Aja
Zarejestrowani-
Zawartość
1325 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Aja
-
Dziękuję. Zdam relacje jak tylko wrócimy.
-
Hej dziewczyny. Zdecydowaliśmy się z partnerem powtórzyć badania nasienia jednak. Tylko te podstawowe, żeby zobaczyć o co chodzi z tym nagłym pogorszeniem i wiedzieć na pewno, że to nie jakiś błąd. I mamy wynik. 70% żywych i 5% prawidłowej morfologii. W badaniu tydzień temu - 0% i jedno i drugie. . .
-
Dziękuję za miłe slowa. Jasne że dam znać. Nie ma sprawy. W której klinice masz zarodki?
-
Z tego co czytam na forach i z tego co udalii się dowiedzieć w różnych klinikach, to większość klinik wstrzymała transfery. Odsylają mnie na początek maja. Że wtedy powinni już wiedzieć kiedy wznowią transfery. Z tymi zarodkami i ciążami to nie ma się co sugerować. Ja z 3 procedur miałam w sumie 8 zarodków, z czego 5 już podanych. Z tych 5 były dwie ciąże. Obie stracone w 7 i 5 tygodniu. 3 jeszcze manie czekają. A były tu dziewczyny które miały jeden jedyny zarodek. I są w ciąży, a nawet już po porodzie. Więc wogole nie patrz na to w ten sposób. Tego się nie da wykalkulować. Znam też historie dziewczyny która miała 11 zarodków z jednej procedury. Pierwszy transfer. Ciąża. Drugi transfer. Ciąża. Trzeci transfer. Ciąża. I teraz nie wie co zrobić, no nie chcą już więcej dzieci, ale nie chcą też porzucić swoich zarodków, a zostało im jeszcze 8... Więc wszystko możliwe.
-
Wysłałam na Priv
-
I jak? Udało się skontaktować z kliniką? W którym dniu po transferze robiłaś betę?
-
Ja bym z chęcią skorzystala. Szczególnie z takim CH do których nie dodaje się cukru z zewnątrz. Tylko bazuje na naturalnym zawartym w owocach np. bo powiem że po roku diety marzy mi się cokolwiek o innym smaku.
-
Ja zawsze po konsultacji z lekarzem odstawiłam, nie wcześniej, bo każda z nas jest inna. Zawsze miałam blaskti podawane i beta w 9 dpt. Może klinika już była zamknięta. Chyba lepiej dzień za długo brać niż odstawić za wcześnie. Takie moje zdanie. Ale i tak bez konsultacji z lekarzem nic bym sama nie odstawiła
-
Rozumiem. Nie zamierzam. Dziękuję za wsparcie i informacje. Tylko to nie chodzi o to że jest problem z nasieniem. Tylko o to że do wszystkich innych doszedl teraz problem z nasieniem. Już bez tego byliśmy na straconej pozycji. I nagle po roku leczenia zamiast zmniejszyć ilość problemów to pojawił nam się nowy i do tego bardzo kluczowy... Ech... Odechciewa się wszystkiego.
-
Tak. Pracuje w edukacji w zajęciach pozalekcyjnych ruchowych. Podpowiem nie da się on-line. A przynajmniej nie z sensem.
-
Hej. Mi wszędzie gdzie dzwonię i pytam co dalej, to odpowiadają, zeby na początku maja pytać. Może coś będą wiedzieć. Ja osobiście sądzę, że wszystko powoli zacznie ruszac w czerwcu bądź lipcu. Chyba że sprawdzi się czarny scenariusz i będzie druga fala. Wtedy zapraszam na wiosnę 2021. Jak rusza szczepionki. Co do badań i invicty to co nie pomogę. Co prawda miałam już 2 poronienia, ale żadnych z tych badań mi nie zlecano. Dopiero teraz immunolog kazał zrobić trombofilie. Co do trudności. To jest różnie. Są tacy którym idzie wszystko magicznie łatwo. Nawet dużo jest takich. Obyś była w tej grupie. Ja odkąd się leczę, przeszły 4 grupy par. Po około 10 par. Zostałam tylko ja bez ciąży z hapyyemdem. Więc większości się udaje. Trzymam kciuki. Ten miejski program działa bardzo sprawnie więc może warto na niego poczekać skoro i tak czekamy. Na prawdę dużo oszczędza. A wydatki Brda się mnożyć, szybciej niż .
-
Tia... Jak ja marzę żeby wpaść... I se mogę pomarzyć... Za to poczucie chumoru mi się wyostrzyło. Sex ze mną jest zawsze bezpieczny... Nawet faceta na dziecko nie byłabym w stanie złapać. . . Aaaaa..... Niestety, ludzie przy staraniach dzielą się na 2 grupy. Ci którzy po każdej porażce potrzebują ochlonac. Złapać dystans. Odciąć się od tego, i potem wróci. Że zdwojoną siłą. I tych którzy potrzebują działać, dążyć do celu, bo każdy dzień zwłoki tylko robi gorzej. I ja zdecydowanie należę do tych drugich.
-
Oki. To ja już nic z tego ch danych nie rozumiem. Widać co laboratorium to inne pomiary. Bo u nas informacja że żywych powyżej 2% to norma. A powyżej 4% to rewelacja. Dobra. W... to wszystko. Mam dość.
-
Epidemia minie. Kwestia za ile czasu. Dużo osób umrze, ale dużo więcej przeżyje. Taka okrutna prawda. Dobrze że masz pracę. Ja straciłam.
-
Idealne. Żywych 6%. Teraz też są idealne. Wszystko dużo ponad normę. Tylko żywotność 0%.
-
Dziękuję, że podtrzymujesz mnie na duchu. To bardzo potrzebne. Będziemy dziś dyskutować co z tym zrobić. Problem w tym że to nie jest od taka wizyta. Czekamy na nią od listopada i kosztuje 800 zł. To jakieś specjalne konsultacje z dr. Lewandowskim dla par po nie udanym in vitro. Tak swoją drogą narazie jak nie odwołali. Ciekawe jak będzie dalej... Czy nie odwołają w ostatniej chwili...
-
A jaką miał żywotność? No ilasc to my mamy 3 razy wyższa niż normę. Ogólnie to wszystkie wyniki wyszli w normie. Tylko żywotność 0%
-
Wydaje mi się że obie macie rację. Teoria mówi, że zarodek do 3 doby przeżywa na komórce jajowej. Od 3 doby wchodzą dane z plemnika. Co nie znaczy, że jak przetrwa do 5 doby to już będzie poród. Potem też objawiają się wady genetyczne, ale wtedy nie wiadomo z czego wynikają. Że słabego jajka, plemnika czy losowej mutacji przy połączeniu. Ale nadal nie rozumiem jak może wogole dojść do zapłodnienia martwym plemnikiem. A przecież moje komórki się zaplodniły w sumie 11 zaplodnien z 14 komórek.
-
No właśnie to są wyniki tego podstawowego. Na fragmentację czekamy. Najbardziej fascynuje mnie fakt że 100 procent martwych. Ale określony ruch postępowy. Jego prędkość i ilość. No właśnie myślimy żeby powtórzyć, ale czy jest sens tak jedne po drugich? I i tak nie zdążymy. Bo potrzebne przygotowanie 3-5 dni po seksie. Partner w pracy. Będzie jutro. Najwcześniej w poniedziałek mogli byśmy powtórzyć, bo w niedzielę to raczej nie. A wtorek rano już wizyta... Nic to. Chyba nie ma co walić głową w mur. Co chwila coś. Aż dziwne że jeszcze nie przywykłam. Trzeba się chyba pogodzić z losem i nie oczekiwać zbyt wiele. Dobrze wiemy, że żeby ktoś mógł z tej walki wyjść zwycięsko, ktoś musi przegrać. Nie wszystkim się uda.
-
Nie pali, nie pije. Galoty luźne od zawsze. Witamin nie bierze, bo nigdy nie było problemów. Okaz zdrowia. Normalnie ogier rozpłodowy... Niestety da... 7.04 mam mieć konsultacje i powinnam mieć wyniki. A mam to... Chyba że jeszcze ja odwołają. Mają tydzień. . .
-
To tak jak mnie, jak zresztą widać w co drugim moim wpisie. No szlak mnie trafia. Nienawidzę bezczynności. Nawet badań normalnie zrobić się nie da... Porozmawiać z lekarzem. Wszystko do tyłka. Nawet ma forum mniej osób się udziela. Nie ma z kim pogadać czasem.
-
Postaram się. Ale mnie to dobiło. Nie dość że nie wiadomo o co chodzi ze mną. Nic nie mogę zrobić przez te choróbsko. To jeszcze nagle taki rympal. Rozumiem że mogły się nagle pogorszyć. Ale spaść z 6% do zera w ciągu roku.... Słabe. Jakbym nie miała wystarczająco dużo problemów z zajsciem w ciążę. Brakowało mi teraz jeszcze złych wyników nasienia. Już pomine fakt że prawie 1000 zł. Poszło na te badania. I będzie trzeba je powtórzyć. A to i tak najmniej tragiczny scenariusz. Boje się że teraz lekarze uczepia się tych wyników i mnie już nie będą badać i dociekac co ze mna. Albo drugie badania piteierdza te wyniki i jeszcze będzie gorzej. Jak można sprawdzić czy to błąd lanoratorium.? Nie da się. A kasę wzięli. Co do gorszego okresu, to każdy ma teraz zapewne. Ale u nas wcześniej nie było problemów z nasieniem. Więc nawet jak mialy się pogorszyć to nie aż tak. Gdzie był błąd. Tylko nie wiem gdzie.... Kiedy jest sens powtórzyć badania? Robiłam też fragmentację dna. Czy przy takiej żywotności jej wynik wogole ma znaczenie?
-
To też prawda. Z drugiej strony jak oni będą przeżywać każdego pacjenta to zwariują. Acz też bym czuła się pewniej mając pewność ,e mój lekarz zrobił wszystko co w jego mocy. Sprawdził wszystkie możliwości, zastosował wszystkie rozwiązania itd. I że mogę ma nim polegać. Ale jak to sprawdzić inaczej niż w praktyce? Ja tecepty nie mam, bo mam wrażenie że to bardzo zależy od relacji. Czasem jednemu przypadnie lekarz, który innemu nie leży wogole.
-
Właśnie odebrałam wyniki partnera. Jestem załamana. Nie wiem co myśleć. Do tej pory wszystko było super. 4-6% żywych. Dziś wynik. 0% żywych. Nie wiem nic o niepłodności męskiej, bo do tej pory mówiono nam, że plemniki są super. Sperma jak u dawcy. Komórki jajowej też się ładnie zapladniały. I przeżywały do 5 doby. Problem był tylko z ich pozyskaniem. A tu coś takiego. Nic nie rozumiem co się stało....
-
Rozumiem. Tak. To zawsze jest przykre. Ech.... Obyś trafiła lepiej.
