Hej.. mam nadzieje, ze temat nie został zamknięty. Troszkę tu nie pasuję. Nie jestem w tak trudnej sytuacji jak niektórzy z Was. Mam 22 lata, jestem studentka. Nie mam męża, ani dzieci.
Mam problem z tym, że nie potrafię się odnaleźć... Otóż jestem z moim chłopakiem od 3 lat. Wiem, że on mnie bardzo kocha i planuje wspólną przyszłość. Ja natomiast nigdy nie planowałam wychodzić za mąż, bądź mieć dzieci. Wiem, że jestem jeszcze bardzo młoda i może po prostu powinnam poczekać, aż dojrzeję do tak ważnych decyzji. Lecz problem zaczyna się już na poziomie samych uczuć. Nie wiem czy go kocham, nie wiem czy to w porządku, że daję mu nadzieję na przyszłość. Jestem strasznie niezdecydowana, a on wciąż snuje plany o naszej przyszłości, którą, szczerze mówiąc, ciężko jest mi sobie wyobrazić.
Wolałabym iść bardziej w stronę edukacji, osiągnąć coś w postaci (mogę zabrzmieć niczym blachara ;/) bardziej materialnej. Rozmawiałam o tym z mamą, ale ona wciąż mi tylko powtarza, że nie dojrzałam, że taka kolej rzeczy i kiedyś będę miała te dzieci i męża. Szczerze mówiąc nawet nie potrafię opisać konkretnie mojego problemu, ale mimo wszystko liczę na czyjąś szczerą opinię na temat tego co teraz piszę. Może ktoś zrozumie i pomoże. Po prostu nie wiem co mam robić. Czy być sama, czy zostać z nim. Bardzo mi na nim zależy, ale ja nawet nie jestem pewna swoich uczuć.. o ile jakieś są. Bo może się oszukuję, wmawiam sobie, że to ten, a potem będę nieszczęśliwa. A może to uczucie jednak przyjdzie z czasem. Wielka niewiadoma i strach przed tym co to będzie. Liczę na szczere rady od Was. Możecie mnie krytykować, zwyzywać od idiotek, pustych kretynek.. Może to sprawi, że się otrząsnę i zacznę trzeźwo patrzeć na świat. Dziękuję za uwagę. Pozdrawiam