Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

MamaWalentynkowychAniołków

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. MamaWalentynkowychAniołków

    Poród martwego dziecka

    Cześć Kochane, widzę że znowu nas przybyło... Tak mi przykro, tak ogromnie przykro. Od śmierci Lenki minął rok i 2 miesiące. Tęsknię za Nią całym sercem, ale czasu nie cofnę. Często łapię się na tym, że gdy w ciągu dnia pomyślę o Niej, staram się przypomnieć Jej buziulkę, ale już coraz słabiej ją pamiętam. Muszę wtedy przymknąć oczy i widzę ją lepiej :) Codziennie przed zaśnięciem nadal w myślach śpiewam Jej kołysankę... kocham Ja jakby tu była i tęsknie, tęsknię i tęsknić nie przestanę, ale teraz już żyję i Tobie Monika tego życzę. Dla synka, rozumiesz? Nie dla siebie, ale dla dziecka które przy sobie masz. Jeśli to co się dzieje w Tobie odbije się w jakiś wstrętny sposób na Twoim Synku w życiu sobie nie wybaczysz. Ja zauważyłam jak zaczął zmieniać się mój Bartuś po tym wszystkim kiedy ja, Jego mama, która powinnam być dla Niego oparciem wkurzałam się na Niego z byle powodu i nie potrafiłam docenić tego że JEGO przecież mam, dla Niego muszę być dobra, kochająca, cierpliwa. Tak, właśnie na początku było to MUSZĘ, dzięki Bogu teraz jest to już CHCĘ. Twój Miesio na pewno nie chciałby żeby Jego braciszek cierpiał z Jego powodu. A dziecko będziesz jeszcze miała, musisz to wszystko tylko przetrawić. Uwierz mi, wiem co mówię. Nasze dzieci do nas nie wrócą, to jest wstrętna prawda z którą niiiiigdddyyyy nie dam rady się pogodzić, ale trzeba się nauczyć z tym żyć. Szukać jakiegokolwiek sensu w życiu, jakiegokolwiek punktu zaczepnego dzięki któremu powoli zaczniemy wspinać się do normalności.... Całuję Cię i życzę siły. Was tez ściskam moje Kochane. Wszystkiego dobrego dla Ciężaróweczek :*
  2. MamaWalentynkowychAniołków

    Poród martwego dziecka

    Cześć kochane. Wieki mnie tu nie było. Przykro mi, ze dołączyły kolejne osierocone mamusie :* U mnie nic nowego w pewnym sensie. Nie udało się zajść w ciążę chociaż staramy się już ponad pół roku. W ostatnich dniach zrobiliśmy badania nasienia męża i chyba tu jest przyczyna bo wyniki są na prawdę kiepskie.. no ale nie o tym, nie o tym ;) Kochane moje, chcę się Wam pochwalić moją "przemianą". Zacznę od początku. Ostatni raz byłam na tym forum kilka miesięcy temu. Gdy zobaczyłam, że coraz więcej Was jest już w ciąży, nawet te którym dzieciątko umarło później niż mi, nie potrafiłam tego ogarnąć. Serce mi pękało czytając szczęśliwe wpisy aż pewnego dnia przestałam wgl Was czytać. Ostatnie miesiące to była totalna udręka, tęsknota za Lenką, bezowocne starania o dzidziulka, testy owu, testy ciążowe, wizyty u gina itp. itd. Masakra, psychika wariowała przez to ciągłe obciążenie. Dodatkowo ... ciąża szwagierki. Te z Was, które znają moją historię wiedzą jak smutną ( aż wstyd mi teraz tak pisać i myśleć) była dla mnie wiadomość, że Oni znów będą mieli dzieciątko a my tak bardzo chcemy i nic. Z czasem okazało się, że to będzie dziewczynka... Aj, szkoda pisać jak się wtedy czułam. Wy dobrze znacie to uczucie. W rezultacie gdy o Jej ciąży dowiedziałam się w okolicach maja, nie spotykałam się z Nimi przez całą ciąże. Nawet na Święta mąż pojechał z synkiem sam do teściów bo wiedziałam, że Oni też tam będą, a mi pęknie serce gdy zobaczę Ją w ciąży, przecież ja w zeszłym roku o tej porze też byłam praktycznie na tym samym etapie... Tak mijały miesiące. Cofnę się trochę wstecz, do Święta Zmarłych którego bałam się ogromnie, a było zupełnie inaczej niż się spodziewałam. Moja kochana Księżniczka pomogła mi, dała siłę. Oczywiście nie obyło się bez łez, ale było łatwiej niż się spodziewałam. Od tego momentu zaczęłam się czuć "lepiej". Chyba podświadomie zbierałam siły. Nadszedł czas porodu szwagierki. Nikt nie powiedział mi, że urodziła. Maż trzymał to w tajemnicy i zastanawiał się jak i kiedy mi to powiedzieć. Ostatecznie dowiedziałam się od obcego człowieka w pracy... W efekcie zwolniłam się do domu i przebeczałam masę czasu. Czułam się wstrętnie, okropnie, czułam się oszukana, rana w moim sercu znowu bolała jak wcześniej. Miałam wrażenie, że czas się cofnął i znów jest 15 luty, znów rodzę moją martwą malutką Królewnę... aj, straszne, straszne, straszneee. Któregoś dnia jednak zaczęło mi coś świtać... na odwieczne pytanie "Czemu to musi być dziewczynka, nie dość mi ciężko?! Gdyby był chłopczyk byłoby mi łatwiej!" zaczęłam sobie zupełnie naturalnie, nie na siłę odpowiadać "A może właśnie dlatego urodziła się dziewczynka żeby było mi łatwiej... tylko muszę na to inaczej patrzeć" ta myśl przyszła do mnie sama. Może to był "pomysł" mojego umysłu na ratowanie siebie bo to co czułam było straszne i na prawdę miałam ochotę zniknąć. Zrobić coś żeby mnie nie było, żeby ten koszmar się skończył. Pierwszy raz tak prawdziwie nie miałam już sił żyć. W mojej głowie pojawiła się samolubna świadomość , że ani Synek ani Mąż nie są w stanie mi pomóc. Na szczęście dzięki bliskim udało mi się opamiętać i pozbierać. Pozbierałam się na tyle, że zaproponowałam Mężowi, że powinniśmy odwiedzić Malutką Kalinkę, bo tak ma na imię córeczka brata męża. Domyślacie się jak zareagował. Z jednej strony radość bo to dla Niego przecież takie ważne żebyśmy mogli się razem spotkać, a z drugiej strony czy to jednak dobry pomysł... tyle nas kosztowało żebym doszła do takiego momentu w jakim jestem. Żebym zaczęła wracać do życia. W każdym razie pojechaliśmy. Na mój widok szwagierka popłakała się, uściskała mnie i powiedziała że nie wierzy, że jestem. Poszłam zobaczyć Malutką. Bałam się bardzo, że jak Ją zobaczę to się rozpłaczę albo nie wiem co, a przecież to radość że urodziło się dzieciątko, nie chciałam sprawiać Im przykrości. Na szczęście poszło dosłownie "jak z płatka"... malutka dziewusia rozkochała mnie w sobie od pierwszej sekundy.... Kruszynka.... Ma ciemne włoski jak nasza Lenka... jest taka grzeczna, przewraca tylko tymi oczkami... no cud miód :) I tym sposobem Kalinkowe serce pomogło pozbierać się ciotkowemu sercu :) Jeszcze 3 tyg temu było ze mną źle, uwierzcie a ta sytuacja pomogła mi na tyle, ze jeszcze będąc w odwiedzinach u malutkiej zaproponowałam czy nie chcą ubranek i wszystkiego co miałam dla Lenki. Powiedziała, że mam świadomość, że to takie trochę inne okoliczności i zrozumiem jeśli odmówią. Szwagierka powiedziała, że bardzo chętnie jeśli tylko chcę. Jeśli udawała to dobrze Jej wyszło ;) W każdym razie za dwa dni zjawiłam się u Nich z torbami pełnymi ciuszków, pościeli, pierdółek i innych różności:) Wreszcie będzie komu założyć te opaseczki, czapeczki, śpioszki i inne cudowności :) Wieczorem dostałam od Nich smsa ze zdjęciem Malutkiej w jednym z ubranej od nas  Wiem, że mój Skarb patrzy z nieba i jest dumny z matki swojej, ze się udało;) Jestem bardzo szczęśliwa, Kalinka będzie moją chrześniaczką :) Tyle prosiłam Boga o pomoc, pomógł. Zupełnie inaczej niż się tego spodziewałam, oczekiwałam. Nigdy nie odzyskam tu na ziemi mojej Królewny, ale mała Kalinka jest dla mnie namiastką tego szczęścia :) Widzę w Niej moją Lenkę, którą Pan Bóg w pewnym sensie mi oddał w możliwy dla nas sposób. Zacałowałabym Ją, zaściskała, ale muszę się kontrolować żeby nie być za bardzo upierdliwa, hehe. Z wizytami tez narazie się wstrzymam żeby mnie nie znienawidzili ;) Także jestem szczęśliwa bardzo bo nie dźwigam tego ciężaru zawiści i żalu do świata. Potrafię się cieszyć :) Za kilka dni 15 luty, rocznica śmierci mojej Malutkiej Lenki, kochanej Królewny, która nie miała tyle szczęścia. Płaczę pisząc dziś do Was bo tęsknię za Nią tak bardzo, że brak słów, ale dziś mogę powiedzieć, że nauczyłam się z ta tęsknotą żyć. Jestem pewna, że przyjdą dni kiedy będzie ciężko, jeden z Nich właśnie nadchodzi.... ale dam radę, wiem że dam radę. Świadomość, że w zeszłym roku o tej porze miałam w brzuszku mojego Skarba, którego dane mi było utulić tylko przez chwilę bardzo boli i tego nie zmienię, ale ten rok pozwolił mi przeżyć moją żałobę. Nauczył mnie pokory do życia, pokazał mi ilu mam wokół kochających ludzi i do dzięki Nim tu teraz jestem. Wierzę, że jeszcze kiedyś zostanę mamą, ale nie mam już tego "ciśnienia". W tym miesiącu pierwszy raz od nie wiem kiedy nie zrobiłam testu owu. Co będzie to będzie, chce znów cieszyć się życiem i moimi bliskimi. Cieszyć się na myśl, że kiedyś nosiłam w sobie malutką Dziewczyneczkę dzięki której stałam się lepszym człowiekiem Kocham Cię moja Malutka całym mamusinym sercem. Bądź zawsze obok :*
  3. MamaWalentynkowychAniołków

    Poród martwego dziecka

    Dziewczyny widzę po wpisach, że wiele tu radości:) cieszę się Waszymi ciążami kochane, ale u mnie marnie wiec nie udzielam się żeby nie psuć pozytywnego nastroju na forum. Mam problemy z zajściem w ciążę, ogromne problemy. Przyjmuję różne leki bo mój organizm zwariował... lekarz powiedział, że ja podświadomie nie chce drugi raz przechodzić takiej traumy i dlatego tak się to wszystko blokuje... Nie wiem czy jeszcze kiedyś uda mi się zajść w ciążę, a to była moja nadzieja na wyjście z tej wiecznej żałoby... Trzymajcie się mocno i pomyślcie o mnie przy modlitwie. Buziaki :*
  4. MamaWalentynkowychAniołków

    Poród martwego dziecka

    Gościu 2016.09.25 bardzo mi przykro, że Twój Skarb został pochowany w taki sposób... wiem jaka ważna jest dla Aniolkowych Mam świadomość, że nasze Maleństwa są tam gdzieś teraz szczęśliwe ;( Moja Lenka miała piekny pochówek. Nie byłam w kościele bo mój stan na to nie pozwalal, ale Mąż opowiadał mi, że było pięknie. Trumienka stała normalnie w Kościele, ksiądz odprawił Pokropek bo tak to się właśnie nazywa w przypadku takiego maleństwa ponieważ nie miało Ono żadnego grzechu wiec nie musi byc za Nie odprawiana Msza pogrzebowa podczas której prosi się o wybaczenie jego grzechów. Było piękne kazanie, Ksiądz odprowadzil Malutką na cmentarz, w drodze organista śpiewał "Pan jest pasterzem moim...". Mamy czyste sumienia bo nasza Córeczka miała "piękne" pożegnanie. Może to głupie i samolubne z mojej strony, ale cieszę się ze mnie tam nie było... ledwo znoszę świadomość, że jest tak blisko gdy jestem na cmentarzu, a mimo tego nie mogę Jej przytulić, a co tu mówić o widoku Jej trumienki składanej do grobu... Kochany Gościu, jest mi okropnie żal ze jest Ci tak źle... wybacz jeśli w jakiś sposób urazilam Cię moim poprzednim wpisem. Pozdrawiam i życzę siły.
  5. MamaWalentynkowychAniołków

    Poród martwego dziecka

    nefer23 niestety w ciąży nie jestem bo tak jak wspominałam krwawię bez przerwy :( Mysle że mam po prostu mega rozchwiane hormony i to wszystko przez to;( Odnośnie tej diety bezglutenowej to nie mam pojęcia jakby się do tego ewentualnie zabrać... czy podobalabym :/
  6. MamaWalentynkowychAniołków

    Poród martwego dziecka

    mamo_Julii biore euthyrox i wlasnie dziwi mnie to bo na ostatniej wizycie u gin bylam z wynikami ktore miescily sie w normie, ale powiedzial ze jesli chce zajsc w ciaze to powinnam miec tsh w granicy 1,5 wiec zmienil mi dawke w tym celu wlasnie. Zrobilam teraz po okolo 3 mies badanie i jestem w szoku bo zamiast zmalec tsh wzroslo i to o bardzo duzo... nie rozumiem juz nic. Leki byly dawkowane w celu zmiejszenia a wzroslo. Tarczycowe problemy zaczęły sie u mnie razem z ostatnia ciąża, podczas niej wyniki byly w normie. Trraz wszystko sie pokickalo okropnie:/
  7. MamaWalentynkowychAniołków

    Poród martwego dziecka

    Justysia26 i jak po badaniach? Dziewczyny, ciekawe co z mamą Olusia??? Nie odzywa się wcale. Mam nadzieję, że jej sytuacja rozwiązała się pomyślnie:(
  8. MamaWalentynkowychAniołków

    Poród martwego dziecka

    Dzięki dziewczyny że jesteście, zawsze mogę na Was liczyć:* Wiem, że takie ciągłe myślenie o ciąży przynosi odwrotny efekt, ale trudno to opanować. Mam nadzieję, że mi się uda. Tak bym chciała niedługo móc się z Wami cieszyć ciążą i tym oczekiwaniem na kolejnego Maluszka, ale "luuuzik... na spokojnie kobieto!" Od dziś postaram się żeby to było moje motto przewodnie:) pozdrawiam i ściskam serdecznie moje kochane :)
  9. MamaWalentynkowychAniołków

    Poród martwego dziecka

    Kurcze chciałam edytowac i całkiem mi poprzewracało cały tekst. Wklejam link jeszcze raz dla reszty dziewczyn:* http://www.sosrodzice.pl/30-dzieci-wiesz-dlaczego/#article
  10. MamaWalentynkowychAniołków

    Poród martwego dziecka

    korneli88 na pewno żadna dziewczyna z tego forum nie będzie Cię oceniała, spokojnie. Ja akurat nie umiem dziś powiedzieć Ci nic mądrego, przepraszam, ale napewno zaraz odezwie się ktoś w kim odnajdziesz wsparcie. Pozdrawiam serdecznie. Gorąco wierzę, że sytuacja w której jesteś rozwiąże się dobrze. Pozdrawiam i siły życzę :*
  11. MamaWalentynkowychAniołków

    Poród martwego dziecka

    Gościu, ogromnie mi przykro z powodu Twojego Maleństwa. Tak nie powinno być, nie powinno;( dla Twojego Skarba ;(
  12. MamaWalentynkowychAniołków

    Poród martwego dziecka

    Justysia26 bardzo Ci dziękuję za słowa pocieszenia. Ja już czułam się psychicznie nawet dobrze, ale od wczoraj gdy się dowiedzialam wróciłam do punktu wyjścia;( czuję się fatalnie, nie mam już siły tak żyć;(
  13. MamaWalentynkowychAniołków

    Poród martwego dziecka

    Justysia26, muszę to przetrawic, faktycznie. Ja absolutnie nie życzę im źle, niech Dzieciątko urodzi się całe i zdrowe, ale po prostu pęka mi serce na myśl, że Bóg tak niesprawiedliwie się z nami obchodzi. Od momentu kiedy sie dowiedziałam ryczę, już mi powieki popuchly... Moja Lenka powinna być tu teraz, a ja nie powinnam musieć tego przeżywać. To wszystko jest okropnie niesprawiedliwe ;(
  14. MamaWalentynkowychAniołków

    Poród martwego dziecka

    Monika14325 przykro mi ogromnie, że tak cierpisz. Wiem co czujesz i jestem z Tobą w tym bólu. Mi tez od kilku dni wyjątkowo ciężko. Nic dziwnego, że tęsknimy za naszymi Maluszkami... Moja Lenka miałaby 15 lipca 5 miesięcy ;(
  15. MamaWalentynkowychAniołków

    Poród martwego dziecka

    mamo_gucia BRAWO!!! Jesteś taką naszą "ambasadorką aniołkowych mam" :* Daj znać kiedy ukaże się artykuł. Powiem Ci szczerze, że jak trzeba to ja tez chętnie pomogę bo chciałabym żeby kobiety były bardziej uważne nawet pod koniec ciąży, bardziej świadome zagrożenia. Żeby nie musiały później przechodzić tego co my. Pozdrawiam i dzięki za pocieszające słowa :*
×