Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Jusia8428

Zarejestrowani
  • Zawartość

    403
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Jusia8428


  1. 51 minut temu, Bimba napisał:

    No to kopa im na rozpęd.

    Dwa lata oboje pracują i nie odłożyli nic na wynajęcie?

    Właśnie w tym problem. Oboje pracują po 40 godzin w tygodniu. Zarabiają dobrze. Płaca tylko czynsz, gaz, prąd i wodę. I to tak bardzo mało bo sam pomysł zamieszkania ich i nas był po to aby zaoszczędzili no ich nie było na nic stać. Wydają wszystko na pierdoły, słodycze, imprezy, tytoń bo oboje palą. W lutym tego roku (dokładnie rok przed zakończeniem kontraktu) przypomnieliśmy im że ZA ROK SIE ROZSTAJEMY I ZEBY ZEBRALI SIE DO KUPY. Mamy wrzesień, prawie październik. Nic nie mają odłożone. Dopiero teraz ta siostra się obudziła..a ten jej chłopak to w ogóle nawet nie myśli o zaoszczędzeniu ... 

    Narzeczony już wielokrotnie zwracał im uwagę, co do sprzątania w domu przynajmniej po sobie i do tego że nic nie robią w sensie nie zaoszczędzają. Ale oni nic. Jak grochem o ścianę ... 


  2. 1 godzinę temu, Blondynka35 napisał:

    Wydaje mi się, że musisz trochę odpuścić z tym sprzątaniem, może za bardzo skupiasz się na szorowaniu wszystkiego na błysk. Nie pracujesz więc próbujesz sobie udowodnić, że też robisz coś ważnego i przesadzasz ze skupianiem się na domowych obowiązkach. Dla ludzi, którzy są zajęci, dużo pracują i skupiają się na obowiązkach zawodowych, muszą codziennie rano wstawać, szykować się do pracy, mają zadania do wykonania, muszą myśleć, douczać się itp. codzienne szorowanie kuchni na błysk może wydawać się mniej priorytetową sprawą niż dla Ciebie siedzącej w domu. Dlatego złościsz się na siostrę narzeczonego i jej chłopaka. Oni jakby sami mieszkali, generalne porządki pewnie robiliby w soboty jak mają wolne, w tygodniu odpuszczaliby szorowanie blatów itp. Też mi się wydaje trochę nie na miejscu nazywanie leniem kobiety pracującej, gdy samej się nie pracuje i żyje na koszt faceta.

    Wyprowadzicie się, kupicie sami dom, pójdziesz od stycznia do pracy, to się wszytko zmienić. Tylko szczerze mówiąc wątpię, żeby zmieniło się dla Ciebie na lepsze skoro też będzie pranie, sprzątanie, gotowanie, dzieci do przedszkola i do tego praca. Myślę, że teraz masz lepiej, ale złości Cię ta siostra, bo lepiej by Ci było jakbyście byli sami 🙂

     

    Nie znacie ludzi. To że pracują. Ok. Ale ci ludzie nawet swojego pokoju nie sprzątają. Kosze wystawia tylko narzeczony chociaż każdy śmieci wyrzuca. Nie mówię żeby szorowali kuchni na błysk ale jak ubrudzisz blat masłem i wylejesz kawę na blat to warto po sobie chociaż wytrzeć. 

    Każdy z nas ma inne priorytety i inne standardy. To ona/oni chcieli mieszkać z nami a nie na odwrót więc chyba powinni się dostosować a nie że ja coś odpuszczę. Już jej matka zwracała uwagę że siostra powinna coś ze swoim życiem zrobić a nie tylko wegetować i mój narzeczony też nie jest tym wszystkim zadowolony. 

    I nie, nie próbuje udowodnić sobie że robię coś ważnego, bo wiem że robię. Wychowuje dwa małe szkraby, a nie, że oddaje je do żłobka lub podrzucam dziadkom. Tak zdecydowaliśmy z partnerem, że to on będzie pracował, a ja będę zajmowała się dziećmi więc czemu miałabym komukolwiek/ sobie coś udowadniać? 

    A mówię, że są leniami nie z takich względów że nie pracują ale oprócz roboty nie mają innych obowiązków. Wszystkie sprawy domowe załatwiam ja lub partner. Takie prywatne sprawy od chłopaka siostry załatwia jego matka za niego (chłopak 26l) a siostra od rana do wieczora wiecznie zmęczona. Ona budzi się zmęczona. To jej narzekanie jak ona się urobiła (po odkurzeniu pokoju) Tego typu komentarze mnie po prostu denerwują, bo co to by było jakby miała całą chatę posprzątać. 

    • Like 1

  3. 1 godzinę temu, Bimba napisał:

    Jeśli facet tylko pracuje i śpi to podejrzewam ze pracuje więcej niz 8 godzin.

    Czy taka osobę można nazwać nierobem i to "totalnym"???

    Nie, nie pracują więcej niż 8 godzin dziennie. Z czego 1 godzina to przerwa xD

     

    7 minut temu, Bimba napisał:

    Ale o co te pretensje?

    Autorka chciała zaoszczędzić więc wpuściła do domu obcych ludzi i to zawsze kończy się tarciem.

    Oni również chcą jak najwięcej zaoszczędzić więc dużo pracuja o podejrzewam że nawet nie mają siły na poważne sprzątania i i codzienne pucowanie kuchni na błysk żeby zadowolić perfekcjonistkę.

    Jedyne wyjście - kasuj ich za sprzątanie, będzie czysto , ty dorobisz sobie trochę kasy i będzie czysto tak jak lubisz.

    Nie chciałam zaoszczędzić. To siostra narzeczonego. Zgodziliśmy się że mogą z nami zamieszkać żeby mogła zaoszczędzić na wyprowadzkę sama. Miała wyprowadzić się po roku. Nic. Po dwóch latach? Na razie oszczędności nie ma ale mnie to już nie interesuje.

    Zacznijmy od tego że nie chciałam z nikim mieszkać a że to partnera siostrą to się zgodzilam


  4. Hej. Chyba muszę się wygadać. 

    Jestem młodą mamą dwójki dzieci. Mam narzeczonego. Za rok planujemy kupić dom. Od stycznia wracam do pracy. Obecnie siedzę w domu (bądź co bądź już 3 rok) 

    Jednak od jakiegoś czasu zauważyłam że nic mnie nie cieszy. Przypominam taką babkę 40+, zgryźliwa, wszystko ją denerwuje. 

    Zacznijmy od tego że obecnie mieszkamy już drugi rok z partnera siostrą (to miała być pomoc dla siostry aby miała mniejszy czynsz bo z jej wypłaty nie dałaby rady) i jej chłopakiem. Wszystkie reguły były im przedstawione na początku czyli sprzątanie po sobie itd itd. I co? Nic...Od tych 2 lat latam jak głupia i sprzątam. Jestem perfekcyjonistką i wszystko ma swoje miejsce a jak na tym miejscu nie jest to dostaje nerwicy. Było dużo rozmów ale to nic nie daje. On totalny nierób, tylko praca i spanie. Ona to samo. W międzyczasie nasyfią jak robią sobie jedzenie i tyle. 

    Mój narzeczony utrzymuje mnie, dzieci no i siebie więc nie chce go jeszcze obarczać pracami w domu (chociaż tak i tak pomaga przy dzieciach i trochę w domu) Dzieci są strasznie wymagające. 

    Przy tym wszystkim nie mam prawie w ogóle czasu dla siebie tyle co wziąć kąpiel. Nie mogę nigdzie wyjść. Przyjaciół też za bardzo nie mam. Ci co byli to powyjezdzali a ci co zostali okazali się być mega fałszywi. Codziennie robię to samo. Sprzątnie, śniadanie, zabawa z dziećmi, dzieci na drzemke, w międzyczasie robię obiad, później pobudka, zabawa z dziećmi, obiad, może jakiś spacer no i znowu zabawa w domu, ogarnianie wieczorne, kolacja i spać. I tak wygląda każdy mój dzień. 

    Czuję że nie daje rady. Może to przez to że siedzę tak długo w domu. Albo przez tą rutynę, nie wiem. Czasami mam ochotę wyjść i nie wróci ... Ktoś z was też tak miał/ma?

     


  5. Pierwszy lodzik był przed moim pierwszym razem. Podczas dotykania się on zapytał czy mogę zrobić mu loda. Zgodziła się. Wydaje mi się że był nawet spoko patrząc na to że nigdy tegowcześniej nie robiłam. Mi sie podobalo i jemu też. Teraz po 3 latach związku sama chce to robić bo sprawiając przyjemność mu sprawiam i sobie


  6. Jestem w dość irytującej sytuacji. Obecnie mieszkam w Austrii w tak jakby rodzinie zastępczej. Od kilku miesięcy byłam zdania że wrócę do polski przez sytuacje w owej rodzinie. Do matki nie wrócę a w Austrii nie mam nikogo więcej (stąd ta decyzja) Mam chłopaka który w maju skończy 23 lata ja mam 17. Jesteśmy już prawie rok i naprawdę świetnie nam się układa. On mieszka w Anglii, byłam już u niego kilka razy, znam jego całą rodzinę która mnie bardzo lubi. Były plany aby przeprowadził się do Austrii ale ciężko byłoby z pracą no i niemieckiego też nie zna a po za tym ma siostrę która studiuje i też musi gdzieś mieszkać. Już od jakiegoś czasu główkujemy jak tu razem zamieszkać (wiem że to wcześnie jednakże uwierzcie, jestem bardziej dorosła i odpowiedzialna niż nie jedna osoba na tym świecie a więc bez komentarzy "jesteś za młoda!") Ostatnio rzucił mi propozycję abym przeprowadziła się do Anglii tak samo jak mój "zastępczy" ojciec. Jak bym pojechała do Polski to mieszkałabym z babcią i dziadkiem którzy szczerze? nie za bardzo są w stanie się mną opiekować i też żyją z emerytury. Tylko wiadomo, ten Brexit. To też problem bo ryzykuje że pojadę, pomieszkam tam a po jakimś czasie mnie odeślą. Jednak jest chyba jeden sposób a mianowicie gdybym wyszła za mąż to by mnie nie mogli odesłać (tak słyszałam) I mój chłopak cały czas mnie namawia abym do niego przyjechała jednak ja jestem raczej negatywnie na to wszystko nastawiona. No i chyba Patryk wie o tej sprawie z małżeństwem ponieważ wczoraj rozmawialiśmy przez telefon i się mnie zapytał "co byś zrobiła gdybym ci się oświadczył?" Na początku nic nie powiedziałam bo nie wiedziałam co ale później zapytał "czy przyjechałabyś wtedy do Anglii?" ale na to wszystko weszła moja "siostra" i rozmowa się skończyła... 1. Warto zaryzykować i pojechać? 2. Czy jeśliby mi się naprawdę oświadczył?!?! Co o tym sądzicie? Jeśli chodzi o szkołę czy pracę to w ogóle nie wnikam w szczegóły bo zawsze się coś wymyśli :)

×