Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Dorin92

Zarejestrowani
  • Zawartość

    200
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Dorin92


  1. Tak, zdarzało mi się nawet kilkuletnie pisanie z kimś, kto mieszka daleko, bo łączyły nas wspólne zainteresowania i poglądy. Takie relacje koleżeńskie, ale to w przypadku tej samej płci. Kilka takich dziewczyn bym mogła wymienić, ale zwykle w końcu to się wypala całkowicie lub ogranicza się do sporadycznego popisania.

    W przypadku płci przeciwnej zdarzało mi się trochę dłużej z kimś pisać, ale to raczej do roku lub ciut więcej i niekoniecznie z dużą intensywnością.

    Jakiś czas temu miałam taki przypadek, że pewien facet dość mocno wkradł się w moje serce i kontakt był bardzo intensywny - pisanie, dzwonienie, niezwykle inteligentny gość. Mówił, że odległość mu nie przeszkadza, że on by tak bardzo chciał mnie poznać i różne inne bajeczki, ale skończyło się to dosyć słabo i dziwnie, nie będę rozwijać tego tematu, bo musiałabym pisać bardziej szczegółowo. Ogółem już bym się w takie coś nie bawiła raczej, bo to nie na moje nerwy i nie na moją wrażliwość - jeśli trafiam na taką "bratnią duszyczkę" (co rzadko mi się zdarza), to niestety się przyzwyczajam mocno i za bardzo angażuję emocjonalnie. Ciężko mi trzymać dystans, jeśli poczuję z kimś to wyjątkowe połączenie dusz.

    A na portalach randkowych to nikt przyjaźni raczej nie szuka - prędzej FRIENDS with benefits (czytaj: seks tanim kosztem).

     


  2. 1 minutę temu, taki obraz wasz napisał:

    Do całkiem obcych nie podchodzę, bo skoro nawet w szkole czy na uczelni dziewczyny mnie odrzucały i nie chciały poznać nawet jako kolegę, to obce tym bardziej...

    A czystą kartę ma każdy, bo nie mam problemu z zagadaniem, tylko co z tego, skoro druga strona nie jest zainteresowana rozmową?

    To pracuj nad sobą, na każdej możliwej płaszczyźnie. Człowiek powinien rozwijać się cały czas i robić to głównie dla siebie, żeby czuć się ze sobą dobrze pod każdym względem, na tyle na ile to możliwe. Wtedy reszta też przyjdzie. Jak czujesz się zakompleksiony, to emanujesz negatywną energią i desperacją, więc ludzie będą uciekać przed Tobą (tak, ludzie - nie tylko kobiety). Takie rzeczy się bardzo wyczuwa, czasem wystarczy spojrzeć na daną osobę i już widać, że siebie nie akceptuje i na siłę szuka tej akceptacji na zewnątrz, byle ktoś tylko go pokochał i załatał pustkę w sercu. Sam musisz to załatać, to Twoja praca wyłącznie. Żeby stworzyć zdrowy związek, to sam musisz najpierw być jednostką kompletną i szczęśliwą - a partnerka może do Ciebie ewentualnie dołączyć, jeśli trafi Ci się wyjątkowa i pasująca do Ciebie kobieta. A jeśli takowej przez jakiś czas na horyzoncie nie ma, to wtedy nie czujesz tragedii i żadnego ciśnienia, bo przecież sam kochasz siebie, lubisz swoje życie, masz swoje poglądy i wartości i nie szukasz nikogo na siłę, żeby łatać swoje kompleksy i dziury.


  3. 3 minuty temu, taki obraz wasz napisał:

    Bo próbowałem wiele razy i ani razu nie spotkałem się z inną reakcją?

    No i u mnie każdy ma czystą kartę. Ale żadna dziewczyna nawet rozmawiać ze mną nie chce.

    Sam sobie przeczysz w postach. Pisałeś, że nie podchodzisz, bo wyśmieją na pewno, a teraz że dajesz czystą kartę, tylko Cię odtrącają. No jednak nie widzę tej czystej karty, skoro od razu masz nastawienie, że ktoś wyśmieje.

    A jeśli dużo kobiet Cię wyśmiewa, to możliwe, że robisz coś grubo nie tak lub starujesz mocno powyżej "swojej ligi", skoro reakcja jest tak ostra, w postaci wyśmiania. Bo odmowa to co innego, ale już wyśmiewanie to inna para kaloszy i nasuwa mi pewnego rodzaju skojarzenia.


  4. 8 minut temu, taki obraz wasz napisał:

    U takiej zazwyczaj nie mamy szans, dlatego nie podchodzimy, bo wiemy, że to za wysokie progi, więc po co narażać się na wyśmianie?

    A skąd wiesz, że Cię wyśmieje? Jasnowidzem jesteś?

    Słabe jest przerzucanie projekcji na wszystkie kobiety tylko dlatego, że ileś tam zachowało się w stosunku do Ciebie brzydko.

    Gdybym ja tak miała szufladkować mężczyzn, to każdego bym musiała od razu bejsbolem uderzać, bo trafiłam na całkiem niemałe grono świń, prostaków i bawidamków. Takie podejście do sprawy uważam jednak za żenujące, bo pozostali mężczyźni nie są winni temu, że inni postąpili wobec mnie tak, a nie inaczej. Każdy nowo poznany człowiek powinien dostawać czystą kartę i powinno się podchodzić do niego bez uprzedzeń, aczkolwiek wiadomo - z pewną dozą ostrożności.


  5. 13 godzin temu, bebe111 napisał:

    ja przez cale zycie zagadalem na ulicy 2 razy i to tylko dlatego, ze w obu przypadkach bylem pewien sukcesu. widzialem juz duzo wczesniej oznaki zainteresowania, mijalem sie z nimi czesto w roznych miejscach, wiec nie kwalifikuje tego jak zagadanie totalnie w ciemno

    Super! Właśnie takie sytuacje mam na myśli, gdzie kobieta też zerka, patrzy, uśmiecha się i ewidentnie jakieś tam sygnały "akceptacji" wysyła 🙂 Wtedy facet powinien podchodzić jeśli kobieta mu się spodobała, bo raczej kobieta bez powodu uśmiechów i spojrzeń dłuższych nie podtrzymuje, bo nie mówimy tu o przypadkowym i krótkim spotkaniu się wzrokiem, po którym kobieta od razu go odwraca i ewidentnie wtedy interakcji nie chce. Nie wiem dlaczego faceci dostając zielone światło wciąż tak się boją zaryzykować choćby krótką rozmową.


  6. 14 godzin temu, bebe111 napisał:

    zreszta cos chyba kojarzę Twoj post z innego tematu, w ktorym pisalas, ze raz w zyciu zdarzylo Ci sie zagadac do faceta na jakims portalu i nic Ci nie odpisal i stwierdzilas, ze nigdy wiecej nie zrobisz pierwszego kroku...to teraz wyobraz sobie, ze kosza dostajesz na zywo w cztery oczy i to nie raz, czy dwa, tylko kilkanascie razy przez cale zycie, wiec nie pisz nic prosze, o jakichs mieczakach itd., bo sama sobie z porazkami nie radzisz

    Pomyliłeś mnie z kimś. Ja zrobiłam pierwszy krok, ale do faceta, którego poznałam w realu. To on mnie zaczepił na mieście, potem długo kręcił się gdzieś w pobliżu, posyłał długie uśmiechy, nieraz za mną zawracał autem, żeby pomachać, ale cała sytuacja była dziwna i nie do końca jasna, bo z jednej strony szczerzył się konkretnie na mój widok i mnie ewidentnie wypatrywał, ale z drugiej nie zrobił solidnego kroku. Wpadł mi w ręce któregoś dnia jego numer i wtedy napisałam do niego, no i nie dostałam odpowiedzi. Ale to już przeszłość, nie chce mi się wracać do tej sytuacji. Nie w kontekście tego faceta założyłam temat, tylko bardziej ogólne obserwacje moje i moich koleżanek.  


  7. 14 godzin temu, bebe111 napisał:

    polska to nie ameryka czy uk i tu ogolnie nie ma "kultury" rozmawiania z obcymi ludzmi na ulicy, nie mowiac juz o umawianiu sie na randki, wymienianie numerami. wiekszosc kobiet zrobi oczy jak 5zl i albo doslownie ucieknie od goscia, albo na odpieprz juz da mu ten numer i pozniej nawet nie odbierze

    zaden z moich kumpli nie umowil sie nigdy z przypadkowa kobieta na ulicy, ani zadna z moich znajomych, kolezanek nie wdala sie w znajomosc z nikim obcym. rozmawialismy pare razy na ten temat, bo sam bylem ciekaw jak kobiety do tego podchodza

    Niekoniecznie mam na myśli takie przypadki, gdzie facet widzi kobietę JEDEN RAZ na kilka sekund i musi szybko podjąć decyzje.

    Chodzi mi raczej o taki przypadek, gdzie kobieta bardzo mocno wpada facetowi w oko i ją widuje co jakiś czas w różnych miejscach (na mieście, w sklepie, parku, itd), ale nie za bardzo ma neutralny kontekst do zagadania, żeby coś pozamylać. I nie mówię o takim "zwykłym podobaniu się", bo tak podoba Wam się mniej lub bardziej wiele kobiet. Chodzi mi o te szczególne przypadki, gdzie kobieta CAŁOŚCIOWO robi wielkie wow - twarz, figura, sposób poruszania się, uśmiech, emanowanie pewnością siebie i fajną energią. Chodzi mi o taki piorun, który nie zdarza się aż tak często - o sytuacje, gdzie kobieta w sposób szczególny zapada w pamięć i powoduje szybsze bicie serca.


  8. Przed chwilą, agent of Asgard napisał:

    Nie chcę tylko być źle zrozumiany: nie zagaduję ludzi na ulicach w celu podrywu, bo wygląd to za mało, by mnie zainteresować. Ale mogę podejść do dowolnej osoby, w dowolnym miejscu i zagaić rozmowę. Mogę też wdać się z kimś w rozmowę np. w pociągu i jeśli ta znajomość wyda mi się interesująca, poprosić o numer, nie obawiając się reakcji innych pasażerów, ani co ta osoba o mnie pomyśli. 
    Jeśli jestem kimś zainteresowany - działam, jeśli w związku dzieje się źle - rozmawiam i, jeśli to nic nie da, odchodzę.
    Ale nie czekam, aż coś „rozwiąże się samo”, bo zwykle to stracony czas i rozwiązanie nie po mojej myśli.

    Wierzę i tak powinno być! Takich konkretnych mężczyzn nam trzeba 🙂 Zresztą po Twoich wypowiedziach już wyczuwam klasę i inteligencję.

    A czy mogę Cię zapytać w jakim wieku jesteś? 


  9. A z naszych obserwacji właśnie wynika, że faceci to coraz większe pierdoły - być może jest to spowodowane nowoczesnymi technologiami, że na żywo boją się gębę otworzyć.

    Często widzimy np. na Spotted na Fejsie tak żenujące wpisy, że masakra. Typu poszukiwanie konkretnej kobiety, która pracuje <tu i tu określone miejsce jej pracy> i która miło obsługiwała Pana Poszukującego, a nawet uśmiechała się do niego 😂 Albo wpisy typu, że kobieta pożyczyła Panu Poszukującemu ognia czy zrobiła jakąś tam inną przysługę, a ten pierdoła nawet nie zapytał o jej imię, nie mówiąc żeby poprosił o namiar. Takich wpisów jest mnóstwo.

    Albo np. nieraz dostaję na Fejsie zaproszenia od facetów z mojego miasta i okolic (a czasem dużo dalej), mimo że nigdy nie zamieniliśmy słowa ani nawet ich nie kojarzę choćby z widzenia. Nie wiem, liczą na to, że to ja będę do nich wypisywać żenujące wiadomości w stylu "hej, znamy się?", a może od razu zabawiać rozmową? 😂 Mega żałosne to jest - facet konkretny by napisał wiadomość zawierającą choćby kilka zdań (przywitanie plus w jakim celu pisze), ale większość cyka się zagadać nawet przez internet. Serio dramat, gdzie ci mężczyźni...  


  10. 19 minut temu, Malutka92 napisał:

    Co ten kolega powiedzial? 

    Dużo rzeczy, sporo też mówił w kontekście bezpośrednio do mnie i tego jakie ponoć sprawiam wrażenie na żywo (bo my się pierwszy raz spotkaliśmy, dzieli nas sporo km). Średnio mnie to pocieszyło, ale zaczęły mnie zastanawiać jego słowa, bo już coś podobnego słyszałam kilka razy (i od mężczyzn i od kobiet), więc może coś w tym jest. 

    Ale jeśli chodzi o takie bardziej ogólne informacje, to że właśnie jak faceta strzeli taki konkretny piorun, to może mocno rezon i język w gębie stracić, że w stosunku do tej szczególnej kobiety będzie miał totalną niemoc i może nie ruszyć, bo go sparaliżuje i wszystkie jego kompleksy, lęki i odrzucenia wylecą mu nagle przed oczy i przez to ostatecznie się nie zbierze i nie podejdzie. Powiedział mi też, że sam tak miał jak był młodszy, że do takich dwóch "mega mega mega" nie podszedł, choć widywał je co jakiś czas w pobliżu swojego miejsca pracy. Że czasem podobały mu się jakieś kobiety i wtedy podchodził, ale tylko do takich, które nie robiły aż takiego efektu wow, bo wtedy nie miał aż takiego paraliżu i nie były na takim piedestale u niego 🙂 To tak w dużym skrócie. 


  11. Czy to możliwe, że facet zauroczony mocno jakąś kobietą będzie totalnie nieśmiały i bierny, że nie zrobi żadnego kroku w kierunku zapoznania jej, porozmawiania, umówienia się na kawę?

    Czy to możliwe, że dorosły już facet (powiedzmy około trzydziestki) nic nie zrobi, a będzie tylko wzdychał z daleka i sobie marzył po cichu i spoglądał w jej kierunku? Czy to możliwe, że jak się bardzo zauroczy, to będzie na tyle onieśmielony, że nie odważy się podejść i zagadać?

    Chodzi mi głównie o takie sytuacje, gdzie na co dzień nie mają NEUTRALNEGO KONTEKSTU do rozmowy -  np. nie pracują razem, czy tam nie studiują na jednej uczelni. O takie sytuacje, gdzie facet musiałby dość otwarcie podejść i zagadać do obcej kobiety czy takiej, którą kojarzy z widzenia, ale nie ma za bardzo tego kontekstu, żeby rozgrywać powoli i delikatnie, żeby coś pozamylać - jak np. można zrobić w miejscu pracy czy na uczelni.

     

    Ostatnio w babskim gronie gadałyśmy na ten temat, mój kolega też dosyć ciekawe rzeczy mi powiedział, że aż trudno mi było uwierzyć... Ale on jest sporo starszy (45 lat), więc może ma inne patrzenie na takie sprawy niż faceci koło trzydziestki.

    Co sądzicie, jakie są Wasze doświadczenia i obserwacje? Pytam zarówno Panów jak i Panie 🙂🙂🙂


  12. Większość singli ma teraz dokładnie tę samą sytuację, ale jedno u Ciebie widzę - zdecydowanie masz zbyt dużą potrzebę rzucania się na faceta, chyba właściwie jakiegokolwiek. Przyszło Ci ciśnienie na jakieś czułości i widać,  że jesteś mega wygłodniała. To niestety zawsze przynosi kiepskie efekty. Raz, że będziesz na siłę szukać niemalże kogokolwiek, byle tylko zaspokoić swoje deficyty i poużywać faceta jak maskotkę. A dwa, że faceci bardzo mocno taką przylepę wyczuwają i nazywają to właśnie desperacją - uciekają gdzie pieprz rośnie.

    Zastanów się dlaczego masz aż takie ciśnienie, bo to w Tobie jest problem i dopóki tego nie rozwiążesz, to w zdrowy i fajny związek nie wejdziesz. Musisz samą siebie pokochać najpierw i nie mieć ciśnienia, dopiero wtedy możesz poznawać mężczyzn na zdrowo, bo nie wychodzisz z pozycji pieska, który z wywieszonym językiem i wielkimi wygłodniałymi oczętami i łapkami wystawionymi do przodu, żebrze o uczucie i żeby go pogłaskać.


  13. 9 minut temu, Malutka92 napisał:

    Nie doczytalas dobrze, ta sytuacja byla ze 3 lata temu i juz dawno nie jestem z tym facetem.

    No to zmienia to tylko kwestię, że nie wziąłby Cię raczej za dwulicową.

    Reszta zabawy w rozszyfrowywanie miny bez zmian. To mogło być cokolwiek, skojarzenie.
    A nawet jeśli faktycznie się zasmucił, to było to 3 lata temu i już dawno się przeterminowało.


  14. 5 minut temu, Malutka92 napisał:

    Masz racje. Za duże ryzyko żeby cos robić w tym kierunku...pewnie bym sie ze wstydu spaliła potem. Tylko nie rozumiem czemu miał taka niezadowolona mine gdy zobaczył.mnjs wtedy z chłopakiem, sam mój chłopak na to zwrócił uwagę. Ale może to nic takiego poza chwilowym syndromem ,,psa ogrodnika".

    Mina o niczym nie świadczy, łatwo tu o nadinterpretacje. Albo mogło mu się akurat coś przypomnieć i nie musi to mieć nic wspólnego z Tobą/tamtą sytuacją. A jeśli masz faceta to tym bardziej nie wiem po co te rozkminy. Po 2, jak widział Cię z facetem i byś do niego startowała na drugim froncie, to tylko mu siebie obrzydzisz i pomyśli, żeś zdradliwa lafirynda. 


  15. Przed chwilą, Qwerty82 napisał:

    Przecież nie musi go od razu zapraszać na kawę, może zagadać pod byle pretekstem, jak pociągnie temat to może coś z tego być

    On też by mógł, gdyby chciał. Nie działa, bo nie chce i tyle. Ale autorka oczywiście zrobi jak zechce. Zapewne scenariusz będzie wyglądał następująco: ona napisze, on odpisze, no bo czemu by miał nie pogadać niezobowiązująco, w końcu sąsiadka, więc wręcz nie wypada olać, bo będzie niezręcznie na klatce później. Pogadają, pogadają, rozmowa się skończy i autorka znowu będzie się zastanawiać czy on się jeszcze odezwie albo czy to, że odpisał coś znaczy, jakie może mieć intencje... I tak się będzie nakręcać i doszukiwać, rozbijać wszystko na atomy, przez co tylko sobie krzywdę zrobi. Bo im bardziej analizuje się zachowanie faceta, tym bardziej zwiększa jego "figurę" w swoim polu umysłowym i bedzie jej ciężej zapomnieć.

     

    Zapomniałam wcześniej dopisać, że skoro facet namiętnie obserwuje tego typu "panie", to to raczej kiepsko świadczy o nim i jego guście. No i skoro nie jesteś typem takiej kobiety, to niestety zapewne tutaj jest właśnie problem dlaczego do Ciebie nie zagaja. Istnieje też duże ryzyko, że mógłby spotykać się z Tobą z braku laku, a marzyć o tamtych i wpędzać Cię w kompleksy różnymi aluzjami czy choćby samym lajkowaniem. Mam uraz do tego typu gości i zawsze zwracam uwagę na ten detal czy facet obserwuje takie wulgarne babki czy nie. Bo to duuuużo o nim mówi. O jego prawdziwym guście i podejściu do kobiet.


  16. Zdecydowanie nie warto, ale pewnie nie wytrzymasz tej niepewności i się z czymś wyrwiesz, podobnie jak ja zrobiłam pół roku temu. Miałam mnóstwo sygnałów (tak mi się wydawało, plus aluzje jego kolegi), a facet mi nawet grzecznościowo nie odpisał na wiadomość. Wstyd odczuwam do tej pory, mimo że widziałam go może kilka razy w przeciągu tego czasu i tylko na ulicy, gdzieś z daleka jak jechał, nawet nie mogliśmy sobie powiedzieć cześć. A płonę jak burak, gdy jest gdzieś na horyzoncie. Pomyśl więc jak Tobie dopiero będzie wstyd mijać go na klatce schodowej. Weź pod uwagę, że może się tym newsem pochwalić w sąsiedztwie i dostaniesz w klatce łatkę zdesperowanej starej panny, która zaczepia kolesi, w dodatku młodszych. Bo ten fakt też działa na Twoją niekorzyść, mimo że mała różnica, ale faceci potrafią być okrutni w stosunku do kobiet, które ich nie interesują. Znacie się, widujecie się na żywo, w sieci też kontakt macie, także jakby chciał, to by milion razy zagadał pod byle pretekstem. Przecież nie musiałby wyznawać od razu niczego wielkiego czy zapraszać Cię na randkę, ale niezobowiązująco pogadać, coś pozamylać, wybadać grunt. Nie robi tego, bo nie chce.

    A serduszko mógł dać choćby dla podbicia statystyki swojej aktywności. Albo z koleżeńskiej sympatii, żeby statystyki podbić Tobie. Nic to kompletnie nie znaczy. Zostaliście sparowani, więc tym bardziej dostał od Ciebie zielone światło wielkości wieżowca. Widzi je doskonale, nie łudź się. Po prostu nie jest zainteresowany Tobą pod kątem, randkowym.


  17. 14 godzin temu, avada6kedavra napisał:

    Gadałam na ten temat ze starszym kolegą i on mi powiedział, że wygląda mu to na taktykę ostentacyjnego olewania laski, żeby ją zaintrygować i żeby sama się zaczęła kręcić i starać zwrócić na siebie uwagę. I że kiedyś mu kumpel tak powiedział, że na ładne laski dobrze działa olewanie, bo są przyzwyczajone do atencji ze strony facetów i takie olewanie wyróżnia. Ale nie wiem.

    Bardzo dziwnie się czuję, gdy on tak się zachowuje, jest to bardzo nieprzyjemne uczucie, czuję mega negatywną energię w ciele.

    Sądzę że Twój kolega ma rację. Słyszałam o takiej taktyce w stosunku do tych bardzo atrakcyjnych dziewczyn, które na bank mają dużo adoratorów. Niektórzy grają totalną obojętność czy wrecz traktują jak powietrze żeby się wyróżnićna tle innych facetów i żeby kobieta miała dysonans poznawczy pt "jakim cudem on mnie nawet nie zauważa przez tak długi czas?" 🙂 I jak widzisz to działa, bo zaczęłaś o nim myśleć. 

    Wydaje mi się jednak, że tylko kiepscy faceci stosują takie chwyty, kojarzy mi się to z manipulantami, narcyzami i wszelkimi psycholami. Na Twoim miejscu też bym odwracała głowę w inną stronę jak się pokaże na horyzoncie żeby sobie typek nie myślał za dużo. Musisz być bardzo atrakcyjna 🙂 🙂🙂

    • Like 1

  18. 3 minuty temu, KasiaGust napisał:

    Z pierwszym zerwałam bo wpadł w atak zazdrości i wybił doniczki w domu i mnie za rękę mocno złapał. 
    z drugim, gdy tylko był problem, pił alkohol, dużo alkoholu.

    tak, czuje pustkę i niekiedy samotnosc

    Więc idź na terapię i najpierw napraw siebie, zanim zabierzesz się za związki. Bo widzę dużo ciężkiej pracy przed Tobą. Ty nawet nie dostrzegasz tego, że sama sobie takich facetów wybrałaś. Nikt nie staje się alkoholikiem i przemocowcem z dnia na dzień, tylko sygnałów było wcześniej dużo, ale nie chciałaś ich widzieć. Teraz też masz sygnały, by nie pakować się w te relacje, ale Ty wręcz myślisz tylko, jakby to wszystko rozegrać, żeby jednak wyszło na Twoje. Sama się uganiasz za facetami, którzy na starcie nie rokują na dobry związek. Problem jest w Tobie. Nie potrafisz sama obiektywnie ocenić własnego zachowania, ale wierz mi, po tym co tutaj wypisujesz wyraźnie widać, że jesteś w środku pokaleczona i że źle z Tobą. Więc będziesz ciągnąć do popaprańców i nie stworzysz dobrego związku. Chyba że najpierw popracujesz nad relacją z samą sobą, bo to jedyny klucz do bycia szczęśliwą. 


  19. 5 minut temu, KasiaGust napisał:

    Ja go nie błagałam o kontakt, ja mu tylko powiedziałam ze miał niezły tupet, ogólnie to obrocilam w zart. Ja zrobiłam krok w tył, bo ostatnio byłam bardzo oschła pisząc z nim, ale nie dlatego ze chciałam tak, tylko miałam gorszy dzień. Nie wypytywałam co u niego, ani nie ciagnelam tematu. 

    Ale jaki on miał tupet? Jemu po prostu nie zależało na kontakcie aż tak jak Tobie i nie czuje potrzeby kontaktowania się z Tobą codziennie. Gdzie tu tupet? No gdzie? To było jedno spotkanie, kobieto, a Ty się zachowujesz, jakby Ci już pierścionek dał! On Ci niczego nie obiecywał, to Ty się na nim uwiesiłaś i masz od niego oczekiwania, jakbyście jakiś cyrograf podpisali. Jedno spotkanie do niczego nie zobowiązuje. Nawet 3, nawet 5 nie. Jesteś dla niego świeżo poznaną znajomą, a to baaaardzo niska pozycja w hierarchii. Zapewne listonosz stoi w niej wyżej, bo ma z nim kontakt częściej i zapewne od lat. Więc przestań się zachowywać jak rozkapryszona i roszczeniowa księżniczka i go karać ciszą i jakimiś fochami, bo to podchodzi pod jakieś zaburzenia, zwłaszcza że nawet go nie masz za co karać. 

    • Like 1

  20. 3 minuty temu, KasiaGust napisał:

    W styczniu rozstałam się z chłopakiem, i uwierzcie mi, ze do tej pory ciagle byłam z kimś. 

    Ani jedno ani drugie mnie nie dziwi, wręcz mi się to układa w całość. Całe życie byłaś z kimś, teraz jesteś sama 5 miesięcy i już olaboga tragedia, zapraszanie do chałupy pierwszego z brzegu faceta i rozpacz kilka dni później, że nie zabiega o Ciebie. Widać, że już nie wytrzymujesz w samotności i szybko szukasz związku, byle jakiego w dodatku, byle zabić pustkę w środku, bo sama siebie nie kochasz jak widać. Całe Twoje zachowanie o tym świadczy, rozpaczliwe szukanie atencji i relacji, nieważne że zapowiada się fatalnie, byle coś było. No nie mając żadnych wymagań, to faktycznie można być w wielu związkach i zaręczać się w nieskończoność bez finalizacji związku, bo to łatwe złapać byle jakie gacie, byle tylko przykryć problemy z samą sobą i tymczasowo je załatać, dopóki nie zrobi się poważniej. Potem się zrywa ze strachu zaręczyny jedne i drugie, bo oba związki fatalne. I jak nie zmienisz siebie i podejścia, to każdy kolejny będzie taki sam. Co widać po "relacji" z tym gościem i Twoich analizach. 

    • Like 2

  21. 1 godzinę temu, KasiaGust napisał:

    Lubie swoje towarzystwo, lubie siebie. Gdyby tak nie było byłabym pogrążona szukając w internecie znajomosci. A tak nie jest, my się nie znamy z internetu. To on zapytał mojego kolegi kim jestem, bo mu się podobam. W poprzednia niedziele sam z siebie napisał ze nie może doczekać się soboty. 
    jak mam teraz odwolac spotkanie by wyszło elegancko?

    Nie widać tego lubienia siebie, bo sama przyznałaś, że normalnie byś go nie zapraszała do siebie (w głębi ducha czułaś, że nie powinnaś tego robić), ALE NIE CHCIAŁAŚ BYĆ SAMA. A to oznacza, że nie lubisz siebie i swojego towarzystwa, na siłę szukasz, żeby zapchać czas, byle nie pobyć sama ze sobą.

    A co ma szukanie w sieci do bycia zdesperowanym? Można mieć konta na 3 portalach randkowych i nie mieć w sobie nawet grama desperacji. W jaki sposób? Otóż mając swoje wymagania, standardy i oczekiwania w jaki sposób chce się być traktowaną. Taka osoba szybko odrzuca kogoś, kto okazuje lekceważenie, brak szacunku, czy (jak w przypadku tego gościa) - brak jakiegokolwiek zainteresowania w kontekście głębszego poznania Twojej osoby. Osoba ze zdrowym poczuciem własnej wartości nie robi niczego wbrew sobie i nie błaga o ochłap zainteresowania, tylko odwraca się na pięcie i tyle ją widzieli.

    A Ty jesteś zdesperowana ewidentnie - może między innymi dlatego, że nie poznajesz facetów. Znalazł się jeden, który o Ciebie zapytał, i od razu włączył Ci się tryb jak najszybszego usidlenia go. Facet nie robi NICZEGO, żeby poznać Cię lepiej. Po kilka dni bez kontakt, bez telefonu, w XXI wieku. No proszę Cię. A Ty mu po jednym spotkaniu zwracasz uwagę i żeby się tłumaczył dlaczego nie pisze. Normalna osoba by uznała, że widocznie po spotkaniu entuzjazm mu opadł i by się też stopniowo z gracją wyciszyła, a Ty mi męczysz bułę. I jeszcze ten napad rozpaczy i wycia w domu, bo po jednym dniu jakiego takiego pisania (wymęczonego z Twojej strony) znowu się nie odzywał 2 dni. Nie znasz gościa, spotkanie jak i cała wasza "relacja" jest mega letnia, nie dał Ci żadnych konkretnych sygnałów, że chciałby Cię bliżej poznać, a Ty wpadasz w furię i zarazem rozpacz, jakby co najmniej tuż przed ślubem się wyciszył i byś nie wiedziała co się dzieje. Naprawdę nie widzisz, że to desperacja? Przecież nad Twoją głową unosi się ogromny mrugajacy na czerwono neon o treści: "BŁAGAM, PISZ DO MNIE, SPOTYKAJ SIĘ ZE MNĄ, ZAAKCEPTUJ MNIE, POKOCHAJ MNIE, ZOBACZ JAK JA SIĘ STARAM!" Dorosła kobieta, a tak głupio się zachowuje, że aż trudno uwierzyć! 

    • Like 2

  22. 4 minuty temu, Cisza napisał:

    Znaczy nie ma już normalnych ludzi i relacji... No straszne by to było.. Heh

    A co jest normalnego w tym, gdy kobieta zaprasza do domu gościa niewiadomego pochodzenia, z którym trochę sobie poklikała przez internet? Mało to świrów chodzi po tym świecie? On jej nawet mógł coś zrobić. Poza tym nie zna go, nie wie jaki jest, lepiej nawet takiemu komuś zbyt szybko nie pokazywać gdzie się mieszka, bo jak coś pójdzie nie tak, to może ją nachalnie nachodzić pod domem. Zwłaszcza w internecie nie brakuje dziwaków i natrętów, którzy tylko szukają zbyt ufnych kobiet. Lepiej być przezorną i zachować zdrowy rozsądek. Tak wielu osobom się wydaje, że "takie rzeczy to tylko w telewizji, mi by się to na pewno nie przydarzyło", a później jest płacz po fakcie. 

    Tak samo nie zmienię zdania w tej kwestii, że do domu nie powinno zapraszać się faceta, którego praktycznie się nie zna i z którym kontakt już na starcie jest jakiś mętny. Faceci często takie zaproszenia traktują jako wstęp do seksu, nawet jeśli nie będzie go w danym dniu, to szybciej i odważniej będzie do niego dążył, bo przecież tak szybko otworzyła przed nim drzwi, to otworzy też co innego... 😉 Można się śmiać, ale często tak właśnie to wygląda. Na wszystko powinien być czas i tyle. A tutaj tak licho się zapowiada, a ona już w rozpaczy szlocha, że dzień się nie odezwał czy dwa, podczas gdy powinna go już ewidentnie pogonić i zapomnieć. Ale czuć od niej ten głód akceptacji, bliskości, miłości - a to wstęp do katastrofy i do władowania się w byle jaką relacje, byle tylko jakieś gacie były. Widać to czarno na białym, że autorka ma deficyty uczuć, nie akceptuje i nie kocha siebie, więc na siłę szuka tego na zewnątrz. A dopóki nie znajdzie tego w sobie, dopóki nie będzie czuła się dobrze ze sobą i nie będzie wymagała szacunku, to to do niej nie przyjdzie. Więc najpierw praca nad sobą, dużo pracy. 

    • Like 1
×