As28
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez As28
-
Znowu nam strony zacinają :/
-
Starzenie się skóry i całego organizmu też ma wpływ na zapach. Tak jak przy zakwaszeniu organizmu, czy problemach z nerkami i natężeniu ilości mocznika w organizmie. x Nie wiem czy zachowałam logiczny przekaz, ale już powieki mi same opadają jak po nieudanej plastyce powiek lub po amfie ;) :P
-
Drugi link jak zwykle przy długich rozkleiło :|
-
Kiciu tu masz ogólnie o pocie, a zaraz znajdę coś bardziej konkretnego. Ujęcie tego swoimi słowami może mi nie wyjść ze względu na zmęczenie po upalnym dniu i wieczornej wycieczce samochodowej z synkiem i rodzicami. https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Pot
-
Kiciu intensywny pot zależy od ph skóry, a czasem od bakterii czy "robaków" w naszym organizmie. Jak będę miała trochę więcej czasu to rozwinę temat.
-
Hehgość Azjaci (rasa żółta) mają troszkę inną strukturę włosów. Są o wiele grubsze niż nasze i mają więcej keratyny. Poza tym są fajne w dotyku, a to wiem z doświadczenia, bo miałam w przez dwa lata judo z Japończykiem w gimnazjum :P To samo dotyczy potu. Nie jest tak intensywny jak u nas. Chociaż o wiele intensywniejszy zapach potu mają Afrykanie :/ Raz jechałam w Hiszpanii z takim gościem, którego pot był tak intensywny, że rozchodził się na cały rozgrzany autobus. Przez godzinę myślałam, że zwymiotuję, a po 6 godzinach jazdy z jedną przerwą miałam wrażenie, że przeszłam tym zapachem.
-
Dzień dobry :) Miłego dnia Wam życzę i umiarkowanych temperatur ;) U mnie w cieniu jest już 26 stopni :(
-
Bo kochani na litr wody przyda jedna łyżka stołowa soli. Moja mama dawała kiedyś liście czarnej porzeczki, ale teraz nie mamy jak ich pozyskać. W tamtym roku robiliśmy więcej sałatek ogórkowych a kiszonych tylko 5 słoików. Teraz częściej takie przetwory podrzucają mamie dwie koleżanki i oczywiście Pani Ela jest dostawcą naturalnych soków z malin dla mojego syna na zimę :) Tak samo jest pod koniec wakacji z warzywami i owocami z pola i ogrodu ;)
-
Waszych "sprzeczek" z nocy nie będę komentować ;) Kicia te żarty znałam wcześniej, ale zawsze miło sobie coś takiego przypomnieć (szczególnie ten z żoną) :D Miłego dnia moi Kochani :)
-
Dzień dobry Kochani :) Ja już czekam aż skończy mi się wirować pranie i wstawiam następne. A krwawnik udało mi się wypić duszkiem na raz ;) Da się przyzwyczaić do smaku, ale ja nawet herbatę zieloną muszę posłodzić chociaż płaską łyżeczką cukru, a tutaj nie mogę tak poprawiać smaku. Większość ziół ma podobny smak i to czy są zbierane i suszone w domu czy kupione w aptece nie robi różnicy. Co innego z ziołami typowo kulinarnymi z własnego ogrodu czy nawet doniczki ;) Ostatnio hitem w kuchni jest świeży koperek ogrodowy, który przywozi mamie koleżanka do pracy. Nam niestety ogrodu bardzo brakuje. Blok to przekleństwo i cywilizacyjna klatka, dlatego tak marzę o własnym domu.
-
Smak rumianku też nie jest najlepszy. Najgorszy w swym składzie i posmaku jest Septosan do płukania jamy ustnej. Bleeee :D
-
Przypomina mi w smaku szałwię, której nie cierpię.
-
Ziołami chętnie bym się podzieliła, bo na moich terenach nie trzeba daleko szukać takich skarbów. Ja niestety musiałabym mieć bardzo dobry zielnik w ręce. Łapię się na tym, że zioła, kwiaty, a nawet byliny ze swoim nazewnictwem pouciekały mi z głowy. Jako dziecko znałam większość ziół i kwiatów dzięki mojej mamie i babci, a teraz ta wiedza mi z głowy wyparowała :/ Najgorsze jest to, że mężem mojej cioci (ciocia taty) był wybitny profesor botaniki i głupio mi było pytać wujka o kwiaty, których nazw nie pamiętałam, a to były podstawowe "chwasty" w ogródkach.
-
Choooolllleeeerrraaa :D Dzięki Kicia za przypomnienie o krwawniku :* Lecę go zaparzyć, bo zapomniałam o wieczornej torturze ;)
-
Z modelką też zetknęłam się tydzień przed tematem o wychodzeniu. Też miałyśmy wymianę informacji na temat czysto teologiczny, ale już nawet nie pamiętam o czym to było i jaki to temat był. Wtedy dopiero wróciłam na kafe po latach.
-
Śpię albo padam ze zmęczenia :P A tak na poważnie, to przy ładnej pogodzie staram się jak najczęściej wychodzić z moją Rozróbą na spacery, huśtawki, a także na zakupy. Jeśli się udaje nam drzemka popołudniowa, wtedy staram się ogarnąć obiad, pranie i sprzątanie. Czasem tylko padam razem z młodym przy drzemce. Wieczorami przez upały jestem spompowana z jakiejkolwiek energii i nawet nie wiem kiedy zasypiam.
-
Chyba Wasza dziecina w temacie ;) :D
-
Ciekawa jestem jak tam z córeczką Nicky. Czy już się wszystko uspokoiło, czy to jednak wina mieszkania/domu. Niektóre dzieci są bardziej wyczulone na takie zjawiska paranormalne.
-
Ale jednak jest ryzyko (minimalne, to minimalne) i dlatego muszę się wstrzymać ze szczepieniem, żeby mu nie zaszkodzić.
-
To nie jest pierwszy kleszcz w moim życiu, którego wyciągałam. Niestety to był pierwszy u mojego dziecka i inaczej takie coś się przeżywa. Trochę adrenaliny, a już po wszystkim ręce chodzą jakbym miała Parkinsona. Za każdym razem tak odreagowuję, gdy muszę szybko coś przy małym zrobić, po drobnych urazach czy po szybkich interwencjach. Gdy pomagam innym, to tak ze mnie emocje i nerwy nie schodzą, tylko przy nim.
-
Znowu się strona zawiesza :/
-
Nie martw się, cały utopił się w umywalce. Był cały i ruszał jeszcze nóżkami przy przenoszeniu w pęsecie do łazienki. Pupa też obejrzana z każdej strony. To w ogóle szczęście, że mieszkając w takim miejscu dopiero teraz złapał pierwszego kleszcza. Wczoraj wieczorem byliśmy w mieszkaniu po dziadkach, a pod nieobecność sąsiada trawnik jest zarośnięty po kolana, bo syn leniuch trawy nawet nie wykosi, a teściowa już nie bardzo może. Wieczorem zapomniałam go obejrzeć, a po trawniku chodził mniej niż 5 minut. Jak pech, to pech.
-
Co do krwawnika, to nie mam czasu na latanie po łąkach i polach, żeby go nazbierać. Poza tym nie mam gdzie tego suszyć i przechowywać, a dawkowanie w takim wypadku jest trudniejsze niż zaparzyć saszetkę.
-
Kochani teraz to mam dwa tygodnie niepokoju :'( Przed chwilą wyjęłam małemu dzisiaj wbitego kleszcza i odkaziłam spirytusem salicylowym. Po konsultacji telefonicznej z położną/pielęgniarką środowiskową przesunęłam w o dwa tygodnie. Potem przesunęłam zamówienie w aptece. A teraz muszę obserwować, czy nie wyjdzie rumień. Jeśli tak będzie to czeka nas antybiotykoterapia. :/ Jeden pasożyt a tyle problemów. Dobrze, że szybko go zauważyłam i lekko dał się wyjąć, bo to oznacza, że niedawno się wbił i nie zdążył się napić.
-
No to jeszcze nikt wtedy o jakichś pneumokokach czy rota wirusach nie słyszał pod względem szczepień czy rodzaju szczepień. Wcześniej rota brano za zwykłe zatrucie "ze sraczką" czy grypę żołądkową ;). Nikt nie myślał o przyczynach. To samo dotyczy innych chorób.