witam. jestesmy razem juz dwa lata. mamy po 24 lata. bardzo sie zzylismy ze soba, rodzina i te sprawy. Ona introwertyk, troche niesmiala, nie zbyt otwarta na ludzi , jedynie w swoim gronie. ja otwarty , rozmowny i zabawny. spotykamy sie srednio 3x w tyg . poczatki byly z seksem trudne, czesto miała bole, staralem sie to jeszcze zrozumiec i jakos to było Minelo troche czasu, raz było dobrze raz zle, czesto tak jakby od niechcenia to robiła i tak sie zdarza do tej pory, ja bym mogl to robic 2-3 razy dziennie a w naszym zwiazku jest to srednio jeden- dwa razy na tydzien albo i nawet nie. Co mi bardzo przeszkadza to to ze za kazdym razem to ja sie staram o seks, chyba jeszcze nigdy sie nie zdarzylo zeby to ona chciala. Czesto o tym rozmawiamy, co jest nie tak, dlaczego tak sie zdarza ze albo ja cos boli, albo nie ma ochoty. Ona twierdzi ze nie lubi tego robic , nie potrzebuje tego do szczescia tak czesto. Zeby ja nakrecic to sie musze troche wysilic ze tak powiem. Były pare momentow w naszym zwiazku ze sie w miare nam ukladalo w tym lozku. W codziennym zyciu jest to złota kobieta, bardzo mi odpowiada. Ale bez normalnego seksu ja sie mecze w takim zwiazku. Chciałbym zeby bylo dobrze, tylko nie bardzo wiem co mam teraz zrobic. Dzisiaj mialem powazna rozmowe i powiedziala mi ze ona sie nie zmieni, seks ja tak bardzo nie kreci, woli sie przytulac, a jak przyjdzie co do czego to o zmianie pozycji to juz nawet nie wspomne, zawsze robimy to w jednej i na tym sie konczy. Gdy ona dojdzie pierwsza to jest po wszystkim. dalszy seks sprawia jej bol i na tym sie konczy. Brakuje mi w niej takiego troche zboczucha i energii. Co mam zrobic? Da sie to jeszcze jakos naprawic?bardzo bym chcial z nia zyc ale nie na takich warunkach. pozniej moze byc tylko gorzej??