Pracowałam przez cały pierwszy rok dziennej kosmetologii jako hostessa w salonie kosmetycznym na umowę zlecenie, ale zleceniodawca mi nic nie zapłacił mówiąc, że nie osiągnęliśmy odpowiednich zysków. Ja tak bardzo się starałam i dałam z siebie wszystko, że aż płakać mi się chce. Nie jest to może najtrudniejszy kierunek studiów na świecie, ale jednak miałam sporo wyrzeczeń na tym pierwszym roku, bo pracowałam w każdy weekend. A teraz mi brakuje tamtych pieniędzy i nie wiem, co mam dalej począć. Czy lepiej będzie walczyć o pieniądze od tamtego człowieka, czy dać sobie z nim spokój i poszukać już jakiejś innej pracy na wakacje?