponczować alkoholem i na każdym powinen być rodzynek, stąd nazwa "cycki murzynki", ale ja zrobiłam bez alkoholu i rodzynek. Ja zasadniczo to jakaś biegła w pieczeniu nie byłam:). Rozkręcam się i cieszę się z każdego ciacha, nawet jeśli jest najprostsze:):) Kochane, na ten Nowy Rok- wszystkiego co najlepsze. Oby nasz cel przybliżał się dużymi krokami:):)
-
Moni ale damy radę:) Musimy:) Ja właśnie skończyłam robić ciacho. Hmmm, wygląda pysznie i mam nadzieję, że równie tak smakuje:) Miłego wieczorku Dziewczynki;)
-
Siwucha to rzeczywiście niefajna sytuacja. No ale niestety wydaje się, że kogoś znamy, a okazuje się, że jednak nie do końca. Ja właśnie zabrałam się za ciacho. Mam nadzieję, że wyjdzie:)
-
Niusia, ja to taka przyszywana Krakowianka;). Jakby to powiedziano po nowoczesnemu- "słoik" :)...Od 9 lat tutaj mieszkam. Ech, jestem po ćwiczeniach. Dzisiaj 61 minut, 26 km i 680 kcal. Muszę uzupełnić swoje notatki, bo za chwilę się pogubię:) Coś mroźno u nas. Chyba śniegiem sypnie. Wcale bym się nie obraziła:);) Na sankach też można trochę kalorii spalić;)
-
Gosia, nie ma się co doktoryzować nad orbitrekiem tylko trzeba zasuwać. Ja ćwiczę na nim od 16.11 i efekty są. W moim wypadku sama dieta nie pomoże. Będzie dobrze, tylko trzeba działać. Samo się nie zrzuci:):) No i najważniejsze Dziewczynki. Do Świąt prawie udało mi się osiągnąć mój cel- 87 kg. Było 87,1 kg. Po Świętach wiadomo- trochę przybyło, a dzisiaj znowu waga wskazała 87,1 kg. czyli wynika z tego, że balon pękł:):) i Święta zostały zrzucone. I kolejny cel, do ten o którym pisałam, czyli 85 kg do połowy stycznia, a dokładnie do 19.01;):) Niusia, ja też marzę o 7 z przodu, ale wiem, że mi się uda. Nie zmarnuję tych łez i potu ćwiczeń:);)
-
A ja dzisiaj na wysokich obrotach:) Rano zrobiłam śniadanko dla mojej Rodzinki, potem nastawiłam na fasolkę po bretońsku, którą już ugotowałam:). Miałam trochę kiełbaski, fasoli więc szkoda, żeby się zmarnowało. Poodkurzałam, pozmywałam podłogi, wyprasowałam, nastawiłam kolejne pranie. Mąż z Córcią pojechali na basen, a ja zostałam trochę dom ogarnąć po Świętach, a przed Sylwestrem. Jutro znajomi przychodzą i jeszcze będę popołudniu ciacho robić. Za chwilę wskakuję na orbitreka. Na obiadek będę robić placki ziemniaczane z gulaszem, więc tez pracochłonne. OOO no właśnie- jeszcze gulasz dzisiaj ugotowałam. Na szczęście z malutkiej porcji fileta z indyka, to szybko się zrobił;) Ech, jakiegoś powera mam od rana. Dobrze;) Kamyczek, ja też już bym takiej ryby nie jadła. Niusia ma rację, ryby się szybko psują i trzeba uważać.
-
Ech, no ja od wczoraj miałam problemy z kafe;), bo postów nie wklejało, a potem chyba wszystkie hurtem. A ja mam Kraków na co dzień. Tak, tak- mieszkam tutaj;) Owszem -jest piękny dla kogoś kto jest raz na jakiś czas. Na co dzień to już dużo gorzej. Przede wszystkim nieziemski smog. Zresztą na pewno słuchacie wiadomości. Z parkowaniem nie mamy dużych problemów, bo znamy każdy zakamarek;), ale że drogo- to fakt. I tłum niesamowity. Czasami nie da się w spokoju pospacerować. W niedzielę byliśmy też na dłuższym spacerze i ludzi np. w Rynku było co nie miara. Przejść nie można było, bo każdy każdego szturchał. W dodatku rozkładali już scenę na Sylwestra, więc miejsce wokół Sukiennic okupione. Ech.... Moje dzisiejsze menu: ś: 2 jajka na miękko, 2 wasy razowe z szynką i ogórkiem kiszonym II ś: 2 wafle ryżowe, kilka orzeszków sojowych obiad: małe udko pieczone, 1 ziemniak i surówka z czerwonej kapusty podwieczorek; mandarynka ćwiczenia: 61 minut, 25 km, 652 kcal
-
Dzień doberek, wczoraj pisałam posta, ale mi wcięło:( Moje wczorajsze menu: ś: 2 wasy razowe z szynką i pomidorem obiad: talerz barszczu z uszkami podwieczorek: 4 łyżki makaronu z makiem (został od Wigilii) Ćwiczenia: 60 minut, 25 km, 650 kcal
-
Dzień doberek:) Ja też już się melduję. U mnie tez szału nie ma z wagą, ale też tragedii nie ma. Na Wigilii bardzo malutko zjadłam i ogólnie małe posiłki trzymałam. Pojadłam trochę ciasta i to chyba mi wagę wywindowało w górę heh. No nic- na pewno się tym nie przejmuję. Wczoraj już wróciłam do godzinnych ćwiczeń i od dzisiaj regularne posiłki. Do połowy stycznia chcę osiągnąć wagę 85 kg- to mój kolejny cel:)
-
doris spokojnie się wyrobisz:) My robimy troszkę wcześniej, bo jestem na urlopie od poniedziałku i mam na to czas. Za chwilę idę poćwiczyć. Menu na dzisiaj: ś: kawałek kiełbaski swojskiej, 2 wafle wasa razowe z pomidorem II ś: pół banana obiad: makaron ze szpinakiem, bo od wczoraj został, a na podwieczorek planuję jakiś jogurt. Jutro będę pościć do kolacji:):) Kochane, życzę Wam wszystkiego co najlepsze, dużo zdrówka, uśmiechu, optymizmu, siły w chwilach zwątpienia i tego, abyśmy w Nowy Rok wkroczyły z nadzieją, że wygramy samą siebie i pokonamy nasze słabości:))) Dużo serdecznych chwil z bliskimi. Wesołych Świąt. Estera. P.S. Życzenia składam, gdybym nie mogła się tutaj pojawić, ale po Świętach- melduję się:)
-
Kochane, niezłe macie przygody przed Świętami. Siwucha, mam nadzieję, że udało się pokonać awarię i wszystko uda się przygotować na czas:) U mnie są dwa ciacha upieczone, jutro będzie trzecie, dom wysprzątany- zostały tylko drobne kosmetyczne rzeczy w kwestii sprzątania, choinka ubrana. Mimo, że nie ma śniegu to czuję te Święta i bardzo się na nie cieszę. Moje dzisiejsze menu: ś: 2 wasy razowe z szynką, pomidorem II ś: pół jabłka obiad: makaron ze szpinakiem podwieczorek: 2 plastry twarogu Ćwiczenia: 61 minut, 25 km, 650 kcal Pierwszy i drugi dzień Świąt sobie odpuszczę z ćwiczeniami, bo to ważne Święto i nie będę spocona pedałować:) Dobrej nocki:)
-
Co do moich teściów, to jest ok. Na początku bardzo chcieli nami rządzić, wszystko ustalać, wszystko nam organizować i na początku jakoś nie zwracałam na to szczególnej uwagi, ale potem zaczęło mnie to irytować, bo... z teściami nie mieszkamy- mieszkają 250 km od nas i denerwowało mnie takie ustalanie na odległość, dyrygowanie itp., no ale w końcu powiedziałam, że tak być nie może, że jesteśmy dorośli, że mamy swoje życie i potrafimy zadbać o siebie nawzajem i przede wszystkim o nasze Dziecko. Takie wtrącanie się nie odbierałam jakoś bardzo jako coś złego. Nie wiem, może to wynikało z troski, no ale w pewnym momencie irytowało i to bardzo. Ale nigdy nie usłyszałam złego słowa na swój temat z ust mojego teścia. A czy komuś coś mówił na mój temat- nie wiem i nie wnikam. Zawsze zwraca się do mnie Córuniu, kwiatuszku, dzieci kochane jak jesteśmy z mężem oboje... Obydwoje z teściem mamy takie same charaktery, raczej uparte:), nieszczególnie ustępliwe :) Ale to ojciec mojego męża i mimo, że czasami mnie wkurza do granic możliwości, to szanuję go i jak się spotykamy to robię wszystko żeby było miło, fajnie... Jak dla mnie ma mnóstwo wad, no ale któż jest idealny? To co czasami mówi, dzielę przez pół i nie przejmuję się jak nie muszę. Wiem, że teść czasami "pisze bajki":), więc przez lata nauczyłam się co brać na serio, a co jednym uchem wpuścić, a drugim wypuścić. Absolutnie nie olewam ich, ale nie przejmuję się każdym słowem, które wypowiada. Teściowie dość dużo podróżują i zawsze coś mi z tych podróży przywożą. Teraz na Mikołaja dostałam od nich 200 zł, kosmetyczę pełną słodyczy i aplikatory do malowania. O urodzinach, imieninach też pamiętają, chociaż ja tego nie wymagam od nich. Wystarczą życzenia, a jakby o nich zapomnieli, to też się nic nie stanie... Wiem, że pewno z niektórymi ludźmi tak się nie da, jak pewno doris z Twoją teściową, więc w pewnym momencie trzeba faktycznie odpuścić i się nią nie przejmować. Nie można komuś nadskakiwać, po to, żeby ten ktoś nie szanował Was. Ech...się rozpisałam:)
-
Dzień doberek Dziewczynki:) Wczoraj nie udało się nic napisać, ale w skrócie Was przeczytałam:) Od wczoraj mam urlop, więc przygotowania do Świąt idą pełną parą;) Wczoraj też Mamcia zrobiła pierożki ruskie i uszka, dzisiaj się lepią z kapustą i śliwką:). Mąż pojechał na zakupy, ja w domku trochę ogarniam, bo łazienki, kurze, kąty, podłogi to mąż będzie sprzątał;) Ja poprasuję. Byliśmy też wczoraj na Wigilii szkolnej u Córci, było super, no i 2 godziny zleciały. Dietki trzymam, i ćwiczenia wczoraj też zliczyłam. Od razu podam moje wczorajsze menu: ś: 2 kromki wasa razowe z szynką i pomidorem II ś: 2 manadrynki obiad: mała miska żuru podwieczorek: 1 ciasteczko na Wigilii i mały kawałek rolady makowej Ćwiczenia: 61 minut, 25 km, 650 kcal Prezenty jeszcze nie gotowe i choinka też nie, ale jutro Córcia jest już w domku, to razem sobie wszyscy ubierzemy:)
-
Dzień doberek:) Ja dzisiaj też na chwilkę, bo wczoraj kompletnie nie miałam czasu. Wczoraj też pierniczyłam z Córcią:), robiłam też ciacho na dzisiejszą Wigilię do szkoły. Zaliczyłam fryzjera:) U mnie waga o 40 dkg spadła, czyli jest 87,9 kg:) Szału przez cały tydzień nie było, ale bałam się że nic nie drgnie:) Jeśli chodzi o cm to 1 cm biust i biodra -1 cm. Reszta bez zmian:) Na pewno jeszcze się odezwę:)
-
Witajcie, Shelboa, to wracaj do żywych jak najszybciej. Teraz jest okres przedświąteczny więc wiadomo, każdy zajęty, ale na pewno po Świętach, Nowym Roku wrócimy tutaj ze zdwojoną siłą:) Ja teraz też tylko na chwilę, bo za chwilę zabieram się za pieczenie pierniczków z Córcią. Jak się uda- to odezwę się później. Miłej soboty:)
-
Moje dzisiejsze menu: ś: 2 wafle ryżowe z pomidorem, ogórkiem i sałatą II ś: jabłko obiad: 7 pierogów podwieczorek: 2 plastry twarogu i pół pomidora Ćwiczenia: 64 minuty, 26 km, 670 kcal:) Dobrej nocki:)
-
Moni to dobrze, że jesteś wśród żywych:)i że ból ustąpił tak, że da się funkcjonować. Oczywiście, że zobaczymy takie cyferki:)
-
Moje dziecko bajki poogląda, czasami pogra na kompie, ale bez przegięcia. Czasami obejrzymy jakiś fajny film przygodowy. Ale zdecydowanie woli malować, albo robić jakieś rzeczy z papieru, bibuły itp. Dzięki Siwucha za dobre słowo- wiedziałam, że na Ciebie mogę liczyć;)
-
vani nie jesteście nienormalni zwłaszcza jak syna nie interesuje tv, komputer itp. Moi znajomi swoją 9 miesięczną córkę kładą przed tv żeby bajki oglądała. Jak dla to porażka. Owszem, jak jest ciepło to też bardzo długo spędzają czasu na polu, ale w domu to prawie cały czas bajki ogląda. Nie chcę wiedzieć co będzie za 4-5 lat. No ale cóż- ich wybory. Ech- chyba jedzeniowo będzie dzisiaj kiepsko, bo niedawno zjadłam śniadanie dopiero:(
-
Dzień doberek:) Siwucha my głównie zakupy robimy w Tesco i już sobie wyobrażam co będzie się działo. Do samego wyjazdu z parkingu czeka się dość często ok 30-40 minut w takim okresie. Na szczęście od poniedziałku mam urlop więc pojedziemy na zakupy z rana, to myślę, że aż tak tragicznie nie będzie jak popołudniu i wieczorem. Nie znoszę takich zakupów. Dzięki Siwucha za życzenie spalenia w nocy 20 dkg, ale hmmm- jakby to powiedzieć- 30 dkg w górę u mnie:):) Ale cóż- zrobiłam delikatny makijaż, ubrałam się, więc na pewno to przez to hehe, bo zważyłam się w całym opakowaniu. I bardzo Was proszę nie uświadamiajcie mi, że tak nie jest hehe. Sheloba, dobrze że już przeszło. Widocznie Mikołaj czegoś się najadł i leżało mu to na żołądku. Miłego poranka i do później:-)
-
Sheloba może to jakiś wirus, no albo coś zjadł. Miejmy nadzieję, że jutro będzie lepiej. Moje dzisiejsze menu: ś: 2 wafle ryżowe z szynką II ś: musli z mandarynką obiad: 2 małe kawałki fileta, 2 łyżki szpinaku i 1 różyczka kalafiora podwieczorek: talerz zupy kalafiorowej, 2 herbatniki 1 l wody, 1 herbata czerwona, 1 kawa z mlekiem Ćwiczenia: 61 minut, 25 km, 650 kcal Dobrej nocki i do jutra:-)
-
Vani, będę Cię doganiać z moją wagą:) Długa droga przede mną, ale mam jestem przekonana, że to zrobienia:) Niusia, ja chyba 2 razy faszerowałam takie muszle. Farsz robiłam z mięska mielonego, papryki drobno krojonej, cebulki i do tego zrobiłam sos pieczarkowy. A drugi raz farsz podobny z tym, że na wierzch posypałam serem żołtym drobno startym i zapiekłam w piekarniku. Innych nie robiłam:)
-
Siwucha też bym się pewno uśmiała, jakby to zobaczyła hehe. Ja właśnie wciągnęłam obiadek, ale kufa, jakiś taki mały wyszedł- chyba nieco większy planowałam heh, no ale cóż- nie będę dojadać. Może ja nie osiągnę 87 do Świąt, to chociaż trochę się przybliżę to tej wagi. Zasadniczo szalenie się cieszę, że już nie ma tej 9 z przodu. Kamyczkowa, a Ty gdzie się podziewasz? Skrobnij tutaj chociaż jak się czujecie?
-
aaaaa.....bo myślałam, że pierwszy raz, a Wy macie Bukowinę w małym paluszku;) Ale fajnie, że można gdzieś pojechać po znajomości, bo wiadomo- Zakopane tanie nie jest- zwłaszcza w okresie zimowym. Faktycznie- można się finansowo ogołocić:) Móż mąż jeździ na nartach, ja kiedyś też jeździłam do momentu, aż nie zjechałam tak, że nogi miałam wyżej niż całą resztę heh no i wtedy jakoś zaprzestałam. A teraz jakbym wskoczyła na narty, to uuuuuu- jakiej bym prędkości nabrała przy takiej masie. Wolę nie wiedzieć i póki co nie próbować:):)