Anitaperfumoholiczka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Anitaperfumoholiczka
-
Recenzja mydła glicerynowego na wagę greckiego Moi drodzy. Po moich bardzo pozytywnych doświadczeniach z mydłami glicerynowymi na wagę z Mydlarni u Franciszka o zapachu białego piżma jak i róży, zdecydowałam się na zakup kolejnego glicerynowego cudeńka od Franciszka. Tym razem mój wybór padł, na mydło greckie, z uwagi na fakt że zachwyciła mnie w nim pozytywna zielona barwa, kojarząca się z nadzieją jak i cudowny koktajlowo-winogronowy zapach. Zapach tego mydła ujął mnie za serce gdyż przywodzi mi on na myśl ciepłe gorące lato, opaloną na brązowo skórę potrzebującą wieczornego nawilżenia i odświeżającego owocowego ukojenia. Jestem osobą, która bardzo ceni sobie dobrze sporządzone aromaty zapachowe. Znam wiele marek perfum, balsamów zapachowych, peelingów zapachowych i innych tego rodzaju produktów. W związku z czym, bardzo trudno mnie pozytywnie zaskoczyć jakąś nową innowacyjną kompozycją zapachową. Przyznam szczerze, że ten produkt bardzo mnie zaskoczył jego zapach jest niesamowicie oryginalny. Mydło pachnie jak letni drink, swoją nutą zapachową przypomina mi nieznacznie perfumy wysoko półkowe, o nazwie „Cesarzowa” Dolce Gabbany. Widzę tu podobieństwo gdyż oba zapachy są radosne, pachnące świeżymy owocowymi drinkami i mają w sobie coś co daje energię na cały ciężki poranek oraz resztę dnia. Naturalnie zapachy są tylko podobnie, nie są identyczne. Jednakże moim zdaniem stworzenie kompozycji zapachowej mydła, w cenie 14 zł za 100 gram, o aromacie tak pięknym że na myśl przywodzi on perfumy Dolce & Gabbana „l'imperatrice” które to obecnie kosztują za 50 ml aż 239 złotych. Jest to godne ukłonu dla producenta. Jestem bardzo wybredną konsumentką jeśli chodzi o zapach, a zapach ten niezmiernie przypadł mi do gustu, jak i zachwycił mnie zupełnie jak i zachwycił on również mojego chłopaka, który równie jak ja zaczął używać tego mydło do codziennych kąpieli. Długo razem zastanawialiśmy się, jakie to delikatne pestki wtopione są w glicerynę tego mydlanego cudu. Doszliśmy razem do wniosku że są to pestki winogrona, gdyż zapach tego mydła właśnie jest naturalnie rzecz biorąc winogronowy. Pestki są urocze, delikatnie spadają podczas mycia się tym mydłem na ciało. Godne pochwały jest również fakt, że nie oderwały się one od powierzchni mydła wszystkie już podczas pierwszej kąpieli, a miałam takie obawy gdyż są one, umiejscowione na brzegach tego mydlanego, zielonego cudu. Pestki są malutkie, nie ranią ani nie podrażniają one skóry, i uważam że są one bardzo miłym akcentem podkreślającym fantastycznie naturalność tego produktu, bo produkt ten jest niezmiernie naturalny. Zawiera on bowiem w sobie glicerynę która jest odpowiedzialną za efekt nawilżenia skóry. Zawiera w swoim składzie również oliwę z oliwek, która znana jest z działania odświeżającego i nawilżającego. Reguluje ona również pracę gruczołów łojowych. Mydło zawiera w sobie alkohol, ale alkohol natłuszczający, który odpowiada za transport składników aktywnych w głąb naskórka. W żadnym razie nie będzie on działał wysuszająco na naszą skórę. W składzie znajduje się również olej laurowy, który bardzo dobrze działa na skórę osób chorych na łuszczycę, ponieważ jest on naturalnym antybiotykiem. Niestety w składzie mydła znajdziemy również SLES, który jest grupą środków które w wyniku kontaktu ze skórą usuwają brud ale również lipidy, które są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania naszej skóry. Dodatkowo obniża on pH skóry i może powodować jej podrażnienie i wysuszenie. W składzie jest też olej kokosowy słynący ze swoich cudownych właściwości, takich jak blokada części promieniowania UV, nawilżanie skóry oraz wzmacnianie powłoki lipidowej. Kolejnym składnikiem jest olej z pestek winogron, który posiada wiele witaminy E, która ma dobry wpływ na jędrność skóry, Titanium dioxide - który wchodzi w skład wielu kremów z filtrami, Stearic Acid ( JEST TO Substancja natłuszczająca w preparatach myjących, i inne składniki myjące. Ze względu na swój skład bądź co bądź bardzo naturalny, jednak ze względu na zawartość SLES-ów mydło nie może być określone mianem hipoalergicznego, ale sam producent nie nadał temu mydłu takiego miana. Nie jestem alergiczną, więc nie jest to dla mnie problem. Jestem zauroczona bogatym składem oleju z nasion winogron, oleju kokosowego, i oleju z oliwy z oliwek. Podczas kąpieli mydło rewelacyjnie się pieni zapewne za sprawą tak licznych substancji wchodzących w skład tego mydlanego cudu. Myślałam że po kąpieli zapach tego owocowego koktajlu nie będzie się utrzymywał na skórze w związku z tym, że zapachy tego rodzaju raczej się na skórze nie utrzymują. I w tym przypadku spotkało mnie bardzo miłe zaskoczenie. Podczas kąpieli zapach jest bardzo wyczuwalny i uprzyjemnia nam tą codzienną czynność, jak i skóra po kąpieli, pachnie tym owocowo-zmysłowo-korzennym zapachem. Zapach utrzymuje się na skórze w stopniu mniejszym niż wyczuwamy go podczas kąpieli i jest on bardziej mydlany niż słodki, ale jest to godne pochwały biorąc pod uwagę że zapachy tego typu po prostu nie są zapachami które współgrają z pH skóry, i tym samym nie mogą się na niej za długo utrzymywać. Mydło to jak każde mydło z mydlarni u Franciszka, jest mydłem bardzo wydajnym, i jak mniemam wystarczy na dwa-trzy miesiące codziennego stosowania. Zapach mydła jest wybitny i z całą pewnością mogłabym je polecić osobom, o bardzo wymagającym guście zapachowym, bowiem zapach i wydajność tego mydła, zostawiają w daleko w tyle inne mydła sklepowe, popularnych marek. W porównaniu z cenami, mydeł sklepowych mydło to jest droższe, ale nieznacznie, a cena moim zdaniem jest jak najbardziej adekwatna do jakości tego produktu. Przypuszczam że w swoim życiu kupię to mydło nie raz, nie dwa, ale wielokrotnie. Zwłaszcza że mydło to jest chętnie używane przez mojego chłopaka, i nie będę musiała kupować dwóch różnych mydeł. Sądzę że jest to bardzo duża zaleta tego produktu, że jego zapach jest taki, że może być używany zarówno przez kobiety jak i mężczyzn. Z całego serca polecam wszystkim ten produktu :)
-
Idealna świeczka cynamonowa z Mydlarni u Franciszka
Anitaperfumoholiczka dodał temat w Zdrowie i uroda
Świeca pali się równym płomieniem, zapach wyczuwalny i intensywny. Posiada praktyczny kształt oraz kolor, który idealnie będzie komponował się z wnętrzem. Serdecznie polecam każdemu. -
Rękawica Kessa jest rękawicą za pomocą której z użyciem czarnego mydła bądź glinki mamy się pozbyć wszelkich zanieczyszeń skóry jak i obumarłego z jej powierzchni naskórka. Moja rękawica Kessa pochodziła z Mydlarni u Franciszka - pierwszy raz w życiu znalazłam się w posiadaniu tego rodzaju produktu w związku z czym chciałabym opisać moje doświadczenia z użyciem tego służącego do peelingu enzymatycznego cudeńka. Po pierwsze rękawica była bardzo dobrze zapakowana w folię gdy ją otrzymałam. Jest ona dwukolorowa – co nastręcza trochę problemów ( o czym później) jej powierzchnie z obu stron są chropowate a masaż tą rękawicą wykonuje się poprzez włożenie do środka ręki a następnie okrężnymi ******* w stronę serca- masowania powierzchni ciała na której wcześniej został nałożony produkt. Moje doświadczenia z tą rękawicą są ambiwalentne – pomimo jej wygładu który początkowo wskazywał na to że rękawica jest produktem wytworzonym z materiałów o wysokiej jakości , nie okazało się to prawdą . Już po pierwszym jej zmoczeniu letnią wodą aby wykonać masaż zaczeła ona barwić wodę ( odfarbiać się ) poczym przestała . W związku z tym że przestała myślałam że to odfarbianie było tylko jednorazowym incydentem. Niestety nie bo po jakimś czasie znów zaczeła ona barwić wodę na granatowy kolor – co w polączeniu z resztkami mydła które miała zmywać na dnie mojej wanny zostawiała trudny do usunięcia ciemno- niebieski mydlany osad. Również pod czas moczenia – farba ciemno-granatowa wybarwiła – czerwoną część rękawicy pozostawiając na niej nie estetyczne granatowe smugi. Nie jestem w stanie zrozumieć jak można było nie sprawdzić czy ta rękawica się nie odbarwia wiedząc że przedmiot ten będzie nieustanny poddawany ekspozycji na wodę. Nie wiem może otrzymałam wadliwą partię albo – to nie dopatrzenie ze strony producenta –( mycie wanny nie było po użytkowaniu tego produktu przyjemne)
-
Recenzja Peelingu solnego Mleko z Jaśminem z Mydlarni u Franciszka
Anitaperfumoholiczka dodał temat w Zdrowie i uroda
Na początku sporządzonej przez siebie recenzji chciałabym nadmienić czemu właściwie zdecydowałam się na zakup tego produktu? Mianowicie w przeszłości korzystałam już z Peelingu solnego tego samego producenta jednakże był to peeling o innym zapachu- Mango Neroli . Zapach poprzedniego peelingu ( Mango z Neroli ) zauroczył mnie na tyle że postanowiłam dla odmiany poszukać peelingu o innym zapachu który by go naturalnie godnie zastąpił. Nie było również tak że byłam w zupełności zadowolona z działania peelingu Mango z Neroli gdyż pewne cechy tego produktu mi po prostu nie odpowiadały. Po pierwsze ja preferuje peelingi gruboziarniste gdyż ułatwiają mi one znacznie masaż skóry tym samym dzięki nim łatwiej pozbywam się obumarłego naskórka a ten produkt nie był peelingiem gruboziarnistym w związku z czym miałam początkowo spore trudności z wykonywaniem za jego pomocą masażu swojego ciała. W miarę upływu czasu nauczyłam się lepiej korzystać z właściwośc****elingujących tego produktu jednakże efekty peelingu dalej pozostawiały wiele do życzenia. Zastanawiałam się nawet czy nie dobrym posunięciem ze strony producenta było wykorzystanie do produkcji peelingu soli gruboziarniste , kryształków soli lub łupinek orzecha. Naturalnie nie zastanawiałam się nad wykorzystaniem przez producenta innych składników silnie peelingujacych z obawy o ich nie naturalne pochodzenie. Jestem osobą mającą duży problem z rogowaceniem komórek naskórka ( ich obumieraniem ) w związku z tym ta cecha tego produktu stanowi dla mnie bardzo poważną wadę. Za pewnego tego rodzaju problemu nie będą miały dziewczyny których skóra tak silnie nie” rogowacieje” . Dlaczego tak mi to przeszkadza? Wykonuje peeling aby pozbyć się komórek które tworzą nie ładną warstwę na mojej powierzchni skóry w związku z czym gdy bo po użyciu tego rodzaju produktu nadal widzę obszary którym peelingowanie by się przydało a do tego swędzi mnie skóra – co dla mnie stanowi pewien sygnał gdyż po tym odczuciu patrzę w to miejsce które mnie swędzi i widzę mniejsze –ale nadal istniejące obszary zrogowaciałego naskórka. Peeling za sprawą cudownego składu : oleju słonecznikowego i masła Shea zostawia po jego zmyciu pod prysznicem na skórze delikatną nawilżającą oleistą „ warstwę ” która cudownie nawilża skórę i stanowi według mnie bardzo dużą zaletę tego produktu. Jednakże w połączenie z wcześniejszym masażem peelingującym ( który niestety w moim przypadku nie złuszcza wystarczająco martwego naskórka )z nawilżającym olejem wchodzącym w skład peelingu zostawiającym oleistą warstwę martwy naskórek zostaje przykryty warstwą oleju – co powoduje u mnie swędzenie i mało estetyczny wygląd skóry. Myślę że kobiety stosujące peelingi wyłącznie gruboziarniste mogą mieć ten sam problem co ja w związku z tym poleciłabym im raczej rozważenie peelingu innego niż peeling solny tego samego producenta. Masło shea i olej słonecznikowy zawarty w tym peelingu jak już wcześniej wspomniałam zostawia na mojej skórze „ delikatną nawilżającą warstewkę ” w związku z tym skóra jest silnie nawilżona i po zastosowaniu peelingu nie wymaga ona dodatkowego nawilżenia które by dało zastosowanie na nią mleczka lub balsamu do ciała. Niewątpliwie jest to bardzo dobra cecha tego produktu zwłaszcza dla kobiet zapracowanych zawodowo które nie mają czasu na to aby po wykonaniu peelingu całego ciała i jego zmyciu aplikować jeszcze dodatkowo na skórę krem lub balsam nawilżający. Zauważyłam również u siebie pewną prawidłowość . Po zastosowaniu peelingu i zmyciu go pod prysznicem mam bardzo silnie nawilżone stopy chociaż naturalnie nie aplikuje na nie w ogóle tego produktu. Dzieje się tak zapewne gdyż w czasie zmywania produktu moje stopy mają kontakt z jego resztkami gromadzącymi się na płytkach w związku z tym są one bardzo silnie również nawilżone. Zaskoczył mnie ten fakt i to bardzo mile gdyż w te wakacje miałam poważne problemy ze skorą stóp ( odciski , pękające pięty etc , etc) . Stosowałam wiele peellingów i kremów ale żaden z nich stosowany „celowo” nie polubił się z moimi stopami w tak dużym stopniu jak ten „ peeling solny Jaśmin i Mleko” z Mydlarni u Franciszka. Jest to bardzo możliwe że gdyby moje problemy ze skórą stóp powróciły zakupiłabym ten peeling z przeznaczeniem na aplikowanie go tylko na stopy gdyż efekt jego przypadkowego zastosowania na stopy był wprost fenomenalny. Opakowanie produktu jest moim zdaniem bardzo gustowne . Nie przerysowana szata graficzna pozwala skupić oczy na składzie produktu a nie tylko na jego pięknym wyglądzie . A przecież właśnie na tym nam szczególnie zależy aby produkt jak najlepiej działał a nie tylko stanowił ozdobę naszej łazienki. Sądzę że dla kobiety nie ma nic tak bardzo nie miłego jak wydanie pieniędzy na produkt którego działanie jest bardzo dalekie od opisu producenta . A potem taki produkt zalega w łazience aż upływa termin jego ważności i należy go wyrzucić do kosza. Dlaczego ten zapach? Uwielbiam herbaty jaśminowe . Zapach Jaśminu mnie odpręża i wprowadza w dobry nastrój . Dlatego widząc że ten produkt ma pachnieć moim ukochanym Jaśminem zdecydowałam się na jego zakup. Sądziłam że zapach będzie intensywny i długo będzie się utrzymywał na skórze gdyż takie właśnie miałam doświadczenia pozytywne co do intensywności i czasu utrzymywania się zapachu na skórze z jego poprzednikiem peelingiem solny Mango z Neroli. Gdy korzystałam z peelingu solnego Mango z Neroli już dosłownie chwile po otwarciu opakowanie czułam jego słodki zapach. Zapach ten towarzyszył mi w kąpieli i utrzymywał się na mojej skórze tym samym umilając mi wieczorne zasypianie. W związku z tym żywiłam te same zapachowe oczekiwania w stosunku do jego następcy peelingu solnego „ Mleko i Jaśmin ”. Niestety krótko mówiąc bardzo silnie się zawiodłam. Zapach po otwarciu opakowania jest słabo wyczuwalny – podczas masażu peelingującego skórę praktycznie wcale go nie czuję a na skórze po całym zabiegu jest on tylko i wyłącznie wyczuwalny jak się bardzo silnie przyłoży swój nos do skóry. Zapach ten jest mleczno- bardzo delikatnie kwiatowy. Określiłabym go mianem mydlano- kwiatowego . Do takiej kategorii zapachów należą np. perfumy Chanel Coco Mademoiselle ( chyba tak najłatwiej na przykładzie zobrazować dany zapach) . Mleko wprowadza nutę kremową a Jaśmin kwiatową . To nie jest zapach którego oczekiwałam gdyż sadziłam że Jaśmin będzie pachniał w tym produkcie jak bujne białe intensywne kwiecie z nutą nonszalanckiej zieloności jednakże nie są ta subtelne bardzo słabo wyczuwalne nuty bardziej mydlane niż kwiatowe. Wielka szkoda gdyż zapach Jaśminu jest wykorzystywanym w Aromaterapii w niwelowaniu stresu i leczeniu nerwic w związku z tym uważam że dobrodziejstwo tego kwiatu mogło zostać w tym produkcie znacznie lepiej wykorzystane. Naturalnie zapachy do rzecz gustu jednakże wole gdy produkt pachnie mocniej niż słabiej co jest naturalne – zawsze w przypadku intensywnego zapachu można mniej go zaaplikować na skórę a w przypadku słabego zapachu nawet zaaplikowanie na skórę dużej dozy produktu nic nam nie da. A jak określiłabym wydajność tego produktu? Jest ona moim zdaniem słaba – ale nie z tego tytułu że produkt jest wadliwy lecz taka jest cecha peelingu. Peeling nakładamy na całe ciało w związku z czym na dużą powierzchnie . Wiadomo również że aby dokładnie wykonać peeling nie możemy nałożyć go na skórę bardzo nie wiele. Mniej peelingu bowiem to mniej składników które możemy wykorzystać do usunięcia – obumarłego naskórka ( w tym wypadku soli). Peelingi to kosmetyki które kończą się najszybciej i taka jest prawda w związku z czym trudno w ich przypadku sprawiedliwie ocenić ich wydajność . Peeling solny Mango z Neroli wystarczył mi na czterokrotne/ pięciokrotne wykonanie peelingu ciała . Wydajność w moim przypadku była więc „średnia” ale zaznaczam że mam problem z rogowaceniem naskórka i aplikuje tego produktu na swoją skórę dość sporo. W związku z tym myślę że u osób które nie mają takich problemów produkt może okazać się znaczniej bardziej wydajny niż u mnie. Peeling nie jest też produktem z którego należy korzystać codziennie – maksymalnie możemy wykonywać go do dwóch razy w tygodniu w związku z tym przy ocenie indywidualnej jego wydajności ten czynnik również powinniśmy wziąć pod uwagę, Co do składu ? Skład : olej słonecznikowy, masło shea , nienasycony aldehyd cynamonowy ( mający emitować zapach cynamonu – po co w tym produkcie nie wiem – znajduje się on na liście alergenów) , jednopierścieniowy węglowodór terpenowy ( imitujący zapach skórki cytryny) no i chlorek sodu. W porównaniu ze składami innych marek wypada on całkiem nieźle ale nie można określić go mianem hipoalergicznego ( zresztą takim mianem producent go nie nazywa) co świadczy tylko o jego uczciwości. Nie stosowałam peelingu tego producenta przez dłuższy czas w związku z czym nie mogę odpowiedzieć na pytanie czy produkt ten naprawdę poprawia koloryt skóry ? Jak również nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie czy zwalcza celullit ze względu na zbyt krótki okres stosowania tego produktu przeze mnie. Zostawia na skórze opisany przez producenta „Efekt aksamitnej rękawiczki” to na pewno tym samym nawilża bardzo silnie naszą skórę. A co do ceny ? Moim zdaniem jest ona bardzo wygórowana za 350 g pelingu musimy zapłacić 48 zł ( nie jest to mało ) . Czy cena jest adekwatna do jakości ? Skład jest na ile to możliwe naturalny wiec jak najbardziej na plus , efekt złuszczenia naskórka u mnie jest niezadawalający , peeling nawilża dobrze skórę etc etc. Jego jakość jest niewątpliwie wysoka ale zapach tego akurat peelingu pozostawia moim zdaniem wiele do życzenia w związku z tym raczej nie zdecydowałabym się pomimo jego licznych zalet na jego ponowny zakup tym bardziej że produkt ten nie jest tani. Jak dla mnie zapach powinien zmienić formułę a sól powinna wystąpić w formie gruboziarnistej w tedy ten produkt byłby dla mnie idealny i zastanawiałabym się czy wydać te 48 zł i go kupić - na dzień dzisiejszy – nie kupiłabym go niestety ponownie. Ale wiadomo każdy jest inny ma inną skórę i nieco odmienne oczekiwania. A co do konsystencji produktu była ona przyjemna i użycie produktu nie powodowało trudności co jest moim zdaniem najważniejsze. Jestem bardzo ciekawa waszych opinii na temat tego solnego sprzymierzeńca w walce o gładką skórę . Liczba zużytych przeze mnie opakowań : w trakcie pierwszego. -
Bawełniana torba na zakupy z logo Mydlarni u Franciszka
Anitaperfumoholiczka dodał temat w Zdrowie i uroda
Torba za jasna -widać na niej każdy brud. Mechaci się i nie wygląda to estetycznie . Użytkowałam o wiele lepsze torby. Wielki plus za to że torba wykonana jest z całkowicie naturalnych materiałów . -
Zakupiłam ten produkt gdyż skończył mi się peeling innej firmy z którego dotychczas korzystałam. Z poprzednio stosowanego przez siebie peelingu nie byłam zadowolona w związku z czym poszukiwałam dla niego następcy który znacznie przewyższał by go swoją jakością i bardziej naturalnym składem. Dlatego zdecydowałam się na zakup peelingu solnego z Mydlarni u Franciszka. Cena peelingów solnych w Mydlarni jest wysoka za 350 g peelingu musimy zapłacić 48 zł . Nie jest to kwota mała w związku z tym miałam nadzieje że cena będzie adekwatna do jakości zakupionego przeze mnie produktu. Gdy otworzyłam opakowanie ( bardzo subtelne) produktu aby użyć go po raz pierwszy -pierwsze co mnie uderzyło to przepiękny mleczno- mangowy zapach. Mango w tym peelingu nie pachnie „chemicznie” lecz jest to zapach słodki , intensywny i bardzo wyczuwalny ale nie przerysowany . Nie ma on nic wspólnego z silnie syntetycznymi zapachami. W związku z tym ujął mnie tym zapachem od samego początku. Bardzo lubię perfumy i kosmetyki zapachowe znam ich bardzo wiele w związku z tym potrafię odróżnić zapach wartościowy od chemicznego –ulepowo-cytrynowego substytutu. Dodatkowym walorem tego produktu jest fakt że zapach ten długo utrzymuje się na skórze . Po wieczornym peelingu zapach tego słodkiego mango „kołysał mnie do snu” a jeszcze rano czułam jego dość intensywną „woń” na mojej skórze . W związku z tym zapach tego produktu jest dla mnie wybitny i poleciłabym go każdej kobiecie która lubi tak bardzo jak ja nie chemiczne wyważone , utrzymujące się na skórze zapachy. Jednakże jak powszechnie wiadomo zapach i opakowanie produktu to nie wszystko . Dlatego przejdę do opisu moich doświadczeń z jego stosowaniem. Nie będę ukrywać początkowo miałam duże problemy z jego stosowaniem gdyż jest to peeling solny i w żadnym razie nie jest on gruboziarnisty. Jestem osobą przyzwyczajoną do peelingów gruboziarnistych które znacznie ułatwiają masaż skóry i lepiej pozbywają się martwego naskórka niż peelingi drobnoziarniste. Dlatego sporo czasu zajęło mi nauczenie się nakładania tego peelingu i wykorzystania go w taki sposób aby mogła się pozbyć ze swoich skóry martwego naskórka w miarę szybko i efektywnie. Peeling pozbywał się z moje skóry martwego naskórka „średnio” nie dawał w tej materii spektakularnego efektu. Po wykonaniu zabiegu w niektórzy miejscach skóra mnie swędziała i widziałam na niej martwy naskórek który powinien podczas takiego zabiegu zostać usunięty – a dodatkowo przez olej słonecznikowy i masło shea wchodzące w skład peelingu został on przykryty oleistą warstewką – co utrudniało jego usunięcie. Oleista warstwa po zabiegu peelingujacym jest dla skóry dobrodziejstwem nawilżają ją i nie wymaga ona stosowania balsamu ale pod warunkiem że wcześniej skórę tą peeling skutecznie oczyścił a w moim przypadku niestety wcale tak nie było. Ze względu na to że jest to peeling drobnoziarnisty nie grupo znacznie gorzej manewruje się solą niż w przypadku gdyby sól występowała w formie kryształków . Ja dość długo uczyłam się posługiwać tym produktem by usunął z mojej skóry martwy naskórek w stopniu zadowalającym. Nie jestem w stanie ocenić, czy peeling rzeczywiście zmniejsza widoczność rozstępów, gdyż tego rodzaju problemu nie posiadam. W związku z tym, że jestem bardzo przyzwyczajona do peeliengów gruboziarnistych, które mają większe pole manewrów, i tym samym pozwalają lepiej wymasować skórę, początkowo byłam przekonana, że drugi raz nie kupię tego rodzaju produktu gdyż nie on jest przystosowany do moich potrzeb. Jednakże zakochałam się się również jak wspomniałam na początku w jego przesłodkim zapachu, a w związku z tym że on mi się skończył, zdecyduje się na zakup innego peelingu solnego w mydlarni od Franciszka, o nieco innym zapachu. Peeling ten, moim zdaniem jest średnio wydajny (stosowałam go na całe moje ciało). Użyłam tego produktu najwyżej cztery- pięć razy, zanim mi się skończył. Sądzę jednak że jest to typowa cecha peelingów, stosowane na całe ciało, bardzo szybko się one zużywają, w związku z czym nie uważam tego za ciężką wadę. Jest to bowiem typowe dla tego rodzaju produktów. Produkt ten mogę z całego serca polecić osobom, które lubią słodkie zapachy, i peelingi które pozostawiają po ich zmyciu lekką warstwę, przyjemnego olejku. Osobom które tak jak ja, są przyzwyczajone do peelingów gruboziarnistych, poleciłabym się zastanowić przed zakupem tego produktu, gdyż początkowo manewrowanie nim w taki sposób, aby wypeelingować nim całe ciało, tak jak peelingiem gruboziarnistym, wymaga wprawy i czasu. Ja nauczyłam się tego dopiero po czasie . Jestem średnio zadowolona z tego produktu ale dam mu jeszcze jedną szansę i na pewno zdecyduje się na zakup kolejnego peelingu solnego, ale o innym zapachu z Mydlarni u Franciszka . A szanse dam drugą tego rodzaju peelingom ze względu na wybitną jakość zapachu który mniej w tym produkcie zachwycił i w miarę naturalny skład (olej słonecznikowy , masło shea , nienasycony aldehyd cynamonowy ( mający emitować zapach cynamonu –po co w tym produkcie mającym mieć zapach mango nie wiem nie zajmuję się Biotechnologią kosmetyczną – znajduje się on na liście alergenów) , jednopierścieniowy węglowodór terpenowy ( imitujący zapach skórki cytryny) no i chlorek sodu. Ze względu na skład produkt raczej nie może być zaliczany do hipoalergicznych ale jest w porządku gdyż producent go takim mianem w cale nie określa. Zbyt krótko stosowałam produkt by określić czy naprawdę poprawia on koloryt cery , niweluje pomarańczową skórkę . Nie wiem czy działa on na rozstępy ( gdyż tego rodzaju problemów nie mam) .Czy kupiłabym ten produkt drugi raz? Kupie go drugi raz ze względu na zapach- chce zapoznać się z ofertą zapachową pozostałych peelingów solnych tego producenta. Jednakże uważam że cena jest wysoka 48 zł – i za taką cenę jak dla mnie produkt powinien lepiej złuszczać martwy naskórek- bo to moim zdaniem jego największa wada. Dam mu jeszcze jedną szansę aby pokazał się z lepszej strony w nowym obliczu zapachowym i mam nadzieje że swojej decyzji nie będę żałować. Mogę go polecić osobą które mają bardzo wrażliwą skórę na złuszczanie to co w moim przypadku okazało się wadą – średnie złuszczanie przez peeling obumarłego naskórka w ich przypadku może okazać się dobrodziejstwem za pośrednictwem którego unikną wszelkich podrażnień swojej wrażliwej skóry .Reasumując wszystko ma swoje wady i zalety. Liczba zużytych przeze mnie opakowań : w tracie pierwszego . Plus za brak obecnośc***arafiny w produkcie.
-
Recenzja balsamu na wagę z masłem Shea o zapachu Białego Piżma
Anitaperfumoholiczka dodał temat w Zdrowie i uroda
Zapach Białego Piżma w mydle glicerynowym na wagę z Mydlarni u Franciszka zauroczył mnie na tyle że postanowiłam wypróbować balsam do ciała z masłem Shea o tym właśnie klasycznym zapachu. Moje wyrażenie po zastosowaniu tego balsamu było raczej neutralne .Masło Shea stanowiące bazę tego balsamu bardzo dobrze nawilżyło moją skórę mającą tendencje do przesuszanie jednakże zapach Białego Piżma po zastosowaniu tego produktu moim zdaniem utrzymuje się na skórze znacznie krócej niż ma to miejsce w przypadku umycia skóry mydłem glicerynowym o tym zapachu. W związku z czym byłam „troszkę rozczarowana”. Uwielbiam zapachy wszelkich produktów z natury jestem straszną perfumoholiczką i reaguje bardzo alergicznie na sytuacje w których zapach jest przepiękny jednakże na mojej skórze utrzymuje się on dosłownie przez psrę minut. Wymagałam od walorów zapachowych tego produkty znacznie więcej gdyż miałam bardzo pozytywne doświadczenia z mydłem glicerynowym o tym samym zapachu. Niestety zawiodłam się. Zapach tego balsamu utrzymuje się na mojej skórze bardzo krótko. Co naturalnie nie oznacza że w stu procentach pewne jest że na skórach innych osób będzie on także utrzymywał się bardzo krótko gdyż wszystko zdeterminowane jest PH skóry posiadanym przez każdą konkretną osobę. No cóż – wiem jedno z moim PH skóry zapach ten się ewidentnie nie polubił. Nie wiem – dlaczego bo zapewne takie same komponenty zapachowe z pewnością jak mniemam są używane przez producenta do wyprodukowania jak mniemam mydła glicerynowego o tym zapachu jak i balsamu na bazie Shea. Uważam że tak jest gdyż oba te produkty pachną identyczny w związku z czym innej możliwości raczej być nie może. W związku z czym możliwe jest że komponent zapachowy lepiej utrzymuje się na bazie gliceryny niż na basie masła Shea . Nie jestem specjalistką w tej materii w związku z czym nie leży to w mojej kompetencji by udzielić stosownej odpowiedżi na zadane przez samej siebie pytanie. W związku z czym nawet nie będę zamierzać na nie odpowiedzieć gdyż nie mam ku temu stosowych kompetencji. A co do ceny tego produktu? To za zakup wartości produktu o gramaturze 100 g zapłacimy 28 zł. Cena balsamu jest adekwatna to jego bazy – masło Shea nie należy do tanich komponentów w związku z czym moim zdaniem cena produktu jest uzasadniona . Bardzo istotną zaletą tego produktu jest również fakt że możemy zdecydować się ponieważ sprzedaje się go na wagę na zakup małej ilości produktu ( na mniej możemy kupić jego 100 g) w przypadku gdy chciałybyśmy go wypróbować jak i a zakup jego większej ilości gdy produkt ten przypadnie nam do gustu. Produkt ze względu na swój zapach unisex może być moim zdaniem z powodzeniem używany również przez mężczyzn – masło shea zawarte w tym produkcie na pewno skutecznie także jak skórę kobiecą nawilży ich skórę. Jako że produkt ten sprzedawany jest na wagę – należy go w czymś przechowywać w tej materii Mydlarnia u Franciszka przyszła nam z pomocą aby rozwikłać ten problem gdyż w jej ofercie możemy kupić – pudełko przeznaczone do przechowywania tego rodzaju balsamów. Pudełko jest średniej wielości zdobione metodą decoupaga. Każdy wzór pudełka jest nie powtarzalny ( nie ma dwóch identycznych wzorów) w związku z czym możemy z jego udziałem wyrazić swoją własną indywidualność . Cena pudełka nie jest również wysoka . Za pudełko mieszczące w sobie 140 g zapłacimy 2 , 50 zł – nie jest to jakaś ekstremalna kwota Tego rodzaju pudełek możemy używać do przechowywania balsamów jak i peelingów zakupionych na wagę w Mydlarni u Franciszka. Mężczyźni w bogatej ofercie pudełek do przechowywania balsamu także niewątpliwie znajdą wzór pozbawiony elementów kobiecości – który spełni ich oczekiwania .W tym przypadku ze wzorami pudełek dostosowanych do płci nie ma absolutnie żadnego problemu. -
Różane cudo z płatkami Co do mydła różanego jestem w szoku że w ogóle kupiłam mydło o tym zapachu z kilku przyczyn jestem perfumoholiczką i nie lubię perfum różanych ( wyjątkiem który określa regułę są jedne z najnowszych perfum Estee Lauder Modern Muse Le Rouge – są one przepiękne Wszystkie zapachy różane czy to mgiełki od Victorie Secret czy to kremy z różą, balsamy kojarzą mi się z czymś starym , z przeszłością która była minęła i odeszła do lamusa. Zapachy różane również rzadko mają coś wspólnego z pięknym delikatnym kwieciem za to bardzo wiele z chemicznym tworem, troszkę zatęchłym a troszkę kwiatowym. Zresztą zapachy różane są tak popularne i tak czasem zsyntetyzyzowane że wprost nie da się przy takim zapachu wytrzymaćTe wszystkie butki na straganie i kioski oferujące perfumy różane które nawet koło róży nie leżały. Zapewne znacie to dziewczyny doskonalne i w związku z tym jesteście wstanie zrozumieć mój punkt widzenia jaki na przestrzeni lat wykreował się we mnie w wyniku licznych kontaktów z pseudo różanymi zapachami mniej lub bardziej tandetnymi :) W wyniku tych że zakorzenionych we mnie przekonać gdy byłam w Mydlarni u Franciszka i przystąpiłam do ukochanej przeze mnie czynności wąchania mydeł glicerynowych :) nie pomyślałam nawet by powąchać mydło różane. Bo przecież jak ono może pachnieć ?Każdy człowiek wie jak pachnie róża a ja tym bardziej wiem i wiem też że róża zwykle we wszelkich kosmetykach pachnie chemicznie , staro i nie przynosi na myśl żadnych pozytywnych skojarzeń W związku z tym zainteresowałam się innymi mydłami między innymi maliną z uwagi na jej przesłodki zapach , mydłem chabrowa łąka z uwagi na piękne chabry zatopione na wierzchniej warstwie gliceryny , mydłem liść oliwny gdyż oglądając je skojarzyło mi się z mydłem greckim o cudownym zapachu ,które ostatnio kupiłam ( W związku z tym że obwąchałam wszystkie mydła i nie znalazłam "tego czegoś czego szukała "sięgnęłam ręką po mydło różane bez żadnej nadziei Z tego tytułu ze znajdowało się ono najbliżej mojej ręki, chciałam się utwierdzić jak zawsze w swoim przekonaniu ze mam racje i każde mydło różane pachnie obrzydliwie chemicznie. W tym przypadku nie miałam jednak racji i spotkało mnie przemiłe zaskoczenie o którym wam zaraz dziewczyny z przyjemnością opowiem. Podniosłam to mydełko do nosa i wahałam wahałam wciąż wahałam i nie mogłam się za żadne skarby od niego oderwać Zapach zupełnie odbiegał od tego czego się spodziewałam przerósł on wszelkie moje oczekiwania jakie mogłabym żywic w stosunku o zapachu różanego. To nie była żadna pachnące chemiczna róża przynoszące na myśl starość Był to zapach subtelny, delikatny jak malutka nieśmiało ,pachnąca rozwijająca się różyczka urzekł mnie on od razu i byłam nim wprost zachwycona. Do tego jak zobaczyłam płatki róż zatopione w wierzchniej warstwie mydła glicerynie to całkiem wpadłam jak przysłowiowa śliwka w kompot , przejechałam lekko po tych płatkach palcami i by one tak zatopione w glicerynie ze nie przylepiały się do mojej reki –byłam zachwycona gdyż nie lubię jak płatki przylepiają się do reki bo na tej podstawie wnioskuje ze odpadną one z kostki mydła już przy pierwszym użyciu tym bardziej byłam bardzo milo pozytywnie zaskoczona . I co się dziewczyny stało dalej już zapewne wiecie kupiłam to cudo od razu A teraz przejdę do tego co najważniejsze dla was dziewczyny czyli jak to mydło sprawdziło się w kąpieli Powiem tak pienni się dobrze nie mam w tej materii żadnych ani to żadnych zastrzeżeń Nie wyślizguje się ono z ręki jest wygodne w użyciu. A co do zapachu pachnie delikatną nieśmiała rożyczkom i o dziwo zapach ten mimo że subtelny jest dość intensywny i utrzymuje się po kąpieli kilka dobrych godzin na skórze Myłam się wczoraj wieczorem a jeszcze dzisiaj rano i w południe moja skóra nim pachniała . Polecam wszystkim tym którzy lubią zapachy różane ale rożane nie chemiczne. Bardzo miłe zaskoczenie spotkało mnie także jeśli chodzi o płatki róż są one mocno wtopione w glicerynę w związku z tym podczas mojej pierwszej kąpieli z użyciem tego mydła wszystkie naraz nie odpadły tylko dwa opadły umilając mi kąpiel. W związku z tym już wiem że płatki będą odpadać z mydełka na moją skórę - pojędyńczo z każdą kolejną kąpielą w związku z tym jeszcze bardziej pokochałam to mydło . Serdecznie wam je polecam dziewczyny . Jeśli chodzi o mydła glicerynowe mnie dziś zafascynowała roża nie spodziewałam się tego gdyż nie przepadam za zapachami różanymi a tu takie miłe zaskoczenie pozytywne na wierzchu mydła różanego znajdują się płateczki które nadają chyba esencji całej kompozycji bardzo przypadł mi ten pomysł do gustu. A zapach poezja nie duszny chemiczny tylko delikatny różany zapach coś przepięknego dziewczyny jak będziecie u Franciszka w Mydlarni koniecznie powąchajcie ten zapach
-
Recenzja Peelingu solnego Mleko z Jaśminem z Mydlarni u Franciszka
Anitaperfumoholiczka dodał temat w Zdrowie i uroda
Na początku sporządzonej przez siebie recenzji chciałabym nadmienić czemu właściwie zdecydowałam się na zakup tego produktu? Mianowicie w przeszłości korzystałam już z Peelingu solnego tego samego producenta jednakże był to peeling o innym zapachu- Mango Neroli . Zapach poprzedniego peelingu ( Mango z Neroli ) zauroczył mnie na tyle że postanowiłam dla odmiany poszukać peelingu o innym zapachu który by go naturalnie godnie zastąpił. Nie było również tak że byłam w zupełności zadowolona z działania peelingu Mango z Neroli gdyż pewne cechy tego produktu mi po prostu nie odpowiadały. Po pierwsze ja preferuje peelingi gruboziarniste gdyż ułatwiają mi one znacznie masaż skóry tym samym dzięki nim łatwiej pozbywam się obumarłego naskórka a ten produkt nie był peelingiem gruboziarnistym w związku z czym miałam początkowo spore trudności z wykonywaniem za jego pomocą masażu swojego ciała. W miarę upływu czasu nauczyłam się lepiej korzystać z właściwośc****elingujących tego produktu jednakże efekty peelingu dalej pozostawiały wiele do życzenia. Zastanawiałam się nawet czy nie dobrym posunięciem ze strony producenta było wykorzystanie do produkcji peelingu soli gruboziarniste , kryształków soli lub łupinek orzecha. Naturalnie nie zastanawiałam się nad wykorzystaniem przez producenta innych składników silnie peelingujacych z obawy o ich nie naturalne pochodzenie. Jestem osobą mającą duży problem z rogowaceniem komórek naskórka ( ich obumieraniem ) w związku z tym ta cecha tego produktu stanowi dla mnie bardzo poważną wadę. Za pewnego tego rodzaju problemu nie będą miały dziewczyny których skóra tak silnie nie” rogowacieje” . Dlaczego tak mi to przeszkadza? Wykonuje peeling aby pozbyć się komórek które tworzą nie ładną warstwę na mojej powierzchni skóry w związku z czym gdy bo po użyciu tego rodzaju produktu nadal widzę obszary którym peelingowanie by się przydało a do tego swędzi mnie skóra – co dla mnie stanowi pewien sygnał gdyż po tym odczuciu patrzę w to miejsce które mnie swędzi i widzę mniejsze –ale nadal istniejące obszary zrogowaciałego naskórka. Peeling za sprawą cudownego składu : oleju słonecznikowego i masła Shea zostawia po jego zmyciu pod prysznicem na skórze delikatną nawilżającą oleistą „ warstwę ” która cudownie nawilża skórę i stanowi według mnie bardzo dużą zaletę tego produktu. Jednakże w połączenie z wcześniejszym masażem peelingującym ( który niestety w moim przypadku nie złuszcza wystarczająco martwego naskórka )z nawilżającym olejem wchodzącym w skład peelingu zostawiającym oleistą warstwę martwy naskórek zostaje przykryty warstwą oleju – co powoduje u mnie swędzenie i mało estetyczny wygląd skóry. Myślę że kobiety stosujące peelingi wyłącznie gruboziarniste mogą mieć ten sam problem co ja w związku z tym poleciłabym im raczej rozważenie peelingu innego niż peeling solny tego samego producenta. Masło shea i olej słonecznikowy zawarty w tym peelingu jak już wcześniej wspomniałam zostawia na mojej skórze „ delikatną nawilżającą warstewkę ” w związku z tym skóra jest silnie nawilżona i po zastosowaniu peelingu nie wymaga ona dodatkowego nawilżenia które by dało zastosowanie na nią mleczka lub balsamu do ciała. Niewątpliwie jest to bardzo dobra cecha tego produktu zwłaszcza dla kobiet zapracowanych zawodowo które nie mają czasu na to aby po wykonaniu peelingu całego ciała i jego zmyciu aplikować jeszcze dodatkowo na skórę krem lub balsam nawilżający. Zauważyłam również u siebie pewną prawidłowość . Po zastosowaniu peelingu i zmyciu go pod prysznicem mam bardzo silnie nawilżone stopy chociaż naturalnie nie aplikuje na nie w ogóle tego produktu. Dzieje się tak zapewne gdyż w czasie zmywania produktu moje stopy mają kontakt z jego resztkami gromadzącymi się na płytkach w związku z tym są one bardzo silnie również nawilżone. Zaskoczył mnie ten fakt i to bardzo mile gdyż w te wakacje miałam poważne problemy ze skorą stóp ( odciski , pękające pięty etc , etc) . Stosowałam wiele peellingów i kremów ale żaden z nich stosowany „celowo” nie polubił się z moimi stopami w tak dużym stopniu jak ten „ peeling solny Jaśmin i Mleko” z Mydlarni u Franciszka. Jest to bardzo możliwe że gdyby moje problemy ze skórą stóp powróciły zakupiłabym ten peeling z przeznaczeniem na aplikowanie go tylko na stopy gdyż efekt jego przypadkowego zastosowania na stopy był wprost fenomenalny. Opakowanie produktu jest moim zdaniem bardzo gustowne . Nie przerysowana szata graficzna pozwala skupić oczy na składzie produktu a nie tylko na jego pięknym wyglądzie . A przecież właśnie na tym nam szczególnie zależy aby produkt jak najlepiej działał a nie tylko stanowił ozdobę naszej łazienki. Sądzę że dla kobiety nie ma nic tak bardzo nie miłego jak wydanie pieniędzy na produkt którego działanie jest bardzo dalekie od opisu producenta . A potem taki produkt zalega w łazience aż upływa termin jego ważności i należy go wyrzucić do kosza. Dlaczego ten zapach? Uwielbiam herbaty jaśminowe . Zapach Jaśminu mnie odpręża i wprowadza w dobry nastrój . Dlatego widząc że ten produkt ma pachnieć moim ukochanym Jaśminem zdecydowałam się na jego zakup. Sądziłam że zapach będzie intensywny i długo będzie się utrzymywał na skórze gdyż takie właśnie miałam doświadczenia pozytywne co do intensywności i czasu utrzymywania się zapachu na skórze z jego poprzednikiem peelingiem solny Mango z Neroli. Gdy korzystałam z peelingu solnego Mango z Neroli już dosłownie chwile po otwarciu opakowanie czułam jego słodki zapach. Zapach ten towarzyszył mi w kąpieli i utrzymywał się na mojej skórze tym samym umilając mi wieczorne zasypianie. W związku z tym żywiłam te same zapachowe oczekiwania w stosunku do jego następcy peelingu solnego „ Mleko i Jaśmin ”. Niestety krótko mówiąc bardzo silnie się zawiodłam. Zapach po otwarciu opakowania jest słabo wyczuwalny – podczas masażu peelingującego skórę praktycznie wcale go nie czuję a na skórze po całym zabiegu jest on tylko i wyłącznie wyczuwalny jak się bardzo silnie przyłoży swój nos do skóry. Zapach ten jest mleczno- bardzo delikatnie kwiatowy. Określiłabym go mianem mydlano- kwiatowego . Do takiej kategorii zapachów należą np. perfumy Chanel Coco Mademoiselle ( chyba tak najłatwiej na przykładzie zobrazować dany zapach) . Mleko wprowadza nutę kremową a Jaśmin kwiatową . To nie jest zapach którego oczekiwałam gdyż sadziłam że Jaśmin będzie pachniał w tym produkcie jak bujne białe intensywne kwiecie z nutą nonszalanckiej zieloności jednakże nie są ta subtelne bardzo słabo wyczuwalne nuty bardziej mydlane niż kwiatowe. Wielka szkoda gdyż zapach Jaśminu jest wykorzystywanym w Aromaterapii w niwelowaniu stresu i leczeniu nerwic w związku z tym uważam że dobrodziejstwo tego kwiatu mogło zostać w tym produkcie znacznie lepiej wykorzystane. Naturalnie zapachy do rzecz gustu jednakże wole gdy produkt pachnie mocniej niż słabiej co jest naturalne – zawsze w przypadku intensywnego zapachu można mniej go zaaplikować na skórę a w przypadku słabego zapachu nawet zaaplikowanie na skórę dużej dozy produktu nic nam nie da. A jak określiłabym wydajność tego produktu? Jest ona moim zdaniem słaba – ale nie z tego tytułu że produkt jest wadliwy lecz taka jest cecha peelingu. Peeling nakładamy na całe ciało w związku z czym na dużą powierzchnie . Wiadomo również że aby dokładnie wykonać peeling nie możemy nałożyć go na skórę bardzo nie wiele. Mniej peelingu bowiem to mniej składników które możemy wykorzystać do usunięcia – obumarłego naskórka ( w tym wypadku soli). Peelingi to kosmetyki które kończą się najszybciej i taka jest prawda w związku z czym trudno w ich przypadku sprawiedliwie ocenić ich wydajność . Peeling solny Mango z Neroli wystarczył mi na czterokrotne/ pięciokrotne wykonanie peelingu ciała . Wydajność w moim przypadku była więc „średnia” ale zaznaczam że mam problem z rogowaceniem naskórka i aplikuje tego produktu na swoją skórę dość sporo. W związku z tym myślę że u osób które nie mają takich problemów produkt może okazać się znaczniej bardziej wydajny niż u mnie. Peeling nie jest też produktem z którego należy korzystać codziennie – maksymalnie możemy wykonywać go do dwóch razy w tygodniu w związku z tym przy ocenie indywidualnej jego wydajności ten czynnik również powinniśmy wziąć pod uwagę, Co do składu ? Skład : olej słonecznikowy, masło shea , nienasycony aldehyd cynamonowy ( mający emitować zapach cynamonu – po co w tym produkcie nie wiem – znajduje się on na liście alergenów) , jednopierścieniowy węglowodór terpenowy ( imitujący zapach skórki cytryny) no i chlorek sodu. W porównaniu ze składami innych marek wypada on całkiem nieźle ale nie można określić go mianem hipoalergicznego ( zresztą takim mianem producent go nie nazywa) co świadczy tylko o jego uczciwości. Nie stosowałam peelingu tego producenta przez dłuższy czas w związku z czym nie mogę odpowiedzieć na pytanie czy produkt ten naprawdę poprawia koloryt skóry ? Jak również nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie czy zwalcza celullit ze względu na zbyt krótki okres stosowania tego produktu przeze mnie. Zostawia na skórze opisany przez producenta „Efekt aksamitnej rękawiczki” to na pewno tym samym nawilża bardzo silnie naszą skórę. A co do ceny ? Moim zdaniem jest ona bardzo wygórowana za 350 g pelingu musimy zapłacić 48 zł ( nie jest to mało ) . Czy cena jest adekwatna do jakości ? Skład jest na ile to możliwe naturalny wiec jak najbardziej na plus , efekt złuszczenia naskórka u mnie jest niezadawalający , peeling nawilża dobrze skórę etc etc. Jego jakość jest niewątpliwie wysoka ale zapach tego akurat peelingu pozostawia moim zdaniem wiele do życzenia w związku z tym raczej nie zdecydowałabym się pomimo jego licznych zalet na jego ponowny zakup tym bardziej że produkt ten nie jest tani. Jak dla mnie zapach powinien zmienić formułę a sól powinna wystąpić w formie gruboziarnistej w tedy ten produkt byłby dla mnie idealny i zastanawiałabym się czy wydać te 48 zł i go kupić - na dzień dzisiejszy – nie kupiłabym go niestety ponownie. Ale wiadomo każdy jest inny ma inną skórę i nieco odmienne oczekiwania. A co do konsystencji produktu była ona przyjemna i użycie produktu nie powodowało trudności co jest moim zdaniem najważniejsze. Jestem bardzo ciekawa waszych opinii na temat tego solnego sprzymierzeńca w walce o gładką skórę. Liczba zużytych przeze mnie opakowań : w trakcie pierwszego. -
Kostka mentolowa do pedikur z Mydlarni u Franciszka
Anitaperfumoholiczka dodał temat w Dyskusja ogólna
Kosteczka jest najlepsza mentolowo- miętowa do pedikiur a co do kosteczek do manikiur to miałam - mandarynkową i byłam z niej dużo mniej zadowolona niż z kosteczki do pedikiur mentolowo-miętowej która cudownie koiła i odświeżała stopy :) Ta niewielka kostka którą rozpuszczamy w wodzie aby przygotować kąpiel dla naszych” stópek” zawiera : sól z morza martwego która odpowiada za działanie przeciw-potowe , skrobie która –zmiękcza zrogowaciały naskórek , olej winogronowy –wygładzający skórę, kwas cytrynowy- którego zadaniem jest rozjaśnianie płytek naszych paznokci ,mięta , metanol- działają przeciw potowo i dzięki nim mamy wyrażenie chłodu i świeżości na stopach. Ja ostatnio miałam okazję przetestować ten produkt . Menteol i mięta zawarta w tej kostce daje stopą uczucie świeżości .Sądzę że ten produkt mogą pokochać osoby które mają problemy z potliwością – maksymalnie odświeża on stop i ma bardzo interesujący , naturalny skład. :) < Sądzę że ten produkt jest idealny na lato- ze względu na fakt że w lato częściej wykonujemy pedikiur i nasze stopy ze względu na ich eksponowane choćby w wszelkiego rodzaju sandałkach i japonkach wymagają większej pielęgnacji . Kostka bardzo orzeźwia stopy , jeśli ktoś w kółko leczy odciski , tudzież rany na stopach to przyniesie ona chorym stopą upragnioną ulgę , kostka zrelaksuje też stopy po dużym letnim wysiłku spowodowanym np. długimi spacerami. Bardzo szybko rozpuszcza się ona w wodzie dużo- szybciej niż wszelkiego rodzaju sole – więc może ona stanowić świetną alternatywę dla osób które są mojego pokroju czyli są leniuszkami którzy nie lubią czekać aż sól się rozpuści do końca w wodzie. Kostka – starcza na jedną kąpiel stópek-ale myślę że z powodzeniem można ją przełamać lub przekroić na dwie części i wykonać dwie kąpiele – na pewno będzie to bardziej ekonomiczne rozwiązanie. -
Na wstępie swojej recenzji chciałabym nadmienić że od zawsze mam problem z takiego rodzaju produktami tzn. wszelkimi mleczami , balsamami jak i kremami do ciała . Mam problem gdyż przetestowałam kilka tego rodzaju produktów i stwierdziłam że raczej nie są one dla mnie . Jestem leniuszkiem a nakładanie balsamu po kąpieli zwykle skutkowało tym że trzeba było czekać aż produkt się wchłonie a następnie dopiero przebrać się w piżamę . Ja zawsze nie potrafiłam odczekać paru minut i w rezultacie ubierałam od razu piżamę co skutkowało tym że jej materiał wręcz kleił się do mojej skóry pokrytej balsamem. Na pewno powiedzieć ale przecież są balsam które szybciej się wchłaniają to prawda . Wiem o tym i tego rodzaju produkty również testowałam wchłaniały się szybciej więc problem „piżamowy” odszedł do lamusa jednakże zwróciłam uwagę na inny. Aby nałożyć balsam skóra musi być speelingowana – nie może być na niej martwego na skórka bo inaczej balsam pokrywa martwy naskórek tworzać niewielkie liniowe mazie . A to nie jest widok estetyczny. W związku z czym że ja mam problem z usuwaniem martwego naskórka balsam był dotąd unikany przeze mnie jak ogień. Wolałam używać do wanny olejków i w ten sposób nawilżać skórę albo balsamu pod prysznic który był zmywany i tym samym nie powodował tego rodzaju problemów. Jeśli skusiłam się na balsam to tylko wysoko pułkowy pachnący moimi ulubionymi perfumami i na tym absolutny koniec ! Mleczko które dziś recenzuje wygrałam w konkursie od producenta . Bardzo chciałabym z tego miejsca jeszcze raz podziękować za tą przemiłą nagrodę . Wygrywając nagrodę nie byłam nastawiona na nie pomimo moich uprzedzeń do tego rodzaju produktu z kilku powodów. Po pierwsze mleczko zawierało w sobie olej Arganowy , który jak każda z was zapewne doskonale wie jest słynny ze swoich wybitnych właściwości nawilżającym. Ale jak wiecie teoria teorią nie na każdego wszystko działa lecz ja byłam w swoim życiu wdzięczna olejkowi arganowemu gdyż miałam ku temu bardzo poważne uzasadnione powody moje drogie. Bowiem cierpię na dość pospolity rodzaj łuszczycy skóry głowy. To rodzaj pospolity ale nie spektakularny gdyż łuski łuszycowe mam tylko na skórze głowy . Farmaceuci kojarzą łuszycę jedynie z czerwonymi plamami na ciele ( łuszyca plackowata) w związku z tym gdy przyjdziecie do apteki z tym schorzeniem polecą wam multum maści z uśmiechem kurtyna opadnie gdy powiedzieć ze cierpicie na ten rodzaj i w tedy okaże się że nie wiedzą co wam dać ! . W moim życiu na moje schorzenie pomagał tylko i wyłącznie jeden szampon dermatologiczny – które formułe po latach zmieniono i pomagać mi przestał zupełnie albo przez zmianę formuły albo przez uodpornienie się skóry ( łuszyca bywa kapryśna ). Nie chciałam się leczyć sterydami i tak mam problemy z wagą w związku z tym zostałam z „ przysłowiową ręką w nocniku”. Miałam ochotę zapuścić dłuższe włosy – chora nie wpływa na zdrowie włosów dlatego zdecydowałam się na to. W związku z tym zaczełam je intensywnie pielęgnować i trafiłam na jakaś serie drogeryjną z Arganem . Wiele słyszałam o właściwościach nawilżających z Arganu więc skusiłam się na zakup. I po pierwszym użyciu – zaznaczam był to produkt drogeryjny stężenie w nim olejku Arganowego było niewielkie – o niemiałam moja skóra była zupełnie czysta bez łuski ! Potuptał wygoglowałam że Argan pomaga na niektóre dmiany Łuszczycy. Powiecie że często produkty tego typu naturalne polecają dermatolodzy .Tak to prawda – m.in. dlatego przeszłam kurację Laurem o różnym stężeniu olejem z rózy bo to pomaga w teorii i wiecie co mi nie pomogło. Po mojej historii już wiecie dlaczego ucieszyłam się z tego produktu – nie był on do włosów ale zawierał mój ukochany Argan. Ubolewam nad tym że Mydlarnia nie ma w ofercie Szampon z wysokim stężeniem Arganu i odżywki. Ma naturalny olej z Arganu ale aplikacja oleju Arganowego na skórę głowy w moim schorzeniu sprawia mi problemy- szampon byłby dla mnie wybitny jeszcze z wysokim stężeniem naturalnego Arganu- to dla mnie istne marzenie . Wracając do meritum ucieszyłam się z tej nagrody bo wiem jak Argan działał na moją chorą skórę w związku z tym myślałam że na moją zdrową skórę będzie działał jeszcze lepiej. I nie pomyliłam się . Produkt jest świetny . Konsystencja jest wspaniała produkt dość szybko się wchłania rewelacyjnie nawilża skórę . Pachnie mocno intensywnie. Niektórym może to przeszkadzać mi to nie przeszkadza gdyż należę do osób które lubią intensywny naturalny zapach oleju Arganowego. Zapach jest dla mnie bombowy więc – argan pachnie trochę męsko ale ja lubię tego rodzaju nuty zapachowe. Opakowanie mlecza jest bardzo estetyczne. Szczególnie podoba mi się jego kolor klasycznej bieli – bardzo bowiem lubię tego rodzaju tonację kolorystyczną . Miałam początkowe problem z używaniem go – gdyż dopiero po chwili wpadłam na to że należy zdjąć zabezpieczającą mleczko zawleczkę . Po czasie stwierdziłam że to dobry pomysł dzięki któremu przypadkiem nie naciskiem na produkt krzątając się w łazience i nie pójdzie on na tak zwane zmarnowanie. Mleczko to polubił także mój chłopak właśnie chyba z uwagi na „ męską” woń arganu i jego cudowne nawilżenie. Używamy tego produktu wspólnie i zauważyłam że pomimo używania często prze dwie osoby produkt ten jest niesamowicie wydajny. Cena jest nie mała za 250 ml musimy zapłacić 48 zł ( ja nie płaciłam dostałam w prezencie) ale sądzę że jest jak najbardziej adekwatna do jakości tego produktu. I na pewno sama po jego zużyciu zdecyduje się na kolejny zakup gdyż produkt ten podbił moje serce- serce zaznaczam osoby która nie jest fanką mleczek i balsamów. Mleczko to wchłania się szybko w związku z tym” nie ma efektów” piżamowego , ni zostaje długo w związku z tym na powierzni skóry tylko wnika głęboko i nie przyczynia się tym samym do powstania zauważalnych na mojej skórę obszarów na których znajduję się martwy naskórek. Cena jest wysoka ale jak spojrzałam na skład stwierdziłam że produkt jest warty tej ceny: organiczny olej arganowy, kokosowy, olej z pestek słonecznika , olej rozmarynowy ,masło shea – takie bogactwo olejów naturalnych musi kosztować niestety . W składzie niestety znajduje się również Isopropyl Myristate – jest to otrzymywana kwasów tłuszczowych mogąca w dużych ilościach powodować świąd oraz PPG (glikol polipropylenowy) – substancja tak często w kosmetologii zanieczyszczone szkodliwymi substancjami chemicznymi, uwrażliwiają skórę na działanie drażniące innych składników kosmetyku- ( jednakże zakładam że Mydlarnia produkująca kosmetyki naturalne na pewno dba o czystość glikolu) . W składzie występujące alkohol ale tzw. alkohol tłusty w związku z czym nie będzie on działał wysuszająco na naszą skórę , gumę stabilizującą ( trzeba nadać formę kosmetykowi- to składnik niezbędny). Zastanawiam się tylko poco znowu w składzie jednopierścieny węglowodór terpenowy imytujący zapach skórki cytrynowy- występuje chyba również komponent imitujący zapach cynamonu. Po co? Produkt nie jest hipoalergiczny niestety - ale ja nie mam z alergiami problemu w związku z tym na pewno kupię go ponownie. Mimo drobnych zastrzeżeń skład jest rewelacyjny , działanie jak i zapach w związku z tym mogę ocenić ten kosmetyk. bardzo wysoko 5/5 . Dla wszystkich perfumoholików zapach oleju arganowego długo utrzymuje się na skórze. Mój chłopak tak polubił ten produkt że zastanawiam się nad zakupem mu w prezencie na najbliższą okazję „ Luksusowego mydła do golenia właśnie z organicznym olejem arganowym z Mydlarniu u Franciszka. Zastanawiam się gdyż przypuszczam że byłby z takiego arganowego cuda do golenia bardzo zadowolony. Pozdrawiam.
-
Naturalny szampon oliwkowo laurowy z Mydlarni u Franciszka
Anitaperfumoholiczka dodał temat w Dyskusja ogólna
Dobry ale nie radzi sobie wcale z łuszczycą :) Szampon z serii arabskiej Wardi –Shan oliwkowo -laurowy. Szampon ten zakupiłam ponieważ ma on w składzie Laur, który jest bardzo dobry w leczeniu łuszczycy skóry głowy. Chociaż na opakowaniu pisze że poleca się go osobom chorującym na łupież i łojotok to i tak wiem z opinii osób chorych na łuszczycę skóry głowy że Laur pomaga im właśnie w tej chorobie . W związku z tym, zdecydowałam się na zakup tego szamponu. Pojemność szamponu jest bardzo duża bo aż 250 ml. Co mogę powiedzieć na jego temat. Ma pozytywne działanie na skórę głowy, nie mogę tego podważyć, lecz jeśli chodzi o mnie, na moją łuszczycę specjalnie nie pomógł, ale polepszył w jakimś stopniu kondycję skóry mojej głowy. Na pewno zawarte w nim składniki naturalne, są lepsze dla skóry głowy osób chorych niż drogeryjne szampony, które zawierają dużo silikonów i parabenów. Jeśli chodzi o włosy, to tu sprawdza się on bardzo dobrze. Włosy są nawilżone po myciu, nieprzesuszone, efekt po zastosowaniu szamponu jest tak dobry, że czasami nie mam nawet potrzeby nakładania po nim odżywki na włosy. Zapach szamponu jest dość specyficzny, przypomina szare mydło, ale w tym kontekście nie chodzi o zapach, ale o efekt finalny. Nie możemy wymagać aby pachniał on zbyt ładnie, bo składniki naturalne w taki sposób po prostu nie pachną. Szampon jest bardzo wydajny. Stosuję go od kilku miesięcy, i zużyłam go w połowie. Dużym problemem jest jednak opakowanie. Przez opakowanie nie widać stopnia zużycia produktu, trzeba zajrzeć do środka butelki, dlatego będzie trudno ocenić kiedy produkt będzie się kończył tak aby w porę kupić kolejny. Mogę go polecić, fantastycznie dba o włosy, nie złuszcza łuski łuszczycowej w tym schorzeniu skóry głowy, ale pielęgnuje skórę głowy. Zapach naturalny, nie utrzymuje się długo na włosach, więc nie jest on problemem. Polecam! -
Jeśli chodzi o mydło Aleppo to zakupiłam te mydło dwukrotnie w kostce i jednokrotnie w wersji żelu do mycia ciała i włosów Kupiłam mydło pierwszy raz właśnie z myślą o mojej chorej skórze głowy bowiem liczne grono osób cierpiących na to schorzenie głowy co ja ( łuszczyce skóry głowy) polecało mi to mydło z uwagi na dużą zawartość Lauru – który jest naturalnym antybiotykiem który potrafi pomóc właśnie w łuszczycy. Wiązałam z tym produktem bardzo duże nadzieje ponieważ kiedyś byłam w miłym szoku gdy kiedyś użyłam szamponu z liściem laurowym pewnej firmy w związku z tym i w tym wypadku oczekiwałam jakiegoś łał ! jakiegoś spektakularnego efektu – afektu złuszczenia skory głowy i pozbawienia jej łuski . Rzeczywistość okazała się zupełnie inna od moich oczekiwań. Mydło z Aleppo, nie okazało się pomocne w moim problemach z łuszczycą skóry głowy. Dodatkowo, po jego zastosowaniu, moje włosy były strasznie wysuszone i splątane. Nie byłam w stanie ich rozczesać. Pomyślałam, że może efekt będzie lepszy, gdy użyję mydło tylko na skórę głowy, bez aplikowania go na włosy. Jednakże po miesięcznym stosowaniu, w ten oto sposób (miałam mydło z 70% zawartością oleju laurowego), nie zauważyłam ani polepszenia, ani pogorszenia stanu skóry mojej głowy. W związku z tym iż dalej chciałam testować produkty z laurem, które ponoć bardzo dobrze działają na skórę osób z łuszczycą, zakupiłam żel do mycia twarzy i włosów, z mydłem z Aleppo. Myślałam, że może olej z lauru w wersji żelu będzie się sprawdzał lepiej, ponieważ miałam kiedyś szampon z olejem laurowym o podobnej konsystencji. Jednakże, także w tym oto przypadku spotkało mnie rozczarowanie. Efekt był taki sam, jak po użyciu do włosów i skóry głowy mydła w kostce z Aleppo. Włosy były wysuszone na wiór, niemiłe w dosytu a skóra głowy jak się łuszczyła tak się łuszczyła. Zdaje sobie z tego sprawę, że mam specyficzny rodzaj łuszczycy, bo moje zmiany występują wyłącznie na skórze głowy. Chociaż większość osób chorych na łuszczycę cierpi na ten typ, to i tak producenci kosmetyków nie zdają sobie z tego faktu sprawy i produkują wyłącznie kosmetyki adekwatne do stosowania przez osoby ze zmianami łuszczycowymi na całym ciele. W związku z tym, że oba mydła nie sprawdziły się w leczeniu mojego schorzenia, postanowiłam wykorzystać je do mycia ciała podczas kąpieli. I tu spotkało mnie miłe zaskoczenie, zapach mydła które początkowo wydawał mi się nie do przeżycia, po czasie gdy zmyła się z niego zwierzchnia powierzchnia oleju laurowego, zaczął pachnieć przyjemnie (pewnie to za sprawą tego, że mydło w środku jest zielone, za sprawą oliwek). Skóra po kąpieli z użyciem tego mydła jest oczyszczona i lekko ściągnięta, co mi bardzo odpowiada gdyż Ja bardzo lubię ten efekt. Nawet mój chłopak polubił to mydło i zaczął go używać w codziennej pielęgnacji swojego ciała, co było dla mnie bardzo dużym zaskoczeniem. W ostatnim czasie, jak to bywa w okresie letnim dorobiłam się odcisków na stopach, które za sprawą mojej złej pielęgnacji przerodziły się nawet w rany. Zdecydowałam się moczyć stopy w mydle z Aleppo, z uwagi na lecznicze właściwości lauru. Moczenie w postały w ten sposób mydlinach, sprawiły że nie czułam bólu stóp, a rany zaczęły się ku mojemu zdziwieniu zabliźniać. Po pewnym czasie mogłam już normalnie chodzić co było dla mnie dużą radością, w związku z tym mogę polecić w ten sposób wszystkim osobom które mają problem z ranami powstałymi po odciskach. Przykro mi że Aleppo nie sprawdziło się w walce z łuszczycą skóry głowy, ale myślę że to była kwestia jej odmiany i z łuszczycą typu plackowatego, kosmetyk może wyjść obronną ręką. Jego zapach początkowo może wydawać się ze względu na laur bardzo specyficzny i odpychający, ale po dłuższym stosowaniu za sprawą środkowej zielonej części mydła (oliwek), przechodzi w bardzo miły aromat, za którym można zatęsknić. Ja za nim zatęskniłam, dlatego drugi raz kupiłam mydło w kostce Aleppo. Co do żelu do mycia ciała i włosów z Aleppo, również bardzo dobrze sprawdził się w pielęgnacji ciała, ale tak samo jak kostkę Aleppo, odradziłabym go do stosowania na włosy. Wiadomo że każdy ma inne włosy, przez co może działać inaczej, ale jego działanie w jego przypadku było bardzo wysuszające i myślę że w przypadku innych osób może być podobnie. Także, reasumując dla ciała poezja i miód, a dla włosów wysuszająca sól.
-
Maska z glinką Rhassoul recenzja z Mydlarni u Franciszka
Anitaperfumoholiczka dodał temat w Zdrowie i uroda
Maska z glinką szybko zasychała . Bardzo dobrze oczyszczała moją skórkę . Jednakże jest ona przeciętna glinką a kosztuje sporo 38 zł . W związku z czym nie wiem czy ponownie zdecydowałabym się kupić ten produkt. -
Gdy byłam w Mydlarni u Franciszka po moje ulubione mydło Aleppo moją uwagę przykuł właśnie ten produkt. Dlaczego? Bo pachniał on czekoladą . Bardzo lubię produkty do pielęgnacji ciała o zapachu przepysznych łakoci zwłaszcza że nie mogę sobie na ich spożywanie obecnie ze względu na problemy z wagą pozwolić. Wówczas nie zdecydowałam się na jego zakup gdyż cena była moim zdaniem dość wysoka (59 zł ).W związku z tym poczekałam na kolejne Imieniny Franciszka ( podczas imienin Franciszka obowiązuje 15 % rabat na wszystkie produkty Mydlarni ) i zakupiłam to czekoladowe cudo z nadzieją że spełni ono wszystkie moje oczekiwania jakie mam w stosunku do tego rodzaju produktów . Po zakupach poszłam na herbatę do kawiarni i nie mogłam się powstrzymać aby nie odkręcić buteleczki z tym czekoladowym cudem i nie powąchać w jaki sposób aromat czekolady w tym produkcie został wyeksponowany. Bardzo lubię perfumy i wszelkiego rodzaju produkty zapachowe -wysokiej jakości dlatego pierwszym odruchem jaki miałam w sobie po zakupie tego oto produktu było właśnie sprawdzenie jego zapachu. Z doświadczenia wiem że ciężko jest wykorzystać aromat czekolady w kosmetykach w taki sposób aby zapach nie przypominał wyrobu –czekolado- podobne o kiepskiej jakości lub chemicznie – pocukrzonego ulepu który z prawdziwą belgijską czekoladą nie ma praktycznie nic wspólnego . Zapach czekolady jest wykorzystywany często w aromaterapii gdyż słynie on z działania antydepresyjnego tym bardziej należy go potrafić umiejętnie wykorzystać aby poprawił nam on nastrój a nie pogorszył . Powąchałam ten produkt i byłam zaskoczona był to bowiem zapach bardzo naturalnej czekolady w niczym nie przypominał on przesłodzonego ulepu ani produkty czekoladowo podobnego . Zapach był naturalny nie wyczuwałam w nim żadnych bardzo mocnych chemicznych aromatów. Uśmiechnęłam się w tedy gdy go poczuła z tego tytułu że zapach mnie nie zawiódł a na dodatek bardzo mile , pozytywnie zaskoczył. Obawiałam się że zapach będzie przesłodzony i przerysowany gdyż na rynku kosmetycznych więcej jest kosmetyków z źle wykorzystanym aromatem czekolady niż tych które potrafiły sprostać temu zadaniu wykorzystując w sposób umiejętny ten aromat. Wykorzystanie zapachu czekolady w kosmykach nie jest łatwe .Moim zdaniem jest to sztuka którą ten o to produkt z powodzeniem opanował . Niestety dalej nie było już tak różowo jeśli chodzi o jego działanie jak i trwałość tego przepięknego tak bardzo przeze mnie docenionego czekoladowego aromatu. Po raz pierwszy poprosiłam mojego chłopaka aby zrobił mi masaż pleców tym olejkiem . Pod czas wykonywania przez niego masażu praktycznie w ogóle nie wyczuwałam „w powietrzu aromatu czekolady” co mnie bardzo rozczarowało .Myślałam że zapach będzie na tyle intensywny że podczas masażu będę mogła się nim chociaż przez krótką chwilę rozkoszować .Niestety ku mojemu rozczarowaniu nic takiego nie miało miejsca – projekcja przestrzenna zapachu czekolady w tym produkcie jest po prostu minimalna . Pewnie ze względu że zapach czekolady jest naturalny – jak to mówią coś za coś. Ale mógłby być choć odrobinę wyczuwalny podczas masażu .Kupiłam ten produkt głównie ze względu na aromat czekolady –wykorzystywany w aromaterapii nagminnie do poprawiania samopoczucia. Podczas masażu zapach jest nie wyczuwalny i dodatkowo niestety nie utrzymuje się on także na skórze prawie w ogóle-a bardzo liczyłam na to , niestety w tej materii spotkało mnie bardzo duże rozczarowanie. Olej wchłania się szybko co uważam za dużą jego zaletę – nie dysponuje tak dużą ilością czasu aby czekać aż produkt się wchłonie .A kobiety które tak jak ja nie dysponują czasem wiedzą że nie ma nic gorszego niż wkładać ubranie na skórę pokrytą –olejem który nie był wstanie się wchłonąć w ciągu nawet kilkudziesięciu minut. W tym przypadku olej wchłania się w bardzo przyzwoitym czasie i na pewno ten fakt może stanowić bardzo dużą zaletę tego produktu. Produkt stosunkowo dobrze nawilża skórę .Nawilżenie jest w porządku ale w swoim życiu spotkałam się z olejami które znacznie lepiej nawilżają .Ale akurat nawilżenie zależy zawsze od typu skóry – skóry o różnym PH lubią różne oleje tak samo jest w przypadku włosów olej który będzie rewelacyjny w przypadku włosów o wysokie porowatości może wręcz zaszkodzić włosom o niskiej . W związku z tym każdy powinien sam przetestować oleje i wybrać ten który działał najlepiej na jego skórę – innej metody niestety nie ma . Podczas drugiej przygody z tym produktem masaż wykonywałam już sama i stwierdziłam że produkt ten jest wydajny – do wykonania masażu wystarcza już bardzo niewielka porcja produktu . Niestety po wykonaniu przez siebie masażu odkryłam jeszcze jeden mankament tego produktu . I tu uwaga bo będzie zaskoczenie .Moim zdaniem jego mankamentem dość poważnym jest opakowanie. Nie przywiązuje zbyt dużej wagi do opakowań produktów kosmetycznych. Moim zdaniem opakowanie powinno być po prostu estetyczne i skonstruowane w taki sposób aby ułatwiać konsumentowi korzystanie z dobrodziejstw tego produktu. Niestety moim zdaniem opakowanie – użytkowania nie ułatwia gdyż mając po wykonywaniu przez siebie masażu ręce na pokryte w wyniku zabiegu resztkami oleju który i tak częściowo się wchłonął nie mogłam umiejętnie tego produktu zakręcić .Produkt miał szpiczastą końcówkę do dozowania którą należało włożyć w nakrętkę i zakręcić . Z nawilżonymi rękami od oleju próbowałam to zrobić kilka krotnie jednakże nie potrafiłam między nakrętką a opakowaniem powstawałam ciągle –przerwa. Nie miałam czasu już próbować ciągle w związku z czym przechyliłam butelkę w nadzieji że olej przez tą szparę nie będzie się wylewał .Niestety wylewał się tym samym wyłałam go na płytki… Sądzę że inne opakowanie nie zakręcane tylko zwyczajnie zamykane mogło by bardzo ułatwić użytkownikom tego produktu życie . Ja naprawdę byłam mocno sfrustrowana że pomimo licznych prób nie potrafiłam go po tym masażu swoimi rękoma zakręcić… Jest to moim zdaniem istotna kwestia – gdyż nie wygodne opakowanie w moim przypadku powoduje że znacznie rzadziej mam ochotę sięgnąć po produkt które tego rodzaju opakowanie posiada. A potem on leży i leży do końca terminu a mi szkoda wydanych na jego zakup pieniążków. Pozdrawiam
-
Czarne mydło Savon Noir Beldi - niestety tylko ten rodzaj miałam okazję przetestować , szkoda gdyż jak wszyscy doskonale wiemy produkt ten występuje w kilku wersjach m.in. z olejkiem arganowym. Mam nadzieje że w przyszłości uda mi się „poczęstować moją skórę” innymi wersjami tego dobroczynnego produktu. Moją pasją jest recenzowanie perfum – jestem perfumoholiczką z natury dlatego na wstępnie chciałabym przeprosić za swoją wylewność owijaną w drobiazgowość pod czas recenzowanie tego produktu. Dozgonnie przeprosić :) Jestem osobą szczerą , która za swoje słowa bierze całkowitą odpowiedzialność w związku z tym pragnę zaznaczyć iż na wstępnie produkt mnie rozczarował , ale z biegiem czasu jego używania zmieniłam radykalnie swoje stanowisko w tej sprawie. Otóż to pewne dla mnie niezbyt „ cudownego dnia ” żeby poprawić sobie nastrój postanowiłam nabyć te o to czarne mydło do mycia z mydlarni. Lubię i szanuje wiele produktów tej marki ze względu na ich bazowanie na naturalnych składnikach , wydajność poszczególnych produktów jak również estetykę ich opakowań , które bazują na minimalizmie który zawsze przypada mi w życiu do gustu. Użyłam pierwszy raz produktu i nie była to miłość od pierwszego wejrzenia miałam bardzo dużą trudność w aplikowaniu go na twarz gdyż jego konsystencja przypomina konsystencje miodu który jest lepki i się bardzo ciągnie uderzyła mnie w tamtym momencie tego rodzaju niedogodność . Następnie pozostawiłam produkt na twarzy nie powodował on alergii , pieczenia i żadnych nie przyjemnych doznań co jest dla mnie bardzo istotne z uwagi na problemy natury dermatologicznej które mam. Po odczekaniu pięciu minut przystąpiłam do zmywania produktu , najpierw kulistymi ruchami mokrych opuszków palców . Tu byłam mile zaskoczona gdyż produkt bardzo dobrze się pienił , ale aż do momentu gdy moje oczy – który widocznie za słabo zasłoniłam zaczęły mnie szczypać , w tedy uświadomiłam sobie niestety że produkt ma w składzie alkohol… fakt ten czego nie ukrywam był dla mnie pewnym rozczarowaniem . W prawdzie nie jestem żadnym ekspertem jeśli chodzi o produkcje naturalnych mydeł w związku z tym nie wiem czy ich produkcja jest w ogóle możliwa bez alkoholu , gdyby była możliwa byłabym oczywiście zwolennikiem tego rodzaju mydeł . Jednakże nie mam o tym zielonego pojęcia i nie chce się na ten temat wypowiadać jako osoba całkowicie niekompetentna. Naturalnie zdaje sobie sprawę z faktu iż alkohol zawsze w paruje z powierzchni skóry i się w nią nie wchłonie – ze względu na swoje właściwości chemiczne- jednak dzięki pozbawieniu go w tych mydłach mogłabym uniknąć szczypania moich oczu co było by dla mnie cudnym prezentem od producentów . Po zmyciu okazało się że skóra jest cudownie oczyszczona a po martwym naskórku nie ma ani śladu ! Skóra była również bardzo „ściągnięta” ja bardzo lubię ten efekt uzyskiwany dzięki produktom do twarzy w związku z tym byłam z tego tytułu zadowolona. W sytuacji gdy alkohol mogłabym jeszcze przeżyć za tak cudowny , finalny efekt oczyszczonej twarzy , nadal zmagałam się z problemem aplikacji produktu .Dopiero po kilkukrotnym aplikowaniu produktu wypracowałam technikę jego aplikacji polegającą na nawijaniu produktu na palec a następnie aplikowania go na twarz – technika ta zdecydowanie umiliła mi używanie tego produktu. W mojej ostatecznej opinii produkt jest bardzo dobry znakomicie oczyszcza skórę i myje ją tym bardziej w okresie upałów – gdy nasza skóra ze względu na procesy pocenia potrzebuje częstszej pielęgnacji .Nie ukrywam że aplikacja produktu początkowo dla mnie stanowiła poważny problem ale nauczyłam się „ jej poprawnej techniki” w związku z tym dziś nie mam z tym problemu. Kwestie alkoholu zostawiam do rozważania producentowi gdyż nie jestem ekspertem i nie wiem czy alkohol jest składnikiem niezbędnym do wyprodukowania tego rodzaju mydeł . Efekt końcowy to ściągnięta oczyszczona gotowa na wchłoniecie oleju skóra – czyli efektem końcowym jest to o czym każda z nas marzy . Reasumując moje spotkanie z tym mydłem to nie była moja miłość od pierwszego wejrzenia ale miłość od „ kilku wejrzeń” ale jak to mówią taka miłość często bywa silniejsza i mam nadzieje że ta refleksja ludowa również okaże się w tym przypadku prawdą . Mydła obecnie używam codziennie ( z uwagi na upały ) stoi ono na mojej półce w akademiku koło lustra , aby mogła z niego bez przeszkód korzystać. Produkt jest wydajny i warty swojej ceny. Oceniam go 4/ 5 – ze względu na alkohol i początkowe problemy z aplikacją. Wszystkim panią na ten Sommer – czas serdecznie mogę polecić ten produkt.
-
Lecznica sól karnalitowa z Morza Martwego. Zakupiłam ją z uwagi na fakt, iż ma ona w składzie magnez. Ja mam problem z wchłanianiem tego pierwiastka, przez organizm. Uzupełnienie magnezu, za pomocą tabletek, trwa bardzo długo a pierwiastek ten jest słabo wchłanialny. Należy też uważać, na swoją dietę podczas uzupełniania niedoborów. Nie można spożywać kawy, herbaty, nie poleca się również picia napojów bogatych w fosforany. Higiena życia również jest ważna, należy unikać stresów. Kupiłam tę sól, z uwagi na fakt że magnez wchłania się również przez skórę o czym wiele osób zapomina. Miałam nadzieję, że dzięki absorpcji przez skórę pomoże mi ona w walce z niedoborami. W nielicznych kręgach osób, polecane są tego rodzaju produkty, aby uzupełniać w ten sposób gospodarkę mineralną organizmu. Internauci polecają głównie produkty benedyktyńskie, zawierające magnez, a Ja zainteresowałam się tą serią z Mydlarni Franciszka m.in. z uwagi na atrakcyjną cenę, i większą dostępność produktu. Sól fantastycznie rozpuszcza się w wodzie organizm po jej użyciu jest odprężony. Jeśli chodzi o uzupełnienie magnezu, nie stosowałam produktu przewlekle, więc trudno mi ocenić. Po zużyciu jednego dużego opakowania w tym aspekcie nie zauważyłam spektakularnych efektów. Produkt jest na pewno godny uwagi za sprawą tego, że fantastycznie odpręża i pozwala się rozluźnić, tak bardzo zmęczonemu ciągłą pracą i bieganiną organizmowi. Mogę go polecić wszystkim fanom soli do kąpieli o właściwościach leczniczych, zwłaszcza tych, lubiących sole z siarką. Serdecznie polecam.
-
Recenzja Savon noir z wyciągiem z eukaliptusa stosowanego na całe ciało przy
Anitaperfumoholiczka dodał temat w Zdrowie i uroda
Bardzo lubię klasyczną wersję czarnego mydła z Maroka z Mydlarni u Franciszki firmy L” orient i wykorzystuje ją do sporządzania maseczek enzymatycznych na twarz . Jednakże jak wiadomo kobieta zmienną jest w związku z tym postanowiłam wypróbować inną wersję tego mydlą ( z eukaliptusem) tym razem stosując ten produkt nie skórę twarzy lecz na całe ciało. Zainteresowałam się tym nowy – sposobem zastosowania tego mydła gdyż w Internecie znalazłam bardzo wiele pozytywnych opinii na temat jego stosowania na ciało w połączeniu z masażem wykonywanym właśnie z rękawicą Kessa . Postanowiłam się sama przekonać czy te opinie pełne „ zachwytów” mają w sobie tak zwane ziarnko prawdy czy są one wyssane prosto z palca. Reasumując postanowiłam sobie urządzić w swojej łazience mini Spa aby przekonać się czy rzeczywiście produkt ten działa cuda . Umyłam swoje ciało naturalnym mydłem przez zabiegiem a następnie nałożyłam na nie cienką warstwę tego produktu. Nakładanie produkty trochę trwało ale jest to moim zdaniem całkowicie normalne przy tego rodzaju zabiegać . Zastanawiałam się czy mogę też „ tym mydłem” pocierać lekko przy nakładaniu aby stworzył on mydlaną warstwę czy jednak lepiej by było aby ta cienka warstwa była brązowa ( nie znalazłam stosownej odpowiedzi więc nie pocierałam i na całym ciele zostawiłam brązową – nierównomierną wartwewke- bez pocieranie nie byłam w stanie każdy milimetr skóry pokryć produktem-ale uważam że to całkowicie normalne) Po nałożeniu produktu – należy czekać 10 min w tym o to czasie ( umyłam włosy nałożyłam na nie maskę i przeglądałam magazyn Elee – mało istotne) Po 10 minutach zamączyłam rękawice Kessa – kulistymi ******* masowałam obszar ciała w którym znajdowało się mydło tym samym je usuwając a następnie opłukując rękawicę i znów usuwając. Zabieg trwał z 15 min jak nie więcej- ale to był mój pierwszy raz w związku z tym uważam że kobiety które stosują ten produkt co jakiś czas mają na pewno większą wprawę niż ja . Jaki był efekt tego zabiegu? Po pierwsze eukaliptus zawarty w tym produkcie pachnie odprężająco ( bardzo podoba mi się ten zapach- czułam go przez cały zabieg- lekko zapach po zabiegu utrzymywał się nawet na mojej skórze ) tym samym wprawił mnie on w bardzo dobry nastrój. Skóra była po zabiegu gładka , nie podrażniona za pewne dzięki działaniu eukaliptusa ( działanie antyseptyczny) mimo że dość intensywnie masowałam swoją skórę rękawicą ). Skóra też była troszkę ściągnięta – ja lubię taki efekt ale nie każdemu może on odpowiadać ( jest on jednak bardzo krótkotrwały) , bardzo dobrze oczyszczona i tym samym przygotowana do nawilżenia balsamem ( który dzięki wcześniejszemu peelingowi enzymatycznemu wykonywanego z użyciem tego mydła ma szanse wniknąć głębsze warstwy skóry) lub olejem. Osoby które przyzwyczajone są do peelingowania skóry peelingami solnymi które zostawiają efekt” nawilżającej rękawiczki” mogą być zawiedzione gdyż skóra po takim zabiegu jest znakomicie oczysz ona ale trzeba będzie poświecić czas na nałożenie balsamu lub oleju i poczekać aż produkt się wchłonie. Z takim problemem się nie spotykamy w przypadku peelingów solnych wzbogaconych w oleje - nakładamy jeden produkt i skóra jest oczysz ona i nawilżona . Jednakże ja miałam problem z peelingami solnymi nie dokońca usuwały one z mojej skóry martwy naskórek a potem pokrywały go jeszcze warstwą oleju i wyglądało to bardzo nie estetycznie . W związku z tym uważam że ten produkt w połączeniu z rękawicą znakomicie sprawdzi się u osób mających podobnie jak ja problem z rogowacieniem skóry. Na pewno nie zamieniłabym go na peeling solny- bo oczyszcza on skórę kilka razy lepiej niż on. Fakt że po zabiegu trzeba poświęcić jeszcze czas aby nawilżyć skórę balsamem lub mleczkiem ale za to skóra jest czysta i nawilżona i nie ma na niej miejsc z obumarłym naskórkiem pokrytych warstwą oleju z czym mamy do czynienia czasami w przypadku peelingów solnych wzbogaconych w oleje. Ja zdecydowanie zakochałam się w tym produkcie – w jego cudownym działaniu. A co do jego składu oprócz wyciągu z liści eukaliptusa i miażdżonych oliwek możemy w nim znaleźć jeszcze nawilżającą glicerynę alkohol benzynowy ( nie jest to alkohol natłuszczający ale stosowany jako konserwant znajdujący się na liście alergenów w związku z tym mydło nie może być uważane za hipoalergiczne i tą nomenklaturą się naturalnie jego producent na szczęście nie posługuje) , jednopierścieny węglowodór terpenowy imitujący zapach skórki cytryny( składnik ten także znajduje się na liście alergenów – nie jestem biotechnologiem kosmetycznym ale przypuszczam że produkcja mydła bez tego składnika mogłaby sobie świetnie poradzić) , nienasycony alkohol alifatyczny ( pochodzenia naturalnego). Reasumując produkt ten świetnie złuszcza obumarły naskórek - skóra jest oczyszczona i gotowa na nawilżenie olejami lub balsamami. Jest to produkt bardzo dobry. Reasumując oceniam produkt na 4, 5 ( 0,5 odejmuje za to że produkt zawiera w sobie alergeny w związku z czym nie jest on hipoalergiczny i raczej nie może być on używane przez osoby cierpiące na poważne alergię ) Wielkim atutem jest również zapach tego produktu – zapach eukaliptusu wpływa odprężająco na organizm ludzki . Jestem bardzo zadowolona w sumie z tego produktu i serdecznie wam go polecam do wypróbowania .Pozdrawiam -
Kostka do manicure 'Mandarynka' z Mydlarni u Franciszka
Anitaperfumoholiczka dodał temat w Dyskusja ogólna
Miała być hitem jak kostka mentolowa do pedikiur a okazała się nie wiele warta Kupiłam tą kostkę gdyż byłam zachwycona mentolową kostką do pedikiur w związku z tym chciałam wypróbować kostkę do manikiur o zapachu mandarynki tej samej firmy . Dla mnie ta kostka nie robi zupełnie nic! A ni nie nawilża dłoni a ni nie rozjaśnia płytki paznokcia na dodatek także słabo pachnie za zapach jest bardzo chemiczny. W składzie kostka nie ma mandarynki ani jej aromatów w związku z tym zastanawiam się skąd ta nazwa. Kostka także mandarynką nie pachnie tylko jakimś cytrynowym -słodkim ulepem nie wiadomego pochodzenia. Dużą wagę przywiązuje do zapachów tego rodzaju produktów gdyż uważam że kąpiel rąk przed pedikiurem powinna mnie nie tylko przygotować moje dłonie na zabieg zmiękczając skórki i nawilżając dłonie ale powinna mnie także zapachem odprężyć i zrelaksować.Zdecydowanie jest to chyba najsłabszy produkt tej firmy którego używałam - niestety . Oceniam na dwa - dobrze chociaż że był on stosunkowo tani .Pozdrawiam -
Recenzja mydła glicerynowego na wagę o zapachu Białego
Anitaperfumoholiczka dodał temat w Zdrowie i uroda
Piżma z Mydlarni u Franciszka Na początku chciałabym zaznaczyć że nie jest to pierwsze mydło glicerynowe na wagę na którego zakup zdecydowałam się w Mydlarni u Franciszka . To mydło zakupione przeze mnie już któreś z kolei gdyż mydła na bazie gliceryny tego producenta w zupełności podbiły moje serce i pozostaje im wierna. Początkowo sądziłam że mydła glicerynowe nie będą produktami z którym będę zadowolona gdyż jestem osobą dość leniwą i preferuje żele pod prysznic które mają wygodne opakowania i nie wymagają przenoszenia w mydelniczce pod prysznic. Tak myślałam i moje przekonanie okazało się całkowicie fałszywe. Już przy pierwszym zakupionym przeze mnie mydle glicerynowym pokochałam te produkty Gliceryna fantastycznie pod czas używania przeze mnie tego mydła nawilża a zarazem natłuszcza moją skórę . Pełni ona także funkcje higroskopijną –czyli zwiększa ona zdolność wchłania przez moją skórę wilgoci –dzięki czemu skóra po użyciu tego rodzaju mydła pozostaj***ardzo dobrze nawilżona . Moją leniwość pokonała właśnie nawilżająca moją skórę gliceryna. Mydła glicerynowe możemy kupić na wagę –( najmniejsza ilość którą możemy zakupić to 100 g) dzięki czemu możne kupić mniejszą kostkę mydła na próbę lub większą jeśli jest to produkt który okazał się trafiony i bardzo często z niego korzystamy. Co do zapachu. Zapach tego mydła jest wprost fantastyczny. Ja osobiście jestem wielką fanką perfum wysoko półkowych a białe piżmo stanowi bardzo często w przypadku tego rodzaju perfum ich nutę bazy. Zapach po użyciu tego mydła ku mojemu zadowoleni długo utrzymuje się na skórze co niewątpliwie jest bardzo dużą zaletą tego produktu. Zapach nie jest „bazarowy” to cudowny klasyczny zapach – wyważony który moim zdaniem trafi w gust nawet bardzo zapachowo wybrednych kobiet takiego jak ja pokroju. Poza walorami zapachowymi wygląd tego mydła jest bardzo miły dla oka .Bowiem ma ono bardzo optymistyczne barwy – samo w sobie mydło może stanowić niezwykłą ozdobę łazienki nawet bardzo wybrednych konsumentów przywiązujących bardzo dużą wagę do walorów estetycznych tego rodzaju produktów. Mydło to mi osobiście spodobało się tak bardzo że jego zakup poleciłam mamie swojego chłopaka. A jego mama już po pierwszym użyciu tego mydła była nim tak bardzo zachwycona że zdecydowała się na jego kolejny zakup dla siebie jak i na prezent dla innej osoby. /Bardzo dużą zaletą tego produktu moim zdaniem jest jego niesamowita wydajność. Kostka takiego -100 g mydła starcza spokojnie na dwa miesiące codziennego stosowania w związku z tym jeśli chodzi o wydajność mydła sklepowe z popularnych drogerii w obliczu wydajności tego produktu pozostają bardzo daleko w tyle. A jeśli chodzi o cenę za 100 g tego mydlanego cudu musimy zapłacić 14 zł .W związku z tym moim skromnym zdaniem cena produktu – nie mała w porównaniu z mydłami drogeryjnymi biorąc pod uwagę jego niezwykłą wydajność i walory zapachowe jest jak najbardziej adekwatna do jego jakości. Zapach tak bardzo przypadł mi do gustu że jestem pewna że w swoim życiu jeszcze nie raz zdecyduje się na zakup właśnie tego produktu . Myślę że produkt ze względu na swój intensywny , długo utrzymujący się na skórze zapach zachwyci nie jednego perfumoholika lub perfumoholiczkę.. Używam słowa perfumoholik gdyż moim zdaniem mydło to może być używane jak najbardziej przez mężczyzn .Bowiem produkt ten moim zdaniem na pewno przypadnie do gustu nawet bardzo wybrednym mężczyzną. Piżmo stanowi równie często bazę perfum męskich jak i damskim w związku z czym nie widzę powodu jakoby mężczyźni nie mogli mydła glicerynowego o takim właśnie zapachu używać . Zapach mydła umieściłabym w kategorii unisex ( jest to kategoria perfum – które ze względu na swoje walory zapachowe może być używana zarówno przez kobiety jak i mężczyzn gdyż pozbawiona jest ona nut powszechnie zaliczających zapach do kategorii zapachów mogących być używanych tylko przez osobników jednej płci. Mój chłopak jest zauroczony zapachem tego o to mydła i również z niego korzysta . I nie ma w tym przypadku „zgrzytów” w tej postaci że pachnie on jak kobieta a nie mężczyzna . Zapach jest po prostu uniwersalny i bardzo ciężko przyporządkować go tylko do jednej płci w taki sposób w jaki mamy do czynienia na przykład z zapachami różanymi ( te nuty zapachową mogą być używane tylko i wyłącznie przez kobiety) . Uważam że zapach unisex tego produktu stanowi jego bardzo poważną zaletę gdyż dzięki temu mogę kupić jedno mydło które będzie używane przeze mnie jak i mojego chłopaka zamiast dwóch odrębnych zapachowo od siebie mydeł. Zapach według mojego chłopaka jest klasyczny i długo utrzymuje się na skórze w związku z czym podbił ten produkt jego serce w stopniu nie mniejszym na pewno niż moje. Mydło to cudownie nawilża skórę i nadaje jej klasyczny długo utrzymujący się na skórze zapach , który potrafi ukołysać do snu i sprostać oczekiwaniom nawet najwybredniejszego konsumenta. Naturalnie mogę z rękę na sercu polecić ten produkt i już dzisiaj wiem że jeszcze nie raz a ani nie dwa zdecyduje się na zakup właśnie tego konkretnego mydlanego cudeńka .Pozdrawiam. -
Gąbka - używam tej gąbki i naprawdę zmywa cały makijaż z użyciem tylko wody oczywiście zwykły .Nie testowałam jak sobie ona radzi z produktami wododprnymi ale ich z oczywistych względów raczej tylko przy pomocy gąbki i wody zmyć sie raczej nie będzie dało moim zdaniem w tym przypadku zamiast wody trzeba użyć toniku lub mleczka do demakijażu a następnie gąbki ta gąbka jest cudowna, ostatnio nawet testowałam czy poradzi sobie ona z demakijażem tuszu i kredki do oczu. Zdała test celująco, tylko z użyciem wody zmyła cały makijaż, nie trzeba było stosować ani mleczka, ani toniku. Po demakijażu pozostałości kredki i tuszu naturalnie utrzymują się na gąbce, ale wystarczy tylko obmyć ją strumieniem wody, wtedy staje się ona czysta. Zanieczyszczenia nie utrzymują się od niej, za sprawą tego że jest to naturalna gąbka morska, należąca do grupy zwierząt filtrujących, czyli takich które naturalnie stworzone są do tego aby radzić sobie z wszelkimi zanieczyszczeniami. Gąbka początkowo chropowata, pod wpływem wody, zmienia się w miękkie cudo, którego uwielbiam używać. Dzięki gąbce, lepiej również aplikuje mi się na skórę czarne mydło z Maroka. Jestem bardzo zadowolona z tego produktu, a jego cena nie jest wysoka, wynosi bowiem 16 zł, w związku z tym uważam, że ta gąbka jest godna wypróbowania, przez wszystkie kobiety które nakładają standardowy nie wodo odporny makijaż. 16 zł to nie jest dużo za tak dobry produkt, za pomocą którego tylko wodą i gąbką zmyjemy makijaż, bez użycia tonika, mleczek i wszelkich płynów miceralnych :)
-
No cóż, co mogę powiedzieć o suszonym błocie z Morza Martwego. Dość wiele, bowiem zużyłam opakowanie tego produktu o pojemności 500 gram. Początkowo miałam bardzo duże problemy z rozrabianiem tego produktu, gdyż chciałam go stosować jedynie w formie maseczki na twarz. Jednakże bardzo często mi się to nie udawało, ponieważ rozrabiałam zbyt dużą ilość produktu. Po prostu nie potrafiłam dobrać idealnych proporcji wody i suszonego błota. Nie stanowiło to wielkiego problemu, gdyż nadmiar ilości spokojnie mogłam zaaplikować później na włosy. Problem stanowiło również to, iż na opakowaniu pisze że najlepiej produkt rozrabiać z wodą mineralną. Teraz za sprawą upałów nie stanowiło by to dużego problemu ponieważ każdy z nas ma w domu stosowny zapas wody mineralnej. Wtedy gdy używam produktów zimą, był to dla mnie duży problem. Nie chciałam rozrabiać produktów zwykłą wodą z wodociągów, ponieważ producent na opakowaniu nadmienia iż powinien on być rozwadniany wodą mineralną, lub kwiatową wodą miceralną. Jest to zrozumiałe, z uwagi na fakt, że w kontakcie z wodą wodociągową produkt może utracić swoje lecznice właściwości. Wiem że produkt w ofercie znajduje się również w formie już rozrobionej, i następnym razem na pewno rozważę zakupienie go w takiej formie, gdyż nie jestem chyba osobą stworzoną do wsypywania błota do kubka, dolewania wody i mieszania w celu uzyskania optymalnej konsystencji. Ten produkt jest chyba stworzony bardziej dla kobiet, które chcą brać czynny udział w powstawaniu własnego kosmetyku, jak i dla kobiet które mają czas, aby ten produkt dozować i mieszać. Ja do takich kobiet nie należę, w związku z tym uważam że wersja już gotowa była by dla mnie dużo lepsza. Co do samego produktu, nakładanie go na twarz jest proste (nie wypowiem się o innych częściach ciała niż twarz i włosy, bo tylko na nich ten produkt był przeze mnie stosowany). Produkt po nałożeniu na twarz zastyga w średnim tempie. Należy go zmywać wodą w trakcie jego podsychania, co jest bardzo ważne dla uzyskania dobrego efektu. Nie zalecam przetrzymywania produktu na twarzy zbyt długo, gdyż na pewno nie polepszy to kondycji skóry. Zmywanie produktu z twarzy nie jest trudne, produkt zmywa się szybko. Po jego zastosowaniu skóra jest oczyszczona. Co do stosowania produktu na włosy działa on dobrze na skórę włosów osób z problemami dermatologicznymi, ale nie na moją łuszczycę, kondycję skóry poprawia, ale nie daje sobie rady z łuską łuszczycową. Niestety :(
-
Gdy byłam w Mydlarni u Franciszka po moje ulubione mydło Aleppo moją uwagę przykuł właśnie ten produkt. Dlaczego? Bo pachniał on czekoladą . Bardzo lubię produkty do pielęgnacji ciała o zapachu przepysznych łakoci zwłaszcza że nie mogę sobie na ich spożywanie obecnie ze względu na problemy z wagą pozwolić. Wówczas nie zdecydowałam się na jego zakup gdyż cena była moim zdaniem dość wysoka (59 zł ).W związku z tym poczekałam na kolejne Imieniny Franciszka ( podczas imienin Franciszka obowiązuje 15 % rabat na wszystkie produkty Mydlarni ) i zakupiłam to czekoladowe cudo z nadzieją że spełni ono wszystkie moje oczekiwania jakie mam w stosunku do tego rodzaju produktów . Po zakupach poszłam na herbatę do kawiarni i nie mogłam się powstrzymać aby nie odkręcić buteleczki z tym czekoladowym cudem i nie powąchać w jaki sposób aromat czekolady w tym produkcie został wyeksponowany. Bardzo lubię perfumy i wszelkiego rodzaju produkty zapachowe -wysokiej jakości dlatego pierwszym odruchem jaki miałam w sobie po zakupie tego oto produktu było właśnie sprawdzenie jego zapachu. Z doświadczenia wiem że ciężko jest wykorzystać aromat czekolady w kosmetykach w taki sposób aby zapach nie przypominał wyrobu –czekolado- podobne o kiepskiej jakości lub chemicznie – pocukrzonego ulepu który z prawdziwą belgijską czekoladą nie ma praktycznie nic wspólnego . Zapach czekolady jest wykorzystywany często w aromaterapii gdyż słynie on z działania antydepresyjnego tym bardziej należy go potrafić umiejętnie wykorzystać aby poprawił nam on nastrój a nie pogorszył . Powąchałam ten produkt i byłam zaskoczona był to bowiem zapach bardzo naturalnej czekolady w niczym nie przypominał on przesłodzonego ulepu ani produkty czekoladowo podobnego . Zapach był naturalny nie wyczuwałam w nim żadnych bardzo mocnych chemicznych aromatów. Uśmiechnęłam się w tedy gdy go poczuła z tego tytułu że zapach mnie nie zawiódł a na dodatek bardzo mile , pozytywnie zaskoczył. Obawiałam się że zapach będzie przesłodzony i przerysowany gdyż na rynku kosmetycznych więcej jest kosmetyków z źle wykorzystanym aromatem czekolady niż tych które potrafiły sprostać temu zadaniu wykorzystując w sposób umiejętny ten aromat. Wykorzystanie zapachu czekolady w kosmykach nie jest łatwe .Moim zdaniem jest to sztuka którą ten o to produkt z powodzeniem opanował . Niestety dalej nie było już tak różowo jeśli chodzi o jego działanie jak i trwałość tego przepięknego tak bardzo przeze mnie docenionego czekoladowego aromatu. Po raz pierwszy poprosiłam mojego chłopaka aby zrobił mi masaż pleców tym olejkiem . Pod czas wykonywania przez niego masażu praktycznie w ogóle nie wyczuwałam „w powietrzu aromatu czekolady” co mnie bardzo rozczarowało .Myślałam że zapach będzie na tyle intensywny że podczas masażu będę mogła się nim chociaż przez krótką chwilę rozkoszować .Niestety ku mojemu rozczarowaniu nic takiego nie miało miejsca – projekcja przestrzenna zapachu czekolady w tym produkcie jest po prostu minimalna . Pewnie ze względu że zapach czekolady jest naturalny – jak to mówią coś za coś. Ale mógłby być choć odrobinę wyczuwalny podczas masażu .Kupiłam ten produkt głównie ze względu na aromat czekolady –wykorzystywany w aromaterapii nagminnie do poprawiania samopoczucia. Podczas masażu zapach jest nie wyczuwalny i dodatkowo niestety nie utrzymuje się on także na skórze prawie w ogóle-a bardzo liczyłam na to , niestety w tej materii spotkało mnie bardzo duże rozczarowanie. Olej wchłania się szybko co uważam za dużą jego zaletę – nie dysponuje tak dużą ilością czasu aby czekać aż produkt się wchłonie .A kobiety które tak jak ja nie dysponują czasem wiedzą że nie ma nic gorszego niż wkładać ubranie na skórę pokrytą –olejem który nie był wstanie się wchłonąć w ciągu nawet kilkudziesięciu minut. W tym przypadku olej wchłania się w bardzo przyzwoitym czasie i na pewno ten fakt może stanowić bardzo dużą zaletę tego produktu. Produkt stosunkowo dobrze nawilża skórę .Nawilżenie jest w porządku ale w swoim życiu spotkałam się z olejami które znacznie lepiej nawilżają .Ale akurat nawilżenie zależy zawsze od typu skóry – skóry o różnym PH lubią różne oleje tak samo jest w przypadku włosów olej który będzie rewelacyjny w przypadku włosów o wysokie porowatości może wręcz zaszkodzić włosom o niskiej . W związku z tym każdy powinien sam przetestować oleje i wybrać ten który działał najlepiej na jego skórę – innej metody niestety nie ma . Podczas drugiej przygody z tym produktem masaż wykonywałam już sama i stwierdziłam że produkt ten jest wydajny – do wykonania masażu wystarcza już bardzo niewielka porcja produktu . Niestety po wykonaniu przez siebie masażu odkryłam jeszcze jeden mankament tego produktu . I tu uwaga bo będzie zaskoczenie .Moim zdaniem jego mankamentem dość poważnym jest opakowanie. Nie przywiązuje zbyt dużej wagi do opakowań produktów kosmetycznych. Moim zdaniem opakowanie powinno być po prostu estetyczne i skonstruowane w taki sposób aby ułatwiać konsumentowi korzystanie z dobrodziejstw tego produktu. Niestety moim zdaniem opakowanie – użytkowania nie ułatwia gdyż mając po wykonywaniu przez siebie masażu ręce na pokryte w wyniku zabiegu resztkami oleju który i tak częściowo się wchłonął nie mogłam umiejętnie tego produktu zakręcić .Produkt miał szpiczastą końcówkę do dozowania którą należało włożyć w nakrętkę i zakręcić . Z nawilżonymi rękami od oleju próbowałam to zrobić kilka krotnie jednakże nie potrafiłam między nakrętką a opakowaniem powstawałam ciągle –przerwa. Nie miałam czasu już próbować ciągle w związku z czym przechyliłam butelkę w nadzieji że olej przez tą szparę nie będzie się wylewał .Niestety wylewał się tym samym wyłałam go na płytki… Sądzę że inne opakowanie nie zakręcane tylko zwyczajnie zamykane mogło by bardzo ułatwić użytkownikom tego produktu życie . Ja naprawdę byłam mocno sfrustrowana że pomimo licznych prób nie potrafiłam go po tym masażu swoimi rękoma zakręcić… Jest to moim zdaniem istotna kwestia gdyż nie wygodne opakowanie w moim przypadku powoduje że znacznie rzadziej mam ochotę sięgnąć po produkt które tego rodzaju opakowanie posiada. A potem on leży i leży do końca terminu a mi szkoda wydanych na jego zakup pieniążków.
-
Rękawica Kessa jest rękawicą za pomocą której z użyciem czarnego mydła bądź glinki mamy się pozbyć wszelkich zanieczyszczeń skóry jak i obumarłego z jej powierzchni naskórka. Moja rękawica Kessa pochodziła z Mydlarni u Franciszka - pierwszy raz w życiu znalazłam się w posiadaniu tego rodzaju produktu w związku z czym chciałabym opisać moje doświadczenia z użyciem tego służącego do peelingu enzymatycznego cudeńka. Po pierwsze rękawica była bardzo dobrze zapakowana w folię gdy ją otrzymałam. Jest ona dwukolorowa – co nastręcza trochę problemów ( o czym później) jej powierzchnie z obu stron są chropowate a masaż tą rękawicą wykonuje się poprzez włożenie do środka ręki a następnie okrężnymi ******* w stronę serca- masowania powierzchni ciała na której wcześniej został nałożony produkt. Moje doświadczenia z tą rękawicą są ambiwalentne – pomimo jej wygładu który początkowo wskazywał na to że rękawica jest produktem wytworzonym z materiałów o wysokiej jakości , nie okazało się to prawdą . Już po pierwszym jej zmoczeniu letnią wodą aby wykonać masaż zaczeła ona barwić wodę ( odfarbiać się ) po czym przestała . W związku z tym że przestała myślałam że to odfarbianie było tylko jednorazowym incydentem. Niestety nie bo po jakimś czasie znów zaczeła ona barwić wodę na granatowy kolor – co w polączeniu z resztkami mydła które miała zmywać na dnie mojej wanny zostawiała trudny do usunięcia ciemno- niebieski mydlany osad. Również pod czas moczenia – farba ciemno-granatowa wybarwiła – czerwoną część rękawicy pozostawiając na niej nie estetyczne granatowe smugi. Nie jestem w stanie zrozumieć jak można było nie sprawdzić czy ta rękawica się nie odbarwia wiedząc że przedmiot ten będzie nieustanny poddawany ekspozycji na wodę. Nie wiem może otrzymałam wadliwą partię albo – to nie dopatrzenie ze strony producenta –( mycie wanny nie było po użytkowaniu tego produktu przyjemne). Rękawica ma przyszyty haczyk ( podobny jaki występuje przy metce w kurtkach) co znacznie ułatwia jej powieszenie w łazience do wyschnięcia po skończonym zabiegu pielęgnacyjnym ( dzięki temu uchwytowi- rękawica będzie mogła się równomiernie suszyć) . Wielką zaletą tego produktu jest to że powierzchnia chropowata jest solidna i dobrze ściera a dodatkowo nie jest ona przy tym ostra i nie kaleczy naszej skóry. Dzięki takie powierzchni możemy naprawdę bardzo dobrze zpeelingować ciało o czym się przekonałam wykonując peeling rękawicą Kessa z użyciem eukaliptusowego czarnego mydła z Maroka firmy L”orient. Moja skóra po użyciu tej rękawicy wraz z produktem do niej przeznaczonym była doskonale oczyszczona z wszelkich zanieczyszczeń jak i pozbyłam się z powierzchni skóry całkowicie obumarłego naskórka . Żaden inny produkt służący do peelingu czy masażu : gąbki czy rękawice chropowate tudzież szczotki przeznaczone do szczotkowania ciała na sucho jak i na mokro nie oczyściły samodzielnie lub też przy pomocy przeznaczonego do nich produktu kosmetycznego mojej skóry jak ta rękawica Kessa z użyciem czarnego eukaliptusowego mydła firmy l” orient. Reasumując jest to dobrze- podwójnie szyta rękawica - z przystosowanych uchwytem do jej suszenia po skończonym zabiegu znakomicie oczyszczająca skórę ciała z użyciem czarnego mydła lub glinki Ghassoul . Ma ona wiele zalet jak już powyżej nadmieniłam ale ma również jedną poważną wadę czasami farbuję w związku z tym mogą ją ocenić biorąc pod uwagę wszystkie te czynnik na 3,5 / 5. Jednakże właściwości oczyszczające tej rękawicy są świetne . Możliwe że moja miała wady fabryczne w związku z tym zachęcam wszystkich do przetestowania tego produkty który wraz z czarnym mydłem lub glinką znakomicie oczyszcza skórę tym bardziej że jego cena jest adekwatna do jego jakości mam tu na myśli - bardzo dobre oczyszczanie skóry ( rękawica w Mydlarni u Franciszka kosztuje 23 zł ) Pozdrawiam serdecznie