Cześć... niedawno doszedłem do siebie po niesczęśliwej miłośći, na marginesie - nie sądziłem, że teraz napisze: takie doswiadczenie też było mi potrzebne) i zauważyłem, że zupełnie nic nie robię, aby wyrwać jakąś kobietę a tak jest kilka (i nawet całkiem ładnych) co się mną interesuja. Nie to, żeby mi to przeszkadzało, ale.. mam kilka rzeczy:
1. jakim cudem ta jedna dla której się starałem mnie olewała, a teraz jak poza zwykłą rozmową (i słuchaniem - jedna z nich mi wprost powiedziała, że umiem słuchać) i standardową uprzejmością mam większe zainteresowanie. Przecież ani nie jestem przystojny, ani bogaty...
2. co do tych kilku: bo ja ewidentnie dostrzegam, że co najmniej dwie z nich chciałyby "coś więcej" w zwiazku z tą znajomośćią. I teraz - jak to rozegrać, żeby żadnej nie urazić?