Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Celi77

Zarejestrowani
  • Zawartość

    38
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

8 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Dobre pytanie. Ja pamiętam byłam. Na serio. Było mi przykro. Pamiętam Jagodzie i Pełnenemu szczęściu się udało a mi nie. Byłam zazdrosna tak. Myślę, że naturalne jest pytać w takich sytuacjach dlaczego im się udało a mi nie?
  2. Pierwszy transfer często się nie udaje. Zrób jeszcze jeden i może wtedy jeśli się nie idą to zacznij robić dogłębnie badania.
  3. To jeszcze niczego nie przesądza. My też ostatecznie mieliśmy jedynie dwie komórki. I się udało z drugą zamrożoną. Głowa do góry!
  4. Chetnie ci odpowiem. Chodzę systematycznie do lekarza ale już tu gdzie żyje czyli we Włoszech. Mój ginekolog wie o kd. Od razu mu powiedziałam. Chyba raczej będzie cesarka bo miesniaki są w nie dobrym miejscu na poród naturalny i raczej się juz nie przesuną. Tak ostatnio mówił ginekolog. Za dwa tyg mam kolejne usg to będę wiedziała już prawie na pewno. Czeska klinika chciała wysłać im informacje o bijącym serduszku, to dla nich najważniejsze info. Po tym już nie było żadnego kontaktu z nimi.
  5. A czy dawczynie są badane pod względem chorób genetycznych? Z tego co pamiętam tak ale czy dobrze pamiętam?
  6. Musiałabym się dowiedzieć jak to wygląda w.kraju, w którym żyjemy. Poszukam.
  7. Pierwsze 14 tygodni były tragiczne. Z powodu miesniaków bolał mnie ciągle brzuch. Bóle identyczne jak miesiączkowe. Potem przeszło. Czasem zaboli ale to już inny ból. Jest trochę ciężk bo jak na 6 miesiąc mam spory brzuch. Maluszek jest jednak troszkę ponad normę. Duży synuś. Bola mnie zebra i krzyż. W nocy biegam do WC co trzy godziny.. Mam kolki jak trochę dłużej pochodzę i puchna mi nogi ale damy radę. Zapłacimy każda cenę byle maluszek się urodził. To cudowny okres w moim życiu. A jego ruchy są dla mnie największą satysfakcją i nadzieją.
  8. Ja nie pracuje odkąd zaszłamw ciążę. Byłam swoim szefem więc bez problemu zamknęłam na ten czas interes. To dla mnie priorytet, nic innego teraz się nie liczy jak zdrowa i spokojna ciąża.
  9. Trzymam za ciebie kciuki. Dodam jeszcze, że będąc tu na forum byłam przekonana, że i mi potrzebna jest ta długa lista leków, jakie bierze większość tutaj dziewczyn. A jednak nie. Wystarczyły tylko te dwa hormony. Jednak każda z nas jest inna i lepiej nie porównywać siebie do innych. Zaufać dobrej klinice i to co każdej polecam to trochę dystansu do tego wszystkiego. Wtedy jest mniej stresu a to, mówią przeszkadza często. Trzymam kciuki za ciebie i za wszystkie tutaj kobiety. Zaglądam ti często i czekam na pozytywne bety prawie z biciem serca.
  10. Już opisuję, jakoś bardzo lubię się tym dzielić. Choć moje doświadczenie jest chyba raczej banalne. Nie leczyłam się w ogóle. Po odkryciu niskiego amh od razu podjęliśmy decyzję o kd, bo czasu było zbyt mało. Miałam 40 lat jak zaczęliśmy szukać kliniki. Na początku zdecydowaliśmy się na invimed w Polsce, w ramach patriotycznych sentymentów. Zrezygnowałam jednak tuż przed podpisaniem umowy i wolaceniu zaliczki. Nie podobało nam się właśnie to, że lekarz sugerował nam dwie komórki na raz, mi, która ma kilka miesniakow. Dawczyni e też były zbyt stare. Proponowali nam kobiety 32 letnie. Dlatego zwróciliśmy się do Unica w Pradze. I tam bardzo spodobało mi się to, że na pierwszej wizycie poradzili nam wrócić do Włoch i zrobić histeroskopie bo według nich miałam mieśniaka, który częściowo wchodził w jamę macicy, co przeszkadzałoby w zagniezdzeniu się zarodka. I tak zrobiliśmy choć było nam przykro, że wszystko się opóźni o kilka miesięcy. A mogli przecież nic nie sugerować tylko prosto do transferu dążyć. Nikt nie daje gwarancji. Woleli jednak poczekać i przyjąć mnie z macicą wyczyszczoną. I faktycznie tak było. Wyskrobali mi mieśniaka I polipa jednego. Wróciliśmy już czyści na pierwszy transfer. Brałam przez prawie miesiąc decapetyl podskornie. By nie mieć owulacji własnej. Brałam tylko dwa hormony( progesteron i estrgen) , kwas foliowy i to wszystko. Jwndka pierwsze podejście się nie udało. Poszliśmy więc do specjalistka od sytuacji beznadziejnych. Czekaliśmy na tą wizytę bardzo długo, bo do niej długa kolejka. Na wstępie powiedziała, że za szybko do niej przyszliśmy, że pierwsze podejście rzadko się udaje. Ale dała nam skierowanie na badanie dogłębnie szyjki macicy. Znaleźli jakiś bakterie, już nie pamiętam jaką. Leczyłam antybiotykami. I znowu wszystko się przesuneło. Było jednak warto bo za drugim razem, z ostatnią komoreczką zamrożoną się udało. Za drugim razem brałam tylko progesteron I estrogen, już bez decapeptylu. Nie musiałam już synchrinizowac się z dawczynią. Mieliśmy tylko te dwie komórki po pickup naszej dawczyni i właśnie z tą ostatnią się udało. Nie ludzilam się i byłam prawie pewna, że się nie uda. Nie czulam żadnych symptomów po transferze. Piersi tylko mi urosły, co zresztą sama moja mama zauważyła na zdjęciach. Ja jednak zaprosiłam do siebie moja przyjaciółkę z Polski i raczej nie skupialam się nad nasluchiwaniem własnego ciała. Pamiętam, że dużo chodziłam, sprząta łam a nawet przesuwalam meble sama. Wypiłam nawet kilka kieliszków wina. Czasem tylko przychodziła mi do głowy myśl, że przecież mogę być w ciąży. I tak też się stało. Po 14 dniach beta 1380! Teraz już jestem w zaawansowanej ciąży. Choć było kilka niepokojących momentów na razie dziecko rośnie pięknie i z usg widać, że jest zdrowe ( choć gwarancji nie ma). My jednak szczęśliwi wcale nie przyjmujemy do wiadomości jakiejkolwiek choroby. Wcale o tym nie myślę. Także taka oto moja historia. Prosta i raczej szczęśliwa.
  11. Dodam, że ja też tak jak ty jestem właśnie w 25 tyg ciąży z kd. Męczy mnie bezsenność ciążowa. Malutki buzowal mi w brzuchu od 4 rano i spać jakoś nie mogę. Pozdrawiam obecne ciążowe, te które na ciąże czekają i te, które już mają swoje maleństwa w ramionach.
  12. Hej, bardzo dobre pytanie. Widzę jednak z odpowiedzi , że nie wszyscy zrozumieli do końca. Tu chyba raczej nie chodzilo ci o tym czy powiedzieć dziecku ale czy w sytuacji rozstania się z mężem /partnerem dziecko będzie należało tak samo do mnie jak i do niego. Też miałam takie wątpliwości przez jakiś okres. Wiadomo, kłótnie są teraz, będą i kiedyś. I różnie to może być jeszcze w życiu. Oczywiście teraz jesteśmy szczęśliwi i oczekujemy dziecka pełni miłości ale takie sytuacje mogą mieć kiedyś miejsce. Przyznaję, że nie czytałam w kontrakcie o kd nic na ten temat. Ale sama kiedyś zapytałam męża czy kiedyś nie będzie tak, że to będzie bardziej jego dziecko niż moje, skoro nie nosi w sobie mojego genetycznego materiału. Jasne, to ja noszę w sobie dziecko przez 9 miesięcy i karmię go samą sobą. Nikt temu nie może zaprzeczyć. Pomimo takich wątpliwości nigdy nie szukałam na nie odp prawnych. Może człowiek po prostu ufa i nie posuwa się aż tak daleko, by pytać o to klinikę przed całą procedurą. Dlatego fajnie, że o tym piszesz.
  13. Na pewno w mojej sytuacji nie było mowy o dwóch, mam kilka miesniakow. Tu pamiętam jedna ginekolog przestrzegała mnie przed polskimi klinikami, w których śmiało podają dwa nawet w takich przypadkach. Macica po 40 nie jest już tak elastyczna jak młodej a co dopiero mówić z mięsniakami.
  14. Tak ja pamiętam do budzić się nie mogłam. Nieprzytomny wstawalam.
×