Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zgrabna zołza

Zarejestrowani
  • Zawartość

    284
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

36 Excellent

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Zgrabna zołza

    Przyzwyczajenie/znudzenie/rutyna

    Porozmawialiśmy na szybko. Doszliśmy do wnioku, że ktoś z boku, nie znając wszystkich szczegółów od początku nie jest w stanie zrozumieć tego co nas łączy. Przyznał, że jestem oschła i przyzwyczaił się. Stwierdził, że gdyby mu to przeszkadzało, zachowywałby się inaczej. Boi się, że mnie skrzywidzi, choć ma te przemyślenia o związku ale widzi że się boję ze względu na różnicę wieku (+/- 20). Reasumując, utwierdził mnie w przekonaniu, że lepiej się nie wychylać. Dobrze jest jak jest, resztę czas pokaże.
  2. Zgrabna zołza

    Przyzwyczajenie/znudzenie/rutyna

    Chciałabym dać mu więcej uczuciowo niż do tej pory, bo na to zasługuje. Spokój i stabilność jest istotna ale też nuta chemii, zamiast bierności. Tylko jak?
  3. Zgrabna zołza

    Przyzwyczajenie/znudzenie/rutyna

    Pokierowałam się uczuciami raz, z pierwszym facetem. Później, z każdym innym starałam się być chłodna uczuciowo, był dystans - choć żaden mi tego nie wypomniał. Wręcz przeciwnie, wtedy mężczyźni chcieli więcej, chcieli związków i miłości aż po grób! Dlatego tutaj analizuję może i rozsądkowo ale w sposób taki, że jest dobrym człowiekiem, a nie lovelasem któremu zależy wyłącznie na tym by mnie przelecieć.
  4. Zgrabna zołza

    Przyzwyczajenie/znudzenie/rutyna

    Pisałam o tym, że to ma chyba spore znaczenie. Wewnętrznie boję się zaufać bo gdzieś pojawia się ta myśl, że znowu ktoś mnie zrani więc profilaktycznie stoję w miejscu z uczuciami. Z drugiej strony chciałabym mieć kogoś blisko i tu obawy, że może poczuję za dużo, może on się wtedy wycofa. Jestem nienormalna, wiem. Analizuję już to pod każdym kątem i pewnie wymyślam sama sobie jakieś chore teorie...
  5. Zgrabna zołza

    Przyzwyczajenie/znudzenie/rutyna

    Nie dziewice, tylko ludzie po uczuciowych przejściach. Nie mam 40 lat by szukać męża z rozsądku, nie o to chodzi. Analiza w pewnym sensie tak ale nie pod takim kątem w jakim to przedstawiasz. Gdybym nie czuła zupełnie nic, nie siliłabym się na spotkania, a zawsze jak się widzimy cieszę się, że go widzę, że jest ktoś bliski. Nie analizuję że miałabym wygodne życie więc może zaryzykuję bo to byłaby dobra INWESTYCJA. Ne jestem głupią, biedną myszką szukającą nadzianego faceta z wygody, a Ty oczywiście pokazujesz to stereotypowe myślenie, o którym wspomniałam w wątku.
  6. Zgrabna zołza

    Przyzwyczajenie/znudzenie/rutyna

    Nie spieszy mi się do tego męża, a czy byłby porażką? Nie wiem. Na pewno ma jakieś mankamenty jak każdy, ale jak pisałam patrząc na innych facetów z którymi się spotykałam, taki "typ" najbardziej mi odpowiada. Jego zachowanie, myślenie, czułość i dobro w serduchu. Sądzę, że nie zmieni się pod tym kątem.
  7. Zgrabna zołza

    Przyzwyczajenie/znudzenie/rutyna

    Zależy mi na tej znajomości, ale mam obawy o których pisałam. Z drugiej strony u niego też jest różnie. Czasem rozmawiam, że tak jest ok i wiemy, że każdy pójdzie w swoją stronę za jakiś czas, a czasem te rozmowy o przyszłości, dzieciach i tekst "zaryzykujmy". Czasem, że on już nie chce związku (żona zdradziła, jakaś tam partnerka chciała pierścionek i powiedziała "albo pierścionek i ślub albo spier.dajaj, zaręczona byłam już 2 razy ) albo znowu coś o naszej wspólnej przyszłości...
  8. Zgrabna zołza

    Przyzwyczajenie/znudzenie/rutyna

    Oczywiście, pomijam sporo bo wątek byłby o wiele dłuższy Na pewno porozmawiam, choć jak wspominałam on wie jak jest, pojawia się to między słowami, pół żartem pół serio, albo ja mówię że jest za dobry, pytam dlaczego robi to wszystko. Zaczynam stawiać się na jego miejscu i myślę co ja robię, jak traktuję tego człowieka...
  9. Zgrabna zołza

    Przyzwyczajenie/znudzenie/rutyna

    To tylko przykład. Może być lepszy w łóżku, lepszy na co dzień, "lepszy" czy" inny " w jakiś sposób, to bez znaczenia. Trochę mniej tej różnicy
  10. Zgrabna zołza

    Przyzwyczajenie/znudzenie/rutyna

    W obydwu sytuacjach nadal wybieram tego samego Tzn na straganie - musiałam chwilę pomyśleć ale zważywszy na to, jakich mężczyzn poznałam w swoim życiu, co mi w nich odpowiadało, a co nie - on jest "najlepszy". Wiadomo, że może któryś byłby przystojniejszy, młodszy etc. ale często te zmiany "na lepsze" sprawiają, że jesteśmy w czarnej d. i jednak w poprzedniej opcji nie było źle...
  11. Nie mogę zasnąć więc wyklepię trochę życiowych przemyśleń nt. posiadania bliskiej osoby, bycia w związku i... no właśnie znudzenia? Powiedzcie co robić, co zmienić, co naprawić czy może po prostu się rozstać i nie krzywdzić? Pierwszy facet, pierwsza miłość, pierwszy seks. Wszystko było pierwsze. Ja zakochana, on... ciężko stwierdzić czy cokolwiek czuł prócz tego co ma w spodniach. Po czasie doszedł do wniosku, że czas oświadczyć że ma córkę, lat 5 "bo pomyślałem, że warto żebyś wiedziała ". Szok. Niedowierzanie. Rozstaliśmy się po lamentach że teraz będzie inaczej i w ogóle odmiana w super faceta o 180°. W tej relacji na prawdę czułam te motyle w brzuchu, przytulając myślisz że nie potrzebujesz nikogo i niczego więcej do szczęścia, jesteś w stanie oddać rękę, nogę, nerkę... no i teraz byłabym bez ręki, nogi i nerki pożegnaliśmy się soczystym wyznaniem, że w gruncie rzeczy chodziło o seks, i na co ja liczyłam, aha i mam fajną ciasną cip.kę, w której było mu dobrze - więc gdybym miała ochotę, mogę zadzwonić. Zabolało, jak to młodą głupią, zakochaną... Kilka lat i nic nieznaczących znajomości i później przypadkiem on. Zupełnie inny mężczyzna. Zaangażowany, poukładany, życiowo ogarnięty, jednym słowem ideał. Trwa to do dziś, trochę ponad rok. Jest przyjacielem i kochankiem, i przytuli i opieprzy, i pocieszy. "Ideał", którego życzę każdej kobiecie Nie planowaliśmy związku, a wyszło takie nie wiem co... są wyznania, tęsknoty, martwienie się o tę drugą osobę i zazdrość. Powiedzmy, że żyjemy jak w związku ale z pewnym dystansem. To on czuje więcej oboje o tym wiemy. On zapytał czy go kocham i sam nie raz w przypływie emocji wyznał, że zakochał się. On czasem mówi żeby to wszystko ułatwić i spotykać się zupełnie jawnie jako para(nie ukrywamy się ale też nie afiszujemy), on dzwoni kilka razy dziennie, łatwiej mu przyznać, że tęskni...Pojawiały się tematy dziecka, wspólnego życia ale wmawiam sobie, że tak jest dobrze - a gdzieś tam w głębi brakuje mi tej bliskości, takiej prawdziwej by mieć się na co dzień, a nie kilka razy w tygodniu. Jednak jest jakaś bariera. Wiek, różnice statusu społecznego (zawód zaufania publicznego powiedzmy), obawa przed presją społeczną "bo młoda poleciała na kasę/ bo złapała na dziecko" czy jakiekolwiek gadanie współpracowników, rodziny. Podadto obawa, że znowu zaufam bezgranicznie i usłyszę "Było fajnie, cześć " mimo tego, że minęło spooro czasu to gdzieś głęboko zostało we mnie to upokorzenie z poprzedniej relacji. Ostatnio między wierszami pojawia się zdanie, że jemu zależy bardziej, że on się stara i stara się dlatego żebym się nie znudziła, nie odeszła. I rzeczywiście po przemyśleniach dochodzę do wniosku, że ma rację. Kina/teatry/spacery/kolacje/ wyjazdy, wszystko wychodzi od niego, on planuje, on wymyśla, kombinuje jak możemy się urwać by mieć dodatkowy dzień dla siebie, czy godzinę by w ciągu dnia się spotkać tak po prostu. A co robię ja? Rozkładam nogi, to jedyna moja aktywność. (To głupie, ale tak sobie wmawiam) Dodam, że w tej pierwszej relacji było odwrotnie, to on miał mnie gdzieś, to ja głupia latałam, wymyślałam dlatwgo myślę, że stąd ta zmiana. Nie wiem co się dzieje. Jakbym czuła się za pewnie - że on jest, będzie, on wymyśli coś fajnego a ja potwierdzę lub zaneguję. Czasem rzeczywiście tęsknię, nie wyobrażam sobie, że miałby zniknąć ot tak z dnia na dzień... On jest za dobry. Tyle przychodzi mi do głowy i często wspominam to podczas rozmów. Myśląc na chłodno nie wiem co go przy mnie trzyma. Facet stara się, a ja jakbym odpuściła, była bierna, jakbyśmy byli w nudnym małżeństwie 20 lat. Poradźcie jak się obudzić i na nowo cieszyć tym wszystkim. Nie myśleć za dużo, nie analizować tylko cieszyć się sobą i chwilą. Co zrobić, aby było "tak jak na początku " ? Wiem, że po pewnym czasie wszystko się zmienia i może wkrada się ta rutyna ale... nie chcę go stracić i obudzić się z "ręką w nocniku" gdy będzie za późno. O ludzie, jeśli ktokolwiek dotrwa do końca, to
  12. czepiasz się szczegółów. Na kafe już nic nie powinno Cię dziwić...
  13. Pali... a to niedobry! Jeśli w łóżku okazałby się spoko to stawiam ultimatum albo albo (wtedy ten pierwszy seks bez buzi buzi wiadomo )
  14. Co tu taka cisza? Koniec zawodów w pościgu do serca Autora??
  15. Spotykałam się kiedyś z facetem, który od pierwszego spotkania gadał jaki to on jest porządny, jaki religijny, że z dawnych czasów, że on to rodzina, żona, dzieci, że on to seks może na 10 randce ale nie na 1! Niby żartem, niby serio, no i przez następne kilka spotkań wplatał w rozmowę coś w stylu "to już nasze 2, 5, 6 spotkanie i mrugał okiem". .... Nie, że mnie się spieszyło ale zwykle seks wychodzi spontanicznie, a nie "musimy spotkać się jeszcze x razy bo potem wypada już iść do łóżka " Robił z siebie świętoszka, a wyliczał do tego 10 jak nastolatek (miał 37 bodajże). Znajomość zakończyliśmy na 7. Niech liczy dalej Wyluzuj, zasugeruj, jak będziecie u niego zobaczysz jak to się potoczy
×