Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

NiesprawnaBella

Zarejestrowani
  • Zawartość

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. NiesprawnaBella

    Dlaczego ludzie mi się nudzą?

    Ja wiem, że ten post nabierze pewnie pełno negatywnych reakcji, ale trudno. Chyba nie umiem nawiązywać relacji z ludźmi. W sensie jest jeden pan ( nie ten z poprzedniego tematu) którego szczere podziwiam, zapominam o swoim egoizmie i pytam tylko o niego gdy rozmawiamy, ale to też ni e jest ani miłość ani relacja w pełni prywatna ( to mój rehabilitant) więc nie wiem czy się liczy. Od małego nie umiałam utrzymywać przyjaźni, dzieci bawiły się ze mną tylko kiedy otrzymywały za to cukierki. Przez parę lat nawiązałam parę internetowych znajomości. Dyskutowaliśmy głównie o mnie, albo o czymś co mieliśmy wspólnego, jednak nawet jeśli wszystko przebiega cukierkowo, miło i mamy nadal milion wspólnych tematów to czuję, że ta znajomość mnie dusi potrafię zamilknąć bez słowa na wieku, albo np bez słowa usunąć z listy kontaktów/ z fb. Czasami sobie przypominam o dawnych znajomościach gdy muszę się z czegoś zwierzyć. Jedna z takich znajomych parę dni temu napisała do mnie, że przykro jej, że przypominam sobie o niej gdy tylko czegoś potrzebuję, odpisałam jej że taka już moja natura, ona na to że "tak się nie traktuje innych ludzi" Ja odpisałam "Straaszne" i ją zablokowałam. Codziennie wchodzę na czary internetowe i gadam z nieznajomymi, ale rozmowa interesuje mnie tylko wtedy gdy pytają mnie o moje życie ( nie te erotyczne!) Nigdy tez nie utrzymuje kontaktu na dłużej niż jedną rozmowę. Jeśli trafiam tam na zboków albo innych dziwaków pokazuję im moją udawaną czy nie - chłodną wyższość i świetnie się przy tym bawię Tak wiem, że jestem podłą egoistką, ale jak myślicie jakie mogą być powody? Jestem chyba aspołeczna. Mam prawie 23 lata.
  2. Ostatnio na obozie rehabilitacyjnym poznałam kumpla, też niepełnosprawny, też od urodzenia, nawet ta sama choroba tylko on ma jeszcze mocniejszy jej rodzaj. O ile ja chodzę sobie powoli bardzo (dosłownie krok po kroku) chwiejnie, jak pingwinek z mocno organicznym zakresem ruchu nóg to on jest na wózku i ma sprawną tylko jedną rękę. Ogólne dopiero po obozie na fb przyznał mi się, że jest zauroczony jedną fizjoterapeutką. Znam ją, bo jest jedną z moich ulubienic. Ja też jestem zauroczona w jednym z męskich fizjoterapeutów, ale nie przyznałam się do tego kumplowi. Prócz tego, obiecał (kumpel) że będzie monitorował moje postępy w rehabilitacji! Byłam podekscytowana, że biorę udział chociażby pośredni w czyimś sekrecie, oczywiście obiecałam, że nikomu nie powiem. Co prawda nie widziałam jakichkolwiek oznak tego, że ona traktuje go inaczej niż pacjenta, ani na żywo ani na zdjęciach które pokazywał. Kiedy wczoraj zaczęłam coś mówić o jej chłopaku (sama mi opowiadała, myślałam, że jemu też) to zmienił front, znowu zaczął jęczeć że jest o niczego, że trzeba odpuścić, że znika z internetu, że nasze kumpelstwo też jest "zawieszone" Strasznie irytowało mnie to jego jęczenie, więc kazałam odezwać następnego dnia gdy emocje się wyrównają. Jakoś nie potrafię mu współczuć, pomimo że mam identyczną sytuację . Teoretycznie powinnam się o niego martwić, a mimo to zasypiałam z lekką głową. Czy zrobiłam coś nie tak.?Czy moja postawa była słuszna?
  3. Hej. Mam 22 lata i od urodzenia jestem niepełnosprawna. W sensie dzięki rehabilitacji chodzę, ale nie tak jak zdrowy człowiek. Mój chód jest bardzo powolny, mam ograniczony zakres ruchu nóg przez co bardzo nisko je podnoszę, kiwam się dość mocno na boki i często łapię glebę :p Po skończeniu LO, zdawałam maturę, ale nie zdałam z matmy. Poprawki sierpniowej też nie zdałam. Oczywiście podejdę do matury w maju 2018 Z braku laku poszłam na Warsztaty Terapii Zajęciowej. Ogólnie takie miejsca powstały dla niepełnosprawnych umysłowo, ale przyjmują też tych niepełnosprawnych fizycznie. Tam uczymy się gotowania, szycia, sprzątania i ogólnie takiego samodzielnego życia, często mamy wycieczki . Mamy też rehabilitację i psychologa. Zajęcia są od poniedziałku do piątku od ósmej do piętnastej i mam zapewniony transport busem w obie strony. Niby sytuacja idealna, co? Jednak jestem świadoma, że WTŻ nie da mi najważniejszego - Wykształcenia. Wykształcenie i robota będą mi chyba potrzebne, bo za 600 zł (tyle liczy moja renta) nie wyżyje gdy zabraknie rodziców. Dużo się słyszy o tym, że niepełnosprawni podejmują dalsze wykształcenie. Poczułam się głupio, że ciągle stoję w miejscu, więc pomyślałam o tym by zrezygnować z WTZ na rzecz Szkoły Policealnej. U mnie takie szkoły funkcjonują tylko w trybie weekendowym, więc miałabym wolny cały tydzień roboczy. Co prawda dużo tam schodów, ale chyba dałabym rade. Wybrałabym kierunek florystyki, bo to jedyny kierunek który nie jest albo typowo matematyczny albo związany z pracą fizyczną. I co o tym myślicie? Iść na żywioł i zostawić WTZ dla szkoły? A może zostać w WTZ do czasu zdania matury i uczyć się samodzielności?
×