Moja najgorsza randka.
.Było to siedem lat temu, wtedy miałam 17 lat. Byłam w ostatniej klasie zawodowej(kucharz; za moich czasów była dwuletnia klasa), po miesięcznym pisaniu ''sms-czat'' umówiłam się z nim randkę w piątek na 17 w parku przyjaźni(było to maj). Przyszłam na umówione spotkanie czyli ławeczki dziesięć minut wcześniej(zawsze tak mam, że muszę być wcześniej), dobra czekam. Pięć minut się spóźnień, okey każdemu może się zdarzyć. Dziesięć minut, czekam dalej. Pisze mi smsa, że za pięć minut będzie bo jadł obiad u babci; żadnego przepraszam. Wiedzę go jak idzie i nagle wzięło mnie w... zamiast iść do mnie do podszedł do jakieś laski i rozmawiał z nią, przy tym głaszcząc jej psa. Dobra, do trzech razy sztuka. Po skończonym dialogu z dziewczyną, wreszcie przeszedł do mnie. Tłumaczył się że to koleżanka z szkoły. Wszystko zgadzało się z tym co pisał, przystojny, wysoki, szczupły i czarne włosy. Siada obok mnie, był w garniturze bo jak to mówił pisał maturę. Aaa, miał 19 lat. Rozmawiamy o różnych tematach np. hobby, jakie piosenki lubimy i itd. Ten nagle zaczął mlaskać i grzebać w mordzie, mówi że miał gziczkę z ziemniaki. Dalej to było gorzej, zaczął mówić jaki to on plany ma że pójdzie na policjanta i że będzie dużo kasy zarabiać. Jeszcze próbował z dwa razy do tzw. krzaczasty lasek, bo jak to mówił że nigdy się nie dotykał piersi. No kurr a mówił że przede mną miał dziewczynę z którą był pół roku. A jeszcze przed tem to wypalił że jego koleżanka z którą gadał, to się w niej podko...e się od jakiegoś czasu ma chłopaka ale nie ma odwagi żeby jej wyznać miłość. Jaki bezczelny. Miałam dosyć. Ustawiłam budzik(dźwięk ustawiłam piosenkę pierwszą z ściągniętych), wiem to było żałosne ale musiałam coś zrobić. Po pięciu minutach dzwoni alarm, udaję ze rozmawiam z przerażeniem. Mówię mu że muszę szybko wrócić z domu i że do niego napisze. A on że ok. Szłam szybko aż do momentu gdy zniknął z pola widzenia i biegiem udałam się na pobliski przystanek, wsiadłam w pierwszy autobus. Wieczorem dostaje kilka smsów od niego, piszę; że co ja sobie kur myślę, jemu się nie odmawia seksu(a nie miał pierwszego razu), że powinnam przyjść w ...ence mini i szpilkach i ostatni sms; że kiedyś mnie spokta to wyrucha mnie za koszem od śmietnika. Nie odpisałam, bo nie warto było. Rano, też dostałam smsa ale takiego długiego; że rodzice rozwiedzeni i on mieszka z ojcem, który go bije, nikt go nie kocha i że musi co tydzień walić sobie konia żeby się jakoś pocieszyć. Ja pier. Przestał już pisać. I po paru latach zobaczyłam go mcdonald's bo kupowałam sobie coś zimnego lato było. Właśnie tak pracował i przytył dużo.
Przepraszam za błędy i złe złożone zdania.