

Mar Tuśka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Mar Tuśka
-
Majka, fajnie, że się odezwałaś, znalazłaś czas, by napisać. :-) Czekamy razem z Tobą na piątek i na wyniki. Trzymam kciuki i oby wszystko było dobrze.
-
U nas majówka w domciu, mój pracoholik wiecznie poza domem, a ja z dziećmi sama. W niedzielę byliśmy nad morzem, tak na jeden dzień, było super, pogoda dopisała. Może w następną niedzielę też się wybierzemy, ale zależy od pogody. Jutro mąż ma wolne, więc zapowiada się rodzinny dzień :) Nie narzekam na nudę, mam blisko do rodziców, jakaś koleżanka wpadnie na kawę i czas zleci, zaraz będzie po majówce. Przez to, że mąż pracuje, to ja nawet nie odczułam różnicy, jak majówka się zaczęła.
-
Szimena, u mnie też różnie jest z pokarmem. Są dni, kiedy mam spore nadwyżki, a są takie, gdzie ledwo starcza. Rzeczywiście, kiedy w nocy sobie odpuszczę ze zmęczenia, to potem jest mniej tego pokarmu. Również myślę, że brak snu, zmęczenie, stres nie sprzyjają laktacji. Natomiast u mnie ilość wypijanej wody raczej nie przekłada się na ilość wyprodukowanego mleka. Ja zawsze miałam kłopot, żeby dużo pić i potrafiłam przechodzić dzień o jednej szklance herbaty. Co do chrzcin, to my dopiero wczoraj ustaliliśmy termin i będzie to 23 czerwca. Właśnie szukam jakiegoś lokalu na obiad, bo w domu nie chcę robić. Nie potrafię dobrze gotować, miejsca też nie ma zbyt wiele, a gości sporo. Myślę, że będzie ok 35 osób, zależy ile przyjmie zaproszenie, bo część jest z daleka. Poza tym też chciałabym usiąść z innymi, porozmawiać, dowiedzieć się, co u nich słychać, bo z niektórymi widzimy się zdecydowanie za rzadko. A w domu, to będę biegała między kuchnią a pokojem, żeby każdemu dogodzić, wiadomo: kawka, herbatka itd.
-
Tak Was czytam i dochodzę do wniosku, że mój synek to maleństwo, nosi rozmiar 62 i jeszcze trochę go ponosi, bo ma zapas. A urodził się jako jeden z pierwszych.
-
U nas 12 lat po ślubie, zleciało tak szybko, jakby to było wczoraj... Zawsze chcieliśmy mieć 2 dzieci i tak mamy. Chciałam "wyrobić się" Z dwójką do 30-stki, niestety, natura zdecydowała za nas :( O córkę staraliśmy się 7 lat, o syna kolejne 5... zeszło... Ale dzięki temu bardzo doceniam to moje macierzyństwo. Z córką zostałam na wychowawczym aż do momentu, gdy poszła do przedszkola. Z synkiem planuję tak samo. Wielkiej kariery już nie zrobię, a czas poświęcony dzieciom, gdy są takie malutkie, jest bezcenny.
-
Co do szczepionek, to nie mam pojęcia, dlaczego akurat u nas w przychodni są bezpłatne. Wystarczy wyrobić dziecku kartę pacjenta i wtedy się za nie nie płaci. Nie dopytywałam pediatry. Domiś jak doje rano, to jeszcze pośpi do 11-12, potem już spania nie ma, chyba że na spacerze, to owszem, zaśnie. Ale na szczęście nie marudzi i mogę coś w domu ogarnąć. Za to od 15-16 to już by tylko był na rękach, inaczej marudzi i płacze. Zasypia o 21-22 i śpi do rana z jedną pobudką na karmienie.
-
Hej, mamuśki. Ja ściągam mleko w bardzo różnych ilościach, raz tylko 160-170, a innym razem 200-220. Więcej w nocy, w dzień mniej. Mały zjada po 120-130ml, więc nadwyżki lądują w zamrażarce. Trochę się już tego uzbierało. Zauważyłam, że jak odciągam regularnie, to ilość jest za każdym razem zbliżona i tendencja jest delikatnie wzrostowa. Ale jak odpuszczę sobie, szczególnie w nocy, to później muszę na nowo wypracować sobie wyniki. Co do szczepień, to pilnuję terminów sama, nie czekam, aż zadzwonią z przychodni. Szczepię to, co konieczne z kalendarza i póki co nic więcej. Później zastanowię się nad ospą. A przy tych 19-20 stopniach mój mały brzdąc ma na sobie body z krótkim rękawkiem i pajacyk. Ewentualnie body z długim rękawkiem i bawełniane spodenki. Jeśli wieje, to przykrywam kocykiem. Oczywiście cienka czapeczka na głowę. Staram się nie przegrzewać. W domu jak słońce nagrzeje nam do 23-24 stopni, to mały był w bodziaku z krótkim rękawkiem i skarpetkach na nogach.
-
Oczywiście miało być pod kątem, a nie pod kontem :P Dziewczyny, czy słyszałyście o tym, że dzieci karmione pokarmem mamy nie muszą być brane do odbicia, a jedynie maluchy karmione mm? Taką teorię usłyszałam w szpitalu po porodzie. Wydało mi się to dziwne, tym bardziej, że 5 lat temu, gdy rodziłam córkę, do odbicia brało się wszystkie dzieci bez wyjątku i bez względu na to, jak i czym były karmione. Ja tam na wszelki wypadek tańczę z Domiśkiem "odbijanego". Tak dla własnego czystego sumienia.
-
u nas nie zgadza się data...
-
Mycha, powodzenia, czekamy.
-
Lady Love, gratulacje! Dziewczyny, mój maluch po jedzeniu też nie zawsze zasypia, leży, kręci się, trochę marudzi. Póki nie płacze, to pozwalam, żeby tak sobie poleżał, a jak zaczyna płakać, to przekładam go na brzuszek. Zazwyczaj wystarczy chwila i chłopak śpi jak aniołek. Jak już przyśnie tak porządniej, to przekładam go znów na plecki i śpi do następnego karmienia. Taki sposób znalazłam przez przypadek na mojego małego delikwenta.
-
Co do męża i jego opieki nad małym, to face daje sobie radę. Podczas naszego wyjścia musiał robić wszystko to, co ja robię na co dzień. Ogólnie przewija, karmi mlekiem z butelki, przebiera, kąpie, zabawia synka. Nie mogę narzekać, w nocy, gdy ja ściągam mleko, on karmi małego i przewija, żebym ja mogła szybciej położyć się spać. Wiadomo, samej zajęłoby to wszystko dużo więcej czasu. I za to jestem mu najbardziej wdzięczna. Owszem, nie zawsze wszystko zrobi po mojej myśli, ale staram się nie narzekać, żeby się nie zniechęcił. Faktem jest, że dużo pracuje i często nie ma go w domu, ale jak już jest, to się angażuje w opiekę.
-
Wypad z córką okazał się niesamowitą odskocznią. I mimo, że cały czas poświęcałam jej uwagę, to mam wrażenie, że wypoczęłam. Nie było nas ponad cztery godziny. Zabrałam małą do papugarni, jeszcze nie była. Początkowo się bała, ale później stwierdziła, że było fajnie. Następnie poszłyśmy na wspólne zakupy i na pyszne lody. Potem jeszcze niedługi spacer i do domku. Mała jest niesamowita, bo stwierdziła, że podobało jej się wyjście tylko z mamą, ale jeszcze bardziej chciałaby, żebyśmy zabrały brata na wspólne wyjście. :)
-
Paulina, gratulacje! Ja po cesarce na 5 dzień czułam się zupełnie dobrze. Jedynie do dziś bolą mnie uciśnięte żebra. Pierwsze dwie doby były najtrudniejsze,potem już coraz lepiej.
-
Dziękuję Olivinsand za uzupełnienie mnie w tabelce. Sama zrobiłabym to dopiero po powrocie do domu. :-) U nas nic nowego, Domiś dostaje antybiotyk, badania kontrolne dopiero w poniedziałek, wyniki we wtorek. Pozostaje nam tylko czekać.
-
Gratulacje, Szimena!
-
Kochane mamuśki, my z Dominikiem zostajemy w szpitalu jeszcze na 2 tygodnie. :-( Mały ma bakterie w moczu, dostaje antybiotyk. W sumie nasz pobyt tutaj potrwa 3 tygodnie. Jestem załamana, w domu czeka córka, która tęskni. Jestem rozdarta, przeplakalam cały dzień.
-
Cześć dziewczyny. My nadal w szpitalu. Powoli spływają wyniki badań. Żółtaczka, która wróciła do normy, znowu wzrosła, więc cały dzień i całą noc mamy naświetlanie. W moczu wyszła jakaś bakteria, dla pewności powtórzono badania, jutro będą wyniki. Dopiero wtedy zostanie podjęta decyzja, jaki antybiotyk podać i czy w ogóle podawać, dziś lekarz nie chciał jeszcze wyrokować. Mam już potwierdzenie, że za nasze problemy odpowiedzialny jest konflikt w grupach krwi. Na dodatek syn dostał biegunki. Z dobrych wiadomości: mały przybiera powolutku na wadze, a laktacja idzie pełną parą. Jeszcze nie ma decyzji, kiedy idziemy do domu. :-(
-
Dziewczyny, bardzo Wam dziękuję za słowa wsparcia. To będzie moja 4 noc z rzędu zarwana. W poprzednich udało się wyrwać godzinkę czy dwie snu. Jutro mąż obiecał przyjechać na dłużej, zajmie się synem, a ja będę miała 3 godziny snu między ściąganiem pokarmu. Ściągam od doby i podwoilam ilość, pod tym względem jestem optymistką. Damy radę, mamusie.
-
Tu, gdzie ja urodziłam, leży się po cięciu 6 godzin, leki podają i ból jest dopiero pod koniec, jak odpuści znieczulenie i przy pionizacji. Potem wystarczy na wizycie poprosić i od ręki dają coś na ból. Mały był ze mną cały czas na sali pooperacyjnej, zabrali go tylko na badania. Leżał ze mną pod kołdrą, żeby go ogrzewać. Nie napisałam Wam jeszcze, że mocno spadł z wagi: z 3260 do 2860. Co do tabelki, to uzupełnię po powrocie do domu, z telefonu coś nie bardzo potrafię. Przepraszam, musiałam się wyżalić. Padam z nóg, a nocka będzie na czuwaniu przy synku, by nie odsłonił oczu. Wierci się i kręci i zdejmuje opaskę z oczu.
-
Blizna zaczęła dokuczać, sączy się i odparza. Mam też problem z żołądkiem, to przez nerwy. Zostajemy do poniedziałku, albo jeszcze dłużej, zależy od wyników. Zrezygnowałam z przystawiania synka do piersi, bo mam kontrolować i zapisywać, ile je. W zwiazku z tym, będę robić tak, jak z córką - laktator+butelka+moje mleko.
-
Wywalczyłam badania krwi, wyniki będą za kilka godzin i okaże się na czym stoimy. Wagę będę sama kontrolować. Póki co pokarmu mam trochę za mało, ale zaczynam ściągać laktatorem, a to powinno pomóc w rozkręceniu laktacji. Dziękuję za słowa otuchy i wsparcie.
-
Mały raz dostał mm. Zabrali go na badania i oddali nakarmionego. Nawet nie zapytali. O badania krwi upomnialam się rano. Dostałam odpowiedź, że wieczorem lekarz zdecyduje. A wieczorem pediatra na oko stwierdziła, że jest żółty, ale w normie. Rano znowu będę pytała o badania. Po południu dawali dzieciom jakieś witaminy w płynie do polkniecia. Akurat na mojej sali maluchy spały. Pielęgniarka powiedziała, że przyjdzie później i już nie przyszła. Urodziłam tu córkę 5 lat temu i było zupełnie inaczej. Jestem rozczarowana. Jak rzeczywiście jutro wyjdziemy, to sama podam mm, żeby podtuczyc synka, a laktacja się rozkręca, więc jestem optymistką. No i od razu odwiedzę pediatre, jeśli trzeba będzie kontrolować bilirubine.
-
Fressia, gratulacje! Cudowne imię. Dziewczyny, ja pokarm miałam od razu. Mały jest silny i mocno ssie, ale biedak nie bardzo ma za co chwycić. Cały czas próbujemy, bo szkoda by tyle dobra się zmarnowało.
-
Dziękuję dziewczyny! Zooma, miałam 3 badania usg i każde z nich pokazywało, że mały będzie ważył ok 2660-2680. A on zrobił niespodziankę i okazał się dużym chłopcem. Co do cięcia, straciłam trochę krwi, długo nie mogli zszyć, bo ciągle gdzieś leciało. Potem rana długo krwawiła i trzymali mnie prawie 9 godzin na sali pooperacyjnej. Był też problemem z moczem, bo nic nie chciało lecieć. Na szczęście wszystko wraca do normy. Zaskoczył mnie ból żeber, który utrudnia oddychanie, ale podobno to jest normalne i dość częste. Zostaniemy minimum 3 doby. Wszystko zależy od wyników morfologii i bilirubiny u Dominika.