Aja
Zarejestrowani-
Zawartość
1325 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Aja
-
Ja do tygodnia czekałam.
-
Ja ogólnie miałam różne dziwne przygody z niezidentyfikowanymi krwawieniami w trakcie procedury. Raz właśnie dostałam okresu w trakcie brania progesteronu. Drugi raz mimo brania Estrofemu krwawienie miesiączkowe przedłużyło się 2 tygodnie. W rezultacie nie ustalono nigdy co to było. Ale też nigdy nic co by się rozwinęlo w coś niebezpiecznego. Ja miałam ten komfort że miałam możliwość przyjść na wszelki wypadek na kontrolę praktycznie codziennie jak mnie coś niepokoiło, a przynajmniej skonsultować z położną. Jesli masz taka możliwość, to może bez panikowania, ale warto powiedzieć o tym lekarzowi. Te nasze organizmy lubią sobie poszaleć.
-
Jeśli to był krio transfer to śmiało możesz zrobić bhcg. Mi zalecano w klinice 8-9 dpt. Jeśli jesteś w cyklu po punkcji to niby te mozesz zrobić, ale możesz mieć w organizmie jeszcze resztki ovitrele i wynik może być fałszywie dodatni.
-
Jeśli po punkcji nie brałaś progesteronu to to może być okres. Nietypowo szybko. Faktycznie, ale tu przy stymulacji nie ma co patrzec na dzień cyklu bo wszystko jest wywalone chormonami dogory nogami. Zwłaszcza jeśli nie masz jakiś objawów typu gorączka czy ostry ból brzucha itp. O krwawieniu decyduje progesteron. Nie estradiol. Acz faktycznie wysoki przy punkcji. Pewnie jeszcze całkiem nie spadl. Jeśli brałaś lub bierzesz progesteron i i tak jest krwawienie to trza dzwonic do lekarza.
-
Ja po pierwszej procedurze mialam 3 torbiele. 2, 2 i 3 cm. Nie wiem czy czynnościowe czy nie. Bo nikt mi nie powiedział jakie. Dostałam tylko informacje że tak się czasem robi po stymulacji. W cyklu że stymulacja nie były widoczne, dopiero jak przyszłam na kontrolę, żeby zacząć kolejna stymulacje. I też kazano mi odczekać jeden cykl. Bez leków. I się wchłonęły. Oby u ciebie też szybko zniknely.
-
Mylisz pojęcia. Ciąża biochemiczna i puste jajo płodowe to dwie różne rzeczy.... miałam obie. Ciąża biochemiczna jest wtedy, kiedy rozpoczyna się inplamtacja zarodka, ale nie dochodzi do pelnej inplantacji. W rezultacie nie tworzą się trwale struktury macivy. Początkowo beta rośnie, ale bardzo szybko przyrosty sa male a potem spada. U mnie było 60 a po 4 dniach 90 po kolejnych dwóch 37, po kolejnych 2 krwawienie. Tydzień po pierwszej bhcg było już po ciąży. U ciebie raczej już ciąża biochemiczna nie grozi przy takich wartościach. Z pustym jajem płodowym jest gorzej. Beta rośnie cały czas prawidłowo. Na USG widać pęcherzyk w macicy. A często tez pęcherzyk zoltkowy. I wygląda to jak prawidlowo rozwijająca się ciąża. Dopiero gdy pęcherzyk ma ponad 20 mm, a w środku nie ma zarodka (ok. 7 tc) stwierdza się puste jajo płodowe. U mnie to było 3 lub 4 USG. W 31 dpt. Tydzień wcześniej na USG był widoczny pęcherzyk zoltkowy. I coś co wyglądało wstępnie jak zarodek. Ale nie mysl o tym. Nie ściągaj na siebie takich myśli. I tak nie masz na to wpływu. Nie jesteś wstanie temu zapobiec bo to błąd na poziomie podziałów komorkowyvh. To po co się zamartwiać. Piękny wynik bety Ciesz się tym.
-
Ja tak wstawałam. Ok. 6 robiłam zastrzyk i szłam spać dalej. Właśnie że względu na te pobrania. Nie wiem jak jest teraz ma Starynkiewicza ale jak kaialam stymulacje to do 8:00 na pobranie wchodziło się raz dwa. A potem robiły się ogromne kolejki.
-
Pisała o tym "czarnamamba". Tyle że ona leczy się w Szwajcarii. W Polsce nie słyszałam jeszcze żeby ktoś to stosował. A szkoda, bo wydaje się to dawać efekty.
-
Ja mniej więcej o tej samej. Plus minus 30 min. I tak. Lekarz kazał zawsze rano (przed 10)
-
No właśnie mam 3 zamrożone zarodki na Starynkiewicza i nie chcemy ich przenosić narazie. A rozglądałam się za innym miejscem po 4 transferze. Nie dlatego że coś bardzo mi w Starynkiewicza nie pasowało tylko dlatego, żeby zobaczyć co mi zaoferują i spróbować innego podejścia.
-
Ja po pierwszej nie udanej procedurze (12 pęcherzyków, 1 dojrzała komórka i jedna rokująca i brak zarodka) miałam zwiększone dawki leków i trochę inaczej poprowadzą na stymulację - z założenia że będzie przestymulowanie ale i zarodki. Mój pierwszy transfer był częściowo udany - ciąża była (puste jajo płodowe) i nie miałam po nim żadnych dodatkowych badań. Dopiero jak w następnych 3 nie było zagnieżdżenia zlecono mi chisteroskopie. Po 5 transferze (ciąża biochemiczna) trafiłam do immunologa i on dopiero zlecił mi krzywe, homocysteina i trombofilie oraz cytokiny. A takie rzeczy jak kariotyp zrobiłam na własną rękę. Raczej po jednym nie uda im transferze nie zlecają badań dodatkowych, bo to jeszcze nie stanowi o wyniku. Teoria mówi że dopiero 3 nieudany transfer powinien zastanawiać i powinno się pogłębić diagnostykę (wiem wiem, żadna nie chce tyle czekać). No chyba że ktoś sam dla siebie się uprze i bedzie cisnął. Za to można na pewno nacisnąć na zmianę w stymulacji żeby otrzymać lepszy efekt i więcej zarodków.
-
Ja miałam jeszcze inną sytuację. Ja za pierwszym transferem zaszłam w ciążę. Więc na logikę 2 i 3 i 4 robiliśmy tak samo. Taki sam cykl (sztuczny). Te same leki. Te same dawki. I 3 razy pod rząd nie było implantacji. Tu nie ma raczej odpowiedzi dlaczego. Tak jak geny dobieraj się losowo. Tak chyba też jest po części z tą inplantacją. Losowo. I to nie dlatego że in vitro. Według badań ok. 50 do 60 % zarodków się nie zagnieżdża. Przy staraniach naturalnych też. Tylko tam dziewczyny nie wiedzą czy doszło wogole do zapłodnienia. Dobrze jak wogole wiedzą że była owulacja. Dlatego przy in vitro wydaje się to częstsze. . . Acz rozumiem potrzebę zmiany czegoś skoro się nie udaje. Mój lekarz też mi powtarzał że tu nie ma co kombinować. Jedyną metodą na sukces jest konsekwentne postarzenie aż zaskoczy. Też nie do końca mi się to podobało. Acz jest to podobno jedna z teorii jak działa in vitro i część lekarzy ja wyznaje i stosuje. Ja też swego czasu też zastanawiałam się nad zmianą kliniki. I z moim partnerem doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu przenosić się, jeśli się ma mroziaki. Bo 1. To koszt przeniesienia zarodków ok. 1000 zł. 2. Zawsze jak się nie uda to powiedzą że zarodek z innej kliniki. Pewnie słabe laboratorium itd. Dlatego jeśli mialaby doradzać, to jeśli sie przenosić to na nową procedurę. Ale jeśli tam gdzie jesteś drastycznie ci się nie podoba, to może nie warto się męczyć, albo można zmienić choćby lekarza. Badania kariotypy robiłam w Synevo. Trombofilie przez test dna.
-
Darmowe leki może wystawić każdy lekarz, prywatny też. Musi mieć tylko umowę z NFZ na wystawianie refundowanych tecrpt.. Ale nie musi byc lekarz przyjmujący na NFZ.
-
To niestety tak nie działa... Procenty się nie sumują. To nie tak że miałaś 2 losy, jeden pełny drugi pusty. I jak zalodujesz 2 razy to w końcu trafisz na ten pełny. To jak rzut monetą. To że za pierwszym razem wypadła reszka to nie znaczy że za drugim wypadnie orzeł. Prawdopodobienstwo że wypadnie reszka jest takie samo i za pierwszym i za 10 rzutem.... Ale dość tych smutków bo widzę że raczej potrzebujesz działać. Niestety Trójmiasta nie znam więc ci nie podpowiem. Co do badań, to też ciężko mi coś podpowiedzieć, bo ja do immunologa trafiłam już jak miał za sobą poronienia. A to zmienia badania. Bo części badań nie ma co robić, jeśli nigdy nie było ciąży. Chyba między innymi te komórki NK... Więc warto to pospraedzac. Na FB jest taka grupa "starajac się z pomocą doktora "p". I tam dziewczyny bardzo często piszą właśnie o problemie braku implantacji i jakie badania wtedy. Warto poczytać. Na pewno możesz robić badania genetyczne. Kariotyp. Kiry. Trombofilie. Co do immunosupresji i to w sumie nie wiadomo... ale robią, bo nie wiadomo ile trzeba będzie czekać.
-
Hej Kochana. Przykro mi bardzo. Wiem ile nadzieji wiąże się z każdym transferem. Trzymaj się, wyplacz i odpocznij. Co do klasy zarodka to wiesz zapewne, że nie gwarantuje to ciąży. Określanie klasy jest tylko na podstawie tego, co widać pod mikroskopem, czyli ilości komórek i ich układu. I często słabe niby zarodki dają ciążę. A te super nie. Oczywiście że zawsze lepiej mieć dobrej jakości zarodki niż słabsze. Ale to wcale nie przekłada się na to czy są to zdrowe zarodki czy nie. Tylko po pgd można to wiedzieć a i tak przebadany tak zarodek może się niezagniezdzic.... Bo tak. Niestety. Bo to szereg czynników po kolei wpływa na zagnieżdżenie. Okno inplantacyjne. Endometrium. Rozwój zarodka. Poziom chormonow. Przypadek. A w przypadku in vitro jeszcze podanie do macicy. I pewnie jeszcze tysiąc innych. Co do immunologii to dużo lekarzy odradza przy pierwszych próbach, bo statystycznie powinna się udać jedna na 3. I zwykle po tych 3 jak nie ma zagnieżdżenia to decydują się poszerzać diagnostykę. Ale oczywiście nikt nie zabroni ci zrobić badań na własną rękę. Zwłaszcza jesli masz jakieś dziwne objawy po transferze. Bo rozumiem ze mowilas o nich lekarzowi? To że klinika nie ma immunologa nie powinno stanowić problemu. Masz na rynku dużo immunologów do których możesz się udać. Większym problemem jest to, czy lekarz będzie chciał posłuchać zaleceń immunologa. I je respektować. Nie wiem czy teraz chcesz działać by zagłuszyć smutek, czy wręcz przeciwnie odciąć się od tego. Ale życzę wszystkiego najlepszego.
-
Kochana. Ja też nie zamierzam cię oceniać, bo nie jestem w twojej sytuacji i w twojej skórze. Pytałaś jednak czy to się w procedurze wyda. Jeśli skłamiesz lekarzowi, że byłaś raz w ciąży i było puste jajo płodowe, to tak pójdzie w eter. I tak już w dokumentacji zostanie. I się pewnie nie wyda. Czy będzie to miała wpływ na dobór leczenia.... Może mieć. Zwłaszcza kiedy pierwszych kilka 2-3 próby zakończą się niepowodzeniem. Dlaczego? Bo jest ogromna różnica między pacjentka która nigdy nie zaszła w ciążę a pacjentka która choć raz zaskoczyła, nawet jeśli na krótko. Zmienia to badania. Szczególnie immunologię. I może znacznie wydłużyć starania bo lekarz leczy cię wtedy jak osobę, która była już w ciąży. A to nie prawda. Więc leczy jakby nie ciebie. I to nie do końca prawda że skupi się tylko na nasieniu skoro jest słabe. Ciebie też przebada. Zwłaszcza jeśli się nie będzie udawać. Jest masa par, gdzie przyszli z problemem słabego nasienia, a okazało się że jest również jakiś problem po stronie kobiety.... Torbiel, endometrium, spadające AMH, itd. . I na to też musisz być gotowa. Niepłodność to zawsze para. Nigdy jedna strona. Jeśli zaś powiesz lekarzowi o tym że nigdy ciąży nie było, to to na pewno wyjdzie na jaw. Chyba że aż do porodu nie będziesz chodziła na wizyty z partnerem. Bo nawet jak już znajdziesz w ciążę, to będziesz identyfikowana jako 1 ciąża 1 poród. Pytanie która to ciąża jest na każdej wizycie! W karcie ciąży też to jest chyba wpisane, prawie na pewno. Więc karty ciąży też nie będziesz mogla mu pokazać. Więc to się może wydać nie tylko na poziomie procedury, ale potem również, bo to jest ważna informacja. Jedna z kluczowych. Ja osobiście wychodzę z założenia że kłamstwo przedzej czy później, nawet jak nie wyjdzie na jaw, to na pewno się zemści. Ale rozumiem w jak trudnej jesteś teraz sytuacji. Albo zaryzykowania związkiem albo brnięcie w kolejne klamstwa. . . Trzymaj się. Oby się to wszystko poukładało.
-
Bo pewnie 200. Ona nie ma refundacji. Za to 100 możesz mieć za darmo jak jesteś w ciąży!!!!! Od 1.09. tak jest. Program ciąża plus. Nie ma znaczenia jak zaszlas w ciążę. Jesteś w ciazy. Masz prawo do darmowych leków. Zapytaj o to lekarza swojego.
-
U mnie też mniej więcej tyle wychodziło. To dlatego ze mamy recepty z refundacją. Ogólnie jak porównuje to na Starynkiewicza wychodzi dużo taniej niż w prywatnuvh klinikach. Drożej się robiło jak po transferze brałam crinone. Bo na niego nie ma refundacji. Ale możliwe że dostaniesz luteinę a nie crinone to wogole prawie nic nie kosztuje.
-
Nie wiem szczerze mówiąc. Ja przy takim estradiolu nie mialam żadnego pęcherzyka urośnietego... Acz mówi się że estradiol rośnie ok. 200-400 na każdy dojrzały pęcherzyk (powyżej 20mm). Więc w twoim wypadku jeszcze faktycznie może urośnie wraz w pęcherzykami. Daj znać po dzisiejszej weryfikacji. Trzymam kciuki
-
Pęcherzyk ciążowy i zarodek. Może być widoczna już akcja serca, ale nie musi. Na akcję serca wyznaczyli ci zapewne to następne USG, 10 dni później.
-
No to to na d to prawie na pewno doxycyklina.
-
Hej. Jeśli dobrze pamiętam to jesteś na Starynkiewicza? Na przeciwko prawie, na skrzyżowaniu żelaznej z alejami jest apteka i mają tam wszystko pod "nas". Bo w innych aptekach ciężko. Nie sprowadzają takich leków, bo nie schodzą. I trzeba zamawiać. I też nie wszystko mogą zamówić. A to coś na d to może być doxycyklina. Antybiotyk do punkcji. Albo po prostu duphaston. Ale w sumie nie wiem po co byłby ci teraz. Masz dokładnie takie se leki jak ja miałam. Jaką dawkę Menopur dostałaś na start?
-
Podobno herbatka z liści malin to domowy sposób na wywołanie porodu. I można ją pić od 38 TC. Po konsultacji z lekarzem oczywiście.
-
Klara. A sprawdź herbatki owocowe na wszelki wypadek czy w którejś nie ma liści malin? Bo może od tego te krwawienia?
-
Polecam cieszyć się ciążą. I uzbroić w cierpliwość. Mina już po pierwszym trymestrze, no może w połowie drugiego.
