Aja
Zarejestrowani-
Zawartość
1325 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Aja
-
Jeśli chodzi o ten stan podgoraczkowy, to mi ginekolog mówił że progesteron podnosi temperaturę ciała nawet do 37,5. Więc jak mam tak koło 37 będąc na progesteronie to się tym wogole nie przejmować, bo to naturalne.
-
Ja miałam w 26dc. I byłam wtedy w ciąży przez kilka tygodni, więc do samej inplantacji doszlo. Ale miałam na początku cyklu niezidentyfikowane plamienia tak z 5-6 dni, więc tego chyba nie da się porównać.
-
Weź 2x po 225. Razem też da 450.
-
Szczerze ci powiem, że jeśli masz możliwości dobrego lekarza w Krakowie, gdzie mieszkasz to lepiej tam iść, bo dojazdy 3h w jedną stronę na 15 minut wizyty cię dobiją. Co do badań to nie ma czegoś takiego jak zestaw podstawowy, bo każda sytuacja jest inna. I jeśli takie przepisali ci z kliniki to warto je zrobić bo prawdopodobnie uznali, że te w twoim przypadku są kluczowe. Ja miałam zupełnie inne: krzywe cukrowa i insulinowa, USG z oceną pco i przepływow na tętnicach macicznych, cytokiny Th1/Th2, homocysteina, przeciwciała tarczycowe, test w kierunku mutacji na trombofilie. Więc kieruj się tym co tobie zalecono. Bo to każda ma różnie.
-
Ja w wyniku leczenia, za równo hormonalnego jak i diety, w rok schudłam 25 kg i poprawiła mi się cera. Ale był to ten rok gry leczyłam się już pod opieką kliniki leczenia niepłodności i działania były bardzo intensywne. 3 procedury. 5 transferów. I ja jak zdecydowałam się na dietę to nie było pitu pitu że raz na jakiś czas mogę sobie pozwolić.
-
Ja chodzę do Jerzak. Nie jest tak popularna jak Paśnik jeśli chodzi pacjetki, ale dość znana w środowisku lekarskim i ma opinie osoby kontrowersyjnej. No ale pospolite rozwiązania większość z nas już wykorzystała. Jej duzym plusem jest to, że łatwiej się do niej dostać niż do Paśnika. I ma możliwość wizyt on line. Bo na żywo to trudno z Krakowa bo przyjmuje w Warszawie. Ja bardzo chciałam do Paśnika, ale po kolejnym miesiącu kiedy nie udało się zapisać, darowałam sobie.
-
Nic sobie na siłę nie tłumacz. Po prostu pozwól sobie na żałobę. Taka na jaka ty masz ochotę. Chcesz płakać, płacz. Chcesz być silna, bądź. Cokolwiek potrzebujesz - zrób to.
-
Mi powiedziano, że chcą uniknąć łyżeczkowania, jeśli się uda. Bo ono może uszkodzić endometrium. I jeśli uda się oczyścić samemu to jest to lepsze. Ale też moją ciąża była młodsza i mniejsza. Też mówili mi że nie mogę zwlekać za długo, bo potem trudno już uniknąć łyżeczkowania. Więc możliwe, że i tak to zaproponują.
-
Ja miałam wywoływane tabletkami poronienie w 7 tc, więc wcześniej. Kazano mi odstawić leki. Podano mi tabletki dopochwowo. Miałam wrócić do domu i następnego dnia przyjechać na kontrolę, ale przez różne inne zawirowania zostałam w szpitalu. Po ok. 1,5-2 h zaczęłam krwawić. I to mocno. Po ok. 6-8 h jaja plodowego już nie było. Ja nie mialam jakiś silnych Skórczu czy boli. Jak bardzo bolesny okres. Nie musiałam brać przeciwbólowych nawet. Wieczorem kontrolne usg. Następnego dnia rano drugie USG żeby sprawdzić czy wszystko się prawidłowo oczyszcza i tyle. Wypisali do domu. U mnie się oczyściło samo, więc łyżeczkowania nie było. Krwawiłam, ale już coraz mniej jeszcze przez 3 tygodnie.
-
Wiesz co, ja sama nie wiem co o tym myśleć. Nie sądzę aby chodziło jej o wszystkie możliwe zaburzenia, tylko raczej te, które mają wpływ na osłabienie jakości komórki jajowej. Tak to sobie tłumaczę. Co do tych przeciwcial, to ja ich nie robiłam, więc nie wiem jak te badania się nazywają, ale są tu dziewczyny które robiły więc na pewno ci podpowiedzą. Trzymam kciuki za ciebie i kolejna udana próbę.
-
Powiem ci, że ja też po 3 nieudanym transferze też zaczęłam czuć niekorzystna ciążenie statystyki. Ale trzeba to z głowy wyrzucić i próbować dalej. Co do badań to nawet jeśli masz heparynę, to warto zrobić badania na krzepliwość, bo być może masz za małą dawkę, albo potrzebujesz tez akardu. Enkorton. No niby możesz poprosić lekarza żeby dał ci w ciemno, ale chyba lepiej sprawdzić to badaniami. Immunologia jest kontrowersyjna dla wielu lekarzy. Ale chyba, moim zdaniem warto ją zrobić. Tak samo jak podstawowe badania genetyczne. Mogę ci tu oczywiście wypisać wszystkie badania jakie znam, ale jestem zdania że lepiej trafić na dobrego lekarza, i on pokieruje, które badania lepiej zrobić. A które sobie darować. Co do krzywych to wykazują nieprawidłowości w gospodarce cukrami i hormonami (insulina to hormon, o czym dużo osób zapomina). Takie zaburzenia mogą występować samodzielnie lub być częścią większej grupy schorzeń jak np pcos. W czym za wysoki cukier, zaburzenia cukrzycowe lub insulinoopornosc przeszkadzają: osłabiają jakoś komórek jajowych, i mogą też prowadzić do zatrzymania owulacji, cukier utwardza otoczkę kolagenowe komórki, przez co trudniej jest plemników dostać się do środka, a potem zarodkowi wydostać na zewnątrz i zagnieździć, zaburzenia insulinowe mogą prowadzic do ogólnej złej gospodarka chormonalnej w organizmie. Tak jak zwykle odradzam dziewczynom rzucanie się na badania, bo jeden czy 2 nieudane transfery to jeszcze nie koniec świata, tak w twoim przypadku doradzam działanie. Zwłaszcza że ty w ciążę zachodziłas nsturalnie. A teraz on vitro nie chce ruszyć. Słyszałam o takiej teorii, ale nie znam badań, że ciało zapamiętuje stan w którym jest i następnym razem dązy do tego co zna. Więc może że twój organizm wytworzył np przeciwciała przeciw łożyskowe, albo przeciwzarodkowe, lub przrciwplemnikowe. To też się bada. Ja mam 3 zamrożone zarodki. I jak trafiłam do immunlog, to powiedziała mi wprost, ze jeśli znajdziemy jakieś zaburzenia, to oczywiście musimy transferować tamte zarodki, bo tego wymaga etyka. Ale jeśli komórki jajowe zostały pozyskane w trakcie zaburzeń to trzeba prawdopodobnie zrobić nowa stymulacje po wprowadzeniu leczenia.
-
Nie wiem czy dobrze cię rozumiem. Nie mieszkasz w Polsce? Bo jesli mieszkasz to test pappa jest całkowicie darmowy dla kobiet po 35 roku życia lub (wymóg wieku wtedy nie obowiązuje) jeśli ciąża jest z in vitro lub jeśli wcześniej występowały wady genetyczne płodu. Tylko potrzebujesz skierowanie. Tak może je wystawić lekarz prywatny, nie musi państwowy.
-
Oki. Super w takim razie że masz taką wiadomość wcześniej i można na spokojnie nad tym zapanować. I odpowiednio poprowadzić ciążę. Życzę, aby okazało się to tylko statystyką.
-
Super że dzieciaczek zdrowy. Co do ryzyka porodu przedwczesnego to jakie miałaś dokładne prawdopodobieństwo?
-
Prywatne być moze tak. Ale akurat tam gdzie jest Marta to placówka państwowa. I tam jest trochę inaczej. Ja bynajmniej nigdy nie spodkalam się tam z naciąganiem na koszty. Wręcz przeciwnie. Co tylko się da było ciśniete na NFZ. Jako leczenie niepłodności a nie in vitro. Tak między innymi zrobiono mi histeroskopie. Inna sprawa, że tam zwyczajnie nie ma wielu dodatkowych procedur. Choć mieli ostatnio wprowadzać i widzę że to zrobili. Bo wcześniej embrioglue nie było.
-
Czasem tak jest w stymulacji, że mimo wysokiego AMH nie idzie stymulacja. Takie pacjentki mój lekarz określał jako "opornie stymulujące się". I ja do nich należę. Przy amh 11,2 i dawce Menopuru 150jm 5 dnia miałam estradiol 65 a 6 dnia 84. I żaden pęcherzyk nie rósł. Lekaz sprawdzał czy na pewno zastrzyki dobrze biorę.... Więc takie przypadki się zdarzają. Dlatego o tej pierwszej stymulacji mówi się, że to taka próbna trochę. Bo nie wiadomo jak zareaguje organizm. Następne stymulacje miałam z menopurem 300/375 jm i pęcherzyki rosły już jak trzeba. Więc głowa do góry. Kwestia dobrania leków. Mi lekarz mówił że jakby zwiększenie dawki nic nie dało to jeszcze stymuluje się takie oporne pacjentki lekami kombinowanymi. Więc jest jeszcze dużo przed tobą możliwości. A i tak stymulacja jeszcze nie jest stracona.
-
Jedz na położnicza izbę przyjęć. Są od tego żeby pomagać. Nie musi być od razu sor. Nie wiem z jakiego miasta jesteś?
-
To się trzymaj kochana i zdrowia dla mamy.
-
Uspokój sie. To po pierwsze. Po drugie. Nic dziwnego że ma dodatni wynik. Po przechorowaniu dodatni wynik utrzymuje się do 3 miesięcy. Taka specyfika testow. Wyłapują również martwe rna, niezdolne do zarażenia. Choć u większości znika zwykle po ok. miesiącu. Więc bardzo prawdopodobne, że jeśli zrobisz test to wyjdzie dodatni, bo dopiero co chorowałas. Już nawet szpitale nie robią powtórnych testów na pracownikach. Bo to nie ma sensu. Co do transferu nie wiem co ci doradzić, bo jak masz się denerwować to bez sensu. Ale jeśli nie masz objawów to raczej nic ci nie jest. Po 10 dniach już by były, nawet zakładając że twoja mama faktycznie znów ma covid, a nie zwykła grypę, przeziębienie czy inna france. Przecież pozostałe formy choroby nagle nie zniknęły.... A dodatni wynik testu może być zbiegiem okoliczności i pozostałością po tamtej chorobie. Zwłaszcza że nie wiem jaki tezy robiła twoja mama. A nie wszystkie są wiarygodne.
-
Jeśli pytasz o leki to ja brałam Estrofem. Ale wiem, że jak są problemy to są takie plastry systen. I viagra. Jeśli o dietę. To nic szczególnego poza tym co ma stałe szykując się do zajścia w ciążę czyli witaminki, zdrowego, nieprzetworzonego jedzenia plus Dhae i dużo ryb.
-
Mi lekarz po ciąży biochemicznej mówił że nie ma przeciwwskazań żeby próbować nawet w następnym cyklu, jeśli tylko wszystko się ladnie oczyści. Natomiast nie wiem jak u ciebie tą ciążę zakwalifikował lekarz? Czy sprawdzał czy to nie jest przypadkiem ciąża pozamaciczna? Bo wtedy może być więcej komplikacji. Słyszałam też teorie, że pierwsze 3 cykle po ciąży biochemicznej są największe szanse na ponowną ciążę, bo ciało pamięta jeszcze ta poprzednia. Ale nie wiem czy to ma jakieś potwierdzenie naukowe. Nie ma czegoś takiego że lepiej na sztucznym czy naturalnym. Na naturalnym, jeśli masz regolarnie miesiączki to jest bardziej naturalnie. Mniej leków itd. organizm produkuje wszystko sam. Ale też mniejsza kontrola nad samym cyklem. Na cyklu sztucznym jest dużo więcej leków, chemii i kontroli nad przebiegiem cyklu. Jesli jednak masz lub miewasz cykle bezowulacyjne, to zwyczajnie innym cyklem bedzie trudno i musi być sztuczny. Nie wiem czy płeć wpływa na empatię. Myślę że bardziej chodzi o człowieka. I znalezienie tego lekarza który ci pasuje.
-
Jeszcze za wcześnie. Muszę czekać ok. 2 tygodni jeszcze. Ponieważ nie miałam objawów to muszę odczekać ok. 3-4 tygodnie od końca kwarantanny.
-
Może prywatny. Tylko musi chcieć. A często się migaja. Do tego, jeśli wystawi ci receptę z oznaczeniem R (refundacja) i C (ciąża) to dostaniesz ja za darmo. Tylko trzeba cisnąć lekarzy. Bo nie wszyscy chcą wystawiać. Bo im nic nie grozi jak wystawia ci pełną płatna receptę na lek który należy ci się za darmo. Więc mają to gdzie że to cię rujnuje finansowo.... Niestety. Trzeba znalesc takiego, który nie będzie miał cię gdzieś....
-
Wiosenko. Po pierwsze to gratuluje ciazy. Wiem że przykro że jeden nie dał rady. Ale jest drugi i on cię teraz potrzebuje bardzo bo został w brzuchu sam. A może porozmawiaj z lekarzem o zamienieniu lutinusa na luteinę? Jest refundowana, a jak lekarz wykaze dobra wolę to darmowa dla kobiet w ciąży. To znacznie oddciazy budżet domowy a wydatki to dopiero cię czekają. Mebelki. Ubranka. Wózek.
-
I mądrze mówi, bo to że jest 20 czy 30 pęcherzyków to nic fajnego. Bo bardzo spada jakość komórek w tych pęcherzykach. Ja z 30 pechrzykow miałam 6 dobrych komórek do zapłodnienia. A z 12 pęcherzyków 8 dobrych komórek. Więc nie ilość a jakość. Zwłaszcza jeśli tych pęcherzyków jest koło 10 tak jak u ciebie, a nie 2-3 jak u części dziewczyn z niskim amh. Więc masz super wynik. Życzę by było bardzo dobre jakościowo komórki.
