Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

awaria

Zarejestrowani
  • Zawartość

    563
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez awaria

  1. Pytanie klucz: czy ty faktycznie chcesz isc z nim na ta kawe, czy potraktowalas temat raczej ambicjonalnie, czyli ze zaimponowalo ci, jak on okazal zainteresowanie, wyszedl z inicjatywa, a taraz zle, bo dalej nie zabiega? Ochlodzilas jego zapal tym "zastanowie sie", to i nie zabiega. Mowiac "zasanowie sie" dalas mu informacje, ze nie jestes pewna swojej checi na ta kawe. Takze on pewnie mysli, ze lepiej juz drugi raz nie pytac, bo ty wiesz, ze on chce, tylko czeka, az powiesz mu, ze tez chcesz.
  2. awaria

    Dlaczego taka jestem?

    Musialabys zajac umysl czyms innym niz zauwazanie monotonii w zyciu. Z doswiadczenia wiem, ze bardzo podnosi wartosc zycia, a takze samoocene, czytanie. Otwieraja sie horyzonty, jest wiecej tematow do rozmow, jestes czyms pochlonieta, rozwijasz wiedze o swiecie. A z partnerem tez znalezc jakies wspolne zainteresowania i aktywnosc. Zalezy co lubicie, moze sport, moze teatr, koncerty, wycieczki krajoznawczo-turystyczne. Ale to trzeba zorganizowac, bo samo sie nie zrobi. Sama to przychodzi tylko nuda i monotonia. Nawet w najlepszym zwiazku, kiedy mija pierwotna fascynacja partnerem i zwiazkiem w ogole, nadchodzi ta monotonia i tesknota za stanem uniesienia, ktory byl na poczatku. A to prowadzi do frustracji i stanow podobnych jak to, co opisujesz.
  3. Niepotrzebnie karmisz w sobie paranoje, ze ktos chce ci dowalic i do tego jeszcze zmanipulowac. Potwierdziles jednak bezwiednie moj komentarz biorac go do siebie. A w temecie o facecie: jezeli "nie odmowi", to znaczy, ze "chce". Nawet jesli najpierw nie chcial, to po namysle mu sie zachcialo, chocby ze wzgledow pragmatycznych. Lecz nie raz ludziom sie nawet nie chce chciec, co w twojej opinii moze oznaczac, ze nie sa zdwowi, ale ta opinia nie zmienia stanu rzeczywistosci.
  4. Wielu normalnych facetow moze nie miec ochoty na seks w danym momencie poprzez chocby zmeczenie, stres, niski poziom testasteronu, jakies shorzenia, czy inne rzeczy na glowie. Twierdzic, ze kazdy facet zawsze chce moze tylko taki facet, ktoremu bardziej niz powyzsze troski doskwiera seksu brak, wiec myli, ze wszystko inne ma mniejsze znaczenie. Seksu oczywiscie lepiej nie odmawiac, bo druga osoba moze to odbierac jako przytyk osobisty lub niedowartosciowanie, no i wtedy istnieje mozliwosc wystawiania czujek na kogos z zewnatrz, kto wypelni ten brak. Ale nie zawsze ludzie chetnie skacza w bok tylko dlatego, iz jest tam ktos chetny, bo bardziej cenia sobie chocby komfort. Komfort w znaczeniu, ze nie z kazda istota chetna na seks bedziemy sie czuc komfortowo. A takze komfort w znaczeniu komfortu psychicznego, zeby nie music sie stresowac ukrywaniem czegos przed srodowiskiem.
  5. Powod do szalu radosci (oprocz plastikowego filmowego przerysowania) moze byc banalnie prosty: wiele ludzi lubi dzieci, sami ich wyczekuja i sie nimi ciesza, wiec gdy ktos inny zaciaza, to sie ciesza, ze tez bedzie mial. Sama jestem osoba, ktora dzieci nie ma i za ich towarzystwem specjalnie nie przepada, ale nie uwazam, zeby bylo jakos wyjatkowo trudno zrozumiec i zaobserwowac, ze ogrom ludzi dzieci uwielbia i cieszy sie na sam ich widok, totez gratuluja, gdy ktos inny tez bedzie mial ta radosc.
  6. awaria

    Pozytywne myślenie

    Szkoda ze tamten temat zniknal, bo obszernie i detalicznie sie rozpisales, ale wazne, ze rozmowa troche potrwala, a ty z partnerka jestescie na dobrej drodze komunikacji. Powodzenia i zdawaj relacje na biezaco, o ile nie szkoda ci czasu na pisanie choc ciagla kasuja.
  7. awaria

    Wyjące 50-tki dieta i ploteczki

    Uwielbiam czerwona soczewice, choc nie przepadam za zielona. Ja z niej robie zupe soczewicowo-kalafiorowa, ktora moglabym jesc codziennie, a jest najlatwiejsza zupa swiata: poddusic na ulubionym tluszczu cebulke z duza iloscia czosnku, dodac ze 3 szklanki wody, wrzucic paczke mrozonego kalafiora, szklanke soczewicy i pokrojona marchewke. Przyprawic czym sie lubi, a na koncu dodac kurkume i zielona pietruszke lub koperek. Czasem juz w misce dodaje na wierz troche pokruszonego sera feta, mniam. Ja bym mogla jesc zdrowiej i szczuplej, gdybym jadala/gotowala sama, a przy zarlocznym facecie (ktory jak na ironie jest bardzo szczuply) to i ja pojem mniej dietetycznie.
  8. awaria

    Wyjące 50-tki dieta i ploteczki

    Fajnie sie Was czyta dziewczyny, od razu czlowiek nabiera inspiracji i motywacji Ja podobnie staram sie jesc logiczniej i zdrowiej, raczej niz pilowac sie jakiejs konkretnej diety, bo nie potrafie sie katowac, albo liczyc kalorii wszystkiego. Zyje mniej wiecej na podstawie diety srodziemnomorskiej, ktora jest dosc zdrowa, ale nie koniecznie odchudzajaca. Podziele sie paroma spostrzezeniami z autopsji, co sie sprawdza (przyjanmniej u mnie): Jesc wiecej bialka, wtedy nie ciagnie do slodyczy. Oraz: im mniej slodyczy sie je, tym mniej do nich ciagnie. Podobnie z chlebem. Owoce tucza tak samo jak slodycze, wiec ostroznie z iloscia. Tyle, ze sa mega zdrowe, a slodycze mega trujace. Najbardziej cukrowe i tuczace sa ponoc winogrona. Nie jesc zadnych produktow zbozowych i absolutne minimum ziemniakow. Probowalam kiedys przez miesiac. Jest efekt!, ale dla mnie to tortura, bo choc moge zyc bez makaronu, owsianki, kaszy, ryzu, wypiekow slodkich, to nie moge zyc bez swiezego, chrupiacego chlebka. To moj prawdziwy nalog. Na sniedanie codziennie jadlam jajka i awokado, ktore uwielbiam, ale juz mi bokiem wychodzily. 10 tysiecy krokow dziennie, wtedy dopiero zaczyna sie cos dziac. Co nie znaczy, ze jesli mniej, to nie warto, bo dla samego zdrowia trzeba walnac min. 5000. Ja 10000 to wyrabiam jedynie na urploach i wycieczkach Na co dzien to tlumacze sie brakiem czasu, ktory marnuje w internecie (nie, ze w tej chwili, tylko w ogole). Unikac tluszczow zwierzecych, wieprzowiny, smietany. Tluszcze zdrowe, jak awokado, orzechy, co prawda sa kaloryczne, ale za to zdrowe i daja poczucie nasycenia. Kiedys bardzo pilnowalam tego i bylam szczuplutka. Ale tez i mlodsza. Najlepiej byloby jesc tylko ryby, chude mieso, jogurt naturalny i ogrom warzyw, szczegolnie zielonych, z malym dodatkiem owocow jako slodyczy. Ale kto tak potrafi? Pozdrawiam milo
  9. Niezbyt czesto pijam, ale taki o smaku poziomek (nie znam niestety) to chyba bym codziennie.
  10. Moze sie zakochac, ale pocalunek nie musi oznaczac zakochania. Jesli to mloda nowicjuszka w zawodzie, tym bardziej moze. Moze przyzwyczaila sie do ciebie i traktuje cie po ludzku. Spytaj lub wyznaj uczucia.
  11. awaria

    O co tu chodzi?

    On juz raczej nie mysli ani o swetrze, ani o tobie, bo jest zajety (praca lub inna osoba, ale stawiam na prace). Powiedz mu, ze przyjedziesz po ten sweter, kumpel cie podwiezie, tylko niech ci przypomni adress.
  12. tamten temat sie zagubil, a trzeba sie ratowac i pocieszac, to teraz tu.
  13. Mysle, ze on sie nie zastanawia, co sie z Toba psychicznie dzieje. Chopy tak raczej nie rozkminiaja, a ten nie wyglada na mistrza refleksji, skoro sygnalizowalas mu nie raz brak aprobaty, a on swoje... Ale ze zdaniem, ze to sie samo z siebie nie rozejdzie po kosciach i jedyny ratunek to zmiana pracy trudno sie nie zgodzic. Szczegolnie przez to siedzenie w jednym pokoju (sam na sam, czy inni sa?) Moglabys naskarzyc do szefostwa, ze sie do Ciebie podwala, ale to nie takie proste, bo on jest po prostu nadmiernie sympatyczny, nie robi rzeczy niestosownych (z tego, co rozumiem). Szkoda przez takie cos rezygnowac z fajnej, ulezanej pracy, no ale znowu siedziec w tym tez nieciekawie... Szczerze wspolczuje i zycze Ci jakiegos korzystnego rozwiazania
  14. To się wydaje niemożliwe, ale tak chyba niestety właśnie jest... Z drugiej strony, kto by chciał siłą trzymać jak w wiezieniu drugą osobę wiedząc, że ona już nie jest w sumie jego (po wyjawieniu romansu i uczuć do kogoś innego)? Bo Twój mąż, z tego co rozumiem, nie chce w tej chwili dać Ci odejść, ponieważ myśli, że jest kryzys, czy raczej Ty masz kryzys i jest jeszcze co naprawiać lub przeczekać. Lecz gdyby się dowiedział?...
  15. LimBoska, rozumiem, że z tym teoretyzowaniem psychologicznym to pijesz do mnie. Więc napiszę Ci dwie rzeczy (no, może cztery): 1. Jeżeli Cię tu kiedykolwiek "mierzyłam", to bynajmniej nie własną miarą, ale podług tego, co sama o sobie napisałaś. Choć z reguły unikam odnoszenia się imiennie, piszę ogólnie, podczas gdy Ty: 2. Bierzesz co niektóre moje ogólnikowe gadki-szmatki do siebie i nie podoba Ci się taka wersja, więc odpierasz je mocą piąstkującej petardy i krzyczysz na mnie, żebym się odwaliła, bo nie mam racji i mierzę własną miarą. 3. Napisałaś niedawno, że lubisz siebie, więc zastanów się, czy pozwoliłabyś osobie, którą lubisz tkwić w relacji, która czyni z niej rozhisteryzowany kłębek nerwów, co tydzień szantażujący faceta zrywaniem, błagając by pisał do niej smsy. Nie wiedząc nawet dlaczego to wszystko i zwalając taką kolej rzeczy na szatańską moc i podłość swej natury. 4. Uwierz, że piszę to do Ciebie wyłącznie z sympatii i już nie będę, skoro nie chcesz. Dbaj o siebie
  16. Ale zwierzęta nie są przecież złe z natury, ani ludzie. Chęć przetrwania, to wiadomo, ale nie jest to chyba równoznaczne ze złem i podłością... Co do sytuacji w której się znalazł, to wiadomo, nie robił tego naumyślnie, ani świadomie. Jeszcze istnieje ewentualność, że stało się to przez przypadek, choć niektórzy twierdzą, że nie ma przypadków. Sama się często zastanawiam, jak to jest z tymi przypadkami. Tzn. w naturze wszystko jest kwestią przypadków, które się jakoś na przestrzeni wieczności uleżały we (w miarę) zdatną całość, ale czy to co robimy i czego stajemy się udziałem, czy to jest przypadkowe? Tu myślę, że raczej nie, ale z powodu jakiś uwarunkowań psychicznych, które nie ją bynajmniej jasne jak słońce...
  17. Nie, no jak nie to nie, spoko Może znalazłaś taką spokojną emocjonalnie, a przyjemną rozrywkowo, znajomość, co wpłynie pozytywnie na radość życia. Że romans nie rozwala psychiki owocując emocjonalnym miotaniem się, tylko jest dodatkowym elementem życia dającym przyjemność, jak np. ma Tfc.
  18. Jakby słowa kogoś bardzo zranionego. Ale też k. dostał od losu. Pamiętam kiedyś dawno ktoś tu pisał (jakiś anonimowy gość), że Twój k., by odegrać się za zdradę żony i odzyskać kontrolę, ma Ciebie. Nie pamiętam dokładnie co tam jeszcze było, ale idąc za schematem podświadomych działań, to ma niejako sens. Bo tak na zewnątrz, to wiadomo, spodobałaś mu się, zakochał się, nie że kalkulował by teraz sam zabrać jakiemuś chłopu jego babę. no i potem jeszcze dostał na deser od Ciebie porażkę, że nie chcesz odejść od m.
  19. Ja nic nikomu nie każę, gadam tylko jakieś ogólne rzeczy, do których pojęcia jakoś tam doszłam, jakby to miało komu miało coś pomóc. Luźne przemyślenia na luźne zastanawiania tu piszących. Na siłę, to jedynie chciałabym przekonać ludzi do szacunku dla dzieci, bo jego brak rujnuję psychikę na dorosłość, może nie do naprawienia ... A jeśli robię to nader gorliwie, to chyba przez to, że prowadzę raczej pustelniczy tryb życia i nie mam z kim pogadać na babsko-romantyczne tematy, to produkuję się na siłę na forum, co mi wpadło pod rękę bliskością tematu... A ile razy mówię sobie, strata czasu, strata czasu, ić lepiej coś poczytać albo posprzątać ogródek
  20. Nazywają zakochaniem, bo to zakochanie. Nie mylić z miłością, bo miłość to już zakłada bezinteresowność i poświęcenie. A "ta szatańska siła" to pożądanie i zapatrzenie. Plus radość z pożądania i zapatrzenia z ich strony. Ale jak już się ta siła zalęgnie, to żaden rozum nie ma racji bytu i jest sytuacja "muszę bo się uduszę" Że powtórzę piękne słowa mojego byłego: "zatrucie erotyczne".
  21. Limboska, jeżeli to co piszę nie odnosi się do Ciebie, to po prostu nie bierz tego do siebie. Bo jeżeli bierzesz, to można tylko podejrzewać, że podświadomie coś jest na rzeczy Ja pisałam o sobie i o tym, jak mniej więcej działają pewne schematy, ogólnie. Piszę na podstawie obserwacji siebie i innych, a także tony czytania na te tematy przeryłam. Potrzeba dowartościowania i "doakceptowania" nie jest koniecznie świadomą potrzebą. A właśnie radość z tego, że tak cieszymy się, jak np. działamy na mężczyzn (bo broń boże, żeby na nich nie działać! to by dopiero była tragedia żyć bez ich podziwu, atencji i ślinienia się na nasze wdzięki!) to znaczy, że potrzeba nam tego dowartościowania przez nich. To nie jest też jakaś życiowa tragedia, a raczej normalna, zwyczajna sprawa, tylko czasem może się wymknąć spod kontroli...
  22. Chodzi o to, że "dzieciom nic do tego", w sensie, że romans się "niby" nie odbija na całokształcie sytuacji rodzinnej, ich traktowaniu, odczuciach, a jednak się odbija. Na zaniedbaniu szacunku do dzieci też, burczeniem na nie, bo k. nie oddał należytej atencji, o tym mowa. Nie wiem po co bawisz się Lola w te dosłowności akurat o orgazmach, tym bardziej że Libmoska wyraźnie oświadczyła, że to nie sam seks, po czym temu jakby zaprzeczyła, ale już nie będę się czepiać ...
  23. A jak Ty proponowałaś m. jakieś wyjścia, wyjazdy, to też nie chciał? Czy tylko przestał od siebie proponować?
  24. No widzisz, Ciebie rozpiera cię przygody, m. się na starość udomowił i stał gosposią kuchenną. Tak jak Tobie się chce i nie mogłabyś tego chcenia zmienić w niechcenie, tak on nie potrafi niechcenia zmienić w chcenie. Pozostanie Ci chyba iść w przygodę, ale myślę, że przygoda przyniesie więcej radości, gdy nie będzie podsycana urazami do m. Na zasadzie, że skoro m. kochasz, to akceptujesz jego styl życia, a on skoro Cię kocha, to by zaakceptował, albo po prostu nie interesuje się, co robisz na zewnątrz... Jakoś tak.
  25. Pisałaś Dagmara, że m. jest starszy, schorowany, bierze leki, jest zmęczony życiem. Pewnie jeszcze przybity swoją niemocą w zaspakajaniu Twoich potrzeb, że też nie chodzi tylko o seks. Gdzie tu jest robienie w bambuko? W bambuko było by wtedy, gdyby chodził do innej baby na fajne przygody, a przy Tobie udawał nudziarza, bo woli tamtą.
×