Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Hatsumito

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. 18:31 Coś w tym jest. Kiedy faktycznie nie myślałam o dziecku, kto normalny na studiach o nim myśli? To zaszłam zupełnie przez przypadek. Odkąd myślę o ciąży wręcz obsesyjnie to nic z tego nie wychodzi.
  2. Małżeństwem jesteśmy ledwo od roku. Od 10 lat jesteśmy razem, ale wcześniej nigdy nie pomyśleliśmy o ślubie. Chyba dlatego, że wszyscy wokół nas brali te śluby, a później coś im nie grało. Poznaliśmy się w liceum, na studiach razem zamieszkaliśmy, po studiach razem się przeprowadziliśmy. W sumie to do każdego zdania mogłabym dodać ,,razem". Mamy syna, 6-letniego, pojawił się, kiedy mieszkaliśmy jeszcze w kitce studenckiej. Po czterech latach związku. Oczywiście czasami nie jest za wesoło, z szczególnie z początku nie było, studentowi zawsze pieniędzy brak, chociaż nie mogę powiedzieć, że klepaliśmy typową studencką biedę przez duże ,,B", a co dopiero na wychowanie dziecka, ale teraz jak na to patrzę wszystko, na nasz fajny dom, męża, który kupuje jakieś wazony, donice, sadzi rośliny w ogrodzie z naszym synem, to jestem całkowicie pewna, że zrobiłam dobrze. Oczywiście ma swoje wady, jest uparty jak osioł, za dużo gada, jest skończonym pracoholikiem i bywa wybitnie denerwujący, ale przy wszystkich zaletach i wspomnieniach jakoś to zbladło.
  3. Mam wrażenie, że jestem jedyną babką, która rodziła bez męża. I nie ukrywam, że dziękuję za to losowi, bo jak znam go to zapewne zacząłby panikować jeszcze przede mną, a gdyby zemdlał raczej nie wpłynęłoby to dobrze na mój stan podczas porodu. Jest jedną z tych szczęściar, której zajęło to ledwo dwie godzinki,a też się strasznie bałam, bo szwagierka rodziła dwa miesiące przede mną, w tej chwili nie pamiętam nawet, ile godzin, ale tak mnie to przeraziło, że chodziłam na szczudłach do porodu ze strachu. Oczywiście, zanim do czegoś dojdzie, ja jak to ja, przeczytam całą gamę książek. Dobrze jest wiedzieć, ale nie powiem, żeby mnie to dobrze nastroiło. Muszę przyznać, że z porodu niewiele pamiętam. Byłam tak silnie zestresowana, że mój mózg wyciął większość wspomnień. O żadnej lewatywie nie było mowy. Prawdopodobnie dlatego, że całą drogę do szpitala wymiotowałam, zresztą w szpitalu również. Do szpitala zawiózł mnie ojciec, z mężami tak to bywa, że jak człowiek ich potrzebuje to nigdy ich nie ma. Zjawił się wyjątkowo o czasie, pół godziny po porodzie :)
  4. Postanowiłam, że się dołączę. Mam na imię Anastazja, 28 lat. Już 6 lat temu urodziłam pierwsze dziecko, synka, Aleksandra. O drugie dziecko staramy się od 4 lat, po roku udało się, ale bardzo szybko poroniłam. Później miałam roczną przerwę, głównie ze względu na nie najlepszy stan psychiczny. Teraz czekam na moją wymarzoną córeczkę :)
×