Shy89
Zarejestrowani-
Zawartość
47 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Shy89
-
Cześć. Od jakiegoś tygodnia mam taki problem który zaczyna mnie stresować. Mam 20 kilka lat...bliżej mi do 30. I zero doświadczenia w relacjach z mężczyznami. Ale nie o to chodzi. Pracuję na recepcji i siłą rzeczy mam do czynienia z ochroniarzami. W większości to "dziadkowie". Z jednym z nich mam od tygodnia problem. Może nadmienię jak zachowuję się w pracy. Ubieram się skromnie. Zawsze w spodniach. I włosy w kok, lekki makijaż. Jestem nieśmiała i bardzo mila do ludzi...wszystkich. Ubiór wynika z masy kompleksów i nienawiści do bycia traktowaną jak obiekt seksualny. W pracy zachowuję dystans i z kobietami i z mężczyznami tzn nie spoufalam się. Ten facet nagle wyskoczył do mnie z takimi pytaniami? - czy boję się chłopaków? - czy się kochałam? - czy lubię seks? Nie odpowiedziałam stwierdzając że na te tematy rozmawiam tylko z bliskimi osobami. Na pewno było widać po mnie zdumienie i złość. Potem innym razem niby odpuścił, ale dziś znowu miałam dziwną sytuację. Powiedział że potrzebuję chłopaka żeby mnie popieścił a potem miałam sytuację że w obecności trzeciej osoby powiedział że lubi chude dziewczyny takie jak ja tylko żebym trochę poćwiczyła i ręka chciał mnie objąć w talii ale zaraz się odsunęłam. Nie wiem czy to kawaler. Pod 70 podchodzi... Wcześniej miałam jeszcze takie sytuacje w pracy że: - ten sam typ chciał jakby zeswatać mnie z innym ochroniarzem (młodym) ale ja nie chciałam bo nie byłam tamtym zainteresowana A raz koleżanka z innej recepcji pytała mnie o innego starego recepcjonistę czy mi się podoba! No i czy zwracam uwagę na kurierów. Moje pytania: Co oni o mnie myślą? Plotkują? Jak zgasić tego typa od pytań? Aaa i o co ku chodzi z tym żebym poćwiczyła?
-
To że czułam się niekomfortowo na pewno było widać bo po mnie widać emocje. Jestem niestety transparentna. Wiele mnie kosztowało to zwrócenie mu uwagi (aż się trzęsłam od środka), ale warto było
-
Cześć wszystkim. Dziękuję za odpowiedzi. Może to zabrzmi banalnie, ale dały mi siłę. Dziś typ był rano i od razu (akurat przy świadkach) zwróciłam mu uwagę że nie życzę sobie uwag odnośnie mnie i mojego życia prywatnego i że inaczej to zgłoszę. Powiedział że nie wie o co chodzi i że przeprasza. Ogólnie zaskoczony. Dopytywał o co chodzi i odpuścił bo byłam sama ale coś czuje że jeszcze będzie mnie nagabywał o "wyjaśnienia". Postanowiłam że nie będę z nim rozmawiać, komentować sprawy, ewentualnie znowu postraszę górą. Dzięki jeszcze raz! Przyznam jednak, że to poczucie czy mam rację i nie przesadzam bo może to tylko żarty jak mi rano sugerował jest przytłaczające. Mnie zestresowała tylko taka sytuacja. Nie wyobrażam sobie co czują ofiary napaści skoro "tylko to" mnie tak wystraszyło...
-
Tak, dziękuję. Będzie ciężko ale wasze odpowiedzi bardzo mi pomogły - jakby dodały skrzydeł
-
W jaki sposób to działanie mi pomoże? Żegnam
-
Otto przestań już tu pisać bo ja tu po poradę przyszłam w stresującej dla mnie sytuacji a ty wprowadzasz zamieszanie i wulgarny język. To niepotrzebne. Nie zaśmiecaj tematu proszę.
-
Chyba sobie jednak żartujesz...
-
Mam nadzieję, że żartujesz. Inaczej twoje teksty są przerażające.
-
To nie jest śmieszne...
-
Jeju to jest takie stresujące... przejmuję się gadaniem jakiegoś zgreda zamiast to załatwić od razu. Mam nadzieję że nie zabraknie mi odwagi Ile nerwów przez takie coś
-
Przecież napisałam że zwrócę mu uwagę...
-
Spokojnie. Do tego nie dojdzie bo akurat gdy ktoś się do mnie zbliża to jestem uczulona. Wydaje mi się że osądzanie łatwo ci przychodzi, a ludzie są różni i różnie reagują. Tak czy inaczej dziękuję tobie i innym za odpowiedzi. Może nawet dziś się z nim skonfrontuję bo jeszcze jesteśmy w pracy. No i postanowiłam z innymi ochroniarzami podzielić się jego podtekstami. Tak żeby wiedzieli. Niektórzy są w porządku i normalnie ze mną rozmawiają.
-
Pierwszym razem byłam w szoku. Potem wydawało się że zrozumiał że nie będę rozmawiać o tym i odpuścił a dziś znowu "zaatakował". Zobaczę następnym razem i jak będzie znowu insynuował to będzie ostrzeżenie o skardze a potem już się nie cofnę. Ps. Nigdy mi się to nie podobało. Czułam się od początku skrzywdzona. Nie szukam zainteresowania moją osobą, a już na pewno nie starymi dziadkami. Twoja krytyka jest z góry skierowana wvmoją osobę. To nie moja wina że jestem nieśmiała. Próbowałam to zwalczyć ale to cecha charakteru której nie zminimalizowałam i pewnie nigdy tego nie zrobię bo nie jestem w stanie.
-
Odpowiem tak: nie chcę syfu w pracy, w ogóle w życiu unikam konfliktów bo to pochłania dużo energii. Tak naprawdę rozważam złożenie skargi u przełożonego tylko chciałam się poradzić bo może przesadzam. Jak ten typ jeszcze raz będzie mi coś sugerował to mu powiem że jestem zmuszona złożyć skargę za jego seksistowskie teksty. Pracy na pewno nie zostawię Mnie martwi to że być może mocno mnie oni obgadują tam ... wiem że powinnam to olać, ale mimo wszystko boli fakt że człowiek przyjaźnie nastawiony a oni i tak obrabiają tyłek...
-
Ale myślicie że oni wiedzą że ja nic a nic?