-
Zawartość
2931 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Nenesh
-
Istnieje możliwość pracy nad sobą będąc w relacji, lecz najpierw powinieneś zadać sobie pytanie, na ile rozumiesz perspektywę swojej partnerki, a na ile ona pojmuje Twoją. Jeśli ze swojej strony masz zamiar stawiać jej zakazy, a ona ze swojej uciekać w towarzystwo innych facetów, to niczego pozytywnego nie osiągniecie. Skup się przede wszystkim na sobie, stabilizowaniu samooceny oraz poczucia wartości.
-
Czyli jak, chodzicie do jednej klasy i on tak z dnia na dzień potrafi zacząć Cię ignorować wobec wszystkich?... Idealnie! Wykorzystaj taki właśnie moment, by się odciąć i zakończyć tę niefajną relację. Jeśli po jakimś czasie znów będzie chciał się do Ciebie zbliżyć, to okaż zdziwienie, że przecież zerwaliście i już nie ma tematu. Nie pozwalaj nikomu gnębić się i traktować, jak zabawki, którą można sobie ot tak odstawić na półkę. Masz swoje emocje i uczucia, i warto je szanować, bo zniszczoną samoocenę niełatwo odbudować.
-
Może i mogłaś, ale stanowczo nie powinnaś. Co więcej, uważam, że kiedy on Cię porzucił, najlepiej było by okazać poszanowanie dla samej siebie i się całkowicie odciąć, zamiast utrzymywać kontakt, prosić się o spotkanie i dawać kolejną szansę po długotrwałym milczeniu. On już dobrze wie, że Ci zależy, więc się Tobą bawi i łechta sobie ego. I właśnie dlatego się zrobił 'oschły' - zignorowałaś pana wspaniałego na imprezie i zrozumiał, że jednak niekoniecznie będziesz skakać wokół niego, kiedy tylko się raczy pojawić. Miał już u Ciebie swoją szansę i ją zmarnował, myślę, nie warto wciąż w tym tkwić i narażać się na kolejne przykrości i bycie wykorzystaną. Fajnych i wartych uwagi facetów jest wielu, rozejżyj się tylko ;] Tak samo, jak myślałaś, że między Wami jest w porządku, a tu nagle on z Tobą zerwał?... ludzie lubią stwarzać pozory i udawać lepszych, niż są. Gdyby Twój były faktycznie chciał Cię odzyskać, nie miałabyś wątpliwości.
-
Może trochę i tak... ale dorosły ukształtowany człowiek, to już nie dziecko. Raczej nie zależy mi, by uczyć kogokolwiek, jaki powinien być względem mnie... albo taki jest, albo nie, i jakoś zawsze rozglądałam się za tymi, którzy byli ze mną kompatybilni i *subiektywnie* potrafili się zachować. Z innymi po prostu się żegnałam, nie tłumacząc się i nie oczekując refleksji. Pewnie jakiegoś rodzaju wygoda, ale też już nie raz przekonałam się, że ludzie są niereformowalni i najczęściej szkoda nerwów :)
-
To ja wręcz przeciwnie - nie wyznaczam żadnych, ponieważ osoba dobrze do mnie dopasowana i tak ich nie przekroczy. Nie mam żadnego interesu w ograniczaniu natury innych, skoro tak czy siak się ona objawi w poszczególnych sytuacjach i będzie dla mnie zła. Zatem, zamiast się spinać i stawiać szlaban, żegnam się. Ale też wcześniej lubię sprawdzić sama siebie i trochę się pobawić relacją, czasem się poprawia na tyle, że obie strony zmieniają zdanie ;p
-
skandaliczne zachowanie wlasciwie obcej kobiety
Nenesh odpisał 84Michal84 na temat w Życie uczuciowe
I tak to się właśnie dzieje, kiedy spotkają się dwie niedowartościowane osoby... xD -
Jeśli Twój partner zajmuje się bardziej dziewczyną kolegi, niż Tobą, to owszem, jest nie w porządku. Tym bardziej, skoro komunikujesz mu swój brak komfortu, a on to ignoruje. Masz prawo czuć się źle w tej sytuacji, i widzę tu tylko dwa rozwiązania: albo odpuścisz, zdystansujesz się i poczekasz, aż facet oprzytomnieje i raczy zauważyć, że swoim zachowaniem Cię traci, albo nie dasz za wygraną i po prostu weźmiesz sobie należną Ci część uwagi w towarzystwie. Bynajmniej nie musisz tamtej w niczym ustępować, a dodatkowo może to być dla Ciebie dobra okazja, by popracować nad własnym charakterem i samooceną, by otworzyć się bardziej. Zamiast okazywać swojemu partnerowi niechęć z tego powodu, złościć się i robić fochy - bo to tylko go do Ciebie zniechęci - kiedy już znajdziecie się sami, zbliż się i pochwal, że okazał się takim wyrozumiałym ciepłym facetem w stosunku do koleżanki, że byłaś z niego dumna, że mimo iż ona okazała się beznadziejna, on zdołał uratować humor wszystkim. Tym sposobem zwrócisz na siebie jego uwagę, zorientuje się, że go obserwujesz i oceniasz, zatem mimowolnie zacznie się starać dla Ciebie wiedząc, że spotyka go za to nagroda. A wtedy, kiedy zrobi coś, co Ci się nie spodoba i odczyta to z Twojej twarzy, zwyczajnie sam z siebie przystopuje. To najlepsza metoda na faceta, któremu na Tobie zależy, jest zaangażowany i którego potrafisz uwieść i nakłonić do większych starań... w sposób jak najbardziej pozytywny i nie podważający Twojej pozycji ;] Też jedź! Dasz do zrozumienia partnerowi, że za nim tęsknisz i czasem to silniejsze od Ciebie. A to, że tamta zachowuje się jak ogon, to być może nie dlatego, że potrzebuje atencji, ale że nie ma zaufania do swojego faceta - brałaś to pod uwagę? Tak, cóż... niektóre dziewczyny zachowują się niczym nadpobudliwe zwierzątka w klatce, a niektóre potrafią się na wolności odnaleźć ze spokojem, elegancją i kobiecością - podkreślaj swój atut zachowaniem, ubiorem i mową! Nie musisz, wystarczy czasem ją podsumować jakimś niewinnym żartem. Rozmawiaj z facetami. Odbij piłeczkę tak boleśnie, jak potrafisz. A jeśli zaczniesz praktykować zwracanie na siebie uwagi swojego partnera, i zrobisz to umiejętnie, gwarantuję, że on zacznie uśmiechać się do Ciebie, nie do niej. W takiej sytuacji po minucie wstajesz, idziesz do nich, prosisz swojego faceta na stronę i wymyślasz najbardziej wiarygodny powód w danej chwili, by skupić jego uwagę ponownie na Tobie oraz byście opuścili towarzystwo i zostali sami. Po czym już standardowo, chwalisz jego, deprecjonujesz subtelnie ją, zajmujesz się facetem. Skutek będzie taki, że na przykład w takiej sytuacji... ... Twój facet osobiście zrzuci ją z tego miejsca ;p Grunt, byś podeszła do działania ze spokojem i rozwagą, absolutnie bez okazywania negatywnych emocji. Zadbaj o siebie, podkreślaj swoje atuty i wiedz, że w niczym nie jesteś gorsza od tamtej. A jeśli Twój aktualny partner tego nie dostrzeże, zawsze możesz go zamienić na takiego, który Cię doceni i zwariuje na Twoim punkcie.
-
To ona mogła poczuć się zlekceważona. Interesujesz się kobietą, umawiasz na spotkanie z pozycji ''tego dnia, ale nie wiem, bo ewentualnie wyjadę'', po czym cały dzień milczysz... Osobiście odczytałabym to jako brak chęci i ostatecznie się wycofała. Ona dała Ci pięknego prztyczka. Kiedy chce się rozwijać relację i traktuje drugą stronę poważnie, to się trzyma stały kontakt, a nie olewa, ''bo po co pisać''. A już szczególnie przed spotkaniem warto się postarać o dobre emocje i ich podkręcenie. Ty je wygasiłeś do zera i się dziwisz, że dziewczyna się zdystansowała :) To nie żaden test, tylko logiczna naturalna reakcja na olew ze strony Autora.
-
No, ale ten... ... czyli Autor już wcześniej rozważał porzucenie rodziny. Cóż, jeśli nie da się niczego naprawić i odejść, to jedyne rozwiązanie, by nie męczyć i siebie i rodziny, to trzeba się na nie zdecydować. Ale odpowiedzialnie i samodzielnie, a nie uciekać dopiero pod wpływem innej kobiety. Są sytuacje, kiedy przyzwoitość nakazuje jednak wyjść ze strefy komfortu i porzucić własną wygodę. Nikt za Ciebie nie poukłada. Jeśli wahasz się przed rozstaniem z żoną, zapewne są jakieś powody. Swoje priorytety na pewno znasz, tak samo, jak perspektywy i oczekiwania. Zrób cokolwiek chcesz, ale zawsze pamiętaj, że życie masz tylko jedno.
-
Ponieważ najwyraźniej ma jakiś problem, a Ty wywierasz presję, której nie powinnaś. I pierwsze wynika z tego, byś go mimo wszystko nie zostawiła, a drugie - ze wspomnianego wyżej problemu. Nie rozwiążesz sytuacji za faceta i nie zrozumiesz jej, skoro on nie chce rozmawiać. Za to możesz go umiejętnie wesprzeć, by sobie poradził, oraz zadbać o Waszą relację, by mógł się przed Tobą otworzyć. Nie wywieraj presji, nie okazuj frustracji, a zamiast krytykować i mówić, co Ci się nie podoba, wskazuj to, co lubisz i co on robi dobrze. Pozytywne nastawienie na pewno prędzej zmotywuje faceta do działania i ewentualnego zasięgnięcia wsparcia specjalisty, jeśli potrzebuje.
-
Wyciągnąć wnioski na przyszłość i definitywnie zamknąć ten rozdział. Powinnaś popracować nad opanowaniem emocji i komunikacją. Żaden facet nie będzie się domyślać, o co Ci chodzi, i naprawdę warto nauczyć się wyrażać wprost swoje myśli i oczekiwania, na spokojnie i z dystansem. Presją, desperacją, porywczością, agresją nikogo do siebie nie przekonasz. Z drugiej strony, gdyby facetowi naprawdę na Tobie zależało, chciałby naprawić tę relację. A najwyraźniej nie chce, więc pozostaje jego decyzję uszanować.
-
Niepewność, niska samoocena i kompleksy, bądź jakiś niewypowiedziany uraz wobec Ciebie, coś w relacji jest nie tak i to ją dystansuje. Nie przechodź do kolejnych etapów, kiedy w początkowych jest źle. Z Waszą relacją, najwyraźniej. Jakkolwiek, to nie przeszkoda, by porozmawiać i najlepiej tak właśnie zrób.
-
Ale przecież nie spotykacie się w gronie znajomych, tylko swoim własnym, więc to nie ma znaczenia. Podejrzewam, wstydzisz się raczej swojego ''nudnego'' życia... ale bynajmniej nie trzeba się otaczać ludźmi, by być interesującą postacią. Jeśli masz coś do powiedzenia, masz swoje zdanie i zainteresowania, jesteś 'jakaś', to już połowa sukcesu. A o czym rozmawiacie na odległość? Jeśli się nie klei, to rzeczywiście możesz mieć opory przed spotkaniem. Ale jeśli facet ciągnie gadkę i potrafisz się w niej odnaleźć, bezpośrednio też nie powinnaś mieć problemu, a nawet będzie łatwiej o jakieś ciekawsze nawiązania.
-
Mówiąc 'specjalista' mam na myśli nie psychologa, tylko psychoterapeutę. I nie, on nie jest od tego, by ''wchodzić do czyjejś głowy'', tylko ułatwić samodzielne poszerzenie samoświadomości pacjentowi.
-
Nie otworzysz się na ludzi, dopóki ich nie polubisz. Wtedy Twoja postawa ulegnie zmianie samoistnie. Ale nie polubisz ludzi, póki nie polubisz samej siebie i nie będziesz czuć się pewnie w swojej skórze. Zatem istotna będzie przede wszystkim praca nad samooceną wspartą na Twoim stabilnym wewnętrznym przekonaniu, a nie niestabilnym uznaniu innych. Przydałoby się dotrzeć do źródła Twojego dystansu. Jeśli nie możesz sobie poradzić, to rozwiązanie jest jedno - terapia. Wsparcie specjalisty jest pomocne o tyle, że można sobie uświadomić odmienne perspektywy i dotrzeć do zupełnie innych wniosków, ułatwiających późniejszą pracę nad pożądanymi efektami.
-
Nie tyle jest tu problem z siostrą, ile z Twoją postawą wobec niej, na takie właśnie efekty sobie zapracowałaś. Ona może sobie próbować pasożytować i ugrać dla siebie jak najwięcej kosztem innych, ale to od tych innych zależy, na ile i czy w ogóle jej na to pozwolą. Skoro wcześniej udzieliłaś pożyczki nie określając i nie egzekwując zasad, po czym bez spłaty dawałaś kolejną, to nic dziwnego, że siostra nabrała złych nawyków i widzi, że może. Podsumuj cały dług, wyszczególniając na kartce datę, kwotę i na co było, po czym przedstaw siostrze z informacją, że dopóki się nie spłaci nie ma możliwości, byś dalej jej pomagała, ponieważ zwyczajnie masz swoje wydatki i nie stać Cię na takie straty. Nie wdawaj się przy tym w dyskusję i odetnij do czasu, aż wyrazi chęć by współpracować. Jeśli nie przychyli się do Twojej perspektywy, trudno, jej strata - już nigdy nic od Ciebie nie uzyska. Tym sposobem nauczy się, że by dostać coś, sama też musi coś. Albo się nie nauczy, a Ty pozostaniesz zdystansowana i tyle. Tak samo w kwestii jakichkolwiek przysług, należało pilnować, by równowaga była zachowana. Na każdą Twoją przysługę dla niej powinna przypadać jej przysługa dla Ciebie, której powinnaś wymagać - po prostu wskazać coś, co mogłaby zrobić. W sytuacji, kiedy by odmówiła, miałabyś argument na przyszłość, by samej również się od pomocy wymigać... Ostatecznie powinno to po Tobie spływać, jak po kaczce, bo niby czym się tu denerwować? Wręcz zabawna sytuacja, kiedy próbują na Tobie wymusić cokolwiek, ja bym się głośno zaśmiała. Nie jesteś od spełniania ich zachcianek, a prezent dajesz taki, jaki uznasz za stosowny. Jak siostra podsyła linki z propozycjami, odeślij własny z tym, co dasz, opatrzony argumentem, dlaczego taki będzie według Ciebie najlepszy. I po prostu się tego trzymaj. Albo to, albo nic. Dzieciak, jasne, niewinny, ale też musi się nauczyć, że nie jesteś synonimem 'kasy' (zwłaszcza, że już ma przeciwne zdanie). Mów głośno, dzieciaki nie są głupie, a jak dorośnie, to zrozumie.
-
Kryje ogólnie urazy, problemy i 'nie tak, jak ja chcę' mieć w relacji. To 'ja' zależne od 'ty'. I od sytuacji.
-
O zaspokojenie własnych potrzeb emocjonalnych, z którymi sobie nie potrafi poradzić, oraz o 'konia trojańskiego'. W takim przypadku, uważam, lepiej się odciąć, by był z stanie uzyskać równowagę i zająć się swoim życiem i innymi kobietami, zamiast wciąż być przyklejony do Ciebie i mieć cichą nadzieję, że 'jednak, może, kiedyś'. To tym bardziej, skoro i Tobie sytuacja nie służy.
-
Naturalne już jest brzydkie ? Teraz liczy się tylko sztucznie ?
Nenesh odpisał Madzix124 na temat w Życie uczuciowe
Po prostu nie akceptuje Twojego wyglądu. Tam, gdzie nie ma fascynacji i prawdziwych emocji zwykle pojawia się kombinatorstwo i 'widzimisię'. Zwyczajnie do siebie nie pasujecie, on nic do Ciebie nie czuje i pustkę tę usiłuje zapełnić zmianami wedle znanych mu 'płaskich' wzorców. Nie poddawaj się im i pożegnaj faceta. Są podziwiane, ale nie kochane. Budzą fascynację, ale nie prawdziwe uczucia. Są idealną kreacją, ale nie idealnym pięknem. Same na codzień nie potrafią sprostać własnej wizji siebie. To pusty płaski wzorzec, który przyciąga facetów, ale najczęściej ich nie zatrzymuje. Nie porównuj się do nieistniejącego w rzeczywistości wytworu internetu i mediów, to najgorsze, co możesz zrobić! Facet nie zako...e się jedynie w wyglądzie, jest cały szereg czynników, który go do danej kobiety przyciąga podświadomie, niezależnie od świadomego "lubię to". Ten, o którym wspomniałaś, nie był dla Ciebie i tyle. Nie ma sensu roztrząsać tego głębiej, nie każdemu się spodobasz i upatrywanie przyczyny w promowanych sztucznych wzorcach jest ślepą uliczką. Nawet, jeśli facet jest tak zaślepiony i dąży do zdobycia "lalki" pod określoną kreskę, zastanów się, czy warto byłoby o niego zabiegać... traktowanie kobiety jak trofeum, którym można się pochwalić i dowartościować, czyli niska samoocena i wszystkie z niej wynikające problematyczne kwestie w pakiecie... No daj spokój Dbaj o siebie tak, jak uważasz za stosowne i jak czujesz się najlepiej, a na pewno wkrótce spotkasz faceta, który się w Tobie zakocha! I miejmy nadzieję, że z wzajemnością -
Ale pewnie lepiej już z nimi, niż na ulicy? A jeśli nie, to istnieją jeszcze domy samotnej matki. By stać się samodzielnym trzeba się nieco wysilić, ale nie jest to niemożliwe przecież :)
-
Skoro mieszkasz z rodzicami, to już pozytywnie, że możesz liczyć na takie ich wsparcie. Są jeszcze instytucje, organizacje, które pomagają w takiej sytuacji. Pozbycie się dziecka nie załatwia sprawy, taka porażka zapewne nie polepszy Ci samopoczucia i samooceny. Określić kolejno problem, jego przyczyny oraz wszystkie możliwe rozwiązania i dostępne dla Ciebie opcje. Rozpisz sobie na kartce, będzie Ci łatwiej ogarnąć sprawę i ułożyć konkretny indywidualny plan działania. Przede wszystkim musisz przestać żyć przeszłością. Co było, a nie jest... znalazłaś się w nowej sytuacji i nawet, jeśli jest dla Ciebie trudna, to jeszcze nie oznacza, że nie podołasz. Na świecie żyje wiele samotnych matek i radzą sobie doskonale, też możesz być jedną z nich. Grunt, by nie patrzeć wstecz i zacząć działać w kierunku lepszej przyszłości.
-
Nie mam ochoty na wyprawianie urodzin
Nenesh odpisał Lusilinda na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
I to powinno zamykać temat. Nieistotne, co o tym sądzi rodzina, jeśli czegoś nie chcesz, zwyczajnie tego nie rób. Inaczej właśnie wpada się w taką pułapkę postępowania pod przymusem wedle czyjegoś 'widzimisię', z której - jak widać - ciężko się potem wykaraskać. Rodzina przyzwyczaiła się do biesiady na Twój koszt, która jest też traktowana jako możliwość spędu rodzinnego (szczególnie, jeśli oni tym podobnych nie urządzają), więc być może trudno będzie im się odzwyczaić, a Twój opór może być potraktowany jako chęć zdystansowania się. Zadziałaj stopniowo, wykorzystując bieżącą sytuację. Możesz powiedzieć, że dla Ciebie takie zgromadzenie jest ryzykowne, więc tego roku go nie urządzisz. W przyszłym możesz zaprosić ich popołudniową porą tylko na tort i kawę pod pretekstem przeznaczenia reszty środków na jakiś większy prezent dla małego. Nie musisz ukrywać, że chodzi o finanse i lepsze ich zagospodarowanie, zwłaszcza, jeśli dla dzieciaka (dla rozwoju którego faktycznie bardziej korzystna jest wycieczka w ciekawe miejsce, niż imprezowanie)... W kolejnych latach już na pewno nie będziesz musiała wyjaśniać swojego postępowania, po prostu wszyscy przyjmą, że wizyta u Ciebie tylko na ciasto. A jeśli ktoś stwierdzi, że mu się przyjeżdżać 'nie opłaca', no to nie przyjedzie, trudno. Popracuj nad asertywnością. -
Niekoniecznie, zależy od wielu czynników i to kwestia indywidualna. Możesz kierować się pewnymi wskazówkami z jego przeszłości i zwyczajnie nie podejmować ryzyka, albo spróbować i sama go ocenić. Każda relacja wiąże się z takim ryzykiem, nie unikniesz go. Każda poznawana osoba jest niewiadomą. Sam ten fakt jeszcze o niczym nie świadczy. Potrzeba oceny postawy i zachowania faceta w poszczególnych sytuacjach, by stwierdzić, czy brak ojca odbił się na nim negatywnie. W takim samym stopniu, jak osoby z niepełnych rodzin, patologiczne wzorce i nieumiejętność tworzenia relacji mogą przejawiać osoby z rodzin dysfunkcyjnych, czy które doświadczyły nieprawidłowych relacji pomiędzy rodzicami, czy względem siebie. Mogą, ale nie muszą. Jeśli nie znasz przyczyn... cóż, trzeba brać pod uwagę szerszą perspektywę. Nie zawsze facet porzucający rodzinę przejawia nieodpowiedzialność. Na pewno lepiej jest odejść - dla dobra wszystkich - niż tkwić w toksycznej relacji, bądź takiej, której naprawić się nie da. Czasem też lepiej odciąć się od dzieci, niż gdyby miały być świadkami przepychanek i kłótni rodziców, kiedy matka złośliwie uniemożliwia im kontakty z ojcem, bądź stale podburza przeciwko niemu. Dla najwyższego dobra i spokoju dzieciaków facet potrafi zwyczajnie zrezygnować z tym podobnej szarpaniny. Nie twierdzę, że w przypadku Twojego znajomego tak właśnie było, ale że warto odsunąć od siebie stereotypy.
-
Zapewne masz jakieś swoje winy, ale z tego, co opisałeś wynika, że na dziewczynie też leży duża odpowiedzialność za to rozstanie. I nim stwierdzisz, że Ci na niej zależy zastanów się gruntownie, czy naprawdę chciałbyś być z osobą niedojrzałą, nieszczerą, która nie potrafi się otwarcie komunikować, tylko wszystko dusi w sobie i oczekuje, że się domyślisz, w czym problem. W taki sposób żadnej relacji się nie zbuduje i nawet nie warto próbować. Od innej strony... ... kontakty z osobą wiecznie zdołowaną i niepewną siebie potrafią być bardzo przygnębiające, potrafią zmieniać postawę innych sprawiając, że stają się zamknięci w sobie. Tym bardziej, jeśli czują presję obowiązku poprawienia samopoczucia takiej zdołowanej osobie. Warto, byś uporał się ze sobą, nim nawiążesz kolejną relację. Potrzebujesz odnaleźć źródło swojej niskiej samooceny, by móc odpowiednio zadziałać, a nie tylko walczyć z jej skutkami. Zastanów się nad zasięgnięciem wsparcia terapeuty, może się okazać bardzo pomocne.
-
Jak znam faceta i miej więcej wiem, do czego może być zdolny, dopiero wtedy mogę przewidywać, czy dany krok niesie ze sobą jakieś korzyści, czy ryzyko. Oszacuj sobie. Osobiście bym zignorowała, jeśli byłyby to jedynie wiadomości prywatne, ale jakby były publiczne pod moimi personaliami, zostałby zamieciony szybciej, niżby się zorientował.