Nie wiem od czego zacząć, ale może zacznę wprost.
Chodzi o to, że chcę się rozstać ze swoim chłopakiem.
Jednak nie jest to łatwa decyzja dlatego doradzam się wielu osób, także w swojej rodzinie. Chciałabym uzyskać poradę także tu, na forum.
Problemy zaczęły się wtedy, gdy zauważyłam, że mój chłopak ma wybuchowy charakter. Głównie to były krzyki i czasem irracjonalne pretensje do mnie. Kiedy miał stresujący okres, to zawsze się złościł i musiał te emocje wyrzucić z siebie. Często wtedy, gdy czuł, że zbliża się jego moment złości, to odwoził mnie do domu, bo nie chciał wtedy, żebym ja to wszystko znosiła.
Mimo tego, że za każdym razem bardzo mnie przepraszał i w końcu się godziliśmy, to we mnie zawsze pozostawał jakiś ślad. A moje zaufanie do niego po prostu spadało.
Zanim pokazał tą gorszą część siebie to czułam się przy nim spokojna jak nigdy w życiu! W tym momencie, gdy jesteśmy razem to czuję ciągły niepokój i jakieś nieokreślone napięcie: w głowie, w ciele i na duszy.
Teraz prawie co tydzień mamy jakieś sprzeczki. Raz jemu coś nie pasuje, raz ja mam o coś pretensje. Prawie w ogóle ostatnio się nie zgadzamy.... Chyba to niedopasowanie charakterów....
Przedwczoraj odwiózł mnie do domu. Było dość wcześnie, więc zaproponowałam mu śniadanie. Ale powiedział, że nie chce wejść, bo przypomniało mu się, że musi podlać kwiatki (!) Ale miał tak strasznie zniechęconą i zezłoszczoną minę jakbym poprosiła go o coś nadzwyczajnego. Na pożegnanie rzucił tylko: "Naucz się szanować czas innych." Bardzo mnie to rozzłościło, napisałam mu, że na razie nie chcę się z nim widzieć. I wtedy też postanowiłam, że chyba nadszedł w końcu moment, żeby się rozstać.
Najgorsze jest to, że mieszkają w nim dwie osoby. Potrafi traktować mnie jak księżniczkę (zresztą tak mnie nazywa), przynosić, wynosić, podwozić mnie, chodzić ze mną do lekarzy i dbać o mnie na co dzień. A z drugiej strony, gdy jest w złości, potrafi być po prostu bezwzględny i egoistyczny.
Wczoraj rankiem napisałam do niego krótką wiadomość. Było w niej napisane: "Spotkajmy się za kilka dni. Wtedy Ci wszystko wyjaśnię". On zadzwonił zaraz i zaczął wypytywać się o co chodzi. Przestraszył się. Prosił strasznie o kolejną szansę. Miał głos załamany, tak jakby chciał się rozpłakać. Pytał czy podjęłam już ostateczną decyzję i powtarzał w kółko, że mnie kocha.
Teraz też ciągle pisze do mnie, a ja nie wiem jak na to reagować, bo wiem, że to może być kolejna zmyłka.
Powiedziałam mu przez telefon, że chcę kilku dni na to, żebyśmy oboje się uspokoili i sobie to wszystko przemyśleli. I dopiero wtedy chcę podjąć decyzję.
Wolałabym się z nim spotkać i zakończyć to w normalny sposób, ale ciągle mam w głowie strach. Strach przed tym, że go skrzywdzę, bo przecież jest człowiekiem, który ma uczucia i chłopakiem, w którym się zakochałam.
Sama nie wiem czy powinnam go zostawić. A jeśli się na to zdecyduję, to kompletnie nie wiem jak to zrobić...