etera
Zarejestrowani-
Zawartość
694 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
134 ExcellentOstatnio na profilu byli
3427 wyświetleń profilu
-
Czyżbym została sama w tym wątku? Napiszę zatem na zachętę. Walczę nadal niespiesznie, tym razem bez spinania, ale chyba idzie w dobrym kierunku. Dieta wciąż ta sama. Śniadania i kolacje raczej zdrowe i średnio lub mało kaloryczne. Obiady różnie, czasem tradycyjne, ale ilościowo umiarkowanie. Aktywność średnio. Postanowiłam że będę robić porządny trening 2-4 razy w tygodniu, pozostałe dni inna aktywność, w zależności od wolnego czasu i nastroju. To tak w dużym skrócie. "Odpracowałam" grudniową chorobę, święta i krótki, ale kaloryczny wypad w góry. Nawet trochę więcej, bo 2 kg poleciały i w obwodach od 1 do 2,5 cm. Nie robię wielkich planów, nie panikuję jeśli przez tydzień "utrwalam" wagę. Uznałam, że daję sobie czas do lata. Trochę za mało robię w kwestii wspomagających zabiegów kosmetycznych. Dlatego luty ogłaszam miesiącem walki z cellulitem. A że jest krótki to marzec tez pewnie upłynie pod tym samym znakiem. Pozdrawiam.
-
IleOnka, współczuję, fatalnie trafiłaś. Nie ma to jak zwalić wszystko na nerwicę albo depresję. Życzę dużo zdrówka i żebyś mogła spokojnie i bez bólu dietkować dalej. Kiedyś myślałam o dietetyku, ale jak poczytałam i popatrzyłam na różne ich diety to zwątpiłam czy znajdę takiego co potrafi podejść indywidualnie. Ja tymczasem walczę dalej. Nie spinam się za mocno, pilnuję ilości, śniadania i kolacje mam raczej dietetyczne i mocno warzywne a obiady rożnie, bywa, że tradycyjne, ale się nie przejadam. Nie chce mi się gotować na dwa garnki, zresztą to bez sensu tak do końca życia, chciałabym tak już ustawić to moje jedzenie, żeby nie było powtórki z rozrywki. Posty to raczej nie dla mnie. Ale okno wierzę, że może działać. Tylko to wymaga dużej regularności. Ja rano muszę zjeść śniadanie ze względu na leki. Staram się też jeść po ćwiczeniach a ćwiczę o różnych porach, więc czasem kolacja wypada później. Dlatego póki co pilnuję żeby była jakaś sensowna przerwa między kolacją a śniadaniem, żeby nie kłaść się z pełnym brzuchem i żeby organizm miał czas odpocząć. 123 fajnie, że przypomniałaś mi o morwie białej, wróciłam do picia, mam sypaną, więc dokładam do moich różnych wspomagających herbatek i chyba działa, jako tako panuje nad apetytem. Dobrej nocki Dziewczyny.
-
123 Nie ma się co zniechęcać, widzisz, mamy długo oczekiwany śnieg, tylko jeszcze trochę mrozku i będzie super. Ja właśnie stwierdziłam, że fajnie z tymi ćwiczeniami, ale przydałby się jeszcze ruch na świeżym powietrzu. Dzisiaj się zmobilizowałam i trochę pokręciłam się po posesji. Trudno to nazwać spacerem, ale to tak na dobry początek. Wagowo wreszcie coś drgnęło, więc chyba idę w dobrym kierunku z dietą i aktywnością. Trzymam za nas wszystkie kciuki.
-
Witam i ja, chciałoby się powiedzieć ... spieszmy się pisać w wątkach, tak szybko znikają... Też nie wiem jak to działa, ale mam wrażenie, że ludzka moderacja od dawna nie istnieje na kafe. Weszłam kiedyś w kontakt i napisałam po którejś akcji ze znikającymi wątkami , zero odzewu. Myślę, że ostatnie porządki zrobiono tutaj z logowaniem parę lat temu i od tego czasu wszystkim steruje automat. I może być tak jak pisze MamaMai, ktoś "zaburzony" zgłosi i z automatu usuwają wątek ... Podziwiam Was za te spacery, niby mówi się, że tempo ważne, ale z drugiej strony nawet umiarkowana aktywność o ile jest regularna, też potrafi zdziałać dużo. Ja głównie ćwiczę w domu, na szczęście póki co mam zapał a w necie jest ogrom pomysłów na aktywność. Miałam dwa lata temu kontuzje kolana i teraz niechętnie chodzę po nierównym terenie a koło mnie brak lepszych ścieżek spacerowych a po asfalcie mniej mi się podoba. No i pogoda mnie trochę odstrasza. Ale z wiosną pewnie ruszę i na zewnątrz, bo lubię rower i siłownie zewnętrzną, no i od jesieni grzyby... Diety w miarę pilnuję, póki co wracam do stanu grudniowego, bo choroba, bo święta, bo w styczniu krótki wyjazd i inna dieta ... Też się ważę i mierzę raz w tygodniu, najczęściej sobota lub niedziela, ale piątek też jest ok. I przyznaję, też podglądam w ciągu tygodnia, biorę poprawkę na dietę dnia poprzedniego i aktywność, daje mi to lepszą wiedzę na temat mojego ciała. Trzymajmy się chudo Dziewczyny, dobrej nocy.
-
Cześć Dziewczyny Ja ostatnio milcząca, ale idę póki ci zgodnie z planem. Niby fajnie, choć gorzej jak sobie uświadamiam, że właściwie odpracowuję to co doszło w święta i podczas krótkiego wyjazdu. Ale mam nadzieję, że na koniec tygodnia wrócę do stanu sprzed grudniowej choroby. Pilnuję tego co jem, ale się nie głodzę, ćwiczę w miarę regularnie i mam nadzieję, że będą efekty. Trzymam kciuki za nas wszystkie. Pozdrawiam.
-
Witam, 123, gratuluję wytrwałości w chodzeniu. Myślę, że jeżeli się nie przemęczasz to serduszko jest szczęśliwe. Ja jak zaczęłam parę lat temu więcej ćwiczyć cardio: szybkie spacery jazda na rowerze, intensywniejszy taniec, to też przy okazji wizyty kardiologicznej wolałam sprawdzić co mi wolno. Dzięki temu od tamtego czasu nauczyłam się monitorować tętno, żeby nie przekraczać 120, nawet facet się przejął i mi dał w prezencie opaskę (pulsometr) a z czasem fajny zegarek. Super sprawa, bo to też dodatkowa zabawka i motywacja. U mnie jako tako, Jem chyba w miarę, niestety wciąż "na czuja", jeśli nie będzie efektów to chyba muszę trochę policzyć kalorie. Ruszam się, ćwiczę ... zobaczymy za kilka dni czy coś drgnie ...
-
Witajcie Dziewczyny, Wróciłam w niedzielę. Pogoda była kiepska, jeden dzień tylko ładny, więc było mało aktywnie a bardziej biesiadnie ... Czyli przyjechałam ciut cięższa ... Dobrze, że wyjazd krótki i od razu zabrałam się "do roboty", wczoraj i dzisiaj poćwiczyłam, jem umiarkowanie, gdyby nie drobne ciasteczka do kawy to byłoby idealnie. Na szczęście to słodki prezent i jutro będzie po nim. 123, masz rację, każdy "szczyt" jest ważny, ja staram się cieszyć wszystkim, choćby tym, że ćwiczenia łatwiej mi idą, lepiej umiem je już wykonać ... Może kiedyś i na wyższe szczyty dojdziemy ... Wszak trening czyni mistrza. Morwa jest fajna. Ja w ogóle jestem fanką różnych herbatek "wspomagających". Bardzo pasowała mi "kontrola masy" z Biedry, ostatnio niestety jej nie widzę, podobnie jak ich innych herbatek z tej serii. IleONKA, współczuję, jednak złe samopoczucie potrafi zawalić cały plan. Ja z poceniem mam podobnie, koniec każdej infekcji i powrót do jakiejś aktywności a z miejsca pot się ze mnie leje. Daj znać jak dzisiejsza wizyta, czy coś "wniosła' do Twojej diety. Trzymajcie się Dziewczyny dzielnie a te mniej aktywne odzywajcie się. W kupie łatwiej.
-
Witam i ja w Nowym Roku.Waga nie jest najgorsza, czyli nie grzeszyłam aż tak w święta. 123, mnie się marzyło pochodzić po górach, ale jakoś rok zleciał i większość wolnego spędziłam na bardziej płaskich terenach. Zresztą nie mam wprawy ani kondycji, jeżdżę głównie w Beskidy, to nie tak wysoko, ale i tak większych szczytów jeszcze nie zdobyłam. Teraz tez będę raczej chodzić po okolicy, tyle na ile kondycja mi pozwoli. A jakbyś jednak chciała spróbować ćwiczyć z hantlami to proponuję na początek dwie małe butelki z wodą, to odpowiednik 0,5 kg hantli. Ja głównie ćwiczę z Paulą Piotrzkowską ( kanał trening fitness), tam jest trochę filmików dla początkujących. Są też świetne ćwiczenia na zdrowy kręgosłup, spokojne, na macie, bez wymachów itp. Zazdroszczę jazdy rowerem, u mnie od jesieni ta aktywność odpada, nie daję rady. Na szczęście mam od niedawna stacjonarny, na tyle stabilny, że nawet nieźle się na nim pedałuje. Niestety, ale te skromniejsze - lżejsze nie zdawały u mnie egzaminu i kończyły jako wieszak na ubrania. Też zaczęłam rok w miarę aktywnie. Co prawda wiosenna pogoda nie wyciągnęła mnie z domu (wciąż się boję kolejnego przeziębienia), ale w domu trochę się poruszałam i porozciągałam. No właśnie, dziewczyny odzywajcie się. Ruszamy dalej.
-
Cześć Dziewczyny, melduję się i ja w starym roku. 123, gratuluję zapału. Ja w przyszłym tygodniu mam w planach krótki wypad w góry, ,mam nadzieję, że też trochę pochodzę. IleONKA, uwielbiam treningi siłowe, oczywiście bez szaleństw. Nawet Mikołaj przyniósł mi cięższe hantle, ale na to jeszcze muszę poczekać. Przez przeziębienie wypadłam z rytmu, jak wrócę do ćwiczeń to najpierw spokojnie z kilogramowymi, potem przejdę do dwóch. Ale to dopiero po powrocie z gór, tam będzie tylko maszerowanie i pilnowanie się przy stole. Wczoraj porozciągałam kręgosłup, ból spod łopatki znacznie zmalał, więc chyba idzie na lepsze. Z dietą średnio, raczej się nie przejadam. 123, też uwielbiam czerwoną herbatę,ale za dużo nie mogę. Kiedyś chciałam pić regularnie, bo ponoć pomaga w odchudzaniu, ale nie czułam się za dobrze z ciśnieniem, więc odpuściłam.A większość ziół mi pasuje, dotychczas tylko karczocha nie mogłam znieść, ale może z miodunką dam radę. Dziewczyny, w Nowym Roku życzę nam wszystkim samych dobroci, wytrwałości, abyśmy spełniały swoje marzenia.
-
Z powerem do ćwiczeń nie byłoby tak źle, tylko rozsądek mówi mi, że mam jeszcze odpoczywać. Wszedł mi jakiś ból pod łopatkę, pierwsza myśl, że to jakieś powikłanie, dlatego wczoraj cały dzień się grzałam, dzisiaj myślę, że to może od krzywego siedzenia w fotelu ... i mam ochotę trochę się wieczorkiem porozciągać żeby sprawdzić ... Wiosna się zrobiła, dzisiaj i tak mi się chciało iść na spacer ... oj nosi mnie już ... Dzięki za info o miodunce, kupię w poniedziałek, mam nadzieję, że smak mi podpasuje. Nawet w tym roku wsadziłam ją w ogrodzie, ale to ze względów ozdobnych, zresztą teraz to raczej nie pora na zbiory ... Też staram się dbać o siebie i budować odporność, ostatnio nawet do przychodni nie chodzę, recepty załatwiam przez telefon, do apteki zawsze w maseczce ... Ale jak mi facet choróbsko do domu przywlókł, to prawie trzy tygodnie się broniłam aż poległam. Choć i tak przeszłam w łagodniejszej formie, bo głównie katar miałam i gardło trochę zapchane. Tylko długo to się ciągnie. I wśród bliskich widzę, że ludzie zdrowieją a po tygodniu wraca choroba ze zdwojona mocą. Dlatego ja tak dmucham na zimne i wsłu...ę się w siebie. Do szczepienia przeciwko grypie mam mieszany stosunek, bo co roku jest ponoć inny wirus ... Wczoraj zlałam zakwas z buraków, pije od jakiegoś czasu na czczo, tylko na święta miałam krótką przerwę. Obok działania na odporność właśnie ma wspomagać też odchudzanie, ograniczać apetyt. Coś w tym chyba jest, bo śniadania zaczęłam jeść mniejsze i dłużej jestem syta. Tylko teraz po świętach posiłki są nieco inne, bo wciąż kończymy zapasy ... Na szczęście dzisiaj zjadam ostatni kawałek miodownika ... największe moja pokusa ... ...reszta już mniej kaloryczna. A jak zacznę się więcej ruszać to mam nadzieję, że wszystko wróci na dobre tory. Odzywajcie się Dziewczyny, bez względu na to czy Wam z dietą dobrze czy gorzej idzie ...
-
123, ależ Ci tych kroków zazdroszczę, ja wciąż się, oszczędzam, mam wrażenie, każde odstępstwo powoduje, że rano znów się budzę z zapchanym gardłem lub nosem ... A mózg da się przestawić, choć każdy pewnie musi znaleźć swój sposób. Ja się parę lat temu wkręciłam w zdrowsze odżywianie i choć przez ostatnie dwa lata jakoś tak mi się zachciało starego życia, to całkiem nie przepadłam i teraz łatwiej mi się naprawić. A młotek gumowy mam, jakby co ...
-
Napisz coś więcej, proszę. Jest różnica pomiędzy winsor pilates a pilates? polecasz jakieś trenerki w sieci?
-
Jeszcze dodam, że kanał nazywa się Walk at Home, pani prowadząca to Leslie Sansone. A restrykcyjne cięcie kalorii to prosta droga do jojo więc może spokojnie i cierpliwie idź wcześniejszą drogą.
-
Aniu, jestem w trochę podobnej sytuacji, na tydzień przed świętami dopadło mnie przeziębienie i zawiesiłam dietę. Nie wiem jak to wygląda u Ciebie, ale wydaje mi się, że nie ma możliwości abyś przez kilka dni straciła wszystko co wcześniej osiągnęłaś. Mi doszło coś ponad kilo, już się trochę ogarniam kalorycznie, gorzej z aktywnością. Skąd masz informację, że nie możesz ćwiczyć , że to grozi komplikacjami kardiologicznymi? Ja z tego co znalazłam to lekka aktywność przy infekcjach górnych dróg oddechowych jest możliwa. Ale rozumiem, że angina to poważniejsza sprawa. Ale tak myślę, że jeżeli nie leżysz to może coś jednak możesz robić, choćby spacerować w domu. Zawsze to coś. Chciałam wrzucić przykład (link), ale post jest teraz ukryty, nie wiem czy się pokaże, wpisz więc na YT :Happy Walk", może Ci się spodoba, jeśli nie teraz to jak już poczujesz się lepiej. Trzymam kciuki i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
-
Witajcie Dziewczyny, melduję się i ja poświątecznie. Milczałam trochę, bo na tydzień przed świętami dopadł mnie jakiś wirus górnych dróg oddechowych, w tym katar zwalający z nóg. Dieta i aktywność poszły w odstawkę, jak się trochę polepszyło to trzeba było szybko święta szykować ... i tak zleciało. 123, mnie powiedzonko, jakże prawdziwe, wcale nie razi. Też się wściekam na ilość szykowanego jedzenia. U mnie przez choróbska wokół wszystko się zmieniało z minuty na minutę i ktoś nie dotarła, ktoś bez apetytu ... w efekcie jedzenie nadal nie przejedzone a w dwie osoby ciężko ogarnąć ... Kalorycznie w miarę się trzymałam, dużo mi nie przybyło, ale niestety ruch znacznie zawieszony, bo wciąż nie do końca jestem wyleczona. Czekoladek nie kupowałam, te co dostałam nadal zamknięte, tylko ciasta trochę upiekłam i trzeba teraz zjeść . Awaria, u mnie podobne założenia zdają egzamin. Pieczywa unikam jak mogę, kiedyś wierzyłam, że to efekt tzw. "diety rozdzielnej", ale dietetycy temu przeczą, teraz widzę, że u mnie to też kwestia ilości, nie umiem najeść się pieczywem, jeśli mi posmakuje jem za dużo, w efekcie ilość dziennych kalorii drastycznie wzrasta. W święta było wiec bez pieczywa, sałatki jarzynowej też nie tknęłam, więc też bez majonezu. Ale inne potrawy niestety ... ciut za dużo ... ciut za często ... Wczoraj pierwszy raz delikatnie poćwiczyłam, nie wiem czy mi posłużyło, bo wieczorem trochę mi było zimno. Ostatnio odstawiłam herbatki wspierające odchudzanie na rzecz wszystkich rozgrzewających. I już tęsknię za nimi i za treningami,. Ale rozsądek zwycięża. Trzymajcie się ciepło i chudo.