witam pomozcie sprawa wyglada kiepsko dziewczyna ktora kocham zarzuca ze blefowałem i kłamałem jej prosto w oczy , szczerze opowiedziałem jej cos co niedokładnie usłyszałem i cos czego nie przemyslałem mogłem wogule sie nie odzywac ale chciuałem byc szczery a drugim razem bo to kumulacja nastapiła chciałem ratowac sytułacje i prubujac nie dac jej zasnac za kierownica bedoc w odległym miejscu od niej uprzedzajac ja wprost wczesniej ze podniose jej cisnienie nagadałem jej głupot takich pierduł droczylismy sie poczym sie rozłaczyła .Puzniej prubowałwm sie jakos wybielic przeprosic ale spanikowałem i jeszcze bardziej sie pogrązyłem ,wszelkie pruby przeprosin i kwiatów wyjasnien nie daja rezultatu , nie chce mnie znac a ja nigdy jej ne okłamałem i ne miałem nic złego na mysli nadmieniam ,ze wiele w zyciu przeszła i jak sama powiedziała drugi raz do tej samej wody nie wchodzi ,zalezy mi na niej co robic? help??