frasquita
Zarejestrowani-
Zawartość
48 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez frasquita
-
Nie no teraz już za późno, ale też finansowo bym nie wyrobiła, bo się w październiku do Niemiec przeprowadzam
-
Mam problem, nie wiem, czy jechać z pewnymi kolezankami na wakacje. Generalnie kończę właśnie studia i mam dobrą pracę. Po rozstaniu z ex w grudniu straciłam trochę znajomych i mam teraz tylko dwie koleżanki takie bliższe, jednak one się nie znają. Raz wychodzę na miasto z jedną, raz z drugą. Ta pierwsza zaproponowała mi, abym jechała z nią i jej koleżankami do Wiednia. Nigdy nie byłam z nią na żadnym wyjeździe, ale w sumie powiedziałam, że chętnie pojadę. Były urodziny tej koleżanki i poszłyśmy do kompleksu restauracji, ogólnie cały czas mówi jak to chciałaby mieć dużo starszego, bogatego faceta, założyła tindera na tych urodzinach i serio szukała sobie dużo starszego. Knajpa do której poszłyśmy też była pełna starszych facetów, mimo że ja się źle czułam w takim klimacie, bo jak byłam w związku to byliśmy w równym wieku. Ale ok. Potem zaczęłyśmy szukać innego miejsca, żeby zmienić bar. Ona negowała wszystkie moje wybory i wreszcie sama wybrała jakąś i ja mówię, że usiądźmy w środku, a ona że wytrzymam na zewnątrz i że poprosi dla mnie o koc. Już nie wiedziałam, co powiedzieć, bo źle się czuję jak ktoś za mnie decyduje. Cały czas było takie chodzenie tylko i patrzenie na tych starych facetów. Ogólnie to nie jest jakaś moja bliska koleżanka, ale jak mówię po rozstaniu straciłam paczkę znajomych, bo to byli początkowo ex znajomi, więc albo pojadę z nią i jej koleżankami na te wakacje, albo wcale, bo ta druga koleżanka studiuje medycynę i ma w wakacje praktyki, nie da rady. Ogólnie nie wiem, może nie będzie tak źle jak jeszcze jadą jej koleżanki, które kojarzę, one chyba nie są aż takie na kasę. Ale też się tak dziwnie czuję, bo nie założyły ze mną grupy razem na messengerze, żeby szukać noclegu, tylko wysyłają coś między sobą, a ta koleżanka mi osobno wysyła, co wybiorą. Myślicie że jechać? Czy nie przejmować się, że nie założyły ze mną wspólnej grupy na messengerze?
-
Powiedziałam że nie jadę, bez przesady razem się coś planuje. Byłam w Warszawie teraz na weekend ze znajomą dalszą, a najwyżej na dłuższe wakacje w tym roku nie pojadę
-
Dwa lata z rzędu byłam najlepsza na jednych studiach, mimo że robiłam dwa kierunki i byłam wtedy w związku. Pobierałam co miesiąc stypendium Rektora i dużo się uczyłam, ciężko pracowałam. Kierunek z kategorii medycznych. Wszystko się zapowiadało, że po licencjacie pójdę na magisterkę na tę samą uczelnię i znowu dostanę stypendium Rektora, które bardzo mi ułatwia życie na studia i nie jestem biedakiem, a zarazem nie muszę pracować i mogę w spokoju żyć i się uczyć. Mialam wczoraj egzamin ustny online z jedną wykladowczynią, która olewa studentów, nie przychodzi na zajęcia. Powiedziałam wszystko najlepiej jak umiałam i byłam przekonana, że dostanę 5, a ona powiedziała, ze tak dobrze mówiłam, to pewnie z prezentacji czytałam i sobie otworzyłam na pulpicie. Ja mowie, ze nie. Nie uwierzyła mi i w dodatku mnie nie słuchała podczas tego jak mówiłam, bo powiedziała, ze o czyms nie powiedziałam mimo ze mówiłam o tym. Dostałam 3,5 co jest jak dla mnie bardzo słabo i aż nie mogę spać, i płaczę, bo straciłam jakiekolwiek szanse na stypendium, a tak dużo się uczyłam do tych wszystkich egzaminów i znowu będę biedakiem jak na 1. roku bez tych pieniędzy ze stypendium albo będę musiała pracować i się w pełni nie skupię na studiach. W dodatku teraz sobie mysle, ze jestem jednak beznadziejna z tych studiow, skoro ta kobieta mnie tak słabo oceniła. Nie wiem jak się z tym pogodzić i przestac plakac. Jakieś rady?
-
Nie wiem, co zrobić po jednej sytuacji z moją przyjaciółką. Pytanie raczej do kobiet, ale panowie też mozecie pomoc, jeśli chcecie. Znam ją od przedszkola. Chodziłam z nią 12 lat do klasy i siedziałam z nią w jednej ławce. Ogólnie zawsze fajnie się dogadywałyśmy, dobrze mnie traktowała itd. Studiuję obecnie w innym mieście, ale zaprosiłam ją na weekend. Pojechałyśmy do dużej galerii na zakupy i źle mnie traktowała, tzn. ja normalnie potrafiłam poczekać jeśli w danym sklepie mnie coś nie interesowało, a ona chciała coś przymierzyć i każda z moich koleżanek tak robi gdy idziemy na zakupy. Ona w sklepie, w którym tylko ja chciałam coś przymierzyć powiedziała, ze ona idzie do innego sklepu, bo tutaj jej nic nie interesuje. No ok, chociaż tez chciałam żeby mi doradziła jak ja jej. Po czym po 10 minutach wrocila, ze jednak przymierza spodnie, co już w ogóle było dziwne. Na koniec w tym samym sklepie chciałam kupić portfel, a ona czy możemy już wyjść bo szkoda czasu, a jej się tu nic nie podoba. Nie wiem, może od razu mogłam powiedzieć, ze nieciekawie się zachowuje, a teraz nie chce mi się z nią rozmawiać, gdy dzwoni, zbytnio po tym jak mnie traktowała w tych sklepach i w ogóle. Mam wrażenie, ze ma jakieś zaburzenia odżywiania ostatnio i ze spadła jej samoocena. Mam jej powiedzieć, ze nie chce gadać, bo się źle czułam w tych sklepach, ze na moje zakupy szkoda czasu, ale ja miałam jej doradzić? i jeszcze po tym jak pojechała do swojego miasta czy przemilczeć to i znowu jak będzie się tak zachowywała to wtedy jej powiedzieć? Mam taką rozkminę, bo to nie jest jakaś tam koleżanka ze studiow, która znam 3 miesiące, tylko przyjaciółka od 12 lat, która zawsze była wobec mnie ok. Obecnie dziwnie się czuję i nie chce mi się z nią gadać, a zawsze bardzo pozytywnie się czułam po wyjściu z nią.
-
No tak, mogłam od razu powiedzieć, co ona wyprawia, ale nie powiem byłam w lekkim szoku. Jutro jak będzie dzwoniła, to po prostu powiem, że się dziwnie czuję, nie atakując jej. dziekuje pieknie za odpowiedz !!
-
Jeszcze dodała, że mam dziwny styl mimo ze wszyscy mnie ciagle komplementują na uczelni czy coś
-
Ej faktycznie haha potem w mieszkaniu mi jeszcze przymierzała bluzkę, którą kupiła i mówiła, że „mam większe cycki niż się wydaje w rzeczywistosci” coś takiego hahaha a ja miałam takie, że co ona gada dziwnego w ogóle mi o tych cyckach jak mnie nie obchodzą jej cycki. Ja nie zwracam na takie rzeczy uwagi mam C prawie D ona A, ale co to ma do rzeczy serio
-
Nie wiem, co zrobić po jednej sytuacji z moją przyjaciółką. Pytanie raczej do kobiet, ale panowie też mozecie pomoc, jeśli chcecie. Znam ją od przedszkola. Chodziłam z nią 12 lat do klasy i siedziałam z nią w jednej ławce. Ogólnie zawsze fajnie się dogadywałyśmy, dobrze mnie traktowała itd. Studiuję obecnie w innym mieście, ale zaprosiłam ją na weekend. Pojechałyśmy do dużej galerii na zakupy i źle mnie traktowała, tzn. ja normalnie potrafiłam poczekać jeśli w danym sklepie mnie coś nie interesowało, a ona chciała coś przymierzyć i każda z moich koleżanek tak robi gdy idziemy na zakupy. Ona w sklepie, w którym tylko ja chciałam coś przymierzyć powiedziała, ze ona idzie do innego sklepu, bo tutaj jej nic nie interesuje. No ok, chociaż tez chciałam żeby mi doradziła jak ja jej. Po czym po 10 minutach wrocila, ze jednak przymierza spodnie, co już w ogóle było dziwne. Na koniec w tym samym sklepie chciałam kupić portfel, a ona czy możemy już wyjść bo szkoda czasu, a jej się tu nic nie podoba. Nie wiem, może od razu mogłam powiedzieć, ze nieciekawie się zachowuje, a teraz nie chce mi się z nią rozmawiać, gdy dzwoni, zbytnio po tym jak mnie traktowała w tych sklepach i w ogóle. Mam wrażenie, ze ma jakieś zaburzenia odżywiania ostatnio i ze spadła jej samoocena. Mam jej powiedzieć, ze nie chce gadać, bo się źle czułam w tych sklepach, ze na moje zakupy szkoda czasu, ale ja miałam jej doradzić? i jeszcze po tym jak pojechała do swojego miasta czy przemilczeć to i znowu jak będzie się tak zachowywała to wtedy jej powiedzieć? Mam taką rozkminę, bo to nie jest jakaś tam koleżanka ze studiow, która znam 3 miesiące, tylko przyjaciółka od 12 lat, która zawsze była wobec mnie ok. Obecnie dziwnie się czuję i nie chce mi się z nią gadać, a zawsze bardzo pozytywnie się czułam po wyjściu z nią.
-
Generalnie to, okłamałam moje koleżanki ze studiów. Powiedziałam im, że moja mama jest stomatologiem, a tak naprawdę jest higienistką stomatologiczną. Nie wiem, czemu nie powiedziałam prawdy, ale teraz mam mieć recital dyplomowy w szkole muzycznej i razem z rodziną mają przyjść do mnie po koncercie na kolację. Boję się, że będą mówić coś do mojej mamy o jej zawodzie. Powiedzieć im prawdę, ryzykując, że stracę koleżanki, ale jednocześnie uniknę dziwnej sytuacji przed mamą? Czy lepiej nie zaprosić koleżanek, a samą rodzinę na kolację? Mój ojciec powiedział, że koleżanki też wypada zaprosić, skoro są zaproszone na recital. Myślicie, że mogą przestać się ze mną trzymać? A może uprzedzić, żeby nie rozmawiały z moją mamą o zawodzie, bo się denerwuje jak się rozmawia o pracy albo powiem, żeby nie było dziwnie, żeby nie mówiły nic, bo wyjdzie, że opowiadam o jej pracy?
-
Matka też mówi, że to fajny pomysł, żeby koleżanki przyszły.
-
Po*ebało cię? Wszyscy mają zarezerowanego fryzjera, pociąg itp.
-
Odwołam państwowy egzamin huhu
-
No chyba wpadłam, bo jeszcze ukrywam przed moimi rodzicami, że mam dziewczynę, która też będzie na kolacji XD
-
Jestem beznadziejna, że skłamałam. Teraz byłoby normalnie i fajnie
-
Będzie jeszcze babcia, ojciec i brat, którzy też znają prawdę
-
Zawsze mogę powiedzieć, że kolacja tylko dla rodziny
-
W ten wtorek
-
No dobra, ale powiedzieć to przed dyplomem? Czy może lepiej ich po prostu nie zapraszać na kolację i powiedzieć to po dyplomie, żeby nie robić sobie problemów na ten stresujący czas?
-
Dziękuję ci bardzo!
-
Właśnie się nie przechwalałam. Raczej nic nie mówiłam zbytnio, bardziej jedna się tylko dopytywała, ale to za dużo nie mówiłam. Potem mi było głupio już nawet.
-
Generalnie to, okłamałam moje koleżanki ze studiów. Powiedziałam im, że moja mama jest stomatologiem, a tak naprawdę jest higienistką stomatologiczną. Nie wiem, czemu nie powiedziałam prawdy, ale teraz mam mieć recital dyplomowy w szkole muzycznej i razem z rodziną mają przyjść do mnie po koncercie na kolację. Boję się, że będą mówić coś do mojej mamy o jej zawodzie. Powiedzieć im prawdę, ryzykując, że stracę koleżanki, ale jednocześnie uniknę dziwnej sytuacji przed mamą? Czy lepiej nie zaprosić koleżanek, a samą rodzinę na kolację? Mój ojciec powiedział, że koleżanki też wypada zaprosić, skoro są zaproszone na recital. Myślicie, że mogą przestać się ze mną trzymać? A może uprzedzić, żeby nie rozmawiały z moją mamą o zawodzie, bo się denerwuje jak się rozmawia o pracy albo powiem, żeby nie było dziwnie, żeby nie mówiły nic, bo wyjdzie, że opowiadam o jej pracy?
-
Dzięki wszystkim za odpowiedzi. Generalnie to spodobał mi się, bo jest studentem ambitnego kierunku, pisał w miarę inteligentnie, jasny blondyn, interesujemy się obydwoje sportem. Ale no mieliście rację, że koleś chciał zaliczyć, bo po 3 spotkaniu jak nie chciałam przyjść do niego po jego pracy, to przestał pisać i do teraz mi na wiadomość nie odpisał.
-
Tak jak wyżej. Mam 21 lat, nigdy nie miałam chłopaka, mam swoje potrzeby i chciałabym w końcu mieć, z kim spędzić weekend, a nie tylko żerować na koleżankach. W mieście, gdzie studiuję nie mam za bardzo wolnych kolegów, wiec założyłam tindera. Spodobal mi się jeden koles, normalnie wyglądający, bez zdjęcia w stylu sama klata i bokserki. No zaprosił mnie na bilarda i drinka, bo jeszcze były knajpy ma mieście otwarte. Było super, cały tydzień po spotkaniu chodziłam jak na haju. Na drugie spotkanie poszliśmy na piwo, ale bary były tylko do 21, wiec stwierdziliśmy, że przeniesiemy się do mnie. Nie byłam jeszcze gotowa na seks z nim, wiec chyba źle zrobiłam. Powiedziałam mu to, niby to zaakceptował. Ale za chwilę wyzerował całe wino sam i znowu mnie namawiał do seksu. Zrobiło się dziwnie i poprosiłam, żeby wyszedł. Następnego dnia napisał tylko jedną wiadomość, ze mam przyjść do niego do mieszkania „bez dyskusji”. Napisałam coś w stylu, że nie mogę. Cztery dni nie pisał nic, po czym znowu zaczął namawiać mnie do przyjścia. Ja mowie, ze mogę sie z nim spotkać na spacer, bo zamknęli już knajpy. Poszlismy na ten spacer i tam mnie przedstawił kolegom z pracy, czego tez nie ogarniam. Nie jestem z tych lasek, co prześpią się z kolesiem na drugiej randce. Czy jestem dziwna? Serio spodobał mi się i mam teraz doła, bo jak piszę coś do niego to w ogóle o mnie nie pyta, tylko mówi o sobie. Koleżanki po tej drugiej randce mówiły mi, żebym sobie odpuściła, ale no nie wiem.