Mar Tuśka
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Mar Tuśka
-
olivinsand, mam nadzieję, że dotrwam do środy, póki co jest ok :) W środę mnie przyjmują i oby od razu rozpakowali. Jak będzie nas więcej, to część przerzucą na czwartek. Ale faktem jest, że do 8 lutego nie będą mnie trzymać. :)
-
Majka, gratulacje! Duży ten Twój synek. Mój przy Twoim to będzie mikrusek :) Szimena, fajnie, że się odezwałaś. Miło, że piszą dziewczyny, które odzywały się tylko na początku lub nas jedynie podczytywały. Sporo z nas miało termin z OM na 8 lutego. Ciekawe, ile rzeczywiście w tym terminie powita swoje maluszki :) Ja już nie mam szans...
-
Majka, gratulacje! Duży ten Twój synek :) Mój to będzie mikrusek przy Twoim :) Szimena, zostań z nami. Fajnie, że zaczęły się odzywać dziewczyny, które pisały tylko na początku. Jest nas sporo z terminem na 8.02, ciekawe, czy któraś rzeczywiście wpasuje się w ten termin :)
-
Super wyszło z tą tabelką :) Dziewczyny, ja właśnie dziś myślałam o tym, że przecież całkiem niedawno nieśmiało wchodziłyśmy na ten temat i dołączałyśmy, gdy testy pokazały nam dwie kreski... A tu proszę, zaczynają nam się rodzić maluszki. Kiedy to zleciało? Ledwo zaczęłyśmy być w ciąży, a tu już końcówka. Koniec pewnego etapu, zaczynamy kolejny z naszymi maluszkami. Trochę smutno i jednocześnie radośnie. Tak mnie naszło jakoś na rozmyślania :)
-
Alaa, super, gratulacje! Dziewczyny, które już się rozpakowały - może uaktualnijcie naszą tabelkę. Oczywiście, jeśli siły i czas Wam pozwalają. Dopiszmy tam daty, imiona, może nawet wagę i długość naszych maluchów. Będziemy miały wszystko w jednym miejscu. Ja dziś pół dnia mam dość częste, ale nieregularne skurcze. Leżę, nie ruszam się i modlę się, by wytrwać do środy.
-
Olivinsadn, gratuluję!!! Mi też kłucia towarzyszą już od dłuższego czasu. Jak większość z nas mam już dosyć swojego stanu i tak jak jeszcze niedawno chciałam, żeby już było po wszystkim, tak teraz zmieniłam zdanie. Po ostatniej wizycie u lekarza zapadła decyzja o cięciu, jestem umówiona na 31 stycznia. I teraz bardzo mi zależy, żeby dotrwać do tego dnia, żeby nie zaczęło się wcześniej.
-
Paulina na diecie, ja przy pierwszym porodzie też miałam wątpliwości, czy rozpoznam TEN moment i czy będę wiedziała, kiedy jechać do szpitala. W ogóle nie potrafiłam rozpoznać, kiedy są skurcze przepowiadające, nie odróżniałam kopniaków dziecka od czkawki itp. Ale jak akcja zaczęła się na dobre, to od razu wiedziałam, że to już. Skurcze przepowiadające mogą być bezbolesne, to właśnie takie twardnienie brzucha, czasami bóle jak podczas miesiączki. Natomiast właściwe skurcze są już bardziej dokuczliwe i pojawiają się regularnie jak w zegarku, nasilają się i są coraz częściej. Wydaje mi się, że nie da się tego przeoczyć.
-
A co do poduszki klin, przy córce nie miałam, ona była z tych co raczej nie ulewają. Doszłam do wniosku, że jak będzie taka potrzeba, to w każdej chwili można kupić. Teraz dostałam od koleżanki, więc sobie leży w pogotowiu i jeśli będzie potrzebna, to wyciągnę z szafy. Znajomi nie mieli takiej poduchy, ale pod dwie nogi łóżeczka włożyli grube tomy encyklopedii, więc też łóżeczko było ustawione pod kątem :) Sprawdziło się.
-
Aaanitka, witaj. Jesteśmy na podobnym etapie ciąży. Ciężko mi wypowiadać się o rozstępach, bo jeszcze ich nie mam i mam nadzieję, że tak zostanie. W pierwszej ciąży też się nie pojawiły. Natomiast po ostatnim usg, na którym lekarz mocno przyciskał głowicę do brzucha, miałam siniaki. Teraz już zeszły, więc jest ok. Brzuch mam napięty, w środkowej części nawet taki zdrętwiały. Twardy robi się podczas skurczów, czyli od kilku do kilkunastu razy dziennie.
-
Alaa, ja jestem w połowie 38 tygodnia (do środy).
-
Fressia, ciężko powiedzieć ile, część na zewnątrz, część do gardła, momentami strumyczek, potem kropla za kroplą... Byłam wystraszona. Niby już ustawało, a po chwili znowu fontanna z nosa. I tak kilka razy. W nocy też czułam, że delikatnie sączy się do gardła, miałam taki posmak w ustach i czułam, że się zaskrzepia. Dziś dużo odpoczywam, nic nie podnoszę, nie schylam się. Z resztą i tak dziś nie mam na nic siły i energii, to jeden z moich słabszych dni. Oby się nie powtórzyło.
-
Leków na rozrzedzenie krwi nie biorę, a ciśnienie mierzę 3 razy dziennie. Dziś rano 117/76. Wczoraj też ok 120/70. Dlatego mnie to tak wystraszyło, bo nie mogę doszukać się przyczyny.
-
Dziewczyny, mi od kilku dni dokuczają krwawienia z nosa. Wczoraj walczyłam 3 godziny, żeby to opanować. Każdy nawet niewielki wysiłek kończy się tak samo. Boję się kichnąć, schylić, czy coś podnieść. Nie wiem, czy to normalne. Wcześniej też mi się zdarzały, ale łatwo było sobie z tym poradzić, najwyżej po kilkunastu minutach był spokój. Wczoraj przeraziłam się nie na żarty.
-
Fressia, ja robiłam już tylko morfologię i mocz, resztę miałam zrobioną. Jedynie podczas tej wizyty doktorka pobrała wymaz z pochwy i o***tu. Mam odebrany, ale nie wpisany w kartę. Jeśli dotrwam jeszcze trochę, to w środę będę miała jeszcze jedną wizytę. Tym razem już na pewno ostatnią. :)
-
Olivinsand, mam nadzieję, że taka moja natura :) Córka urodziła się z taką wagą, jaką teraz ma syn. Wtedy uzasadniali to dietą i postępującą cukrzycą. Teraz mówią, że skoro córka była mała, to syn też ma prawo być mały. Właściwie żadnych konkretów się nie dowiedziałam. Najważniejsze, że jestem w domu. Jestem dużo spokojniejsza, niż przez ostatnie dni.
-
Hej, dziewczyny. Wróciłam! :) Jestem w domu. Sytuacja nie jest może najlepsza i pani dr długo zastanawiała się, czy wypuścić mnie do domu, ale jednak. Kamień z serca. Miałam ktg, na którym wyszła nieregularna czynność skurczowa. Usg w normie, tylko mały nie przybiera za bardzo na wadze. W 30 tc miał 2400, a teraz w 37 2600. Pojawiło się jakieś plamienie, które mam obserwować i nadciśnienie, którego wcześniej nie miałam. Nie wiem, może to z powodu stresu, który towarzyszy mi od jakiegoś czasu. Mam mierzyć w domu i jak nie spadnie to za 2-3 dni się zgłosić. Jeśli będzie ok, to mam czekać w domu na rozpoczęcie. Uff!
-
agii27, bez tych karteczek mąż by chyba nie dał rady, albo jeździłby do mnie 2 razy, żeby wymienić rzeczy, które przywiózł. Mam nauczkę po pierwszym porodzie. Przygotowałam sobie na wyjście ze szpitala ciuchy. Zaglądam do torby w szpitalu, a tam zwykłe jeansy. Pytam, gdzie moje ciążowe spodnie, które przygotowałam, a on zdziwiony na mnie patrzy i mówi: ale przecież już nie jesteś w ciąży, to tamte będą za duże, wziąłem ci zwykłe... Kilka dni wcześniej mówię, żeby przywiózł mi duże podpaski, które specjalnie kupiłam. Te wzięte z domu już mi się kończyły, a on przyjeżdża ze zwykłymi małymi, bo przecież wcześniej takich używałam i je chwaliłam... Dobrze, że na parterze była apteka, to nie ganiał do domu 20km. Także jak widać-bez karteczek ani rusz :)
-
Bobas 12, ja nie wiem, ile teraz dokładnie waży mały. USG miałam w 30 tygodniu, więc trochę czasu już minęło. Teraz pewnie mi powiedzą w środę w szpitalu, to będę miała aktualne wiadomości. Ogólnie przez całą ciążę lekarz twierdził, że synek jest z tych mniejszych. Z córką było podobnie, więc nie przejmuję się aż tak bardzo.
-
Kamea, ja też odkładałam pakowanie torby, aż nagle musiałam się zmobilizować, bo w perspektywie mam ostatni tydzień, w którym muszę wszystko dopiąć na ostatni guzik. Teraz w nerwach i stresie sprawy spiętrzyły mi się na głowie. Już wiem, że pewne rzeczy trzeba było ogarnąć wcześniej.
-
Na ostatnim usg też mi wyszło, że termin ma się przesunąć na 12.02. A tu proszę, raczej styczeń się zapowiada... Ja już gotowa, wszystko ogarnięte, jeszcze po 18.00 telefon, czy mój wynik jest do odbioru. Po południu zebranie u córki w przedszkolu, torba spakowana, wyprawka gotowa. Co do wagi, to przytyłam prawie 16 kilo. Sporo, w pierwszej ciąży miałam 10,5 na plusie. Ale wtedy miałam rygorystyczną dietę, teraz mogłam sobie pozwolić na więcej i stąd ta nadwyżka. Wierzę, że uda się zrzucić. Zaraz wiosna, spacery i zajęcie przy dwójce maluchów, to nie będzie czasu pomyśleć o jedzeniu.
-
Proponuję, aby po porodach dopisać miasta, z których jesteśmy. Może jakieś wspólne spacery, jeśli się okaże, że mamy do siebie blisko? Co Wy na to?
-
Zwróciłyście uwagę, jak dużo z nas ma termin na 8 lutego? Dopiero teraz to zauważyłam :)
-
Dziewczyny, dziękuję za słowa otuchy i wsparcie. Fajnie, że jesteście. Co do wózka z rmf, to mąż bardzo czeka i ma nadzieję :) Ja jednak wolę urodzić w terminie i nie ryzykować, że dziecko pojawi się za wcześnie. Choć oczywiście decyzja należy do synka, kiedy zechce przyjść na świat. Powiem Wam szczerze, nie chciałabym być pierwszą z nas. Są przecież takie, które mają terminy wcześniejsze od mojego. Ja się nie pcham na początek kolejki :) Ale faktem jest, że za chwilę pojawią się wpisy od szczęśliwych mam, które poród będą miały już za sobą. Zamiast lutówkami, część z nas zostanie styczniówkami :) Cały czas żyję nadzieją, że w środę zrobią mi usg, ktg i łaskawie wypuszczą do domu. Trzymajcie kciuki, oby tak się stało.
-
olivinsand, ja aktualnie zaczynam 37 tydzień, więc jak trafię do szpitala, to będzie początek 38tc. Okazało się, że mały ma już główkę wpasowaną i zaczyna się rozwarcie. W związku z tym może zacząć się w każdej chwili. Latam, biegam, nie wiem, w co ręce włożyć. Odsuwałam myśl o porodzie, zostawiałam wszystko na później, bo wydawało mi się, że mam jeszcze dużo czasu, a teraz wszystko na raz ogarniam. No i jak tylko pomyślę o córce, że przez jakiś czas nie będzie mnie przy niej, to łzy same mi płyną.
-
Witajcie nowe mamy! Fajnie, że jest nas coraz więcej. Dziewczyny, wczoraj byłam na wizycie u lekarza i dostałam skierowanie do szpitala. :( Mam odstawić wszystkie leki podtrzymujące i jeśli przez tydzień nic samo się nie zacznie, to w środę mam się zgłosić na izbę przyjęć. Tam zadecydują, czy mam czekać w domu, czy położą mnie na patologii i tam będę czekała, aż mały zdecyduje się wyjść. Nie mogłam spać w nocy. Muszę zorganizować opiekę dla córki i wytłumaczyć jej, co się dzieje. Właśnie dopakowuję torbę do szpitala, dopinam wszystko na ostatni guzik. Jutro odbieram ostatni wynik z laboratorium. Jestem cała w nerwach, nie chcę leżeć tam bez celu i czekać. Wolę być w domu. Trzymajcie kciuki, żeby mnie jednak wypuścili i nie trzymali na oddziale, bo inaczej moja depresja sięgnie dna. :( Nie mogę się pozbierać, ryczę od wczoraj.