Moja historia - tak w wielkim skrócie …
Zaczęło się z 5 lat temu niespodziewanym bólem z lewej strony, gdy mocno wychyliłem się w tył na lewo (sięgałem coś w aucie na tylnym siedzeniu – myślałem wtedy , że to zawał – ani się ruszyć, ani oddychać – atak paniki, w sekundę oblał mnie zimny pot. Po 1-2 godz. te objawy ustępowały. Po 2-3 dniach wszystko wracało do normy a ja w końcu (gdy już nic nie bolało) wytłumaczyłem sobie, że to żebro na żebro zaszło.
Z perspektywy czasu pamiętam, że te ataki powtarzały się ostatnimi laty raz góra dwa razy w roku.
Wszystko zmieniło się w zeszłym roku. W styczniu 2017r. po takim ataku (jak zwykle zebra z lewej strony) postanowiłem, że pójdę w końcu z tym do lekarza. Co prawda ostry ból ustąpił ale całkiem nie minął. Od tego czasu praktycznie non-stop czuję ból z lewek strony. Raz mocniejszy raz słabszy – ale non-stop. Podejrzewałem, że to może coś z sercem, potem że to trzustka, później żołądek, a może płuca.
Lekarz rodzinny zaczął mnie kierować na przeróżne badania. Żadne tabletki nie pomagały. Od stycznia do grudnia 2017 zrobiłem wszelkie gadania ( w kolejności):
- morfologia, mocz – wszystko OK,
- echo serca – wszystko OK,
- dwa razy USG jamy brzusznej – wszystko OK,
- gastroskopia – wszystko OK,
- RTG klatki piersiowej – płuca OK ale jakieś niewielkie zwyrodnienie kręgosłupa szyjnego.
W końcu dostałem skierowanie do neurologa. Wizyta planowana na 08 luty 2018. Nie wytrzymałem – końcówka listopada i cały grudzień praktycznie przeleżałem - nie mogłem nawet siedzieć dłużej niż 5 min.
Dzień po Świętach Bożego Narodzenia udałem się prywatnie do neurologa. Opowiedziałem mu to wszystko, pokazałem wszystkie badania – kazał zrobić rezonans magnetyczny. Na drugi dzień zrobiłem prywatnie i wróciłem do niego. 29 grudniu 2017r. „oficjalnie” zdiagnozowano u mnie tą dziadowską chorobę: neuralgia międzyżebrowa po stronie lewej. Dostałem pregabalinę i tramal (po tramalu pierwszy raz od miesięcy mogłem jako tako funkcjonować). Od 3 m-cy biorę pregabalinę i raz kiedyś tramal. Jest dużo lepiej ale do wyleczenia jest jeszcze daleko. Byłem wczoraj u niego i zasugerował zabieg kriolezji (czasowe wyłączenie nerwu powodującego problem poprzez zamrożenie jego).
A jak u Was przebiega leczenie? Co Wam przepisali na te dziadostwo?