Stres mnie wykańcza, nie pozwala normalnie funkcjonować do tego stopnia, że nie mogę wykonywać najprostszych czynności. Kiedy jestem zestresowana to nie mogę się na niczym skupić , skoncentrować, mam wtedy chęć uciec jak najdalej, chce mi się płakać , czuję się jak małe dziecko-zupełnie bezradna, i zdana na czyjąś pomoc. Proste banalne czynności sprawiają ,że muszę parę razy przemyśleć zanim to zrobię. Nie mogę logicznie myśleć. Od pewnego czasu czuję się jak by moje życie było snem, i w pewnym momencie nie wiem czy to jawa czy sen. Wraz ze stresem towarzyszy mi nieśmiałość. Przez co nie lubię spotkań w dużym gronie, a ograniczam do minimum. Strasznie nie lubię jak w szkole trzeba wypowiedzieć się na jakiś konkretny temat na tle klasy, nie lubię referatów, jedzenia w miejscu publicznym, poruszaniem się środkami komunikacji miejskiej, tylko ze względu na to,że jest to dla mnie ogromnie stresujące. Mogę więc powiedzieć ,że cały czas żyje w stresie ): . Przez moją nieśmiałość i stres to tracę sens życia, już nie wiem co mam robić, zaradźcie coś , proszę . Dodam,że żadne picie melisy nie pomaga, słuchanie relaksacyjnej muzyki też nie. Czuję się totalnie bezradna. np. jak idzie grupka ludzi i śmieją się -to sobie myślę,że ze mnie.
Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi. (: