Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

____Aga____

Zarejestrowani
  • Zawartość

    133
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez ____Aga____

  1. Witajcie, Piszę, bo mam problem z obiektywnym ocenieniem sytuacji, która miała miejsce kilka dni temu. Mogę troszkę się rozpisać ale wg mnie jest to konieczne, żeby naświetlić sytuację. Z J. znamy się z rok. Poznałyśmy się przez internet, za pośrednictwem social mediów. Dzieli nas 11 lat, ja mam 31, ona 20. Na każdym kroku jednak ona podkreślała swoją dojrzałość, dorosłość, itd. Wydawało się, że nadawałyśmy na tych samych falach. W lipcu doszło do naszego 1. spotkania na żywo, przyjechała do mnie na kilka dni, bo dzieli nas kilkaset km od siebie. W zasadzie to trochę się wprosiła ale ok. Zgodziłam się. Okazała się być bardzo głośną, bezpośrednią /żeby nie powiedzieć nietaktowną/ osobą. Mój mąż zrobił wielkie oczy jak zobaczył jej styl bycia ale przesadnie nie komentował. Stwierdził, że skoro mnie odpowiada jej usposobienie, to nie będzie się wtrącać. Były momenty gdzie bardzo działała mi na nerwy /zachwyty nad marką BMW, gadżeciarstwo, słowotok, krzykliwość/ ale wytrzymałam bez spiny do końca jej pobytu. Po powrocie do siebie ona zakończyła swój 3 letni związek, była z facetem w dużej mierze ze względów materialnych, sama jej tłumaczyłam, że to nie jest fair, że obydwoje się męczą, że nie ma co tutaj w ogóle nawet myśleć o dzieciach i innych poważnych sprawach. Rozstanie przeszło spokojnie, bez płaczu, przeżywania, praktycznie od razu zaczęła polować na Tinderze na kolejnego faceta. Zaskoczyło mnie to ale ok... nie każdy musi tak przeżywać wszystko jak ja. Po miesiącu zaczęła spotykać się z facetem 23 lata starszym od niej, w wieku jej ojca. Zbaraniałam, powiedziałam szczerze co myślę, ale to jej sprawa i życie. Jej matka aż piała z radości /kolejny mój szok/. Niedługo później zapowiedziała się, że na początku września przyjeżdża do mojego miasta ze swoim nowym wybrankiem. Trochę pozwiedzać ale też oczywiście dla mnie. Niespecjalnie się ucieszyłam prawdę mówiąc. Męczyła mnie codziennymi telefonami, opowieściami co wyrabia w łóżku z nowym facetem, jaki on boski, cudny... Ulewało mi się. Dodatkowo do szału mnie doprowadzało to, że gadała ze mną w pracy i gdy przychodził np. klient i musiała kończyć, to albo bez słowa się rozłączała, albo odkładała tel i ja słuchałam jak obsługuje klienta. Odbierałam to jako kompletny brak szacunku do mnie, coraz częściej po prostu nie odbierałam, bo nie chciało mi się tego wysłuchiwać. Jakoś 2 tyg przed jej wrześniowym przyjazdem, zadzwoniła rozhisteryzowana, zaryczana, że to koniec, że ją wybranek oszukał i w ogóle dramat straszliwy się rozegrał. Jak zawsze wysłuchałam, doradziłam, uspokoiłam... Ona i tak zrobiła po swojemu i "dała szansę". I przechodzimy do sedna. Tuż przed ich przyjazdem dowiedziałam się, że zostaję przyjęta na terapię dzienną /z powodu zaburzeń nerwicowych+jestem DDA/. Jest to mój 2. cykl i wiedziałam, że będę wykończona, uprzedziłam ją o tym fakcie. Oni mieli przyjechać we wtorek. Ja po 1. dniu na terapii w poniedziałek zaliczyłam atak paniki i spałam, więc nie dałam rady przygotować się na ich przyjazd /posprzątać, itd./, powiedziałam więc, że możemy się spotkać w środę. J. nie była zachwycona ale przystała na to. We wtorek po terapii wróciłam do domu, prasowałam i sprzątałam do 23 w nocy, chciałam, żeby było schludnie i miło jak mnie odwiedzi. W środę gdy się zobaczyłyśmy, była widocznie zdziwiona, że "tak ładnie wyglądam" /faktycznie dbam o siebie, po tym jak na ostatnim cyklu terapii usłyszałam, że się zaniedbuję/, poznałam tego jej faceta, spędziliśmy razem czas i podczas pożegnania, ona rzuciła tekstem, że może jutro wpadną do mnie na obiad. Trochę mnie wgięło ale zgodziłam się. W piątek było w planach, że na nockę do nich wpadnę pogadać, może coś obejrzeć. To co się w czwartek rozegrało przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Ledwie wróciłam do domu po terapii, jak zawsze zmieciona z planszy, zaczęłam przygotowywać obiad, na dwa razy zresztą, bo najpierw dla męża, a później dla nich, bo mieli być na 16tą. Tuż przed 16tą dostałam wiadomość, że się spóźnią minimum godzinę. Finalnie przyjechali po 18tej. Ona ubrana mega wyzywająco, szpile, wymalowana jak na imprezę, głowa zadarta do sufitu, sztucznie zanosząca się śmiechem. Wlazła mi w tych buciorach do domu, pospieszała z tym obiadem, przy tym facecie rzuciła od czapy tekstem, że z nas to takie dwa kur...szcza ale ze mnie większe /taki haha żart/, szczyt żenady poczułam jak zaczęła rozprawiać o swoich byłych, seksie z nimi, o tym jak sobie cycki chce powiększyć. Boże, czułam się koszmarnie zażenowana. Poprosiłam ją, żeby zeszła z tematu i nie prowadziła takich dyskusji przy moim mężu /akurat jego nie było w tym czasie w domu, wpadł tylko na szybki obiad/. Wiedziała, że jestem zmęczona ale ze śmiechem chciała jeszcze kawki, jeszcze coś tam. Myślałam, że mnie szlag trafi ale postanowiłam sobie, że wytrzymam. Pod koniec spotkania weszliśmy na temat social mediów, jak się tam spotkałyśmy i taka ogólna gadka wyszła. Ja wtedy jej powiedziałam, że uważam, że czasem niepotrzebnie za dużo o sobie mówi i może tym generować niebezpieczne sytuacje. Ona na to, że lubi szum wokół siebie i dramki. A ja nadal obstawałam przy swoim i mówiłam, że kiedyś już przypadkiem padł jej adres na live, i zażartowałam, że kiedyś pokaże rejestrację wybranka i będzie stalkowanie. Niedługo później się zebrali, a godzinę później dostałam wiadomość od niej, że ją skompromitowałam w oczach R., ośmieszyłam, wygadałam takie rzeczy o tych lajwach, itd. Że czuła się jak pouczana przez nauczyciela. Zrobiłam wielkie oczy, powiedziałam, że to była zwykła rozmowa, że to ona sama się skompromitowała swoimi tekstami o ex, żeby sie zastanowiła nad sobą. Poczułam się jak skończona ...ka. Że latam wokół gówniary i jej wybranka, a ta jeszcze mnie strofuje i robi wyrzuty. Przepłakałam wieczór ale nawet nie dlatego, że było mi przykro, tylko na siebie byłam wściekła. Napisałam też, że w piątek nie przyjadę. W piątek rano napisała jak gdyby nigdy nic jak się czuje. Zbaraniałam i powiedziałam, że źle. Ona kompletnie nie czaiła o co mi chodzi. Była zdziwona, że jej szczerości nie doceniam i "strzelam fochy". Byłam po prostu zszokowana... Napisałam tylko, żeby się nad sobą zastanowiła. Od tamtej pory jest cisza. Wczoraj wrócili do siebie, zero kontaktu. Moja siostra jak to usłyszała, to stwierdziła, że ona tak się zachowała w czwartek, żeby pokazać, że jest "lepsza" ode mnie i poczuła konkurencję, mimo, że ja absolutnie do tego faceta nie zarywałam. Generalnie dla niej to byłby koniec znajomości i nawet nie mam co bawić się i tracić czasu na tłumaczenia, bo mam do czynienia z osobą z przerośniętym ego i bardzo poważnymi brakami w zakresie kultury osobistej. Możecie mi powiedzieć jak ta cała sytuacja, relacja wygląda z Waszej perspektywy? Uważacie, że powinnam tu jeszcze coś wyjaśniać, tlumaczyć? Ja nadal zbieram szczękę z podłogi i uwierzyć nie mogę w to co się wydarzyło...
  2. ____Aga____

    Jak się zachowac?

    Dziękuję Ci bardzo Sylwia za poświęcony czas, rady i dobre słowo.
  3. ____Aga____

    Jak się zachowac?

    Zakończyłam ta znajomość. Powiedziałam co mi przeszkodzalo, to i tak usłyszałam, że wg niej to nie jest brak kultury tylko po prostu ona na takie rzeczy ma wyj...ane, a sama siebie uważa za kobietę z klasą. Prawie się herbata zakrztusilam jak to przeczytałam ale tylko mnie to utwierdziło w tym, że dobrze postąpiłam.
  4. ____Aga____

    Jak się zachowac?

    Dziękuję Wam dziewczyny... No widzicie, ze względu na DDA ciężko mi bardzo wyznaczać granice i mówić co mnie boli. Dopiero po czasie donie dociera i jestem wściekła ale na siebie. No bo nawet jakbym chciała to uciąć to jak? Nie odzywać się? Uciąć tak bez słowa? To chyba średnio dojrzałe zachowanie.
  5. ____Aga____

    Jak się zachowac?

    Dziś już napisała wieczorem. Przepraszała, że mi napisala tak o tym pouczaniu ale prócz tego nie czai nic. Nie widzi nic złego w swoim zachowaniu. Powiedziałam, że do niej zadzwonię i pogadamy jak trochę jeszcze ochłonę ale ona raczej nie zrozumie... Zostałysmy kompletnie inaczej wychowane. Inne priorytety, inne zasady... To się zwyczajnie nie uda. Ale chcę swoje powiedzie mimo wszystko.
  6. ____Aga____

    Karolina M.

    Chodzi do jakiejś dziewczyny na paznokcie. Też mi się one nie podobają. Ale ogólnie wiele dziewczyn ma brzydko zrobione paznokcie. Takie grube kołki.
  7. ____Aga____

    Pod Palmami

    No dzisiaj już 9 filmik wleciał na kanał. Dałam unsuba, bo strasznie mi zaśmieca subskrybcje. Kilka filmów obejrzałam, parę mądrych rzeczy powiedziała ale uwielbienia dla dr Zięby nie akceptuje (delikatnie mówiąc) w dodatku to jej wyśmiewanie, szydzenie, te suche wstawki po angielsku i nerwowy śmiech... No nie przemawia do mnie ta kobieta. Po kilku materiałach zaczyna nudzic i drażnić.
  8. Jedno spotkanie to za mało, żeby moc stwierdzić, czy coś z tego będzie. Nie doszukując się niewiadomo czego. Ma konto, bo Wasza relacja jest jeszcze bardzo świeża i tyle. Jak zrobi się poważniej, a ona nadal będzie mieć tam konto, to zwyczajnie zapytaj dlaczego nadal przesiaduje na portalu. Nie polecam podszywania się i zakładania fałszywych kont, według mnie to niedojrzałe zachowanie.
×