Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

awaria

Zarejestrowani
  • Zawartość

    563
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez awaria

  1. Ja zresztą jestem nie tylko po romansie, ale po niezliczonej liczbie mini romansów sprzed czasów obecnego małżeństwa, więc znam ten mechanizm głodu od podszewki. I właśnie nie seks jako seks dla sportu, tylko żeby zacieszać, jak to działam na facetów, jaka to jestem rozchwytywana, popularna, kobieca i godna męskich żądz. Żałość bierze na taka "spowiedź", ale tak niestety działa ten mechanizm, gdy się nie jest emocjonalnie samowystarczalnym i wyczekuje, aż inna osoba wypełni w nas tą lukę kochania i akceptacji. Póki się nie nauczymy same siebie kochać i akceptować.
  2. Nie piszę, że oburza, tylko że bierze do siebie
  3. No sama tu opisałaś, jak dzieciom jednak szkodzi romans i Twoje od niego uzależnienie. A już mówić, że dzieciom nic do tego, zresztą na jakikolwiek temat, to po prostu traktowanie dzieci jak podludzi.
  4. Nie zapomniałam, jak to było. Tylko zrozumiałam, jak, dlaczego i po co to było, którymi to wspomnieniami i obserwacjami się nieraz dzielę. Róbcie sobie to co robicie, ja nic do tego nie mam, nie krytykuję, ani osobiście żadnej z was niczego nie zarzucam. Wy natomiast często bierzecie do siebie jakieś tam moje ogólnikowe komentarze i odpieracie niczym osobiste ataki. A mi wtedy przychodzi do głowy powiedzenie "uderz w stół .... ", choć wolałabym się mylić. Sama wiem po sobie, że podczas romansu rozum jest przesłonięty emocjami i wydaje się, co najlepsze, że nikt naokoło nie zauważa, że coś się dzieje. Szczególnie dzieci
  5. Tak to właśnie jest. I o to chodzi, żeby kobieta sobie nie zaczęła wkręcać, że skoro tak dąży i nie daje spokoju, to pewnie się zakochał, czy coś z tej gamy ...
  6. Aha, bo myślałam, że chciałaś skończyć, mówiłaś mu to niejednokrotnie, a on jednak Cię przekabacał. No, jeśli za nim tęsknisz, to pewnie go kochasz, trudno się mówi
  7. Ty Lola to już mnie dobijasz Ciągle mówisz, jak to k. Cię wkurza, jak już chcesz, żeby to się skończyło, a łazisz do niego, jak mucha to mucholepu. Ale też to rozumiem, bo tak to właśnie jest z tymi układami, że nie można tego skończyć, bo niby co powiedzieć?
  8. Poświęcanie się dla dzieci i tkwienie w złym małzeństwie, oczywiście, że nie. Taka sytuacja nie jest i tak zdrowa dla dzieci. Chodzi o szacunek dla dzieci i nie manie ich za id.iotów, jak oszukiwanie, zaniedbywanie, wprowadzanie k. do ich strefy życiowej, np. domu, pokoju.
  9. Ja tu sobie gadu gadu, ale tak naprawdę to mogę dziś w nocy zaliczyć smierć przez huragan. Także, jeśli się już więcej nie odezwę, to oprócz modłow dziękczynnych, że przestałam was tu zanudzać swoimi wywodami, wzniesie też proszę modłę o pokój mej duszy
  10. Nawet gdyba miała krótkie, to „krótkie” jest ocenianiem, tym samym ocenianiem, którego sama nie lubisz względem siebie, na ten przykład
  11. Te pączusie w maśle mają WSZYSTKIE MOŻLIWE BRAKI psychologiczne. Zadufanie we władnej zarąbiastosci to właśnie APOGEUM i skutek braków stabilnego psychologicznie wychowania, a potem pogubienia w dorosłości !!!!! Kłody pod nogi to nie brak „braków” ale uczące nas REALNE i ŚWIADOME przeciwności losu. Symptom tych, o których tu mowa, braków, to np. gdy dorosła kobieta oburza się święcie gdy ktoś jej powie, że być może ona ma braki w poczuciu władnej wartości. Ona na to odkrzyknie bez (domniemanych) kompleksów, że jest mistrzynią w pewności siebie!!! Błąd numer jeden: pewność się siebie, życiowa zaradność, brak powierzchownej nieśmiałości i wygadanie, nie są oznaką faktycznego, praktycznego i wymiernego, przekładającego się na komfort psychiczny Poczucia Władnej Wartości. pewna siebie osoba może być tak pogubiona psychicznie, że zawsze, nieświadomie oczywiście, będzie nadal szukać potwierdzenia władnej wartości u innych, jak np. zawnętrznych wielbicieli, bo m. jej dostatecznie nie nadskakuje i nie podziwia
  12. Ani ja nie pisałam, że ktoś szuka poklasku zrozumienie świata i siebie na skutek długotrwałego rozkminu i psuchwglądu zawsze i forever ”moralność” i moralizatorstwo
  13. Nie schodzimy, dziewczyny, na poziom kłótni i dogryzania ad personam (w obie strony)
  14. Magda, czasem się z Tobą zgadzam, gdy poruszasz podłoże psychologiczne spraw, o których tu piszemy. Ale czasem, jak może bardziej ostatnio, gdy lecisz zero-jedynkowo-moralistyczne, nie. Co miałam na myśli w poście o złodzieju złotówek.
  15. Jeszcze poruszę na moment kwestię dzieci, szczególnie takich mieszkających w domu z rodzicami. Twierdzenie, że nie mają nic do tego jest brakiem szacunku do nich. Szczególnie, gdy wprowadza się k. do ich przestrzeni życiowej. A wybrakowane na szacunku dzieci wyrastają potem na osoby w brakami, które muszą leczyć zachwytami od innych.
  16. Mi się znowu wydaje, że zamiast rozpatrywać "moralność" romansu (która zawsze będzie względna, albo bezwzględna, zależy kto ocenia, więc taki rozkmin jest drogą do nikąd), zastanowić się co jest jego powodem. A powód jest w nas samych. Nie w leniwym na rozrywki i zachwyty m. lub. ż., co jest tylko skrótowym wytłumaczeniem/łatą. Jak partnerowi przeszła chęć na to czy tamto, bo ludzie się zmieniają, to przeszła i już, drążenie może mieć tylko skutek przeciwproduktywny. Ale dlaczego to, na co tamtemu przeszła ochota, jest nam tak desperacko potrzebne do szczęścia i samoakceptacji? I nie mówię tu o osobach, które romans traktują jako rozrywkę niczym kino, która nie zmienia nic w relacji z partnerem, lecz o takich, które romansem mszczą się na partnerze, ale tak naprawdę, to na samym sobie, bo mają poczucie życia w kłamstwie, czy tam rozdwojeniu, czego następstwem jest to szukanie wytłumaczeń i usprawiedliwień.
  17. Weźcie coś napiszcie, żeby było co przeczytać, bo zaglądam od kilku godzin i tylko takie leniwe przeciąganie nieistniejącej linki
  18. Tak tylko teoretyzuję, oczywiście...
  19. Zakładać najgorsze nie, zakładać cokolwiek jak się jest w tym znanym nam wszystkim amoku- niemożliwe. Ale po fazie amoku, można ew. przekalkulować, czego (z dwóch) bardziej nie chciałoby się stracić, w razie gdyby np. coś wyszło na jaw.
  20. Jak masz radość „na swoim” to super, gorzej wtedy, jak czasem nie masz i chcesz „zrywać” Jak jest niedostępny i nie przypomina, że tęskni i myśli.
  21. Gdybaj ino na tyle, żeby wiedzieć, czego nie chcesz stracić. Co możesz bardziej docenić. I ukierunkuj myśli w tym kierunku, żeby nie było zaskoczenia z przysłowiową ręką w nocniku. Lola już nie jest już w pierwotnym amoku, wiec tym bardziej j/w. I bynajmniej nie sugeruję w którą stronę. Były w poanokowo przemyślaną i świadomą
  22. Uniesienia, andrenalina. Brak uniesień, brak andrenaliny. Ale z drugiej strony spokój i możliwość znalezienia radości „na swoim”
  23. Uprowadzenie Dagmary w siną dal To widzę, że nowy znajomy jeszcze pomysłowszy od tego sprzed paru tygodni, ale mają chyba wspólną cechę - zabieranie w ciekawe miejsca w niedzielę Rozkoch.ujesz w sobie młodziaków, rzucasz potem bezecnie Ciekawe, jak się dalej potoczy. Może podobnie jak ostatnim razem zaliczysz wielbiciela, niekonicznie w ciągiem dalszym, a może będą następne odcinki... Usportowione. Myślałam, że z tym strojem do ćwiczeń, to chodziło o "najmniejsze ubranko sportowe" (były takie reklamy swego czasu, za króla Świeczka)
  24. Wiem Limboska, że każda sytuacja jest inna, a już na pewno, że życie nie jest proste. Napisałam wyżej, że nie staram się nikogo pouczać; dzielę się tylko własnymi wnioskami o odczuciu ulgi, gdy radość życia nie jest uzależniona od nadskakiwania przez facetów, którzy mają mi udowadniać, jaka to jestem godna atencji. Co nie znaczy, że ktoś inny ma chcieć lub musieć do podobnych wniosków dochodzić, bo jeden woli relaks, inny adrenalinę. Wiele dziewczyn pisało, że ze to romansowe rozdarcie, lub samo (czasem niespełnione) pragnienie k. nie pozwala im się cieszyć sobą i życiem, drobnymi jego stronami, jak święta, remont, urlop, relaks z książka, a nawet relacją z dziećmi (!!). Jeśli romans ma być radością, niech będzie. Ale gdy się przez to cierpi się na niespełnienie (gdy k. nie ćwierka bo zapomni lub mu się nie chce robić zachodu) i rozdarcie, to może pomoc zrozumienie, co nas do tych cierni pcha.
×