Mysle, ze moze Mar rozkminia, bo chce sie sama przed soba upewnic, ze on to mowi szczerze, a nie tylko zeby ja przy sobie utrzymac.
Osobiscie uwazam, ze k. Mar wyznaje jej swoje uczucia jak najbardziej szczerze, a robi to dlatego, ze jest mu w tym przyjemnie. Bo przyjemnie jest przeciez miec w zyciu osobe, ktora jest nam przyjazna, oddana, z ktora mozna fajnie pogadac, troszczyc sie o nia i widziec jej wdziecznosc, a w ktorej jeszcze na dodatek sie zauroczylismy i mamy pieknie rozwinieta sfere przyjemnosci cielesnych, w tym przypadku takich ukradkiem, ze kazde musniecie na wage zlota.
Jak sie jest w tego typu relacji to kazde mile uczucie wzgledem tej drugiej osoby jest odczuwalne wlasnie jak milosc, bo jest tak wszechobezwladniajace i wszechwypelniajace, ze za malo jest powiedziec "lubie". A ze sie dla tego uczucia nie rzuca rodziny. Niektorzy rzucaja, bedac albo w tej rodzinie nieszczesliwi, albo zatrucie erotyczne jest tak sielne, ze przyslania resztki zdrowego rozsadku.
W przypadku Mar najlepiej byloby wlasnie nie rozkminiac, brac te bukiety szczescia i nie zamartwiac sie, jak to sie ma wzgledem zycia rodzinnego z m. I chyba to ostatnie jest najtrudniejsze...