Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Gość2000

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Gość2000

    Samotność. Historia..

    Jestem chłopakiem, mam 17 lat. Kiedyś za młodszego byłem może trochę nieśmiałym chłopakiem. Pod koniec podstawówki w 6 klasie, było jakoś tak, że było trochę gorzej, bo problemy z dziadkami, ale to inny temat. Przejąłem się tym, byłem wrażliwy. Potem miałem iść do gimnazjum z jednym jak się okazało fałszywym, egoistycznym kolegą do jednej klasy. Nie poszedłem z pewnych względów, myślałem, że sobie tam nie poradzę, była to najlepsza klasa w najlepszym gimnazjum w mieście, więc pójdę do innej, nastawionej bardziej na moje zainteresowania. Miałem jedną z lepszych średni, ale to inny temat. To był błąd. Nie miałem tam nikogo, żadnego kolegi. Było kilka osób z mojej klasy, ale to tacy z którymi się nie zadawałem i jedna dziewczyna, a ja byłem zawsze nieśmiały do dziewczyn, a poza tym miała swoje przyjaciółki. Nie gadałem do nikogo, poza tym było tam kilka osób za którymi nie przepadałem. No i tam taki jeden mi strasznie dokuczał, raz na wf w przebieralni mnie zgwałcił. Odbiło się to na mojej psychice, chyba od tamtego czasu w ogóle się do nikogo nie odzywałem, pogorszyłem w ocenach. Nikt mnie wtedy nawet nie wspierał. Bałem się poprosić o telefon do ludzi. No i ogólnie wpadłem w depresję. W międzyczasie rodzice przenieśli mnie do innej szkoły, bez mojej zgody, wiedzy. No a potem się okazało, że nikt mnie tam nie chciał, dokuczali mi, bo miałem długą szyję i do dzisiaj mam z tego powodu kompleksy, nazwisko przekręcali. Nie miałem się do kogo odezwać. Na początku było to na zasadzie sprawdzania mnie, mówili ciągle a czemu tu się przeniosłeś, irytowało to ciągłe powtarzanie się. Gapiłem się tylko w komórkę na przerwach. A potem po przerwie spowodowaną za dalekim rozwinięciem się depresji musiałem się pozbierać i iść do 2 gimnazjum. No, ale ja już nie chciałem w to miejsce wracać, więc rodzice dali mnie do innego miasta. Potem ciągłe wrażenie, że ktoś się na mnie patrzy, zostało to w sumie to do dziś. W pierwszy dzień uciekłem z lekcji ze strachu. Popłakałem się rodzicom, powiedziałem o co naprawdę chodziło w tym wszystkim, bo nigdy nikomu nie mówiłem, co mi robili. Chodziłem na lekcje indywidualne. Ta historia jest już za mną, okazało się, że miałem stres pourazowy, ten sam co chorują żołnierze po wojnie i się zmieniają na zawsze. No i te leki, tym razem inne, które brałem trochę połączone z porządną terapią i wsparciem kolegi mi pomogły, postawiły mnie na nogi. Od razu wróciły wyniki w nauce, czerwone paski. No i tak dotrwałem do końca, choć ciągle miałem jakieś stresiki. Potem gimnazjum się skończyło, musiałem iść do szkoły średniej. Wybrałem technikum, bo kolega. No i w sumie teraz w 1 technikum jak byłem to przywróciłem sobie może 2 jakieś tam stosunki z kolegami z podstawówki, ale tacy tylko w szkole, w autobusie. No rozumiecie. Reszta ma mnie gdzieś albo obgadują. Niestety się okazało, że mój kolega z gimnazjum, którego miałem za przyjaciela, dla którego tu poszedłem okazał się fałszywy. Wydaje mi się, że mnie obgaduje, ironizuje ostatnio jak rozmawia ze mną, kilka razy mnie wystawił, na przykład z pracą. Ale się zmienił strasznie. Był spokojny, wrażliwy, taki jak ja. Teraz jedyne co mu w głowie to alkohol, dziewczyny. A się deklarował na to, że nie chce być z jakąś głupią pustą dziewczyną. I tak w sumie kontakt z tymi znajomymi, bo kolegami ich już nie nazywam się urywa. Może tylko czasem wyjdę jak mnie zaproszą, jakieś urodziny. Mam takie etapy, gdy czuję się super, prawie tak jak kiedyś za młodszego. Ale czasem przychodzą takie momenty jak teraz, gdy o tym wszystkim się zastanawiam. Boję się wyśmiania, do dzisiaj to zostało. Chciałbym kogoś poznać, jakiegoś przyjaciela, ale boję się tego, rozmowa z ludźmi na dłuższy czas sporo mnie kosztuje, popadam w różne nastroje. I tak jest lepiej niż kiedyś. Poza tym brakuje mi tematów, wydaje mi się, że jestem nudny. Nie potrafię patrzeć komuś prosto w oczy, czasem niepewnie chodzę, choć staram się to przełamywać. Boli mnie to. Chciałbym kogoś zapoznać, ale takiego normalnego, kolegę, przyjaciela. Gdy ktoś na mnie się tylko spojrzy - nie wiem czy mu się podobam, czy to osoba, która mnie zna skądś bądź słyszała plotki, również te nieprawdziwe. Od razu uciekam wzrokiem, dziwnie się zachowuję, wargi w dół. No ciężko mi z tym. Mam wiele talentów, ale nie potrafię tego pokazać ludziom. Chciałbym poznać znajomych, znaleźć dziewczynę, ale jak jeśli jestem nieśmiały, niepewny siebie. Heh, w dodatku powiem, że jestem bardzo inteligentny i nawet przystojny. Pod warunkiem, że jestem u siebie w domu i nie robię głupich min ze stresu. Mam nadzieję, że zmieni się to na studiach na które zamierzam iść. Ale nie wiem na jakie, bo nie mam żadnych zainteresowań. Piszcie, co chcecie.
  2. Jestem chłopakiem, mam 17 lat. Kiedyś za młodszego byłem może trochę nieśmiałym chłopakiem, w każdym razie potrafiłem gadać ze wszystkimi z klasy, innych znajomości nie zawiązywałem, ale mi to nie przeszkadzało. Potrafiłem gadać ze wszystkimi i jak to mówią gęba mi się nie zamykała. Jednak pod koniec podstawówki w 6 klasie, było jakoś tak, że było trochę gorzej, bo problemy z dziadkami, ale to inny temat. Przejąłem się tym, byłem wrażliwy. Potem miałem iść do gimnazjum. Do gimnazjum z jednym dobrym jak się okazało później fałszywym, egoistycznym kolegą do jednej klasy. Zresztą jednym z 2, których naprawdę mógłbym nazwać kolegą. Nie poszedłem z pewnych względów, myślałem, że sobie tam nie poradzę, była to najlepsza klasa w najlepszym gimnazjum w mieście, więc pójdę do innej, nastawionej bardziej na moje zainteresowania. Miałem jedną z lepszych średni, ale to inny temat. To był błąd. Nie miałem tam nikogo, żadnego kolegi. Było kilka osób z mojej klasy, ale to tacy z którymi się nie zadawałem i jedna dziewczyna, a ja byłem zawsze nieśmiały do dziewczyn, a poza tym miała swoje przyjaciółki. Nie gadałem do nikogo, poza tym było tam kilka osób za którymi nie przepadałem. No i tam taki jeden mi strasznie dokuczał, raz na wf w przebieralni mnie zgwałcił. Odbiło się to na mojej psychice, chyba od tamtego czasu w ogóle się do nikogo nie odzywałem, pogorszyłem w ocenach. Nikt mnie wtedy nawet nie wspierał. Bałem się poprosić o telefon do ludzi. Chociaż mi takie typki proponowały żebym się z nimi zadawał, takie ćpuny. No i ogólnie wpadłem w depresję. W międzyczasie rodzice przenieśli mnie do innej szkoły, bez mojej zgody, wiedzy. No a potem się okazało, że nikt mnie tam nie chciał, dokuczali mi, bo miałem długą szyję i do dzisiaj mam z tego powodu kompleksy, nazwisko przekręcali. Nie miałem się do kogo odezwać. Na początku było to na zasadzie sprawdzania mnie, mówili ciągle a czemu tu się przeniosłeś, irytowało to ciągłe powtarzanie się. Gapiłem się tylko w komórkę na przerwach. A potem po przerwie spowodowaną za dalekim rozwinięciem się depresji musiałem się pozbierać i iść do 2 gimnazjum. No, ale ja już nie chciałem w to miejsce wracać, więc rodzice dali mnie do innego miasta. Potem ciągłe wrażenie, że ktoś się na mnie patrzy, zostało to w sumie to do dziś. W pierwszy dzień uciekłem z lekcji ze strachu. Popłakałem się rodzicom, powiedziałem o co naprawdę chodziło w tym wszystkim, bo nigdy nikomu nie mówiłem, co mi robili. Ta historia jest już za mną, okazało się, że miałem stres pourazowy, ten sam co chorują żołnierze po wojnie i się zmieniają na zawsze. No i te leki, tym razem inne, które brałem trochę połączone z porządną terapią i wsparciem kolegi mi pomogły, postawiły mnie na nogi. Od razu wróciły wyniki w nauce, czerwone paski. No i tak dotrwałem do końca, choć ciągle miałem jakieś stresiki. Potem gimnazjum się skończyło, musiałem iść do szkoły średniej. Chciałem do liceum, ale spoza miasta, rodzice nie pozwolili, musiało być w mieście. Wybrałem technikum, bo kolega. No i w sumie teraz w 1 technikum jak byłem to przywróciłem sobie może 2 jakieś tam stosunki z kolegami z podstawówki, ale tacy tylko w szkole, w autobusie. No rozumiecie. Reszta ma mnie teraz gdzieś i po części ich rozumiem, niektórzy mnie obgadywali i pewnie dalej obgadują za plecami. Niestety się okazało, że mój kolega z gimnazjum, którego miałem za przyjaciela, dla którego tu poszedłem okazał się fałszywy. Wydaje mi się, że mnie obgaduje, ironizuje ostatnio jak rozmawia ze mną, kilka razy mnie wystawił, na przykład z pracą. Dużo tego. Ale się zmienił strasznie. Był spokojny, wrażliwy, taki jak ja. Teraz jedyne co mu w głowie to alkohol, dziewczyny. A się deklarował na to, że nie chce być z jakąś głupią pustą dziewczyną. I tak w sumie kontakt z tymi znajomymi, bo kolegami ich już nie nazywam się urywa. Może tylko czasem wyjdę jak mnie zaproszą, jakieś urodziny. Mam takie etapy, gdy czuję się super, są wakacje i w ogóle, czuję się prawie tak jak kiedyś za młodszego, prawie, bo nie tak samo. Ale czasem przychodzą takie momenty jak teraz, gdy o tym wszystkim się zastanawiam. Wiem, że nikogo nie poznam, bo się boje wyśmiania, do dzisiaj to zostało. Chciałbym kogoś poznać, jakiegoś przyjaciela, ale boję się tego, rozmowa z ludźmi na dłuższy czas sporo mnie kosztuje, popadam w różne nastroje. I tak jest lepiej niż kiedyś, no ale. Poza tym brakuje mi tematów, wydaje mi się, że jestem nudny. Nie potrafię patrzeć komuś prosto w oczy, czasem niepewnie chodzę, choć staram się to przełamywać. Boli mnie to. Chciałbym kogoś zapoznać, ale takiego normalnego, ale nie wiecie, że nie dam rady tego przełamać. Zamiast tego, gdy ktoś na mnie się tylko spojrzy - nie wiem czy mu się podobam, czy to osoba, która mnie zna skądś bądź słyszała plotki, również te nieprawdziwe. Od razu uciekam wzrokiem, dziwnie się zachowuję, wargi w dół. No ciężko mi z tym. Mam wiele talentów, ale nie potrafię tego pokazać ludziom. Chciałbym poznać znajomych, znaleźć dziewczynę, ale jak jeśli jestem nieśmiały, niepewny siebie. Heh, w dodatku powiem, że jestem bardzo inteligentny i nawet przystojny. Pod warunkiem, że jestem u siebie w domu i nie robię głupich min ze stresu. Mam nadzieję, że zmieni się to na studiach na które zamierzam iść. Ale nie wiem na jakie, bo nie mam żadnych zainteresowań.
×