Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

kotka_paprotka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

4 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Ja tak chciałam bo uważam że taka bliskość dziecku dobrze robi. Ale też z wygody przy nocnych kamieniach. Czyli pewnie mąż też spał z nimi w łóżku... Może ona leczy tobą jakieś macierzyńskie kompleksy? Może sporo jej nie wychodziło więc ma w sobie frustrację z tego powodu i odreagowuje to wmawiając sobie i innym, że radzisz sobie jeszcze gorzej niż ona... Mam przyjaciółkę której teściowa wychowywała dzieci raczej oschle i widać że ją mocno gniecie jak serdecznie moja przyjaciółka traktuje swojego syna. Ciągle to krytykuje i próbuje forsować swój reżim. A przy tym się często tłumaczy w stylu "nie karmiłam piersią/ nie nosiłam/ nie bawiłam się i wszyscy żyją"
  2. Bardzo przykre to wszystko... Faktycznie małe są szanse że ona się zmieni. Ale powinien zmienić się układ między nią a waszym małżeństwem... Będzie się obrażać na wyznaczanie granic ale trudno, trzeba to wpisać w koszty. Taki z niej szantażysta i najlepsze co można zrobić to ignorować jej zagrywki. Tylko to wszystko na nic jeśli nie masz męża po swojej stronie. Bo wy musicie być drużyną a ona kimś z zewnątrz. Trzymam kciuki za tę rozmowę którą planujesz. Jakby mąż w chwilach ataku cię bronił to wszystko inaczej by wyglądało. On chyba woli milczeć dla świętego spokoju... Ale to nie jest ten kaliber problemu który da się przemilczeć
  3. A jest ktoś przychylny tobie kogo lubi twoja teściowa? Ja miałam problem ze swoją teściową (pierwszy raz i też po urodzeniu dziecka więc coś w tym musi być ) polegający na krytyce tego jak rozszerzam dietę dziecku. A bo nie zaczynam od 4 miesiąca tylko od 6, a bo nie daje cukru i soli to przecież na nic nie smakuje, a bo podaję kawałki zamiast papek i na pewno dziecko się udusi... Póki mówiła to do mnie to po prostu tłumaczyłam czemu tak a nie inaczej, nie wyglądała na przekonaną ale nie uważałam że muszę ją przekonać. Ot różnica pokoleń, nie musimy się zawsze zgadzać. Ale któregoś dnia podeszła do naszego synka gdy jadł i powiedziała coś w stylu "biedne dziecko, takie paskudztwa ci mama daje, ryż z warzywami, a fe... Ja bym ci jabłuszko z cukrem utarła ale nie pozwalają". I wiedziałam że to jest moment w którym muszę to uciąć. Pogadałam z moją babcią, którą teściowa bardzo lubi. Więc babcia przy kilku okazjach mnie pochwaliła za to samo za co teściowa krytykuje i bum, 0 komentarzy od tamtej pory...
  4. W mieście w którym teraz mieszkam praktycznie nie ma żadnej rozrywki. Dla dzieci - może 1 plac zabaw na 20 bloków. Prezydent nie inwestuje w rozwój kultury, tylko naszej pożal się Boże drużyny piłkarskiej. Naprawdę ze świecą szukać innych rozrywek, więc 1/4 chłopców to kibole :D TU JEST NUDNO. Po 19 miasto umiera. Cisza. Nikt nie jest na spacerze, nikt nigdzie nie idzie, nikt nie wraca z zajęć. Trochę osób siedzi w barach, może ktoś się przewinie w kebabie, to tyle. Ja się od zawsze kręciłam koło młodzieżowego domu kultury więc miałam ciekawe i wartościowe zajęcia, ale wiadomo że mały procent się interesuje takimi rzeczami. A reszta się nudzi. Więc wieczorami siedzą w domach i piją albo chodzą i szukają problemów :P Mimo tego powoli ale skutecznie wszystko się tu zmienia na lepsze ;) jeszcze 10 lat i będzie tu normalnie.
  5. Jestem ze Śląska i mieszkałam w różnych śląskich miastach. Potwierdzam, że jest tu dużo "patologii" i niebezpiecznych ludzi, ale to nie są rodzeni tutaj Ślązacy, takich naprawdę mało zostało. Myślę, że winne jest budownictwo. Prawie same kamienice i bloki, niektóre po 14 pięter. Zawsze gdy ludzie są tak "ściśnięci" na małej powierzchni, to zwiększa się ilość patologii na metr kwadratowy :P Na osiedlach domków nie ma takich zjawisk. Nie wspominając już o dzielnicach cygańskich, które tu można znaleźć... tam i za dnia nie radzę wchodzić.
×