Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Eva

Zarejestrowani
  • Zawartość

    266
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

121 Excellent

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. To najprawdopodobniej dlatego, że się skóra napręża za bardzo. No i do tego rozstępy. Smaruj skórę brzucha balsamem 3 razy dziennie
  2. Przywileje nauczycieli nie maja za dużo w temacie godzin zajęć dzieci z klas 1-3. W przedszkolu, zerówce na grupę zazwyczaj przypadają dwie nauczycielki-wychowawczynie, więc takie rozwiązanie mogłoby też funkcjonować w szkołach podstawowych. Dodatkowo te przywileje są niewystarczająco atrakcyjne patrząc na ilość wakatów i nauczycieli w wieku emerytalnym. Jest to tak naprawdę wymagająca i bardzo odpowiedzialna praca. I społecznie bardzo niedoceniona, a potrzebna i wartościowa! Nauczyciele uczą i wychowują dzieci, przyszlych obywateli. Moim zdaniem ludzie za bardzo uwierzyli narracji rządu (również wcześniejszej partii rządzącej). Oni nie chcą kształcić ludu, jest to im niepotrzebne. Bo człowiek wykształcony zauważy ich przekręty. W końcu dojdzie do prywatyzacji edukacji i będzie ona tylko dla elit. A plebs niech przyucza się do machania łopata dla mnie cały system edukacji wymaga gruntownej przemiany
  3. A gdzie mają siedzieć, jak rodzic w pracy? Samo w domu? Większości rodziców na nianie na pełen etat nie stać. Polska nie jest bogatym krajem, mamy kryzys gospodarczy. Szkoły podstawowe są rejonizowane, dostanie się do takiej spoza rejonu często jest bardzo trudne, bo już teraz klasy są przepełnione. I najczęściej na jedną dzielnice jest jedna szkoła podstawowa. Wożenie dziecka codziennie wiele kilometrów jest bez sensu, bo w końcu będzie w wieku, w którym będzie mogło samo wrócić do domu po lekcjach i lepiej jest przejść może kilometr albo dwa, niż jechać autobusem przez kilka dzielnic. Bezpieczniej. Nowe osiedla są budowane bez pomyślenia o szkole, przedszkolu czy żłobku. Żłobek w mojej okolicy ma po 40 dzieci ma grupie! Jest jeden na 4 dzielnice. Z szkołami jest bardzo podobnie. Wybudują kilka nowych osiedli w okolicy dzielnicy, nie zrobią szkoly. I kolejne kilkaset dzieci będzie w rejonie danej podstawówki. Więc i świetlica będzie przepełniona. System szkolnictwa polskiego jest słaby. Nie rozwija się z postępem czasu. Dzisiejsze rozwiązania nie działają w dobie dzisiejszych problemów. I w czasie pandemii stado 8-latkow i 9-latkow zostawało same w domach, bo rodzice nie mogli wziąć na nie opieki. I naprawdę uważam, że zajęcia w klasach nauczania zintegrowanego powinny się odbywać w godzinach 8-15. Rano zwykle lekcje, a później zabawa na dworze, w sali, spacery. Obiady, śniadania. Nie można myśleć ,ze każdy ma możliwość ustawiania sobie tak pracy, żeby o 12 można było codziennie odbierać dziecko ze szkoły i z nim siedzieć w domu. Bo tak nie jest. Najczęściej wypłacana pensja w pl jest niewiele wyższa od najniższej krajowej i to nie są pracownicy wielkich korporacji dający sprzęt do domu i możliwość pracy zdalnej.
  4. No nie wszyscy pracują w korporacjach, żeby sobie na pracę zdalną pozwolić. A plan lekcji dzieci w klasach 1-3 i realia godzin pracy Polaków są nieprzemyślane. Przedszkola czynne do 17, a szkoła nagle po 4 godziny dziennie i co przez resztę czasu zrobić z dzieckiem? Świetlice są, ok. Ale są tragiczne. Sama pracowalam przez 2 lata na świetlicy szkolnej i jest to kołchoz. Dzieci przewijają się non stop, przez co ciężko zabawę zorganizować. Jest hałas, tłok, dzieci za dużo na niewielki metraż i nauczycieli też za mało. Nie było szans, żeby dziecko odrobiło w ciszy i spokoju lekcje. Potem zdziwieni, że dzieci zmęczone, przepracowane, niechętne do chodzenia do szkoły. Moim zdaniem zajęcia w klasach 1-3 powinny być zorganizowane do godziny 14/15. Zajęcia lekcyjne i zabawa. Łatwiej jest ogarnąć znaną 25 dzieci z jednej klasy niż 300 różnych dzieci z różnych klas zbiegających się o różnych godzinach na różny okres czasu.
  5. Najczęściej takie ubezpieczenia obejmują wypadki poza szkołą i również czesto ferie, weekendy, wakacje. Trzeba umowę przeczytać. Ale u lekarza się na to nie powolasz, bo to ubezpieczenie zdrowotne - to u pracodawcy masz
  6. Ja myślę, że to ty ogólnie robisz problem, który dla innych nie istnieje. Może jakiś czas temu narzeczony mówił, że nie lubi dzieci, bo się tak mówi, taka moda oraz ty też tak mówiłaś. Osoba w wieku dwudziestu paru lat może sobie nie wyobrażać swojego życia ograniczonego i skupionego na dziecku, a później przychodzi gotowość na ten etap i chęć założenia rodziny. Może też nie miał większego kontaktu z dziećmi, więc nawet nie wiedział o czym mówi, a się okazało, że jednak świetnie łapie z nimi kontakt. To jest jego rodzina. Nie możesz mu zakazywać utrzymywania kontaktów z bratankami. No i to, że sam nie chce mieć dzieci to nie znaczy, że musi się od jakichkolwiek odcinać
  7. Jak chłopak nie jest koło 30 to ok
  8. Smoczek możesz dawać. Dzieciom karmionym piersią się odradza do 6 tygodnia życia chyba, bo może zaburzyć odruch ssania. Lepszy smoczek niż płacz niemowlęcia. Po co dziecko ma się męczyć? Serca bym nie miała zabierać tego smoczka.
  9. Telefon jej schowaj. A jak się zapyta gdzie jest to powiedz, że tam gdzie smoczki
  10. Zgadzam się z tym, że nie należy ich głaskać po głowach. I nie powinno się na siłę uszczęśliwiać tych, którzy ćpać dalej chcą. Podstawa terapii uzależnień zawsze będzie chęć zerwania z nałogiem i nic się nie zdziała kiedy ćpun czy alkoholik będzie zadowolony z sytuacji, w której się znajduje. Ale partner autorki wątku raz już chciał rzucić i prawie mu się udało bez pomocy specjalistów. Akurat w tej konkretnej sytuacji uważam, że nie powinno się wywalać tej osoby z domu i pozostawiać samemu sobie. Może być szansa, że zgodzi się na pracę z terapeutą i będzie dążyć do trzeźwosci bez zmuszania go do tego. On może potrzebować jedynie pomocy terapeuty i motywacji. Na siłę nikt mu nie pomoże, ale chyba warto w tym przypadku spróbować. Gdyby autorka pisała, że robi się agresywny tylko gdy wspomni o tym, żeby ograniczył jaranie to na pewno bym takich rad nie dawała
  11. Publiczne liczą tylko za wyżywienie i godziny, w których dziecko jest obecne. Jeżeli dziecko idzie do prywatnego to trzeba mieć niestety na uwadze to, że trzeba za nie płacić, czy dziecko chodzi, czy nie
  12. Tak, ale jak jakieś jest nieobecne przez 2 tygodnie w każdym miesiącu to po co trzymać dla takiego dziecka miejsce? O to mi chodziło. Wzięliby na jego miejsce dziecko, które rzadziej choruje. Albo nagle by nie zwracali uwagi na katar
  13. Komputer w dzisiejszych czasach jest podstawową potrzeba dziecka w wieku szkolnym. W szkołach zadawane są zadania domowe z informatyki, trzeba przygotowywać prezentacje multimedialne, różne projekty. Komputer dla dziecka służy do zdobywania wiedzy, nie tylko do rozrywki. Ilu znasz dorosłych ludzi, którzy nie potrafią jeździć na rowerze? Z jakich rodzin oni pochodzili? Oczywiście nie mam na myśli tych, którym choroby, niepełnosprawnosci uniemożliwiają jazdę na rowerze. To nie są żadne chore zachcianki. Wbrew pozorom dziecku nie wystarczy jak podstawisz mu pod nos trzy razy dziennie talerz z jedzeniem.
  14. Za nieobecności nie można nie płacić, bo na miejsce wiecznie nieobecnego dziecka można by przyjąć takie z dobrą odpornością. Albo by właściciel placówki nie miał z czego płacić pracownikom. Jednak w takiej sytuacji, w jakiej znalazła się autorka wątku, zgadzam się z tym.
  15. Wydaje mi się jednak, że nie ma jednego czy dwóch sposobów wyleczenia z uzależnienia. A upadek na samo dno może być również końcem dla takiej osoby, a nie kubłem zimnej wody. Nie na każdego to dobrze zadziała.
×