Hejo!
Długo zbierałam się żeby gdziekolwiek napisać, ale uważam ze jednak dzielenie się swoimi własnymi doświadczeniami pomaga nam wszystkim. Nazywam się Beata mam 28 lat i nigdy nie przypuszczałam ze usłyszę od lekarza: „Jeżeli sytuacja nie zmieni się zostaje tylko in vitro”. Uważałam tak jak „prosty” człowiek że jeżeli jestem zdrowa, młoda i nic mi nie dolega nigdy taki zabieg mnie nie będzie dotyczył.
O dziecko zaczęłam starać się w sierpniu 2018 roku będąc jeszcze przed ślubem. Postanowiłam tak ponieważ od września dostałam umowę o prace na czas nieokreślony wiec od razu zaczelam działać. Mijały miesiące zaczelam panikować jak każda kobieta czytać fora ze do roku to normalne itd.. Jednak w głębi serca czułam ze coś jest nie tak. Zwalałam najpierw oczywiście na swój paskudny charakter i zmuszanie partnera do stosunków w „te dni” czyli czynnik psychiczny. W końcu nie wytrzymałam prosiłam go od stycznia żeby poszedł się zbadać , on niestety zwlekał. Zaczelam działać i kupiłam test na płodność dla mężczyzn w internecie. Wynik oczywiście niekorzystny dla partnera, ale wszysycy na mnie (rodzice, partner) zaczęli nalatywac ze świruje i te testy są napewno do niczego. Wiec w kwietniu nie miał wyboru poszedł na badanie nasienia. Wynik okazał się poniżej normy min. 30 mln on miał 15 mln. Koncentracja 7 mln. Ruchliwość tez do niczego. W sierpniu mieliśmy planowany ślub jak dowiedziałam się o tych wynikach świat sie zawalił...miał to być przecież radosny czas starań i wesela. W tym czasie androlog zalecił suplementację i po ok. 3 msc ponowne badanie. Wręczył mu tez skierowanie na badanie hormonów. Jeżeli chodzi o mnie ja zawsze mialam cykle regularne, hormony zbadałam były ok, owulacja tez była. We wrześniu już moj „mąż” poszedl ponownie na badania nasienia + hormonów. Wyniki okazały się jeszcze gorsze...wręcz tragiczne. Z hormonów wyszła podwyższona prolaktyna . Dostał lek na obniżenie prolaktyny która ponoć działa negatywnie na parametry nasienia. W tym czasie moja głowa już nie wytrzymała kolejna porażka, kolejne zmarnowane szanse, kolejne ciąże, porody osób wokół mnie....itd. Oliwy do ognia dodał moj wynik HSG: niedrożny jeden jajowod. Nie wierzyłam w to co czytałam...ze jak to ja ta która ćwiczy, jest zdrowa, szczupła moze mieć jakoms wadę która jeszcze bardziej obniża nam szanse??? Myślalam ze to tylko JEGO wina. Psychicznie tez na niego złe wpłynęłam nazywałam go słabym ogniwem, wszystkie miesiączki wyzywałam się na nim. Postanowiłam coś zrobić ze swoim stresem, płaczem i za namowa mamy poszłam do psychiatry( wczesniej poszłam na terapie do psychologa ale nic mi nie dała), Biorę wiec od połowy września leki które uspokoiły mnie. Trochę ten cel posiadania dziecka nie przejmuje mojego życia aż tak bardzo jak wcześniej. Jednak po ostatnich badaniach męża lekarz powiedział jasno: są dwa czynniki męski i żeński. Jeżeli męski nie ulegnie zmianie czeka was zabieg in vitro. Na dzień dzisiejszy prolaktyna zamiast się zmniejszyć, po braniu leku Bromergon 1,5 miesiąca jaszcze bardziej się mu zwiększyła z 19 ( przy normie do 13) na 24! W ta środe ma znowu wizytę u androloga ale ja w miedzy czasie zadzwoniłam do kliniki aby dowiedzieć się czy załapie się na refundację z samorządu. Podano mi wszystkie badania które mam zrobić przed rozmowa konsultacyjna. I teraz nie wiem co dalej....chyba zacznę je powoli robić i zdecyduje się na to co niby nigdy nie miało mnie spotkać czyli in vitro. Nie wiem w sumie po co pisze ?? Może dlatego ze chce się wygadać potrzebuje informacji (co ile kosztuje, czy dostanę zwolenie lekarskie) i wparcia jak się do tego wszystkiego przygotować. Czytałam wiele forów odnośnie płodność, ale odnośnie zabiegu nie bo nie dopuszczałam do siebie myśli ze mnie to spotka...Nie ukrywam ze jestem osoba, której do tej pory wszystko się udawało i osiągałam swoje cele. To jest pierwsza trauma, która mnie spotkała i pierwsza porażka życiowa...Wszyscy mi mówią nie czytaj w goglach i na forach, ale ja postanowiłam się zwierzyć i napisać. Myśle ze jeżeli się zdecyduje zabieg będzie napewno w I kwartale 2020. Jestem z Bydgoszcz. Zabieg byłby w Łodzi gdybym dostała dofinansowanie z samorządu jeżeli nie to prywatnie w Bydgoszczy.