Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Dorin92

Zarejestrowani
  • Zawartość

    200
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Dorin92


  1. To jest technika stara jak świat. Facet z Ciebie zrezygnował, ale jednocześnie nie da Ci w pełni spokoju, będzie Cię trzymał na tzw orbicie. Przeczytaj sobie w necie - "orbiting".

    Lajkowanie po jakimś tam czasie (bez KONKRETNEGO zagadania na priv z normalną rozmową), to jest tzw "ping". Nazwa pochodzi od piłeczki ping-pongowej, która jest pusta w środku, jak wydmuszka. Tak jak te jego durne lajki. 

    On to robi właśnie po to, żebyś się zastanawiała dlaczego i czego chce. Idealną sytuacją dla takiego manipulanta byłoby, gdybyś się dała sprowokować i napisała do niego pierwsza. Wtedy on wie, że wciąż ma Cię w garści i jednocześnie ma czyste rączki jak Cię znowu puści kantem, no bo to Ty pierwsza wyszłaś z inicjatywą 😉 Nie bądź głupia i nie nie idź w to. Jeśli z Ciebie zrezygnował i zniknął, to nie jest nic wart. Wartościowej relacji z tego nie będzie, nawet pod kątem koleżeńskim, bo człowiek na poziomie się w taki sposób nie zachowuje.

    Zapewne ma więcej takich kobiet na ławce rezerwowych, że tu sobie popisze, pobajeruje, któraś może do łóżka wskoczy, itd. Często w ten sposób postępują typy narcystyczne, bo oni zawsze muszą mieć wokół siebie ludzi, którzy ich karmią atencją, podbijają ego, itd. Lubią robić innym wodę z mózgu, lubią żeby o nich myślano, lubią mniej lub bardziej bezpośrednio krzywdzić innych i ich odrzucać, a jednocześnie krążyć blisko, żeby od czasu do czasu jeszcze coś wysysać ze swoich ofiar. 

    • Thanks 1

  2. Policyjne środowisko jest dosyć... Specyficzne. A pod względem związkowym, to już w ogóle statystyki wyglądają kiepsko, a nawet bardzo. Ten zawód jednak zmienia ludzi, powoduje dużo wewnętrznej frustracji, nerwów, niezrozumienia - a to się później odbija na relacji. Do tego niestety wielu policjantom odbija władza do głowy i włącza się poczucie wyższości. Alkohol niestety też jest częstym problemem w tej formacji. Ogółem jest meeega dużo minusów w związku z taką osobą i dwa razy tyle zagrożeń. No i trzeba się przygotować też na negatywną ocenę od otoczenia, na wytykanie palcami i nie tylko. Rodzina policyjna jest narażona na hejt i różnego rodzaju zemstę, a w obecnych czasach, to już niemalże nienawiść i całkowite wykluczenie społeczne. 


  3. Miałam taką samą sytuację i nawet założyłam tutaj temat, tak bardzo nie mogłam zrozumieć o co gościowi chodzi, że gapi się długo w oczy jak ciele na malowane wrota, z bananem od ucha do ucha na twarzy, jak jechał autem, to potrafił np zakręcić na rondzie, żeby przyjechać koło mnie "od przodu" i mi pomachać, byle tylko bym go zobaczyła. Trwało to z 2.5 roku, co jakiś czas widywałam go tak na mieście (najwięcej wiosną i latem) i wiesz co z tego wynikło? Nico. Gapił się i gapił, a żadnego konkretnego ruchu nie zrobił. Sądzę, że podbijał sobie ego plus popisywał się przy kolegach z pracy i tyle. 

    Nie idź tą drogą i nie nakręcaj się głupio tak jak ja to robiłam, bo to droga do nikąd i można tak rozmyślać latami. Jakby chciał, to by zadziałał konkretnie i kropka. Pewnie jesteś ładna, więc się gapi, możliwe że wyczuł też Twój wzrok, więc tak nawzajem się gapicie i odpowiadacie na to. I tyle. 


  4. 9 minut temu, Pocahontaz napisał:

    Oglądałam dużo dokumentów i wywiadów z Bundym i nie natknęłam sie na informację tego typu. Ale, byc może Ty ją znalazłaś, tyle że mnie chodziło o coś innego: Bundy szukał kogos NA PODOBIEŃSTWO tamtej - a jego ex do kobiet zahukanych i słabych nie należała. Była to niezalezna, dobrze wykształcona kobieta, z ambicjami i siła przebicia. Więc trop o kierowaniu się przy wyborze ofiar kluczem "słabości" nie pasuje tu.

    https://oczamipsychologa.pl/ted-bundy-poznawal-ofiare-po-sposobie-chodzenia-czy-to-mozliwe/


  5. 1 minutę temu, Pocahontaz napisał:

    Red Bundy wybierał swoje ofiary kierując sie ich podobieństwem do pierwowzoru, który chciał pomścić, czyli swojej ex, która go odrzuciła.

    Chodziło o podobieństwo fizyczne, chodzenia bym w to nie mieszała.

    Coś tam czytałas, ale widać, że jest to na tyle świeża wiedza, ze nie zdążyła sie "przegryźć" 😉

    Jedno nie wyklucza drugiego. Sam tak powiedział w wywiadzie i opisywał ekspertom na co zwracał uwagę w sposobie chodzenia. I nie on jeden tak robił. Wielu ludzi wydaje takie oceny podświadomie, nie zdając sobie w pełni sprawy z czego to wynika, że dana osoba wygląda mu na słabą, mało asertywną, itd. 


  6. 3 minuty temu, agent of Asgard napisał:

    To ciekawe! Gdzie można przeczytać o tych czynnikach genetycznych? 😃

    Polecam stronę PSYCHOLOGIA WYGLĄDU PL - dużo jest o mimice, mowie ciała, różne ciekawe analizy behawioralne. Również w książkach o mowie ciała można znaleźć ciekawe informacje i eksperymenty 😄


  7. 1 minutę temu, agent of Asgard napisał:

    Wmawiasz sobie. Istnieje bufor czasowy, a każdy ma czasem gorsze dni. Nie przestawaj robić tego, co robiłaś do tej pory. Nic nie zaprzepaściłaś. 🤣

    Niby tak, ale ja już tak działam od dawna, z 2 lata jak nic jestem dużo bardziej świadoma i.... Nic. Zero zmian na plus. Więc albo to jednak nie działa i to zwykła kwestia szczęścia, albo coś robię źle. Chociaż już nie mam takich oporów i parcia jak dawniej, zmniejszyłam ważność samego związku i marzeń o nim, no ale... Ech. 


  8. 1 minutę temu, agent of Asgard napisał:

    A z punktu widzenia karmy?

    Bo poza tym zgadzam się. Robiono kiedyś badania wśród przestępców, którym pokazano różne zdjęcia, z których mieli sobie wybrać potencjalna ofiarę. Wskazali tę samą osobę. To owa słynna „aura ofiary”. 😉

    Na takie stereotypowe klasyfikowanie ofiarą vs alfa wpływają również czynniki genetyczne, jak kształt twarzy i kości policzkowych, szczęki, rozstawienia oczu, i różne inne tego typu parametry. Podobnie sylwetka plus sposób poruszania się, głośność i tempo mówienia, itd 

    Ted Bundy często wybierał swoje ofiary patrząc na ich sposób chodzenia i ruchy ciała. 


  9. Przed chwilą, agent of Asgard napisał:

    Zazwyczaj chodzi o opory, jak to mówi Esther Hicks „wiosłowanie w górę rzeki”. Nie musisz panować nad czarnymi myślami, to jak niemyślenie o różowym słoniu. Po prostu odwróć od tego swoją uwagę.

    Właśnie w taki sposób pracuję. Zwracam uwagę nawet na najmniejsze pozytywy i dodatkowo je sobie podkreślam, rozkoszuje się, rozbudzam w sobie poczucie wdzięczności. W myśl zasady "energia podąża za uwagą", staram się nad swą uważnością panować i kierować ją w odpowiednią stronę. Ostatnio długo mi to wychodziło, czułam się dobrze i spokojnie wewnętrznie, ale jak zauważyłam ten słodko pierdzący post, to mnie uderzyło ze zdwojoną mocą i wszystko szlag trafił. 


  10. 3 minuty temu, agent of Asgard napisał:

    Do lata zostało jeszcze sporo czasu. 😉.

    Rozumiem Twoje uczucia, ale chyba nie ma innej drogi, niż nauczyć się rozpoznawać manipulantów, zadbać o własne granice, o poczucie własnej wartości, stać się odpowiedzialnym za własne szczęście.

    Wiem. Od kilku lat pracuje nad sobą, nad samooceną, przekonaniami... Interesowałam się też prawem przyciągania, staram się je stosować w praktyce, głównie pod kątem panowania nad czarnymi myślami i negatywnością, ale czasami już nie daje rady, gdy ciągle schemat się powtarza. Nie rozumiem co robię źle, z czego się to bierze. 

    O narcyzach, socjopatach i psychopatach czytałam mnóstwo, od dwóch lat gdzieś interesuje się tą tematyką - głównie pod kątem dostrzegania toksycznych zachowań, manipulacji, żeby umieć w porę dostrzec niepokojące sygnały i się bronić, a najlepiej zrezygnować za wczasu z danej znajomości, jeśli to możliwe. 


  11. 35 minut temu, marie3 napisał:

    Patrząc od strony religijnej sprawiedliwość będzie dopiero po 2 stronie. Jak ktoś idzie w ciemność to na tej ziemi zostanie mu wynagrodzone wszystko dobre co zrobił. Poza tym diabeł nie da swoim odejść, da im wszystko co potrzebne żeby zostali przy nim, majatek, powodzenie. Jak to mówią bogatemu diabeł dziecko kołysze. Nie da mu zrobić krzywdy bo jak człowiek doznaje krzywdy zwraca się do Boga.  Grzechy są jak karta kredytowa, cieszysz się teraz, zapłacisz później. 

    Marna to dla mnie pociecha, bo nie jestem religijna i nie wierzę w niebo/piekło. 

    Może źle zatytułowałam temat, bo chciałam go maksymalnie skrócić, ale przez karmę miałam na myśli nie tylko tę negatywną, ale też pozytywną. 

    Może coś bardziej w kontekście prawa przyciągania i myśli, że podobne przyciąga podobne, co wysyłasz to dostajesz, itp. 


  12. 26 minut temu, agent of Asgard napisał:

    To dlatego, że karma nie działa od razu. 
    Przyszliśmy na ten świat po to, by się uczyć i kreować swoje własne życie. 
    Tak naprawdę, jeśli chodzi o koleżanki, które coś Ci zawiniły, widzisz tylko powierzchnię. Skąd wiesz, że partner rzeczywiście jest wspaniały? Narcyzi i psychopaci potrafią grać tak dobrze, że zwodzą nawet psychologów. Może są problemy z dziećmi albo ze zdrowiem? Wiele wydarzeń ma ukryte konsekwencje, których nie zauważasz ze swego punktu widzenia. 
     

    Wiem. Wiele jest prawdy w tym, co mówisz. 

    Aktualnie przelała mi się czara goryczy po tym, jak pewien facet, który sam o mnie zabiegał, później zaczął zwodzić i dziwnie się zachowywać, a na koniec zerwał kontakt właściwie z dnia na dzień, dodał sobie zdjęcie na fejsie, ze jest w związku. Laska zapatrzona w niego jak w obrazek, a on już musiał się z nią spotykać, gdy do mnie kręcił i obiecywał gruszki na wierzbie. LOGICZNIE WIEM, że w takim razie to manipulant i kłamca (sądzę, że ma sporo cech narcystycznych i świetnie kreuje w sieci swój idealny wizerunek wspaniałego faceta o gołębim sercu :D), czyli że lepiej dla mnie, że z nim nie jestem, bo pewnie w związku też będzie kręcił po czasie, ale SERCEM czuję rozgoryczenie, złość. Że mnie tak potraktował, że w rzeczywistości nie liczyłam się dla niego, no i że jego kręcenie na wiele frontów popłaciło, bo ma fajną kobietę zapatrzoną w niego. On zachowywał się jak świnia i traktował kobiety przedmiotowo, a wygrał wszystko. Ja byłam bardzo skupiona na nim i uczciwa, z nikim innym nie kręciłam za jego plecami, nie ustawiałam nikogo na ławce rezerwowych, i co? To ja znowu spędzam wieczór samotnie. I latem nie będę miała nawet z kim pójść na wesele.


  13. 2 minuty temu, Electra napisał:

    Mniej łatwowierności, naiwności, dobroduszności, a więcej dystansu, asertywności i przezorności.

    To prawda. Na początku tak mam, tego jestem pewna. Potrafię też dużo lampek dostrzec i od razu uciąć wiele znajomości. Ale po czasie znajomość się rozwija, więc nie da się cały czas trzymać gardy. Jeśli chce się coś zbudować, to trzeba zaufać, otworzyć się, dać coś od siebie. Inaczej można od razu skazać się na życie w samotni, a tego nie chce. 


  14. 8 minut temu, Kamila4080 napisał:

    On nie będzie pisał bo jest zablokowany . A poza tym chyba nie ponizyłby się żeby wracać . 

    Prawdziwemu stalkerowi to nie przeszkodzi. Można założyć nowe konto na portalu i z niego pisać, podobnie z mailem, telefonem, cokolwiek. Prawdziwego stalkera ciężko spławić, zarówno w sieci, jak i w realu, bo będzie się ciągle kręcił koło Ciebie. Obserwuj. Jeśli dalej będzie działał, to staraj się zbierać dowody i świadków. Bez solidnych konkretów pójście na policję jest stratą czasu niestety. 


  15. Na ten moment nic na niego nie masz, także na policji tylko stracisz czas i nerwy, bo przesłuchanie sporo Ci ich przysporzy. Czekaj na rozwój sytuacji, bo może tylko Ci się wydaje, może to była przypadkowa sytuacja. Obserwuj co się dzieje. Jeśli będzie do Ciebie coś pisał, to nie kasuj wiadomości na wszelki wypadek. Mogą stanowić dowód, gdyby sytuacja się zaogniła. Ale niestety kwestie stalkingu są ciężkie do przepchnięcia w naszym kraju, ciężkie do udowodnienia, a na policji często je bagatelizują. Chyba że będzie Ci pisał groźby, to wtedy masz szansę. Ale jeśli będzie zgrywał romantyka i Pana "daj mi szanse, tak mi zależy", to niestety będzie to marnym dowodem na policji, bagatelizują takie rzeczy na maxa. 


  16. Przed chwilą, dotcom napisał:

     

    Nie są warci. Wiem o tym. Ale to bardzo boli, gdy kolejna osoba z rzędu Cię perfidnie oszukiwała od samego początku, nawiązała więź, zbliżyła się, a później porzuciła jak śmiecia... 😞 Niestety podwójnie boli to, gdy ten ktoś jest szczęśliwy i osiągnął swój cel, mimo że skrzywdził przy okazji kilka innych osób, nie bacząc na ich uczucia. To po prostu takie niesprawiedliwe, to tak strasznie boli, że aż we mnie kipi frustracja, wściekłość, rozgoryczenie na los. Nie umiem nad tym zapanować, chce mi się krzyczeć. Bo wiem, że zasługuję na kogoś, kto będzie mnie kochał, szanował, kto będzie wierny i uczciwy. Nie rozumiem dlaczego nie mogę wreszcie poznać kogoś o czystych intencjach, przecież zasługuję na to. Potrafię spojrzeć sobie w oczy w lustrze i z czystym sumieniem i z pełnym przekonaniem powiedzieć, że zasługuję na takiego właśnie mężczyznę. A niedługo wybije mi 29 lat i wciąż jestem samotna, całe życie to samo... 


  17. 3 minuty temu, Poetka napisał:

    Myślę, że oczekiwanie by świat padł do stóp z uwagi na rozsiewane dobro ma w sobie jakiś roszczeniowy element. Wydaje mi się, że nawet jeśli z tak zwanej dobroci serca na plecach wniesiesz kogoś na Mount Everest to ta osoba nie jest ci niczego winna, bo w końcu identyfikujesz ten czyj jako przejaw wyłącznie altruizmu ze swojej strony. Czyż nie? Bo jeśli nie to znaczy, że zawiera się w tym element kalkulacji zaprogramowanej na odwdzięczenie się. Tylko czy można to dalej traktować jak przejaw dobroci serca czy już wyrachowanie, które wspomniani w temacie ludzie "depczący innych po czym znajdujący szczęście" przejawiają wprost?

    Wiem o co Ci chodzi, ale to zupełnie nie tak. Nie przymilam się do obcych, żeby coś zyskać. Mówię o przypadkach relacji, gdzie np przyjaźnie się z koleżanką 3 lata, a ona wbija mi czymś nóż w plecy, podkłada nogę. Widzisz różnice?

    Albo o facecie, który zabiega, sam z siebie mi mówi, że mu bardzo zależy na mnie, że chce mnie lepiej poznawać, że jest wolny i z nikim innym się nie spotyka, a nagle wychodzi, że okłamuje mnie z premedytacją, bo to samo pisze dwóm innym kobietom? Będziesz mi wmawiać, że to jest moja wina i moje głupie roszczenia? 

    Nikogo nie zmuszam, żeby mnie polubił, kochał, dawał mi coś w zamian - nie narzucam się. Te osoby same chcą niby tworzyć relacje, a później okazuje się coś innego. I pal licho, gdyby zrezygnowały i odeszły w normalny sposób, bo każdy ma prawo się rozmyślić. Ale robić świństwa czy od początku kłamać w premedytacją, bawić się czyimiś uczuciami? Serio powiesz mi, że to jest moja wina? 

    • Like 1

  18. Dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi! 

    Ale to nie jest tak, że daję "za darmo", że się wciskam ludziom na siłę, że jestem jakaś usłużna.

    Były przyjaźnie czy fajne relacje koleżeńskie, które nagle się zakończyły, bo ktoś mi zrobił jakieś świństwo. I mówię tu o naprawdę przykrych rzeczach, które ktoś zrobił niespodziewanie i z premedytacją. 

    A co do relacji damsko-męskich, to też nie mówię o przypadku, gdzie ktoś mnie olewa, a ja zabiegam, narzucam się, czy nie wiadomo co jeszcze. Potrafię wymagać i stawiać granice, robię selekcję ludzi wokół mnie (jestem introwertykiem, więc stawiam na jakość relacji, a nie ich ilość), ale w ostateczności na koniec i tak zostaje z palcem w tyłku. 

    Wiele razy było tak, że np facet zabiegał, ja od początku odwzajemniałam i też okazywałam zainteresowanie, szło ładnie i pięknie z obu stron i zapowiadało się na coś fajnego, a nagle wypłynęło, że facet uderza jeszcze do kilku innych lasek lub szuka na portalu randkowym. Mega rzadko kogoś poznaje, mega rzadko się angażuje i czuje "to coś", to porozumienie z drugim człowiekiem... Więc gdy udaje mi się poznać taką osobę, gdzie naprawdę człowiek wydaje się być fajny i wartościowy, inteligentny, okazujący zainteresowanie, to w końcu dopuszczam tego kogoś do siebie i też się otwieram, bardziej angażuje, chce czegoś więcej. I wtedy nagle wszystko się rozsypuje, bo coś brzydkiego wypływa. Np trzy inne laski na boku, itd. Ech, długo by mówić. A jestem taka ostrożna, zwracam uwagę na szczegóły i jak widzę lampki ostrzegawcze, to nie udaje, że nie ma problemu itd... A i tak zostaje oszukana lub olana. Mogłabym napisać książkę na ten temat. 


  19. 3 minuty temu, Electra napisał:

    Dystans, dystans i jeszcze raz dystans. Bez emocji, bez uczuć. Świata nie zbawisz, ludzi nie zmienisz, ale bankowo rozprdolisz se serce na kawałki. Patrz siebie. Zdrowy egoizm to nic złego.

    Syty głodnego nie zrozumie. Jeśli ktoś jest bardzo emocjonalny, to nie wyłączy tego na pstryknięcie palcami. Akurat emocji wyłączyć się nie da, można co najwyżej panować nad samymi czynami, ale nie nad tym, co człowieka gryzie od środka... 


  20. 10 minut temu, AntyBazyl napisał:

    Zgodnie z prawem - 'co zasiejesz to zbierzesz'. Osoba, która wysyłała w świat tylko kłamstwa, nienawiść, Pogardę powinna zebrać tego plony a nie otrzymać miłość. W końcu miłości nie zasiala. Rozumiem rozgoryczenie autorki tematu.

    Właśnie. Nie potrafię tego zrozumieć. 

    Tak samo nie potrafię zrozumieć dlaczego skoro sama postępuję uczciwie i wysyłam dobro, to skąd dostaje ciągle coś wręcz przeciwnego? Największe świństwa zrobiły mi te osoby, dla których zrobiłam bardzo dużo, którym życzyłam wszystkiego co najlepsze, którym nieba bym przychyliła. I to one kopnely mnie w tyłek, często wbijając jakiś nóż w plecy na do widzenia. I nie mówię tu tylko o relacjach damsko - męskich, ale też przyjacielskich, z osobami tej samej płci. Mega mnie to frustruje, przyprawia o złość, płacz, rozgoryczenie... Chciałabym zrozumieć dlaczego mi się to przytrafia od wielu lat, w kółko to samo... Tymczasem obserwuje wokół, że im większą ktoś jest świnią bez uczuć i zasad moralnych, tym lepiej ma w życiu. 

×